Powinienem był dostrzec ostrzegawcze sygnały w zachowaniu Seren podczas rodzinnego obiadu, który wydałem, ogłaszając swoją decyzję. To było dwa tygodnie temu. Ugotowałem pieczeń, ulubione danie Rogana od dzieciństwa. Seren prawie nie tknęła jedzenia, ciągle zerkając na telefon. Emma z pasją opowiadała o szkolnym projekcie z fizyki, a ja z radością udzielałem jej rad. Edgar w milczeniu dłubał w talerzu.
„Mam wieści” – powiedziałam, gdy przechodziłyśmy do deseru. „Postanowiłam dać ci prezent”. Saren na chwilę oderwał wzrok od telefonu. W jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. „Kupiłam dom na Oak Street, ten z niebieskimi okiennicami, który tak ci się spodobał, Seren, kiedy spacerowałaś tam w zeszłym miesiącu”.
Zapadła cisza. Broen wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami. Edgar przestał żuć. Emma sapnęła z entuzjazmem.
„Kupiłeś dom?” Broen w końcu się odezwał. „Dlaczego?”
„Dla ciebie” – uśmiechnąłem się. „Chcę to zapisać na twoje nazwisko, synu”.
Serene wstała tak gwałtownie, że o mało nie przewróciła krzesła. „Kupiłeś dom na Oak Street? Ten za rogiem od domu Mortimerów?”
Skinąłem głową, zaskoczony jej reakcją. Ale ona zatrzymała się, zerkając na dzieci. „Musimy porozmawiać na osobności”.
Weszliśmy do salonu. Sarang ostrożnie zamknęła drzwi. „Droga Dree, śledzisz nas?” Jej głos był cichy, ale ostry. „Skąd wiesz, który dom mi się podobał?”
„Broen wspomniał o tym w rozmowie” – odpowiedziałem zdezorientowany.
„Pomyślałem…”
„Zawsze za dużo myślisz” – przerwała. „I za bardzo angażujesz się w nasze życie”.
Broen wszedł do pokoju, czując napięcie. „Mama chciała dobrze, Sarin” – powiedział niepewnie. „Dla dobra”.
Sarin skrzyżowała ramiona na piersi. „Kupiła dom dwie przecznice od nas. Co dalej? Będzie wpadać codziennie, żeby sprawdzić, czy wychowujemy dzieci, prawda?”
Poczułam, jak rumieniec zalewa mi twarz. „Nie chciałam ingerować w twoje życie, Sereno. Chciałam tylko pomóc”.
„Pomocy?” prychnęła. „Chcesz mieć kontrolę? Zawsze ją miałeś”.
Rogan położył rękę na ramieniu żony. „Uspokójmy się. Mama dała nam hojny prezent”.
Sarin strząsnęła jego dłoń. „Hojny dar z haczykiem. Ona zawsze tak robi. Daje pieniądze, a potem oczekuje wiecznej wdzięczności i głosu w naszych decyzjach”.
Poczułem, jak wszystko w środku się zaciska. Czy naprawdę tak postrzegała moją pomoc przez te wszystkie lata?
„Nigdy nie prosiłem o nic w zamian” – powiedziałem cicho.
„Nie?” Saran uniosła brew. „A co z twoimi ciągłymi radami dotyczącymi rodzicielstwa? Twoimi uwagami na temat moich wyborów żywieniowych, twoimi sugestiami, że wydajemy za dużo”.
Nie rozpoznałam siebie w jej słowach. Czy moje próby pomocy zostały odebrane jako krytyka?
„Przepraszam, jeśli się wtrąciłem” – powiedziałem. „Ale ten dom to tylko prezent. Bez żadnych zobowiązań”.
Seren spojrzała na mnie z niedowierzaniem. „Naprawdę zamierzasz przekazać to Broenowi całkowicie, bez prawa pobytu dla siebie i bez żadnej innej luki prawnej?”
Jej pytanie uderzyło mnie, ale powstrzymałem się. „Tak, Seren. Wszystko w porządku”.
Coś się zmieniło w jej oczach. Kalkulacja. Satysfakcja. Odwróciła się do męża. „Cóż, to zmienia postać rzeczy. Skoro dom jest cały nasz, bez zobowiązań wobec twojej matki, to może to nie jest zły pomysł”.
Kolejne kilka dni upłynęło w natłoku papierkowej roboty. Spotkałem się z notariuszem, przygotowałem akt darowizny. Broen zachowywał się niedopuszczalnie cicho przez cały proces, podczas gdy Seren z kolei żywo interesowała się każdym szczegółem.
„Czy moglibyśmy zrobić z tym domem, co chcemy?” – zapytała. „Wyremontować go, sprzedać?”
Skinąłem głową w odpowiedzi. Dom był wart niemal wszystkie moje oszczędności. Ale widok Seren patrzącej na mnie po raz pierwszy bez pogardy był dziwnie satysfakcjonujący.
Wczoraj w końcu podpisaliśmy wszystkie dokumenty u notariusza. Broen przytulił mnie po podpisaniu. „Dziękuję, mamo. To bardzo hojne z twojej strony”.
Serene mnie nie uściskała, ale uśmiechnęła się szerzej niż zwykle. „Tak, Deardro. Dziękuję. W przyszłą sobotę, kiedy się wprowadzimy, urządzamy parapetówkę. Wielkie święto dla wszystkich naszych przyjaciół”.
Poczułem przypływ ciepła. Lody w końcu pękają. „Chętnie pomogę w organizacji” – zaproponowałem.
Uśmiech Serene stał się wymuszony. „Och, to nie będzie konieczne. Już wszystko zaplanowaliśmy”.
Wyszliśmy z kancelarii notarialnej w jasne, wiosenne słońce. Broen poszedł odebrać telefon służbowy, a Saran i ja byliśmy sami przy wejściu.
„Wiesz” – powiedziała, patrząc gdzieś poza mnie. „Skoro dom jest oficjalnie nasz, myślę, że najlepiej będzie, jeśli nie przyjdziesz na parapetówkę”.
Zamrugałem, niepewny, czy dobrze usłyszałem.
„Przepraszam… parapetówka” – powtórzyła, patrząc mi prosto w oczy. „Będzie tam mnóstwo naszych znajomych. Współpracownicy Broena. Obecność starszej teściowej stworzy nieodpowiednią atmosferę”.
Poczułem, jak moje serce zabiło mocniej. „Ale ja… dałem ci dom”.
Siren wzruszyła ramionami, jakby to nie miało znaczenia. „Jesteśmy wdzięczni, ale teraz dom jest nasz i to my decydujemy, kogo zapraszamy na imprezy”.
W tym momencie powrócił Broen, a wyraz twarzy Serene natychmiast zmienił się na przyjazny.
„O czym rozmawialiście?” zapytał.
„O parapetówce” – odpowiedziała Saran. „Właśnie mówiłam twojej mamie, że nie powinna się martwić o pomoc. Będzie bardzo głośno i męcząco”.
Rogan skinął głową, nie zauważając mojego zszokowanego wyrazu twarzy. „Tak, mamo. Będzie tam tłum ludzi. Nie będzie ci wygodnie”.
Wpatrywałem się w syna, nie wierząc własnym uszom. Czy on nie zdawał sobie sprawy, że właśnie zostałem wykluczony z imprezy w domu, który mu podarowałem?
„Chciałbym przyjść” – powiedziałem cicho. „Chociażby na chwilę”.
Siren rzuciła Broenowi szybkie spojrzenie i wyglądało, jakby otrzymała cichy rozkaz.
„Wiesz, mamo, może innym razem. Na pierwszej imprezie będzie naprawdę głośno. Mnóstwo współpracowników z pracy.”
„Rozumiem” – przerwałam mu, czując, jak robi mi się zimno w środku. „Nie narzucałabym się”.
Pożegnaliśmy się i wróciłem do swojego mieszkania. Cały wieczór siedziałem przy oknie, patrząc na ulicę i rozmyślając o tym, co się stało. Coś mi mówiło, że to dopiero początek, że sytuacja będzie się tylko pogarszać. Oddałem im praktycznie wszystko, co miałem, a w zamian otrzymałem alienację.
Dziś rano postanowiłem zadzwonić do Seren, żeby wyjaśnić sytuację. Może źle ją zrozumiałem. Może po prostu nie miała dobrych intencji. Seren odebrała po piątym sygnale.
„Ojej, kochany Dree, coś się stało?”
„Chciałem z tobą porozmawiać o parapecie” – zacząłem. „Chyba wczoraj doszło do nieporozumienia”.
„Nie było żadnego nieporozumienia”. Jej głos stał się chłodniejszy. „Wyraziłam się jasno. Nie chcemy, żebyś była na parapecie”.
„Ale dlaczego?” – próbowałem mówić spokojnie. „To ja dałem ci ten dom”.


Yo Make również polubił
Mój mąż powiedział mi, żebym przestała go „pytać” o wydatki – a potem znalazłam paragon za wózek
Aloes: jak go stosować w przypadku cukrzycy, astmy, epilepsji, oparzeń słonecznych, łuszczycy i choroby zwyrodnieniowej stawów
Chleb mikrofalowy bez mąki w słoiku: szybki i zdrowy przepis na 1 minutę
Zemsta bezczelnej 57-letniej żony!