„Sądzie” – jego głos drżał. „Czy naprawdę zamierzasz nas pozwać?”
„Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie” – powiedziałem szczerze. „Ale tak, jestem gotów bronić swoich praw”.
Rozmowa została przerwana. Wyglądało na to, że Seren znowu chwyciła za telefon.
„Pożałujesz tego, Dearro” – syknęła. „Przysięgam, że nigdy więcej nie zobaczysz wnuków. Zajmę się tym”.
Po tym połączenie się urwało. Powoli odłożyłam słuchawkę, czując, jak trzęsą mi się ręce. Groźba Serene trafiła w czuły punkt. Myśl o utracie kontaktu z Emmą i Edgarem była nie do zniesienia. Ale zmusiłam się do zachowania spokoju. Serene często groziła w gniewie, ale nie pozwoliłam jej znowu mną manipulować.
Telefon zadzwonił ponownie niemal natychmiast. Tym razem był zepsuty.
„Mamo, przykro mi z powodu Saran” – powiedział. „Jest bardzo zdenerwowana. Czy możemy się dzisiaj spotkać? Porozmawiajmy osobiście”.
„Tak” – odpowiedziałem i umówiliśmy się na spotkanie za godzinę w małej kawiarni niedaleko mojego domu. Neutralne miejsce wydawało się najlepszym miejscem na taką rozmowę.
O tej porze kawiarnia była prawie pusta. Wybrałem stolik w kącie, z dala od innych klientów. Broen pojawił się dokładnie o umówionej godzinie, sam, co mnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że Seren będzie nalegać na jego obecność.
„Saren nie dała rady” – wyjaśnił, jakby czytał w moich myślach. „Ona nie jest w dobrym stanie psychicznym”.
„Rozumiem” – skinąłem głową. „Takie wieści mogą być szokujące”.
Rogan zamówił kawę, ale nawet jej nie tknął, gdy kelner ją przyniósł.
„Mamo, nie rozumiem” – zaczął. „Dlaczego to robisz? Dopiero się wprowadziliśmy. Urządzamy się. Dzieciaki przyzwyczaiły się już do swoich pokoi”.
„Nie rozumiem, dlaczego jesteś zaskoczony” – odpowiedziałem. „Po tym wszystkim, co się wydarzyło, po tym, co powiedziała Serene, po tym, jak wy dwoje wyrzuciliście mnie z rodzinnego przyjęcia w domu, który dla ciebie kupiłem”.
„Spokój bywa czasami gwałtowny” – powiedział niepewnie Rogan. „Znasz jej temperament. Nie miała na myśli…”
„Nie miała na myśli czego?” – przerwałem. „Nie chciała mnie obrazić? Nie chciała wykluczyć mnie z rodzinnych wakacji? Nie chciała wykorzystać mnie jako bankomatu, a potem wyrzucić?”
Broen spuścił wzrok i zdałem sobie sprawę, że wiedział. Może nie wszystkie szczegóły, ale sedno na pewno.
„Czego od nas oczekujesz?” – zapytał w końcu. „Co chcesz osiągnąć tym zawiadomieniem?”
„Chcę sprawiedliwości” – odpowiedziałem po prostu. „Oddałem ci prawie wszystkie swoje oszczędności, żeby kupić ten dom, a w zamian zostałem obrażony i zniechęcony. To niesprawiedliwe i nie zamierzam tego tolerować”.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu komórkowego Broena. Spojrzał na ekran i zmarszczył brwi.
„To Seren” – powiedział. „Pewnie się martwi”.
„Odbierz” – skinąłem głową.
Odebrał telefon i usłyszałem podekscytowany głos Seren, choć nie mogłem zrozumieć słów.
„Tak, jestem z mamą” – powiedział Rogan. „Rozmawiamy. Nie, jeszcze nie. Dobra, powiem ci”.
Odłożył telefon na stół. „Siren chce z tobą rozmawiać. Już tu jedzie”.
Skinęłam głową, czując, jak wszystko w środku się zaciska. Bezpośrednia konfrontacja z Seren była nieunikniona, ale miałam nadzieję, że uda mi się ją opóźnić. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, czekając na jej przybycie. Roen nerwowo stukał palcami w stół, unikając mojego wzroku. Starałam się zachować pozorny spokój, mimo że w środku kipiałam z wściekłości.
Dwadzieścia minut później drzwi się otworzyły i weszła Saran. Jej zazwyczaj nienaganny wygląd legł w gruzach. Jej włosy były potargane, oczy zaczerwienione od płaczu, a makijaż rozmazany. Szybko podeszła do naszego stolika, ignorując ciekawskie spojrzenia innych gości.
„Droga Dree” – jej głos drżał. „Jak mogłaś nam to zrobić? Po tym wszystkim, przez co razem przeszliśmy…”
Spojrzałem na nią, próbując dostrzec w jej zachowaniu choć odrobinę szczerości, ale zobaczyłem tylko wyrachowanie i strach przed utratą domu.
„Przez co właściwie razem przeszliśmy, Seren?” – zapytałem spokojnie. „Twoje zaniedbanie, twoje obelgi, twoje wykorzystywanie mnie jako źródła pieniędzy?”
„Nigdy…” – wyjąkała, rzucając szybkie spojrzenie na Broena. „Zawsze szanowałam cię jako matkę Broena, jako babcię naszych dzieci”.
„Naprawdę?” Skrzyżowałam ramiona na piersi. „To dlaczego kazałeś mi się wynosić, bo już mnie nie potrzebujesz? Dlaczego zabroniłeś mi przyjść na parapetówkę do domu, który kupiłam?”
„Byłam zdenerwowana” – szlochała teatralnie Serena. „Przeprowadzka. Tyle kłopotów. Powiedziałam coś, czego nie miałam na myśli. To była chwila słabości”.
Spojrzałem na tę kobietę, która przez lata chłodno i wyrachowanie odsuwała mnie od rodziny mojego syna. A teraz okazywała skruchę. I poczułem narastającą we mnie falę gniewu.
„Dość, Seren” – powiedziałem. „Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Powiedziałaś dokładnie to, co myślałaś, że powiedziałaś. Po prostu nie spodziewałaś się, że twoje słowa będą miały konsekwencje”.
Sarin przestał szlochać i spojrzał na mnie innym wzrokiem. Zimnym, oceniającym.
„Dobrze”. Jej głos się zmienił, stał się twardszy. „Chcesz prawdy? Proszę bardzo. Tak, powiedziałam te słowa. I tak, mówiłam poważnie, bo jesteś nieznośna, kochanie. Zawsze próbowałaś kontrolować nasze życie. Zawsze myślałaś, że wiesz najlepiej, jak mamy żyć, jak wychować nasze dzieci”.
„Syreno!” – wykrzyknął Broen.
Ale zignorowała go. „Ale to nie daje ci prawa, żeby odebrać nam nasz dom” – kontynuowała. „Oddałeś nam go dobrowolnie. Nie możesz po prostu zmienić zdania tylko dlatego, że twoje uczucia zostały zranione”.
„Mogę” – powiedziałam spokojnie. „I wiesz o tym, inaczej nie byłabyś taka zdenerwowana. Prawo jest po mojej stronie, Seren. Rażący brak szacunku i niewdzięczność to wystarczające powody do odwołania darowizny”.
Jej twarz zbladła z szoku. Najwyraźniej nie spodziewała się, że będę tak dobrze poinformowany o swoich prawach.
„Blefujesz” – powiedziała w końcu. „Nie ma takiego prawa”.
„Jest” – uśmiechnąłem się lekko. „Zapytaj swojego prawnika”.
Serene przeniosła wzrok ze mnie na Broena i z powrotem, jakby szukała zachęty albo wskazówki, co dalej robić. Nie znajdując niczego, ponownie przeszła do ofensywy.
„Och, co zamierzasz zrobić z tym domem?” – zapytała zuchwale. „Mieszkać w nim sam? Sprzedać? Oddać komuś innemu, kto będzie bardziej wdzięczny”.
„To nie twoja sprawa” – odpowiedziałem. „Kiedy dom wróci w moje ręce, będę mógł z niego korzystać, jak mi się podoba”.
„A co z dziećmi?” Serene zmieniła taktykę na szantaż emocjonalny. „Myślałaś o nich? Jak traumatyczne to będzie dla nich? Znów przeprowadzka. Nowa szkoła”.
„Nie możesz wykorzystywać dzieci jako narzędzia manipulacji” – powiedziałem stanowczo. „Oboje wiemy, że nie martwisz się o ich dobro, ale o utratę swojego cennego domu”.
Saren zerwała się na równe nogi, a jej twarz wykrzywił grymas gniewu. „Pożałujesz tego, Dearro”. Jej głos drżał. „Nie oddamy domu bez walki. Mamy środki, żeby zatrudnić najlepszych prawników, a kiedy to się skończy, nigdy więcej nie zobaczysz wnuków”.
Z tymi słowami wybiegła z kawiarni, zostawiając mnie i Broena w niezręcznej ciszy.
„Przykro mi z tego powodu” – powiedział w końcu. „Seren jest teraz bardzo wzruszona”.
„Nie przepraszaj za nią” – odpowiedziałem. „Jest dorosła i powinna odpowiadać za swoje słowa i czyny”.
Rogan westchnął i potarł twarz dłońmi. „Co zrobimy, mamo? Seren nie zgodzi się dobrowolnie opuścić domu, a batalia sądowa… zniszczyłaby to, co zostało z naszej rodziny”.
„To nie moje działania zniszczyły naszą rodzinę” – powiedziałem cicho. „To lata zaniedbań i braku szacunku”.
Spuścił wzrok, ale nie dostrzegłem w nim prawdziwego zrozumienia ani skruchy. Tylko konsternację człowieka próbującego usiąść na dwóch krzesłach.
„Porozmawiam z nią” – powiedział w końcu. „Postaram się wyjaśnić sytuację”.
„Rób cokolwiek uważasz, że musisz zrobić” – odpowiedziałem bez większej nadziei.
Rozstaliśmy się w napiętej atmosferze. Broen poszedł szukać Seren, a ja wróciłem do domu z dziwną mieszanką ulgi i niepokoju. Konfrontacja, której się obawiałem, doszła do skutku i przetrwałem ją lepiej, niż się spodziewałem. Wiedziałem jednak, że to dopiero początek bitwy.
W domu czekała na mnie niespodzianka. Migająca dioda automatycznej sekretarki pokazała 17 nowych wiadomości. Nacisnąłem przycisk odtwarzania i usłyszałem głos Seren, coraz bardziej wściekły i histeryczny z wiadomości na wiadomość.
„Droga Dree, tu Seren. Oddzwoń natychmiast.”
„Drogi Dre, nie możesz mnie po prostu ignorować. Musimy porozmawiać”.
„Myślisz, że to zabawne? Odebrać dom własnemu synowi, wnukom…”
I tak dalej. Każda kolejna wiadomość stawała się coraz bardziej obraźliwa i groźna. Ostatnia była szczególnie niepokojąca.
„Jeszcze nie wiesz, do czego jestem zdolny, drogi Dre. Jeśli myślisz, że wygrasz tę bitwę, to jesteś w błędzie. Zniszczę cię”.
Usunąłem wszystkie wiadomości, czując, jak narasta we mnie determinacja. Ta kobieta terroryzowała mnie latami, wykorzystując moją miłość do syna i wnuków jako narzędzie nacisku, ale nie pozwoliłem jej zrobić tego ponownie.
Telefon zadzwonił ponownie. Tym razem to był numer Broena. Wpatrywałem się w ekran przez kilka sekund, zastanawiając się, czy odebrać. W końcu uznałem, że lepiej wiedzieć, z czym mam do czynienia. Więc odebrałem.
„Tak, Broen.”
„Mamo” – jego głos brzmiał napięty. „Serene chce z tobą znowu porozmawiać. Jesteśmy przed twoim domem. Mogę wejść na górę?”
Zawahałem się. Część mnie chciała powiedzieć „nie”, zamknąć się na ich dramat, ale druga część zdawała sobie sprawę, że problem trzeba rozwiązać, a nie unikać.
„Dobrze” – powiedziałem w końcu. „Chodź na górę”.
Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem Broena i Seren. Nie wyglądała na rozczochraną i płaczącą, ale na skupioną i zdeterminowaną. Jej zimne spojrzenie otaksowało mnie, gdy weszli do mieszkania.
„Usiądź” – wskazałem na kanapę w salonie.
Usiedli obok siebie, Sarin prosty jak struna, Broen lekko pochylony, jakby próbował stać się mniejszym i mniej rzucającym się w oczy.
„Skonsultowałem się z prawnikiem” – zaczął Sarin bez wstępu. „Potwierdził, że teoretycznie darowizna mogłaby zostać anulowana z powodu rażącej niewdzięczności, ale udowodnienie tego w sądzie byłoby bardzo trudne”.
„Mój prawnik ma inne zdanie” – odpowiedziałem spokojnie. „Uważa, że dowody są więcej niż wystarczające”.
„Jakie dowody?” prychnął Sarin. „Twoje słowo przeciwko mojemu. Nie masz żadnych dokumentów, żadnych świadków”.
„Jest Emma” – powiedziałem. „Słyszała, jak mówiłeś Broenowi, że nie ma sensu tracić czasu na starą kobietę, jeśli chodzi o mnie”.
Twarz Siren lekko zbladła, ale szybko się otrząsnęła. „Słowa dziecka nie będą miały większego znaczenia w sądzie” – powiedziała z przekonaniem. „Zwłaszcza jeśli dziecko jest ewidentnie manipulowane przez babcię”.
„Dość, Sarin” – powiedział stanowczo Rogan. „Nie ma potrzeby grozić mamie pozwem”.
Sarin spojrzał na niego ostro, ale kontynuował, zwracając się do mnie. „Zrobimy tak. Kupimy od ciebie dom. Zapłacimy pełną wartość rynkową. Dostaniesz zwrot pieniędzy i będziemy mogli iść dalej”.
„Nie” – powiedziałem po prostu. „Nie chcę ci sprzedawać domu. Chcę go odzyskać”.
„Ale dlaczego?” Serena brzmiała na autentycznie zdziwioną. „Nie chcesz go. Jest za duży dla jednej osoby. Potrzebuje opieki i pieniędzy. Mogłabyś go wykorzystać na poprawę swojego życia”.
„Nie chodzi o praktyczność, Seren” – powiedziałem. „Chodzi o zasady. Pokazałaś mi, że nie doceniasz mojej hojności, że widzisz we mnie tylko źródło pieniędzy. Nie pozwolę, żebyś czerpała korzyści z takiego nastawienia”.
Twarz Serene wykrzywiła się ze złości i w końcu zrzuciła maskę rozsądnej osoby, gotowej do negocjacji.
„Chcesz tego dyrektora?” syknęła. „Dobra, oto zasada. Jeśli nie wycofasz tego głupiego wypowiedzenia, nigdy więcej nie zobaczysz wnuków”.
„Organy, ja się tym zajmę.”
„Syreno!” – wykrzyknął Broen. – „Nie możesz tak mówić”.
„Mogę” – przerwała mu – „i zrobię to. A może jesteś po jej stronie?”
Broen przeniósł wzrok z żony na mnie i z powrotem, wyraźnie rozdarty między dwiema lojalnościami. I w tym momencie zrozumiałem wyraźnie, że nigdy nie opowie się po mojej stronie. Nigdy nie sprzeciwi się Saren, bez względu na to, jak okrutna czy niesprawiedliwa by była. Jest na to za słaby.
„Myślę, że powinnaś odejść” – powiedziałam spokojnie. „Moja decyzja się nie zmieniła. Masz 30 dni na opuszczenie domu, albo spotkamy się w sądzie”.


Yo Make również polubił
Słodka bułka z jabłkami i jagodami: przepis na deser, który każdemu przypadnie do gustu
Prosty chleb bez piekarnika i kuchenki – jak upiec go w 30 minut!
Dla roślin wystarczy 1 szczypta: obfite i trwałe kwitnienie
moja mama py, azeledwie kika dni pozniej jej prawnik wezwal mnie i mojego brata waltera na odczytanie jej