Znalazłam męża w szpitalu z moją „najlepszą przyjaciółką”. Skłamał w sprawie podróży służbowej, okazało się, że byli małżeństwem przez dwa lata za moimi plecami, więc wzięłam wszystkie pieniądze, zablokowałam im konta i doprowadziłam ich do bankructwa. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Znalazłam męża w szpitalu z moją „najlepszą przyjaciółką”. Skłamał w sprawie podróży służbowej, okazało się, że byli małżeństwem przez dwa lata za moimi plecami, więc wzięłam wszystkie pieniądze, zablokowałam im konta i doprowadziłam ich do bankructwa.

Rozpoczęły się szepty i Richard poczuł ogromny wstyd.

“Cholera!”

Richard uderzył kierownicą.

Nie miał innego wyboru.

Nie mógł stawić czoła tym dwóm gigantycznym strażnikom.

„Idziemy teraz do biura.”

Richard wykonał ostry skręt w lewo, zawracając i zostawiając za sobą swój pałac, który teraz był dla niego zamknięty na zawsze.

Budynek biurowy w dzielnicy Midtown na Manhattanie.

25 piętro.

Siedziba główna Hayes Global.

Richard wszedł do holu zdecydowanym krokiem.

Miał na sobie tę samą koszulę, którą miał na sobie poprzedniego dnia, pogniecioną i przesiąkniętą potem, ale starał się trzymać brodę wysoko.

Lauren poszła za nim z opuszczoną głową, bo bała się, że zostanie rozpoznana przez byłych kolegów.

Richard skierował się do automatycznej bramki wejściowej i przeciągnął kartę dostępu.

Brzęczyk.

Odmowa dostępu.

Richard spróbował ponownie.

Brzęczyk.

„Pan Miller.”

Przywitał go ochroniarz budynku.

„Moja karta nie działa. Otwórz mi bramę ręcznie” – rozkazał Richard.

„Przepraszam, panie Miller. Hayes Global Management cofnęło panu dostęp dziś rano. Nie ma pan pozwolenia na wejście na górę.”

„Jestem dyrektorem operacyjnym. Chcę zobaczyć się z żoną. Zejdź mi z drogi”.

Richard próbował przecisnąć się przez tłum, popychając strażnika.

Doszło do bójki.

Przybyli inni ochroniarze, żeby powstrzymać Richarda.

Ludzie w holu — pracownicy, goście, kurierzy — zaczęli oglądać darmowy spektakl.

„Puść mnie. Chcę iść na górę” – krzyknął Richard, walcząc.

Ding.

Drzwi windy VIP się otworzyły.

Atmosfera nagle ucichła.

Wyłoniła się z niego postać.

Sara.

Wyglądała olśniewająco w nieskazitelnym białym kostiumie, który podkreślał jej szczupłą sylwetkę.

Jej włosy były upięte w elegancki kok, a obcasy Christiana Louboutina głośno stukały o marmurową podłogę.

Za nią podążał Hector i zespół prawny firmy.

Sarah podeszła bliżej i zatrzymała się w odległości dziesięciu stóp od Richarda, którego trzymało dwóch strażników.

Sarah spojrzała na niego od stóp do głów z wyraźną pogardą.

„Czego tu chcesz, Richard? Robić awanturę w moim biurze.”

Głos Sary był spokojny, ale odbijał się echem w cichym holu.

„Saro.”

Richard wyrwał się strażnikom, poprawił kołnierzyk i próbował odzyskać godność.

„Kochanie, musimy porozmawiać. Nie zachowuj się jak dziecko. Blokowanie dostępu, wymiana zamków w domu… ​​to dziecinada. Rozwiążmy to w moim biurze, dobrze?”

Sarah zaśmiała się cicho, zimnym śmiechem.

„Twoje biuro? To biuro już zostało posprzątane. Tabliczka z twoim nazwiskiem wylądowała dziś rano w koszu na śmieci”.

„Nie możesz mnie tak po prostu zwolnić. Mam tu akcje. Akcje, które dałem ci na urodziny”.

„Szkoda, że ​​w klauzuli zapisano, że akcje zostaną unieważnione, jeśli odbiorca dopuści się przestępstwa szkodzącego spółce”.

“A ty?”

Sarah rzuciła mu w pierś brązową teczkę.

Folder upadł, a jego zawartość rozsypała się po podłodze.

Zdjęcia z tajnego ślubu.

Dowód przelewów na konto Lauren.

Dowody zawyżania rachunków za fałszywe projekty.

Zdjęcia czarnej księgi z sejfu w Havenwood.

Obserwatorzy zaczęli głośno szeptać.

Ich oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyli zdjęcia.

Lauren, która stała za Richardem, próbowała zakryć twarz włosami.

„Przywłaszczyłeś 250 000 dolarów z firmy w ciągu dwóch lat, żeby sfinansować tę prostytutkę” – powiedziała Sarah, wskazując na Lauren. „To przestępstwo, Richard. Mój zespół prawny złożył już zawiadomienie na policji godzinę temu”.

Twarz Richarda stała się woskowata.

Jego nogi drżały.

„Saro, nie żartuj. Więzienie… jesteśmy mężem i żoną”.

„Były mąż” – poprawiła go ostro Sarah. „Pozew rozwodowy został już złożony dzisiaj, a ponieważ dowody niewierności i przestępstw są tak przytłaczające, zapewniam cię, że odejdziesz z tego małżeństwa bez grosza”.

“NIE.”

Richard zrobił krok do przodu, próbując wziąć Sarę za rękę.

„Sarah, proszę. Myliłem się. To Lauren mnie uwiodła. Kocham cię, Sarah.”

„Na litość boską!”

Lauren krzyczała, nie przyznając się do winy.

„To ty powiedziałeś, że Sarah jest głupia i nudna. Nie umywaj od tego rąk.”

„Zamknij się!” – krzyknął Richard do Lauren, po czym spojrzał na Sarah błagalnym wzrokiem.

„Sarah, daj mi szansę. Zostawię Lauren. Wszystko naprawię.”

Sarah gwałtownie cofnęła rękę.

„Za późno. Kiedyś cię kochałam, bo myślałam, że jesteś prostym, szczerym człowiekiem. Okazuje się, że jesteś tylko chciwym pasożytem”.

„A teraz zejdź mi z oczu, zanim policja przyjdzie cię zabrać.”

Sarah odwróciła się i dała znak Hektorowi.

Nagle podszedł mężczyzna w skórzanej kurtce.

„Przepraszam, panie Miller. Jestem z firmy finansowej. Cadillac Escalade przed domem jest zarejestrowany na Hayes Global. Pani Hayes zgłosiła przywłaszczenie pojazdu. Gdzie są kluczyki?”

„To mój samochód służbowy.”

„Nie jesteś już pracownikiem. Klucze albo natychmiast wezwiemy policję.”

Richard był przerażony.

Jego duma była odzierana z niego warstwa po warstwie na oczach setek ludzi.

Drżącymi rękami sięgnął do kieszeni i wyciągnął kluczyki do samochodu.

Mężczyzna je wyrwał.

“Dziękuję.”

Sarah, która już zmierzała w stronę windy, zatrzymała się na chwilę i spojrzała za siebie bez wyrazu.

„Miłego spaceru, Richard. A, i uważaj na ulicy. W Nowym Jorku jest gorąco bez klimatyzacji.”

Drzwi windy zamknęły się, a królowa wróciła na tron.

Piętro niżej Richard i Lauren stali pośrodku holu bez domu, bez pracy, bez samochodu i bez godności.

„Kochanie” – Lauren dotknęła jego ramienia. „Jak wrócimy? Moje walizki są ciężkie”.

Richard spojrzał na Lauren z nienawiścią.

„Jak? Autobusem. Sam sobie z tym poradzisz. Jestem zrujnowany przez ciebie.”

Richard wyszedł z budynku niezdarnym krokiem, ciągnąc za sobą ciężką walizkę.

Palące nowojorskie słońce paliło jego skórę.

Na chodniku zobaczył, że jego Escalade, którym tak się chwalił, został odholowany.

Teraz był już zupełnie sam w betonowej dżungli.

Pieniądze w jego portfelu kurczyły się z każdą sekundą.

A wyżej, z okna na 25 piętrze, Sarah patrzyła w dół, trzymając kieliszek wina.

„Pierwszy akt dobiegł końca” – mruknęła Sarah. „Czas sprawić, żeby się nawzajem pożreli”.

Południowe nowojorskie słońce nie jest przyjacielem pieszych, a zwłaszcza tych, którzy dopiero co spadli z nieba.

Chodnik przed luksusowym budynkiem biurowym zdawał się parzyć podeszwy ich stóp, odbijając ciepło asfaltu zmieszane z pyłem zanieczyszczeń.

Richard stał sparaliżowany na skraju drogi.

Jego koszula była teraz przesiąknięta potem.

Obok niego stały sztywno dwie duże walizki.

Lauren siedziała na jednej z nich i masowała stopy obolałe od noszenia wysokich obcasów.

Buty, które teraz wydawały się śmieszne na popękanym chodniku.

„Kochanie, jak tu gorąco” – poskarżyła się Lauren, wachlując twarz dłonią. „Zadzwoń po luksusową taksówkę. Nie chcę wsiadać do zwykłej taksówki. Śmierdzą dymem”.

Richard odwrócił się powoli i spojrzał na Lauren zaczerwienionymi ze stresu oczami.

„Luksus” – zadrwił. „Myślisz, że jesteśmy na wakacjach? Jesteśmy bezdomni, Lauren.”

„Bezdomna? Nie krzycz” – odpowiedziała Lauren, choć jej głos drżał. „Jestem w ciąży z twoim dzieckiem. Jeśli się zestresuję, coś może się stać dziecku. Chcesz być odpowiedzialna?”

Zawsze jej broń.

Ciąża.

Richard westchnął głośno, powstrzymując się od chęci porzucenia jej w tym momencie.

Wyjął telefon. Ekran był lekko pęknięty. Otworzył aplikację do współdzielenia przejazdów.

Jego palce zawahały się.

Saldo jego portfela cyfrowego wynosiło zero.

Musiał zapłacić gotówką.

Przejazd samochodem klasy premium do najbliższego trzygwiazdkowego hotelu będzie kosztował 30 dolarów.

Cena samochodu klasy ekonomicznej dojeżdżającego do gęsto zaludnionego obszaru wynosiła 10 dolarów.

Richard wybrał tańszą opcję.

„Nie, nie jedziemy do hotelu” – mruknął.

„A gdzie? Tylko mi nie mów, że jedziemy do domu moich rodziców na przedmieściach. Jakież to żenujące, Richard” – zaprotestowała Lauren. „Przyjeżdżać z walizkami i tanią taksówką”.

„Szukamy domu z pokojami na wynajem” – Richard postanowił stanowczo.

„Zostało nam tylko około 1200 dolarów. Jeśli zatrzymamy się w hotelu, to w ciągu tygodnia wszystko zniknie. Potrzebujemy taniego lokum na miesiąc, dopóki nie znajdę nowej pracy”.

Twarz Lauren zmieniła się w maskę grozy.

„Dom z pokojami, Richard. Nigdy w życiu w takim nie mieszkałem. Na studiach wujek zapłacił mi za mieszkanie. Teraz zamierzam się tak poniżyć”.

„Albo to, albo będziesz spał pod mostem” – warknął Richard.

Zanim pociągnęli walizki w kierunku wgniecionej Toyoty, która właśnie podjechała.

Podróż samochodem była cicha i pełna tortur.

Klimatyzacja prawie nie działała.

Zapach odświeżacza powietrza o zapachu cytrusów wywołał u Lauren mdłości.

Podczas podróży Richard gorączkowo szukał na portalach internetowych tanich pokoi dla pary w Bronksie.

Możliwości były ograniczone.

Richard zdał sobie sprawę, że bez wypłaty, bez referencji i przy ograniczonych środkach nie będą w stanie wynająć mieszkania.

Wybór padł na dom z pokojami na wynajem, znajdujący się w wąskiej uliczce w niebezpiecznej dzielnicy.

„Zaułek Niezapominajki Cztery” – przeczytał kierowca z powątpiewaniem w głosie. „Proszę pana, nie sądzę, żeby samochód mógł dojechać do drzwi. Alejka jest bardzo wąska”.

„Po prostu wysadź nas przy wejściu do alejki” – odpowiedział Richard zrezygnowanym tonem.

Po przybyciu na miejsce rzeczywistość dała im jeszcze mocniejszego w kość.

Wysiedli przy wejściu do brudnej uliczki.

Dziury w jezdni były wypełnione ciemną, stojącą wodą.

Zapach ścieków mieszał się z zapachem smażonego jedzenia z pobliskiego baru.

„Richard, mówisz poważnie?” Lauren zasłoniła nos.

Richarda to już nie obchodziło.

Jego oczy zaszły łzami, gdy spojrzał na ciemny korytarz przed sobą.

„Idź” – rozkazał.

Richard sam ciągnął dwie ciężkie walizki.

Ponieważ Lauren nie chciała ich dotknąć, kółka luksusowych walizek głośno skrzypiały na nierównym chodniku.

Stali się centrum uwagi.

Matki w szlafrokach.

Mężczyźni grający w karty.

Wszystkie oczy zwrócone były na tę dziwną parę.

Mężczyzna w pogniecionej, markowej koszuli.

Kobieta w ładnej sukience i markowej torebce ciągnąca walizki przez obskurną uliczkę.

„Przepraszam panią” – Richard zapytał kobietę wieszającą pranie. „Gdzie jest dom gościnny pani Carmen?”

Kobieta zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów i wskazała na dwupiętrowy dom z łuszczącą się zieloną farbą na końcu alejki.

„Ten z zardzewiałymi drzwiami.”

Dotarli przed dom.

Na szyldzie ze sklejki widniał napis: „Pokoje Carmen. Pary mile widziane”.

Richard zapukał do żelaznych drzwi.

Wyszła z niej krępa kobieta w średnim wieku z wałkami we włosach.

„Szukasz pokoju?” zapytała wprost.

„Tak, proszę pani. Czy ma pani jakieś wolne?” – zapytał uprzejmie Richard, łagodząc swój zwykły autorytatywny ton.

„Jest jeden na drugim piętrze. Z tyłu. Bez klimatyzacji. Prywatna łazienka, ale to ruina. Prąd jest płatny z góry, a woda dzielona, ​​dziesięć dolarów miesięcznie. Czynsz wynosi 300 dolarów miesięcznie. Przy kaucji w wysokości 100 dolarów trzeba zapłacić wszystko z góry.”

„300 dolarów” – wykrzyknęła Lauren pod nosem. „Tyle kosztuje mnie zabieg na twarz, Richard. Taka tandeta. To musi być okropne”.

Pani Carmen spojrzała na nią gniewnie.

„Hej, dziewczyno, jeśli chcesz czegoś miłego, idź do hotelu. Mam to. Chcesz, czy nie? Jest lista oczekujących.”

Richard szybko złapał Lauren za ramię.

„Weźmiemy to, proszę pani. Weźmiemy to. Czy możemy to zobaczyć?”

Na drugie piętro weszli wąskimi, zardzewiałymi, kręconymi schodami z żelaza.

Pokój miał wymiary dziesięć na dziesięć stóp.

Mały.

Bardzo małe dla nich.

Ściany pomalowano na wyblakły niebieski kolor.

Na suficie były wilgotne plamy.

Meble składały się z cienkiego materaca piankowego na podłodze, plastikowej szafy z krzywymi drzwiami i małego wentylatora, który głośno brzęczał.

Łazienka była jeszcze bardziej przygnębiająca.

Prysznic z podartą plastikową zasłoną.

Popękana, ciągle cieknąca toaleta.

Lauren cofnęła się o krok, powstrzymując mdłości.

„Richard, nie mogę. Przysięgam, że nie mogę. Pachnie wilgocią. Materac jest taki cienki. Będą mnie boleć plecy. Jestem w ciąży.”

Richard spojrzał na pokój ze złamanym sercem.

To był najgorszy moment w jego życiu.

Ale spojrzał na swój portfel.

„Proszę pani, oto pieniądze. 400 dolarów, miesięczny czynsz i kaucja. Wprowadzamy się natychmiast” – powiedział Richard, podając rachunki pani Carmen.

„Richard” – zaprotestowała Lauren.

„Zamknij się, Lauren. Wsiadaj!” – krzyknął Richard.

Jego głos rozbrzmiał echem na korytarzu.

Kiedy pani Carmen wyszła, Richard zatrzasnął drzwi, zdjął krawat, rzucił go na podłogę i osunął się na twardy materac.

Lauren wciąż stała przy drzwiach i szlochała.

„Jesteś taka okrutna. Dlaczego nasze życie stało się takie? Sarah… to wszystko wina Sarah. Sarah.”

Richard zaśmiał się cynicznie.

Śmiech, który brzmiał jak szaleństwo.

Spojrzał na spleśniały sufit.

„Tak. Sarah jest genialna. Nie tylko zabrała nam pieniądze. Odebrała nam godność, wpakowała nas w tę norę, żebyśmy się nawzajem pożerali”.

Tymczasem z powrotem na Upper East Side Sarah siedziała w swoim chłodnym, pachnącym biurze.

Hector zaprezentował jej najnowszy raport.

„Raport z pierwszego dnia obserwacji, proszę pani” – powiedział Hector.

Sarah popijała herbatę rumiankową.

„Przeczytaj mi to.”

„Cele, Richard i Lauren, zostali zauważeni, jak meldują się w tanim pensjonacie w Bronksie około godziny 15:00. Pokój nie posiadał klimatyzacji. Gęsto zaludnione środowisko”.

Sarah lekko się uśmiechnęła.

„Bronx. W tej okolicy są korki. Jest gorąco i głośno. Doskonały wybór na szkolenie pacjentów.”

„Jeśli chodzi o czarną listę pracowników” – kontynuował Hector – „dyskretnie rozesłałem już informacje do sieci HR konkurencyjnych firm i partnerów biznesowych. Krążą plotki, że są to kandydaci z problemami prawnymi, defraudacją i poważnymi naruszeniami etyki. Jest niemal pewne, że żadna szanująca się firma nie odważy się zatrudnić pana Millera”.

“Dobry.”

„Upewnij się też, że nie mają dostępu do pożyczek online. Ich dane są już na liście obserwowanych kart kredytowych, prawda?”

„Tak, proszę pani. Jego ocena kredytowa jest katastrofalna.”

Sarah odstawiła filiżankę z herbatą, wstała i podeszła do dużego okna, z którego roztaczał się widok na jej krystalicznie czysty basen.

„Hectorze, wiesz, co najbardziej boli arogancką osobę?” zapytała Sarah, nie odwracając się.

„Tracąc majątek, proszę pani.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Fajne sekrety domowe, o których nawet nie wiedziałeś!

Przywracanie sprężyny w szczypcach: Jeśli sprężyna w szczypcach w środku uchwytów jest zepsuta lub jej brakuje, możesz improwizować, używając kołka ...

5 babcinych sztuczek na pozbycie się zmarszczek pod oczami i odmłodzenie wyglądu – domowe triki

Sposób użycia: Przygotowanie: Wymieszaj jedną łyżkę oleju kokosowego z jedną łyżką miodu. Stosowanie: Nałóż mieszankę na skórę pod oczami i ...

„Czujesz to? Śmierdzi biedą”. Trzy eleganckie kobiety wyśmiały kelnerkę, bo „pachniała biedą” – ale to, co zrobił mój partner, wprawiło w osłupienie całą restaurację.

widelce Produkty zabezpieczające przed dziećmi Prezenty dla teściowej Systemy bezpieczeństwa domowego Znajdź agenta nieruchomości Kiedy się odezwał, jego głos był ...

Jaką kłódką możesz otworzyć wszystko?

Tak więc, jeśli usuniesz kłódkę 1, możesz przesunąć metalowy pręt, co odblokuje cały mechanizm bez konieczności otwierania pozostałych kłódek (od ...

Leave a Comment