Marcus powoli wciągnął powietrze, zaciskając pięści pod stołem. Lata treningu nakazywały mu działać – ale w jego głowie rozbrzmiewał inny głos, głos ojca: Kontrola przede wszystkim. Walcz tylko wtedy, gdy musisz.
Z opanowaniem Marcus wstał. Zdjął mokrą kurtkę, złożył ją i spojrzał Bradleyowi w oczy. Jego głos był spokojny, nie podniesiony. „Dobrze się bawiłeś. Nie próbuj więcej”.
W kawiarni zapadła cisza, wywołana jego bezczelnością. Bradley uśmiechnął się krzywo, błędnie interpretując powściągliwość Marcusa jako przejaw strachu. „Och, zrobię, co zechcę” – powiedział.
Na razie Marcus odszedł, ale po stołówce rozeszły się szepty. Niektórzy dostrzegli słabość, inni dostrzegli stalowy spokój w jego postawie. Scena była gotowa na starcie, którego Jefferson High nie zapomni.
Wieść o incydencie w stołówce szybko rozeszła się po liceum Jefferson. Następnego ranka wszyscy wiedzieli, że Bradley oblał nowego ucznia kawą, a Marcus odszedł bez odwetu. Dla Bradleya był to dowód na to, że zdobył przewagę. Dla innych zaskakujące było to, że Marcus nie drgnął pod wpływem upokorzenia.
Promowana treść
القواعد الذهبية للزواج: هل تتبعينها؟
Więcej…
69
17
23
اكتشف الجانب غير المتوقع لباربي فيريرا
Więcej…
71
18
24
رقصات كيزومبا ستتركك بلا أنفاس
Więcej…
363
91
121
Na lekcji angielskiego dziewczyna o imieniu Sarah Jennings pochyliła się do Marcusa. „Czemu go nie uderzyłeś? Wszyscy inni boją się Bradleya, ale ty wyglądałeś na takiego, który się nie boi”.
Marcus uśmiechnął się lekko. „Bo walka nie jest pierwszą odpowiedzią. Mój tata zawsze powtarza: »Dyscyplina to siła«”.
Sarah przechyliła głowę. „Brzmisz, jakbyś… trenował w czymś”.
Marcus zawahał się, zanim odpowiedział. „Taekwondo. Ćwiczę od piątego roku życia”.
Jej brwi poszybowały w górę. „Więc… na pewno mogłabyś go pokonać?”
Marcus wzruszył ramionami. „Nie chodzi o to, żeby kogoś „powalić”. Chodzi o samokontrolę. Ale jeśli będę musiał się bronić, zrobię to”.
Tymczasem Bradley cieszył się swoją nową publicznością. Opowiadał „incydent z kawą” każdemu, kto chciał słuchać, wyolbrzymiając milczenie Marcusa jako tchórzostwo. Jego przyjaciele, Kyle i Ethan , dodawali mu otuchy. „Musisz mu znowu pokazać miejsce, człowieku. Wszyscy patrzą”.
W piątek Bradley podjął decyzję. Będzie prowokował Marcusa na wuefie, gdzie nauczyciele często byli rozproszeni.
Tego popołudnia w męskiej sali gimnastycznej panował gwar i panował ruch koszykówki. Marcus, ubrany w strój sportowy, dołączył do grupy na boisku. Poruszał się z gracją, a jego praca nóg była wyćwiczona przez lata trenowania sztuk walki. Kilku kolegów z drużyny to zauważyło i byli pod wrażeniem.
Bradley jednak uznał to za zagrożenie. Podczas jednej z akcji celowo uderzył Marcusa ramieniem na tyle mocno, że ten przewrócił się na bok. „Ups” – powiedział Bradley z udawaną niewinnością.
Marcus uspokoił się, ponownie wybierając ciszę. Ale Bradley nie skończył. Kiedy Marcus dryblował piłkę wzdłuż boiska, Bradley rzucił się, złapał go za ramię i popchnął. Piłka potoczyła się.
„Trzymaj się z daleka, nowicjuszu” – warknął Bradley.
Zaczął formować się tłum, wyczuwając zbliżającą się konfrontację. Marcus stał wyprostowany, oddychał spokojnie, ale szczęka mu się zaciskała. Jego cierpliwość miała swoje granice, a Bradley był niebezpiecznie blisko ich przekroczenia.
Nauczyciel WF-u zagwizdał z drugiego końca sali, ale był zbyt daleko, by szybko interweniować. Bradley ponownie popchnął Marcusa, tym razem mocniej. „Co zamierzasz zrobić? Znowu odejść?”
Tym razem Marcus się nie poruszył. Spojrzał Bradleyowi prosto w oczy, niewzruszony. Atmosfera w pomieszczeniu napięła się jak napięta sprężyna. Wszyscy wiedzieli – coś zaraz pęknie.
Bradley popchnął Marcusa po raz ostatni, spodziewając się tego samego spokojnego odwrotu. Ale tym razem postawa Marcusa uległa subtelnej zmianie – stopy mocno osadzone, ramiona wyprostowane, wzrok bystry. Dla wprawnego oka było to nieomylne: postawa bojowa.
„Nie rób tego” – ostrzegł Marcus spokojnym głosem.
Bradley roześmiał się, myląc pewność siebie z blefem. Rzucił się z kolejnym pchnięciem, ale Marcus zareagował szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Jednym płynnym ruchem Marcus uskoczył, złapał rękę Bradleya i zmiótł go nogą. Bradley upadł na podłogę z hukiem, który rozniósł się echem po całej sali. Wstrzymano oddech.
Bradley poderwał się na nogi, wściekły i zawstydzony. Zadał mu gwałtowny cios. Marcus uchylił się, obrócił i lekko uderzył Bradleya w klatkę piersiową kontrolowanym kopniakiem – wystarczająco silnym, by odrzucić go do tyłu, ale nie raniącym. Bradley potknął się, bez tchu, z twarzą czerwoną od szoku.
Marcus nie ruszył się z miejsca. Opuścił ręce, stojąc spokojnie i opanowanie. „Mówiłem ci” – powiedział stanowczo. „Nie próbuj więcej”.
Na chwilę zapadła cisza, po czym w tłumie rozległy się szepty. Wszyscy właśnie byli świadkami upadku szkolnego łobuza, i nie dokonał się on siłą, lecz precyzją i opanowaniem.
Nauczyciel WF-u w końcu podbiegł, rozdzielając ich. Bradley próbował zaprotestować, ale głos mu się łamał z powodu porażki. „On… on mnie zaatakował!”
Kilku studentów zabrało głos. „Nie, proszę pana, to Bradley zaczął!” „Marcus tylko się bronił!”
Nauczyciel zmarszczył brwi, patrząc na Bradleya. „Dość. Masz tydzień kary”. Zwracając się do Marcusa, dodał: „A tobie… dziękuję, że pan nad tym panuje”.
Po zajęciach Sarah dogoniła Marcusa. Jej oczy były szeroko otwarte, niemal z podziwem. „Nawet nie próbowałeś go skrzywdzić… a pokazałeś wszystkim”.
Yo Make również polubił
Nie miałem o tym pojęcia
5 oznak, które mogą wskazywać na obecność raka jelita grubego
Muffinki w piekarniku w 2 minuty
Cynamon i miód: najskuteczniejszy środek, którego nawet lekarze nie potrafią wyjaśnić