„Zapomnieli” o mojej premii — więc z dnia na dzień przeniosłem ich klienta z 9 mln dolarów – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Zapomnieli” o mojej premii — więc z dnia na dzień przeniosłem ich klienta z 9 mln dolarów

Ale wtedy nic takiego nie powiedziałam. Zamiast tego wpatrywałam się w czerwony lukier na jego wardze, niczym krew z zacięcia papieru. Powiedziałam: „Jestem pewna, że ​​samo się ułoży”. Po czym przeprosiłam, wróciłam do biurka i wysłałam dwa e-maile. Jeden do mojego prawnika, drugi do prezesa klienta. Temat: Idziemy dalej, nowa reprezentacja. C.

Dział płac zapominał o mojej prowizji. Po cichu budowałam coś, czego nigdy nie zauważyli. Wynajęłam maleńkie biuro pod panieńskim nazwiskiem, założyłam spółkę LLC, zarejestrowałam własną domenę, skonfigurowałam shadow CRM, podkupiłam koordynatorkę finansową od konkurencji, która nienawidziła swojej poprzedniej pracy na tyle, by dołączyć do nas za połowę pensji i zemstę, i zrobiłam jeszcze jedną rzecz.

Kupiłem adres URL do nazwy ich agencji, a to nic. Na wszelki wypadek, zanim nadszedł poniedziałek, maszyna już działała. Przyszedłem spóźniony. Bez kawy, bez makijażu, tylko pendrive w kieszeni i cisza na twarzy. Chad pomachał mi z drugiego końca bullpenu. Asystent prezesa próbował mnie namówić na kwartalnik.

Skinąłem głową. Niech mówią. 10:07 Wewnętrzny zespół PR klienta wysłał e-maila. Nie będziemy przedłużać umowy z Brford Strategies. Podziękuj im za usługi w ciągu ostatnich 5 lat. Temat: Przejście do butikowej agencji z głębszym zrozumieniem i zbieżnymi wartościami. Zapadła cisza, a potem rozległ się dźwięk obracających się krzeseł, kanały Slack rozświetliły się jak flippery.

Usta Chada otwierały się i zamykały jak pstrąg łapiący oddech. Mój szef, ten z brodą wciąż zaschniętą od lukru. Zatrzasnął drzwi tak mocno, że framuga pękła. Usiadłem przy biurku, otworzyłem nową kartę przeglądarki, „Brford Strategy jest do bani” i uśmiechnąłem się. Pierwszy, który płakał, to nie mój szef. To Kim z PR. Siedziała dwa rzędy za mną, zawsze nosiła miękkie różowe swetry i nigdy nie przeklinała głośniej niż szeptem.

Ale kiedy pożegnalny e-mail od klientki trafił do jej skrzynki odbiorczej, wstała w połowie łyka herbaty miętowej i powiedziała na głos: „O cholera”. Jej ręce drżały, gdy ściskała myszkę: „To ich konto. To nasz klient”. Koniec z tym. Jeśli zespół nadal nie rozumiał, co się stało. Brford Strategies miał już tylko jeden prawdziwy filar, jedno konto podtrzymujące piramidę przychodów, a ja zbudowałem ją z zimnych telefonów od osób z prezentacji strategicznych.

Zostałam do późna, żeby skończyć, podczas gdy Chad poszedł na spotkania networkingowe z kobietami, które nawet nie pracowały w marketingu. Teraz konto zniknęło, a co gorsza, nie tylko po cichu zniknęły, ale wręcz ogłosiły to publicznie. Sama pomogłam im napisać oświadczenie, zasugerowałam słowa „niezgodność wartości”. Wiedziałam dokładnie, gdzie to wyląduje w branżowym biuletynie w poniedziałkowy poranek.

Nawet ghostwriterem napisałam post na LinkedIn dla ich wiceprezesa ds. rozwoju. Stał się już viralem, zanim nasza drukarka biurowa zaczęła wypluwać sfałszowane strony strategii utrzymania klientów. O 10:15 sala konferencyjna została zamknięta. Nie zostałem zaproszony, ale widziałem ich przez matowe szkło. Mój szef, krążący między prawnikami, wyszedł z działu HR, szepcząc coś na laptopie, pocąc się tak mocno, że ekran zaparował.

Chad też tam siedział. Miał czelność założyć swoją bluzę z kapturem Q4 Closer, tę, którą zamówił na Etsy po tym, jak osobiście załatwiłem trzy kontrakty na poziomie Enterprise i pozwoliłem mu umieścić swoje nazwisko na prezentacjach. Wyglądał jak student z bractwa studenckiego na pogrzebie. W międzyczasie otworzyłem Slacka i wpisałem coś na naszym kanale ogólnym.

Przypominam, że prowizje to sposób na utrzymanie talentów, a nie na ich zastraszanie. Zareagowały trzy emotikony. Potem 11. Potem cała wiadomość zniknęła, usunięta przez administratora. Więc opublikowałem ją ponownie, tym razem pogrubioną czcionką. Załączyłem zrzut ekranu brakującej linijki w moim czeku z wypłatą oraz znacznik czasu e-maila, którego wysłałem w piątek po południu do działu płac, oznaczonego jako nieprzeczytany.

Dwie minuty później mój e-mail został zablokowany. Trzy minuty później dostęp do mojej karty dostępu został cofnięty. Pięć minut później próbowali mnie wyprowadzić. Młoda dziewczyna z HR, którą wysłali, wyglądała, jakby chciała się rozpłakać. Bardzo mi przykro. Po prostu mi kazali. Przerwałam jej. Możesz im powiedzieć, że idę, ale nie dlatego, że mnie zmusili. Zamrugała.

Odchodzisz? Podałem jej teczkę. W środku znajdowała się moja formalna rezygnacja, kopia korespondencji i podpisany list z mojej nowej agencji, potwierdzający moje stanowisko, założyciela i partnera zarządzającego. Zanim wyszedłem, odwróciłem się i rozejrzałem po podłodze. Boksy, świetlówki, zakurzone sztuczne rośliny. Kiedyś to miejsce przypominało drabinę. Teraz wyglądało jak trumna zrobiona ze slajdów z PowerPointa i pasywno-agresywnych kubków do kawy.

Wyszłam, nie oglądając się za siebie, bo najlepsze jeszcze się nie wydarzyło. Nadal nie wiedzieli, kto jeszcze ze mną wychodzi. We wtorek rano obudziłam się z 37 nieprzeczytanymi wiadomościami. Pięć z LinkedIn, 16 od byłych współpracowników i od współlokatorki ze studiów, która nie odzywała się do mnie od ośmiu lat, ale nagle zapragnęła kawy i rozmowy o zmianach w karierze.

A reszta, klienci, większość była ostrożna, kilku pasywno-agresywnych, ale jeden, który miał znaczenie, napisał: „Chętnie poznamy twoje przemyślenia na temat strategii bez korporacyjnego filtra”. Bingo. Nie odpowiedziałem od razu. Pozwoliłem, by cisza trwała, bo podczas gdy Brford starał się załatać dziury w tonącym statku, ja już układałem szalupy ratunkowe.

Każda szalupa ratunkowa wyglądała cholernie jak kontrakt na sześciocyfrową sumę. Ale cofnijmy się na chwilę. W Brford nie tylko budowałem przychody. Budowałem lojalność po cichu, strategicznie. Nigdy nie robiłem sobie wrogów wśród asystentów, nigdy nie traktowałem stażystów z góry. Dzieliłem się zasługami z projektantami i pisałem podziękowania do młodszych analityków.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ciasto Niebo i Piekło

Instrukcje 1. Rozgrzej piekarnik do 350°F i nasmaruj blachę do pieczenia o wymiarach 9×13 sprayem do pieczenia. 2. Ubij mąkę, ...

Od kiedy czyściłem toaletę tymi tabletkami, wygląda świetnie!

Dzięki tej metodzie wnętrze Twojej toalety zawsze pozostanie dobrze zdezynfekowane, czyste i przede wszystkim pachnące za każdym razem, gdy spłukujesz ...

10 oznak, że Twoja wątroba jest niezdrowa

Przewlekłe bóle głowy Częste migreny mogą być oznaką, że wątroba ma trudności z filtrowaniem toksyn . Gdy się kumulują, mogą ...

Cząsteczki w cieście francuskim z 1 opakowaniem budyniu pieczone w 20 minut

1. Działa to TAK: Najpierw wyjmij zamrożone arkusze ciasta francuskiego z opakowania i pozwól im się rozmrozić jeden obok drugiego ...

Leave a Comment