Wepchnął swoją byłą do zatłoczonego amerykańskiego centrum handlowego… kilka sekund później wszyscy odwrócili się, żeby zobaczyć, kto tak naprawdę do niej przyszedł – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Wepchnął swoją byłą do zatłoczonego amerykańskiego centrum handlowego… kilka sekund później wszyscy odwrócili się, żeby zobaczyć, kto tak naprawdę do niej przyszedł

Zauważył ją zanim zdążyła się odwrócić.

W jego oczach pojawiło się coś złośliwego — zapał.

Nadal był zły.

Nadal zawstydzony tym, że nie dała mu wcześniej dramatu, na jakim mu zależało.

Podszedł do niej z tą samą arogancką i pełną wyniosłości miną, jakby wciąż był jej właścicielem.

Emily pozostała niewzruszona.

Spokój.

Nie chcę uciekać.

„Cóż” – powiedział na tyle głośno, by usłyszało go kilku klientów – „czyż to nie księżniczka uważa, że ​​jest za dobra, żeby rozmawiać z ludźmi?”

Emily mówiła spokojnie: „Nie chcę żadnych kłopotów”.

Jason się roześmiał. „Za późno. Już wtedy zrobiłeś ze mnie idiotę”.

„Sam się tak zachowałeś” – powiedziała cicho, ale ostro.

Jego oczy pociemniały.

„Wciąż masz takie podejście. Nic dziwnego, że wszyscy się ciebie pozbyli.”

Kilka osób znajdujących się w pobliżu zwolniło kroku.

Jason podszedł bliżej, zniżając głos, ale nie okazując wrogości.

„Myślisz, że jesteś kimś?”

Uśmiechnął się szyderczo.

„Nie jesteś.”

„Nigdy nie byłeś.”

„Odeszłaś od jedynych ludzi, którzy kiedykolwiek cię tolerowali”.

Emily się nie ruszyła.

Nie dała mu tej satysfakcji.

Pochylił się.

„Wiesz, co powiedziała mi wcześniej twoja siostra?”

Uśmiechnął się.

„Powiedziała: «Wróciłeś spłukany i zdesperowany. Nie masz dokąd pójść».”

„I ma rację.”

Emily wzdrygnęła się, zanim zdołała się powstrzymać.

Jason to zobaczył i się uśmiechnął.

„Wciąż miękkie” – wyszeptał.

A potem głośniej, na tyle wyraźnie, by tłum mógł usłyszeć:

„Nie udawaj teraz, że masz dumę. Nie masz.”

Znów ją popchnął.

Tym razem trudniej.

Cofnęła się o krok.

Ale nie spadła.

Stanęła prosto i wyprostowała się.

Ludzie przestali chodzić.

Wokół nich utworzył się krąg oczu.

Rozpoczęło się szeptanie.

Niektórzy wskazywali.

Niektórzy śmiali się niezręcznie.

Nie jestem pewien, czego byli świadkami.

Jason uśmiechnął się ironicznie, jakby uwielbiał być w centrum uwagi.

„Spójrz na siebie” – powiedział. „Nawet sam nie potrafisz się obronić”.

Emily się wyprostowała.

Jej głos był niski.

„Nie muszę się przed tobą chronić.”

„O tak, masz rację” – powiedział. „Zawsze będziesz mieć”.

Spojrzała mu w oczy ze spokojem, którego się nie spodziewał.

„Już nie.”

Coś zmieniło się w jego wyrazie twarzy.

To mu się nie podobało.

Lubił, gdy się bała.

Cichy.

Przepraszanie za rzeczy, które nie były jej winą.

Otworzył usta, żeby wyrzucić z siebie kolejną obelgę.

Ale odgłos opon za szklanymi drzwiami przerwał mu milczenie.

Ludzie się odwrócili.

Czarny luksusowy samochód zatrzymał się przy krawężniku.

Nie rzuca się w oczy.

Imponujący.

Takich, które nie pasowały do ​​tego małego miasteczka.

Jason zmarszczył brwi.

„Co do cholery?”

Drzwi się otworzyły.

Wyszli mężczyźni w szytych na miarę garniturach.

Trzy z nich.

Poruszali się z konkretnym zamiarem — pewni siebie, opanowani, silni w sposób, który natychmiast przyciągał uwagę.

Nie byli pracownikami ochrony centrum handlowego.

To nie była lokalna policja.

Należeli do świata o wiele wyższego niż wszystko, co znajdowało się w tym budynku.

Zapadła cisza.

Nawet nastolatkowie, którzy się śmiali, ucichli.

Mężczyźni nie patrzyli na nikogo oprócz Emily.

Jason podążył za ich wzrokiem.

Powoli odwrócił się i spojrzał na nią.

Emily zachowała spokój, choć jej serce zabiło mocniej.

Nie spodziewała się, że Daniel kogoś wyśle.

Powiedziała mu, że wszystko jest w porządku.

Ale musiał coś wyczytać z jej wcześniejszych wiadomości — coś, czego nie napisała.

Mężczyźni podeszli do wejścia.

Automatyczne drzwi się otworzyły.

Stukot wypolerowanych butów rozbrzmiewał na podłodze centrum handlowego.

Wszystkie głowy się odwróciły.

Jeden z nich zatrzymał się kilka stóp od Emily i lekko skłonił głowę na znak szacunku.

„Pani Hail” – powiedział wyraźnie, wystarczająco głośno, żeby wszyscy w pobliżu mogli go usłyszeć. „Przyszliśmy panią eskortować”.

Twarz Jasona pobladła.

Clare, która właśnie weszła z drugiej strony galerii handlowej, zamarła w miejscu.

Helen, stojąca za nią, ściskała torebkę, jakby to mogło ją uspokoić.

Emily przez chwilę stała nieruchomo.

Pozwoliła, by cisza się przeciągnęła.

Niech prawda unosi się w powietrzu wokół nich wszystkich.

Następnie wypuściła powietrze i spojrzała prosto na Jasona.

„Mój mąż czeka.”

Jasonowi opadła szczęka.

Oczy Clare rozszerzyły się.

Całe centrum handlowe zdawało się wstrzymać oddech.

Głos narratora — ciepły, natarczywy — rozbrzmiał ponownie niczym przerwa reklamowa wpadająca w środek dramatu.

Jeśli jeszcze nie subskrybujesz, chcielibyśmy, abyś dołączył do naszej społeczności, klikając przycisk subskrypcji. Poprzez nasze historie budujemy nadzieję i dajemy przyszłość dzieciom i kobietom, które doświadczyły złego traktowania na całym świecie. Zmotywuj nas, subskrybując i włączając dzwonek powiadomień, aby nigdy nie przegapić ważnej historii. Daj nam również znać w komentarzach, skąd oglądasz i jak ta historia do Ciebie przemówiła.

Ludzie szeptali imię Daniela jeszcze zanim wszedł do środka.

Nie wiedzieli kim on był.

Ale oni to czuli.

Jego obecność unosiła się w galerii handlowej niczym cicha zmiana w powietrzu — taka, która sprawiała, że ​​obcy ludzie prostowali plecy i ściszali głos.

Daniel wszedł spokojnym krokiem.

Nic w pośpiechu.

Nic dramatycznego.

Jego wzrok powędrował prosto na Emily.

Nie patrzył na tłum, na Jasona ani na nikogo innego — tylko na nią.

Emily poczuła, jak jej oddech zwalnia się w chwili, gdy do niej dotarł.

Delikatnie dotknął jej ramienia, badając ją bez robienia sceny.

„Czy wszystko w porządku?” zapytał.

Jego głos był łagodny.

Ale nadal miało autorytet.

Skinęła głową. „Nic mi nie jest”.

Przyglądał się jej twarzy przez chwilę.

Potem spojrzał na Jasona, który próbował się wyprostować.

Przegrany.

Wyraz twarzy Daniela się nie zmienił.

Żadnego gniewu.

Nie krzycz.

Nic głośnego.

Tylko cicha intensywność, która wydawała się zimniejsza od wściekłości.

„Co się stało?” Daniel zapytał Emily.

Zanim zdążyła przemówić, Jason wymusił śmiech.

„To wszystko nieporozumienie. Nie wiedziałem, że ona… no, nie wiedziałem, że ma towarzystwo.”

Daniel nawet na niego nie spojrzał.

Emily udzieliła spokojnej i prostej odpowiedzi.

„On mnie popchnął.”

Jason zesztywniał.

„To nie było tak” – powiedział szybko, słowa same mu się wyrywały. „Przeszkadzała, w lokalu było tłoczno, a ona… źle to zrozumiała”.

Szczęka Daniela nie drgnęła.

Ale jego wzrok się wyostrzył.

To wystarczyło, by dwaj nastolatkowie znajdujący się obok nich odsunęli się.

„Jeśli ją dotkniesz, choćby raz”, powiedział cicho Daniel, „to wystarczy”.

Jason przełknął ślinę.

„Źle to zrozumiałeś.”

Emily nic nie dodała.

Jej milczenie przytłoczyło go bardziej, niż cokolwiek, co mogłaby powiedzieć.

Daniel pozwolił, by napięcie opadło na chwilę.

Potem znów zwrócił się do Emily.

„Chcesz iść do domu?”

„Proszę” – wyszeptała.

Skinął głową raz.

Jego ludzie płynnie się zbliżyli, robiąc sobie wokół nich miejsce.

Tłum rozstąpił się jak woda.

Jason obserwował to wszystko z narastającą paniką.

Zrobił krok naprzód.

„Czekaj… Emily, powiedziałaś mu coś? To znaczy, o nas, o przeszłości?”

Emily spojrzała na niego bez mrugnięcia okiem.

Ona nie odpowiedziała.

Ta cisza nim wstrząsnęła.

Jego twarz drgnęła.

Jego pewność siebie zmalała.

„Nie powiedziałeś mu, prawda? Nie przekręciłbyś tego. Wiesz, jak to między nami było.”

Daniel lekko podniósł głowę.

To wystarczyło.

Jego ludzie stanęli między Jasonem a Emily, nie szczędząc słów ostrzeżenia.

Emily pochyliła się bliżej Daniela i powiedziała cicho: „Chodźmy”.

Daniel delikatnie położył dłoń na jej plecach i poprowadził ją do wyjścia.

Jason stał jak sparaliżowany, z otwartymi ustami, jakby musiał się jakoś usprawiedliwić, zanim świat zawali mu się pod nogami.

Clare i Helen pospieszyły w kierunku Emily z drugiej strony galerii handlowej.

Głos Clare się załamał.

„Emily, zaczekaj. Musimy porozmawiać. Nie wiedzieliśmy. Powinnaś była nam powiedzieć…”

Ale Emily szła dalej.

Daniel nie patrzył na nich.

Jego milczenie zabolało ich bardziej niż jakiekolwiek ostre słowa.

Na zewnątrz, idąc w stronę czarnego samochodu, Clare chwyciła Helen za ramię tak mocno, że Helen aż sapnęła.

„Ona kłamie” – wyszeptała Clare. „Na pewno kłamie”.

Helen patrzyła wstrząśnięta.

„Clare, proszę, zniż głos.”

„Nie” – syknęła Clare. „Widziałaś tych mężczyzn? Nazywali ją panią Hail. To nie może być prawda. Emily wyszła za mąż za kogoś takiego jak on – musiała go oszukać albo coś”.

„Ona by tego nie zrobiła” – szepnęła Helen.

Ale wątpliwości pozostały.

Clare wyciągnęła telefon.

„Jeśli nie powie nam prawdy, znajdziemy ją w inny sposób. Znam kogoś, kto pracuje z reporterem. Będą grzebać, aż coś pęknie”.

Helen wyglądała na przerażoną.

„Clare, to za daleko.”

„Nie, jeśli kłamie” – powiedziała Clare. „A szczerze mówiąc, założę się, że tak”.

Emily nic o tym nie słyszała.

Usiadła na tylnym siedzeniu samochodu obok Daniela.

Drzwi się zamknęły.

Chaos pozostał na zewnątrz.

Przez chwilę milczała.

Nadal czuła na skórze pieczenie po pchnięciu Jasona.

Ale głębszy ból wynikał z tego, co podsłuchała wcześniej — ze sposobu, w jaki jej rodzina wciąż stała po jego stronie, ze sposobu, w jaki mówili o niej, jakby nie mogła ustać bez kogoś, kto by ją podtrzymywał.

Daniel delikatnie ujął jej dłoń.

„Nie musisz o niczym rozmawiać, dopóki nie będziesz gotowy.”

Oparła się o oparcie fotela i pozwoliła głowie oprzeć się o niego.

„On się nie zmienił” – powiedziała.

“Zupełnie nie.”

„Nie” – zgodził się Daniel. „Mężczyźni tacy jak on rzadko to robią”.

W jego głosie nie było osądu, tylko obserwacja.

Po raz pierwszy tego wieczoru Emily pozwoliła swoim ramionom się rozluźnić.

Kierowca odjechał od krawężnika.

Centrum handlowe zniknęło za nimi.

Po kilku minutach ciszy Daniel ponownie na nią spojrzał.

„Emily… to nie był pierwszy raz, kiedy się tak zachowywał, prawda?”

Wiedziała, o co naprawdę pytał.

Potrząsnęła głową.

„Przez lata traktował mnie źle” – powiedziała. „Wtedy wszyscy mu wierzyli. Nawet moja rodzina”.

Spojrzenie Daniela złagodniało.

„A teraz?”

Uśmiechnęła się smutno.

„Teraz nadal mu wierzą”.

Daniel nie odpowiedział od razu.

Przyglądał się jej przez dłuższą chwilę.

A potem cicho dodał: „Przykro mi, że przeszłaś przez to sama”.

„Teraz jest inaczej” – powiedziała.

„Już nie jestem sam”.

Na ułamek sekundy jego dłoń zacisnęła się na jej dłoni.

Powiedziało więcej, niż mogłoby powiedzieć jakiekolwiek przemówienie.

Gdy dotarli do domu jej matki, Daniel wysiadł z nią.

Clare i Helen stały na ganku i czekały — obie blade, obie starały się wyglądać na opanowane.

Clare zrobiła krok naprzód z wymuszoną pewnością siebie.

„Nie wiedzieliśmy, że jesteś z kimś” – powiedziała, próbując uśmiechnąć się do Daniela. „To nieoczekiwane”.

Daniel skinął głową uprzejmie.

„Emily potrzebowała dziś wsparcia. Cieszę się, że mogłem przyjść”.

Clare mrugnęła — zaskoczona tym, jak normalny i spokojny się wydawał.

Spodziewała się arogancji.

Dystans.

Jakiś zimny stereotyp.

Nie wiedziała, co zrobić z mężczyzną, który mówił łagodnie, nie umniejszając jednak swojej mocy.

Helen podeszła bliżej.

„Cieszymy się, że ma kogoś” – powiedziała, ale jej głos się załamał.

Emily patrzyła to na jednego, to na drugiego, odczytując każdy drgnięcie, każde połknięte słowo.

Clare coś planowała.

Helen była rozdarta.

Ale jak zwykle skłaniam się ku wpływowi Clare.

Daniel wyczuł ich zakłopotanie i lekko położył dłoń na plecach Emily.

Niezaimek dzierżawczy.

Po prostu wspierający.

Zmieniło to charakter całego ganku.

Spojrzenie Clare powędrowało w dół, tam gdzie spoczywała jego dłoń.

Coś ostrego przemknęło przez jej twarz.

Zazdrość.

Gniew.

Coś brzydkiego.

Daniel rzucił Emily ostatnie spojrzenie i przesunął kciukiem po jej kostkach palców.

„Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebować” – powiedział. „Czegokolwiek”.

„Zrobię to” – powiedziała cicho.

Pocałował ją w czoło — szczerze i intymnie — po czym odsunął się.

Jego ludzie otworzyli drzwi samochodu.

Na ten gest Clare opadła szczęka.

Ręka Helen zadrżała tuż przy jej piersi.

Samochód odjechał.

Pozostawiając trzy kobiety w niespokojnym milczeniu.

Pierwsza załamała się Clare.

„Dobrze, Emily” – powiedziała. „Masz nadzieję, że uwierzymy, że ten mężczyzna jest twoim mężem?”

Emily przeszła obok niej i ruszyła w stronę drzwi.

„Wierz w co chcesz.”

„To nie jest odpowiedź” – warknęła Clare, wchodząc za nią do środka. „Jak go poznałaś? Kiedy się pobraliście? Dlaczego nam nie powiedziałaś?”

„Bo to nie była twoja sprawa” – powiedziała cicho Emily.

Helen zamknęła za nimi drzwi.

„Emily, to takie nagłe” – powiedziała Helen. „Daniel wydaje się bardzo… odnoszący sukcesy”.

Emily się nie odwróciła.

„On jest.”

Clare prychnęła.

„Więc co zrobiłeś? Przekonałeś go? Ukryłeś swoją przeszłość? Skłamałeś na temat tego, kim byłeś?”

Emily zatrzymała się i odwróciła na tyle, żeby na nią spojrzeć.

„Nie. Nie skłamałem w żadnej sprawie. On wie o mnie wszystko.”

Zaciśnięta szczęka Clare zniweczyła cały argument.

„Oczekujesz, że świat to zaakceptuje, skoro zawsze potrzebowałaś pomocy od wszystkich? Daj spokój. Co mu powiedziałaś, żeby się z tobą ożenił?”

Emily patrzyła na nią ze spokojem, który ją zaniepokoił.

„Nic” – powiedziała Emily. „Nie goniłam za nim. O nic nie prosiłam. Nie udawałam. To on mnie wybrał”.

Twarz Clare wykrzywiła się w grymasie czegoś mrocznego.

Helen próbowała złagodzić napięcie.

„Emily, kochanie, po prostu próbujemy nadać temu sens. Chcemy poznać prawdę”.

„Chcesz kontroli” – powiedziała cicho Emily. „Nie prawdy”.

Kiedy Emily poszła do swojego pokoju, Clare pociągnęła Helen do kuchni.

„Ona coś ukrywa” – syknęła Clare. „Widziałaś, jaka była spokojna. Kłamie na jego temat. Ukrywa coś wielkiego”.

Helen złożyła dłonie.

„Clare, przestań. Wydawała się szczęśliwa.”

„W tym problem” – wyszeptała Clare. „Emily nigdy nie była szczęśliwa. Nie do końca. Coś jest nie tak. Dzwonię do Megan, a ona połączy nas z reporterem. Mogą zbadać małżeństwo Emily. Jeśli kłamie albo coś ukrywa, będziemy wiedzieć”.

Helen słabo pokręciła głową.

„Clare, proszę. To twoja siostra.”

„A ona jest niebezpieczna, kiedy coś ukrywa” – powiedziała Clare.

Emily nic o tym nie słyszała.

Siedziała na łóżku, przyciemniła lampkę i trzymała w ręku telefon, gdy na ekranie pojawiło się imię Daniela.

„Nie powiedziałeś mi wszystkiego, prawda?” – napisał Daniel.

Emily przełknęła ślinę.

„O czym?”

„O nim?”

Zamrugała.

„A co z nim?”

Daniel zawahał się, ale wysłał kolejną wiadomość.

„Kiedyś złożył mojej firmie propozycję. Nieuczciwą. Został za to wpisany na czarną listę”.

Emily poczuła smutek.

„Jason? Jaka była ta propozycja?”

Daniel odpowiedział:

„Próbował wykorzystać czyjeś nazwisko, żeby uzyskać dostęp. Nie powiedział, kogo. Chyba teraz wiem”.

Emily wpatrywała się w wiadomość.

Jason nie powrócił do jej życia, by zamknąć pewien rozdział.

Chciał mieć dostęp do świata jej męża.

I Clare—

Clare mu pomogła.

Poczuła ucisk w klatce piersiowej.

Ściany wydawały się zbyt ciasne.

Wszystko, co miało miejsce w jej przeszłości, znów zaczęło się do niej zbliżać.

Chociaż wyszła.

A najgorsze było to, że wiedziałam, że to nie koniec.

To był dopiero początek.

Część 2 — W centrum handlowym robi się cicho
Emily prawie nie spała.

Za każdym razem, gdy zamykała oczy, widziała uśmieszek Jasona.

Podejrzliwe spojrzenie Clare.

Zaniepokojona wiadomość Daniela.

O wschodzie słońca ciężar wszystkiego znów zaczął ją przytłaczać.

Wstała, umyła twarz i próbowała uspokoić oddech.

Clare już była w kuchni — przeglądała zawartość swojego telefonu z uśmiechem, zbyt zadowolonym jak na tak wczesną porę.

Helen siedziała przy stole, mieszając herbatę, ale jej nie pijąc.

Clare spojrzała w górę.

„Dzień dobry” – powiedziała z udawaną słodyczą. „Dobrze spałaś?”

„Dobrze” – powiedziała Emily.

Clare oparła łokcie o blat.

„Wiesz, to ciekawe. Szukałam Daniela wczoraj wieczorem. Twój mąż to praktycznie duch. Bogaty, skryty, prawie bez zdjęć – prawie jakby był zbyt dobry, żeby był prawdziwy”.

Emily stała tyłem do niej.

„Ceni sobie prywatność”.

„Wygodnie” – powiedziała Clare.

Helen próbowała ją uspokoić.

„Clare—”

„Nie” – powiedziała Clare, wpatrując się w Emily. „Jeśli Emily chce się kręcić i twierdzić, że jest żoną jakiegoś miliardera, to czy nie powinna tego udowodnić?”

Emily powoli się odwróciła.

„Nie muszę ci niczego udowadniać.”

Clare uśmiechnęła się złośliwie.

„W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko temu, gdy inni zaczną zadawać pytania.”

Helen w końcu przemówiła.

„Clare, dość.”

Emily nie została, żeby usłyszeć więcej.

Wyszła z domu i wzięła głęboki oddech na ganku.

Telefon zawibrował jej w dłoni.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ciasto jabłkowe z kremem: Słodka rozkosz

#### **Przygotowanie ciasta:** 1. **Rozgrzewanie piekarnika:** Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wyłóż tortownicę o średnicy 24 cm papierem do pieczenia lub ...

Używasz telefonu od dłuższego czasu, ale NIE MIAŁEŚ POJĘCIA o tych rzeczach.

Telefony z Androidem zawierają kompleksowe menu opcji na wypadek sytuacji awaryjnej. Przejdź do ustawień i wyszukaj „Bezpieczeństwo i sytuacja awaryjna” ...

Cytrynowo-Imbirowy Eliksir: Twój Naturalny Sprzymierzeniec w Walce z Nadmiarem Tłuszczu”

Składniki: 1 litr wody 2 średnie cytryny (najlepiej ekologiczne) 3-4 cm korzenia imbiru 1 łyżka miodu (opcjonalnie, dla smaku) Sposób ...

Zielony sos frankfurcki – klasyczny przepis

Czas przygotowania: 30 min. Poziom trudności: bardzo łatwy Składniki 4 za 5 jajek Sól Pieprz 1 do 2 łyżeczek ostrej ...

Leave a Comment