„Pielęgniarka to pielęgniarka, Tiana. Jesteś służącą. Przynosisz rzeczy lekarzom. Sprzątasz bałagan. To szlachetna praca, jak sądzę, dla ludzi, którzy nie mają predyspozycji do przywództwa. Ale bądźmy szczerzy. To nie jest kariera, która buduje bogactwo, prawda?”
Płacę rachunki, powiedziałem spokojnym głosem. Jestem właścicielem swojego budynku mieszkalnego. Nie mam żadnych długów. Czy Marcus może powiedzieć to samo?
Przy stole zapadła cisza. Bernice uderzyła dłonią o stół.
„Nie waż się okazywać braku szacunku swojemu bratu. On jest przedsiębiorcą. Podejmuje ryzyko. Grasz bezpiecznie, bo boisz się wielkości. Zawsze byłaś małostkowa, Tiano, tak jak twój mąż”.
Wspomnienie o Davidzie było dla mnie jak fizyczny cios. Mój mąż zmarł dwa lata temu na nagły zawał serca. Był dobrym człowiekiem, pracowitym nauczycielem, który kochał Leo i mnie ponad wszystko. Dla moich rodziców był po prostu kolejnym rozczarowaniem, ponieważ nie jeździł luksusowym samochodem ani nie uczęszczał do ich klubu wiejskiego.
„Co powiedziałeś?” wyszeptałem.
„Powiedziałem, że jesteś taka jak on” – wtrącił Franklin, upijając łyk wina. „Słaby, bez ambicji. Naprawdę, Tiana, wszyscy się tego spodziewaliśmy. Taki mężczyzna. Prawdopodobnie zrezygnował z życia, bo zdał sobie sprawę, że nigdy nie będzie nikim wyjątkowym. A ty? Nadal go opłakujesz, jakby był królem. Nic dziwnego, że jesteś singielką. Żaden wartościowy mężczyzna nie chce kobiety, która wciąż kurczowo trzyma się cienia przeciętności, przekuwając cały ten żal w beznadziejną pracę. To żałosne”.
Ręce trzęsły mi się pod stołem. Chciałem krzyczeć. Chciałem przewrócić stół. Chciałem im powiedzieć, że mój biznes z artykułami medycznymi przyniósł w zeszłym miesiącu więcej zysku niż mój ojciec przez ostatnie 5 lat przed przejściem na emeryturę. Chciałem im powiedzieć, że David jest dziesięć razy lepszym mężczyzną, niż którykolwiek z nich kiedykolwiek będzie. Ale spojrzałem na Big Mamę. Przyglądała mi się, jej wzrok był bystry i spokojny. Ledwie dostrzegalnie pokręciła głową. Jeszcze nie.
Wziąłem głęboki oddech.
„David był dobrym ojcem” – powiedziałem cicho. „To więcej, niż mogę powiedzieć o niektórych osobach przy tym stole”.
Twarz Franklina przybrała niebezpieczny odcień fioletu. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć, odezwał się cichy głos.
„Mamo, mogę iść pobawić się iPadem?” zapytał Leo.
Zjadł już swój posiłek i tęsknie spojrzał na swoich kuzynów, bliźniaki Marcusa i Tiffany, którzy siedzieli w kącie na podłodze z nowymi tabletami.
„No dalej, kochanie” – powiedziałem. „Zapytaj kuzynów, czy chcą z tobą zagrać”.
Leo zsunął się z krzesła i podszedł do bliźniaków, Blake’a i Belli. Mieli na sobie markowe ubrania, które prawdopodobnie kosztowały więcej niż moje ubezpieczenie samochodu. Leo uśmiechnął się, a jego niewinna twarz była pełna nadziei.
„Hej, chcecie zagrać w Minecrafta? Zbudowałem fajny świat”.
Blake podniósł wzrok, a potem spojrzał na matkę. Oczy Tiffany rozszerzyły się w udawanym przerażeniu. O mało nie wyskoczyła z krzesła i rzuciła się do dzieci, jakby Leo trzymał granat zamiast uśmiechu.
„Nie, nie, nie” – powiedziała głośno, piskliwym głosem. „Blake! Bello, chodź tu. Chodź natychmiast do mamusi”.
Odsunęła ich od Leo, blokując go swoim ciałem. Leo zatrzymał się, zdezorientowany.
„Co się stało? Chciałem się tylko pobawić.”
Tiffany zwróciła się do mnie, marszcząc nos, jakby wyczuła zapach rozkładu.
„Tiana, naprawdę powinnaś nauczyć syna granic. Nie wiemy, gdzie był”.
„Gdzie on był?” – zapytałem, wstając. „Był ze mną w samochodzie. Był w szkole. O czym ty mówisz?”
No cóż, powiedziała Tiffany, wygładzając jedwabną sukienkę. Pracujesz w szpitalu. Jesteś narażona na wszelkiego rodzaju choroby i biednych ludzi. Czytałam, że środowiska o niskich dochodach to siedliska zarazków. Nie chcę, żeby moje dzieci zachorowały, bo twój syn przyniósł do domu wirusa z getta z twojego osiedla. W przyszłym tygodniu jedziemy na wakacje do Saint Barts. Nie możemy ryzykować zakażenia.
W pokoju zapadła głucha cisza. Nawet Marcus wyglądał na nieco zaniepokojonego, ale Bernice skinęła głową na znak zgody. Ma rację, Tiana. Cały dzień przebywasz wśród chorych. I szczerze mówiąc, Leo wygląda na trochę zaniedbanego. Jego ubrania są w dobrym stanie, wyglądają na z second-handu. To kwestia higieny.
Mój syn ma na sobie nowiutką koszulę – powiedziałem, a głos drżał mi z wściekłości. – A on jest najczystszą, najzdrowszą osobą w tym pokoju. Martwicie się zarazkami. Powinniście martwić się o zgniliznę w waszych duszach.
Tiffany roześmiała się. Był to okrutny, wysoki dźwięk.
„Och, oszczędź mi dramatów. Tylko trzymaj go z dala od moich dzieci. I tak nie chcemy, żeby dotykał ich iPadów. Są drogie. Mógłby je zepsuć, a wiem, że nie stać cię na ich wymianę”.
Leo spojrzał na mnie, a jego oczy znów napełniły się łzami.
„Mamo, czy jestem brudny?”
„Nie, kochanie” – powiedziałam, podchodząc i kucając, żeby go przytulić. „Jesteś idealny. To oni są brudni. Idź i usiądź z Big Mamą. Ma czekoladę w torebce”.
Leo pociągnął nosem i podszedł do Big Mama, która wzięła go na kolana i spojrzała na Tiffany wzrokiem, który mógłby zedrzeć farbę ze ścian. Tiffany ją zignorowała, wróciła na swoje miejsce i upiła spory łyk wina.
Musiałem się wydostać z tego pokoju. Powietrze było zbyt rozrzedzone. Smród ich arogancji mnie dusił.
„Przepraszam” – powiedziałam sztywno. „Potrzebuję wody”.
Odwróciłam się i wyszłam z jadalni, stukając obcasami o drewnianą podłogę. Weszłam do kuchni, pchając wahadłowe drzwi. W kuchni panował chaos, dostawcy kręcili się tam i z powrotem, ale znalazłam cichy kącik w pobliżu spiżarni, gdzie hałas imprezy był stłumiony. Oparłam się o chłodny granitowy blat, zamykając oczy i próbując uspokoić bicie serca. Policzyłam do dziesięciu. Przypomniałam sobie o saldzie konta bankowego w telefonie. Przypomniałam sobie, że to ja trzymam karty, nawet jeśli oni jeszcze o tym nie wiedzą. Nalałam sobie szklankę wody z kranu, wciąż trzęsąc się rękami.
Pijąc, usłyszałem otwierające się tylne drzwi. To były drzwi prowadzące na patio, gdzie zazwyczaj chodzili palacze. Usłyszałem kroki, ciężkie i pospieszne, a potem głos. Marcus. Rozmawiał przez telefon, jego głos był niski i natarczywy, pozbawiony pewności siebie, którą emanował przy stole.
Wiem, wiem. Słuchaj, mówiłem, że to zrobię. – syknął Marcus. – Przestań mi grozić. Nie wiesz, z kim masz do czynienia. To miasto należy do mojej rodziny.
Zatrzymał się, słuchając osoby po drugiej stronie. Jego oddech był nierówny.
Nie, nie przychodź tutaj. Nie przychodź do domu. Moja babcia jest tutaj. Słuchaj, umowa jest praktycznie sfinalizowana. Starsza pani traci panowanie nad sobą. Jest w szoku. Mama i ja mamy już gotowe dokumenty. Załatwimy pełnomocnictwo. W przyszłym tygodniu umieścimy ją w ośrodku. Jak tylko będzie wolna, sprzedamy dom. To miejsce jest warte 2 miliony. Spokojnie. Dostanę twoje pieniądze. Potrzebuję tylko kilku dni, żeby ją podpisać.
Zamarłem. Szklanka wody zatrzymała się w połowie drogi do moich ust.
„Tak” – kontynuował Marcus, ściszając głos do szeptu. „Bernice pracowała nad nią miesiącami, zmieniając jej leki, wpędzając ją w zakłopotanie. Ufa Tianie. W tym problem. Dlatego próbowaliśmy trzymać Tianę z daleka dziś wieczorem. Ale się pojawiła. Nieważne. Tiana jest pielęgniarką. Jest głupia. Wykorzystamy ją. Sprawimy, że pomyśli, że to konieczne z medycznego punktu widzenia”. Gdy Tiana podpisze wniosek o stwierdzenie zdolności do czynności prawnych, sprawa się kończy. Big Mama idzie do domu. My likwidujemy aktywa, a ty dostajesz swoją gotówkę. Tylko odpuść na 48 godzin.
Odłożył słuchawkę. Słyszałem, jak wypuszcza długi, drżący oddech. Potem usłyszałem, jak nalewa sobie drinka z butelki, którą musiał gdzieś ukryć.
Stałem w cieniu spiżarni, a krew we mnie krzepła. To już nie była tylko kwestia faworyzowania. To nie była tylko złośliwość. To był spisek. Aktywnie manipulowali moją babcią, manipulowali jej zdrowiem, planowali zamknąć ją jak zwierzę, żeby sprzedać jej dom i spłacić długi hazardowe Marcusa.


Yo Make również polubił
Sprzedawcy ujawniają powód
Tytuł: 8 niezwykłych korzyści z cytryny i imbiru – naturalny sposób na usuwanie narośli skórnych
Dlaczego nigdy nie należy prać w temperaturze 40 stopni: konsekwencje!
Nie wyrzucaj skórek od bananów. Oto 12 genialnych sposobów na ich ponowne wykorzystanie w ogrodzie