„Ostatnio wydajesz się być niespokojny” – powiedział podczas spokojnej popołudniowej zmiany. „Czy w domu wszystko w porządku?”
Jego szczera troska sprawiła, że chciałam mu wszystko wyznać. Ale jak mogłam wytłumaczyć, że rodzina mojego męża systematycznie niszczyła moją pewność siebie? Zamiast tego obwiniałam ogólny stres i obiecałam poprawę.
Maria, szefowa kuchni, stała się moją nieoficjalną terapeutką podczas przerw w pracy. Zauważyła moje zaczerwienione oczy po wyjątkowo trudnych wieczorach poszukiwania pracy i bez słowa podawała mi dodatkową kawę lub talerz jedzenia, którego nie zamówiłam.
„Edukacja to dobra rzecz” – powiedziała pewnego dnia – „ale nie pozwól, żeby ktoś sprawił, że będziesz zawstydzona za uczciwą pracę”.
Presja finansowa związana z moją kampanią na rzecz poprawy warunków pracy stworzyła nowe problemy w domu. Ubrania na rozmowy kwalifikacyjne, pieniądze na benzynę dojazdy do różnych miast, podręczniki i czesne nadwyrężyły nasz i tak już napięty budżet. David zaczął kwestionować każdy zakup, pytając, czy nowe stroje do pracy są naprawdę potrzebne, skoro i tak nie dostałam pracy.
„Może powinniśmy zrobić sobie od tego wszystkiego przerwę” – zasugerował po przejrzeniu naszych wyciągów z kart kredytowych. „Wydajecie więcej pieniędzy na szukanie pracy, niż zarobilibyście w pierwszych kilku miesiącach”.
Jego praktyczne obserwacje wydawały się być oznaką porzucenia, kiedy rozpaczliwie potrzebowałem jego wsparcia w tej trudnej walce.
Biblioteka college’u społecznego stała się moim schronieniem przed krytyką rodziny i stresem finansowym. Przesiadywałam w cichych kątach, otoczona podręcznikami biznesowymi i poradnikami rozwoju kariery, próbując chłonąć wiedzę, która mogłaby mnie uczynić godną uwagi w pracy. Inni studenci zakładali grupy studyjne, ale ja pozostawałam odizolowana, zbyt zawstydzona swoim pochodzeniem, by szukać partnerstwa akademickiego.
Moje oceny były doskonałe, co dowodziło, że posiadam inteligencję, której Margaret twierdziła, że mi brakuje. Profesor Martinez pochwalił moje prace pisemne i poprosił, abym podzielił się z klasą moimi spostrzeżeniami na temat obsługi klienta. Przez trzy godziny tygodniowo czułem się doceniany i kompetentny, ale te uczucia wyparowały, gdy wróciłem do domu i spotkałem się z dezaprobatą rodziny.
Semestr wiosenny przyniósł mi zajęcia z zaawansowanej komunikacji biznesowej i moje pierwsze zadanie prezentacyjne. Stojąc przed klasą i wyjaśniając zasady zarządzania relacjami z klientami, których nauczyłam się pracując w restauracji, czułam się pewnie i kompetentnie. Koledzy z grupy zadawali przemyślane pytania i wydawali się szczerze zainteresowani moim praktycznym doświadczeniem.
Ta pewność trwała aż do momentu, gdy przy kolacji podzieliłem się z Davidem swoimi sukcesami w nauce.
„Wspaniale” – powiedział nieobecnym głosem, przeglądając telefon. „Może Margaret będzie pod wrażeniem, kiedy skończysz program”.
Jego odpowiedź sprowadziła moje osiągnięcia do rangi amunicji w toczącej się walce o aprobatę jego matki, zamiast uznać mój osobisty rozwój.
Semestr zakończył się dobrymi ocenami i odnowioną nadzieją, ale podania o pracę nadal spotykały się z tymi samymi odmowami. „Niewystarczające doświadczenie”. „Poszukujemy kandydatów z ukończonym kierunkiem studiów”. „Stanowisko wymaga doświadczenia w korporacji”. Każdy e-mail wzmacniał przekaz, że samo wykształcenie nie zniweluje różnicy między moją obecną rzeczywistością a ich oczekiwaniami.
Reakcja Margaret na moje postępy w nauce była przewidywalnie negatywna.
„Community college to dobry początek” – powiedziała, gdy David wspomniał o moich ocenach – „choć prawdziwy awans zawodowy zazwyczaj wymaga odpowiedniego wykształcenia uniwersyteckiego”.
Nawet mój sukces stał się dowodem mojej ciągłej niekompetencji w jej nieustannej kampanii mającej na celu udowodnienie, że nie jestem wystarczająco dobry dla jej syna.
Lato nadeszło z moją nienaruszoną determinacją. Pomimo lekceważących komentarzy Margaret na temat college’u społecznościowego, stworzyłem arkusze kalkulacyjne do śledzenia moich podań o pracę, oznaczając je kolorami według statusu i dat odpowiedzi. Zielony dla złożonych, żółty dla oczekujących odpowiedzi, czerwony dla odrzuconych. W ciągu trzech tygodni mój ekran zapełnił się czerwonymi komórkami, z których każda reprezentowała kolejne drzwi, które zatrzasnęły się z hukiem.
Odmowa ze strony Pinnacle Marketing była wyjątkowo bolesna. Jechałem czterdzieści pięć minut na rozmowę kwalifikacyjną z dyrektorem ds. zasobów ludzkich, ubrany w marynarkę, którą kupiłem specjalnie na tę okazję. Kobieta zerknęła na moje CV, zadała dwa pytania dotyczące mojego doświadczenia w gastronomii, a następnie spędziła pozostałe dziesięć minut na wyjaśnianiu, dlaczego potrzebują kogoś z tradycyjnym doświadczeniem biznesowym.
„Twoje umiejętności obsługi klienta są godne podziwu” – powiedziała z wyćwiczoną uprzejmością. „Ale to stanowisko wymaga strategicznego myślenia i zdolności analitycznych, wynikających z doświadczenia korporacyjnego”.
Mogła mi równie dobrze powiedzieć, że kelnerki nie potrafią racjonalnie myśleć.
Podziękowałem jej za poświęcony czas i wróciłem do samochodu, czując się mniejszy niż kiedy tu przybyłem.
Teczka z listami odmownymi stała się na tyle gruba, że trzeba było użyć gumki recepturki. Każda odpowiedź na formularzu była nieco inna, ale niosła ten sam przekaz: niewystarczające kwalifikacje, brak odpowiedniego doświadczenia, brak odpowiednich kwalifikacji do organizacji. Zacząłem rozpoznawać zwroty oznaczające „nie”, zanim przeczytałem całe e-maile.
„Chociaż twoje doświadczenie jest interesujące” oznaczało odrzucenie. „Postanowiliśmy rozważyć innych kandydatów” oznaczało porażkę.
Niektóre firmy w ogóle nie odpowiadały, przez co przez tygodnie obsesyjnie sprawdzałem pocztę, zanim uznałem milczenie za wystarczającą odpowiedź. Brak odpowiedzi był gorszy niż bezpośrednie odrzucenia, bo sugerował, że moja aplikacja nie jest warta uwagi. Odświeżałem skrzynkę odbiorczą dziesiątki razy dziennie, licząc na jakikolwiek znak, że ktoś docenił mój wysiłek.
Tygodniowe rozmowy telefoniczne Margaret przerodziły się w sesje ledwie skrywanego przechwalania się.
„Jak ci idzie szukanie pracy, kochanie?” – pytała z fałszywą słodyczą.
Gdy przyznałam, że minął kolejny tydzień bez odpowiedzi, zaczęła wydawać współczujące dźwięki, które bardziej przypominały świętowanie.
„To wymaga cierpliwości” – mawiała. „Nie każdy nadaje się do pewnych rodzajów pracy”.
Rozmowa kwalifikacyjna w Westfield Insurance była najbardziej upokarzającym doświadczeniem w całym moim procesie rekrutacji. Recepcjonistka kazała mi czekać w holu dwie godziny, twierdząc, że rekruter się spóźnia. Inni kandydaci przychodzili i odchodzili, a ja siedziałem tam, sprawdzając telefon i starając się wyglądać profesjonalnie, pomimo narastającego niepokoju.
Kiedy pan Westfield w końcu zaprosił mnie do swojego biura, wydawał się zaskoczony moim widokiem.
„O, racja, ta z restauracji” – powiedział, przerzucając papiery na biurku. „Zobaczmy, co tu mamy”.
Poprosił mnie o wypełnienie testu umiejętności komputerowych, obejmującego funkcje arkusza kalkulacyjnego, z którymi nigdy wcześniej się nie zetknąłem. Moje zmieszanie było oczywiste, a jego niecierpliwość rosła z każdym pytaniem, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
„To stanowisko wymaga kompetencji technicznych” – wyjaśnił, nie złośliwie, ale stanowczo. „Może powinnaś rozważyć role, które lepiej odpowiadają twojemu obecnemu poziomowi umiejętności”.
Propozycja, żebym „trzymał się swojego pasa”, zabrzmiała jak wypowiedź Margaret wypowiadana ustami obcej osoby.
David zaczął zauważać moje słabe wyniki w wywiadach.
„Jak poszło dzisiaj?” – pytał, kiedy wracałam do domu ze zgarbionymi ramionami i zmęczonymi oczami.
Zacząłem edytować moje artykuły, usuwając najbardziej upokarzające szczegóły, aby zachować resztki jego szacunku do mnie. Kiedy menedżer ds. rekrutacji w Thompson Real Estate wyśmiał moje oczekiwania płacowe, powiedziałem Davidowi, że rozmowa kwalifikacyjna poszła „całkiem dobrze”.
Kampus college’u społecznego stał się moim azylem podczas zajęć wieczorowych. Profesor Martinez traktował mnie z szacunkiem, którego odmawiali mi pracodawcy, chwaląc moje prace pisemne i zachęcając do udziału w dyskusjach. Moi koledzy z klasy byli w większości pracującymi dorosłymi, którzy szukali awansu i nie oceniali mojego doświadczenia w gastronomii tak, jak robią to profesjonalni rekruterzy.
Zajęcia z komunikacji biznesowej nauczyły mnie obiektywnej analizy moich porażek. Moje prezentacje były wysoko oceniane, a profesor Martinez często wykorzystywał moje przykłady obsługi klienta do zilustrowania teoretycznych koncepcji.
„Twoje praktyczne doświadczenie daje Ci cenną perspektywę” – powiedziała do klasy, dzięki czemu po raz pierwszy od miesięcy poczułam, że mam wiedzę, a nie, że jestem niekompetentna.
Ale sukcesy akademickie nie przełożyły się na możliwości zatrudnienia. Odmowa z Coastal Bank nadeszła w tym samym tygodniu, w którym dostałem piątkę z egzaminu semestralnego.
„Chociaż Państwa wysiłki edukacyjne są godne pochwały, na to stanowisko podstawowe potrzebujemy kandydatów z doświadczeniem w bankowości”.
Ironia losu była druzgocąca. Nawet praca na najniższym szczeblu wymagała doświadczenia, którego nie mogłem zdobyć bez wcześniejszego zatrudnienia.
Restauracja Romano zapewniła mi jedyną stabilizację w moim coraz bardziej chaotycznym świecie. Pan Romano zauważył moje rozproszenie uwagi podczas intensywnej pracy i wziął mnie na bok w spokojne wtorkowe popołudnie.
„Ostatnio jesteś inna” – zauważył z autentyczną troską na ogorzałej twarzy. „Wszystko w porządku w domu?”
Nie potrafiłam wytłumaczyć, że rodzina mojego męża systematycznie niszczyła moje poczucie własnej wartości. Zamiast tego obwiniałam ogólny stres i zapewniałam go, że wszystko ze mną w porządku.
Pan Romano nie był przekonany, ale uszanował moją prywatność, jednocześnie dyskretnie wyznaczając mi łatwiejsze fragmenty i dając dodatkowy czas na przerwę, gdy wyglądałem na szczególnie wyczerpanego.
Maria, nasza szefowa kuchni, stała się dla mnie nieoczekiwanym źródłem wsparcia emocjonalnego. Pracowała w Romano’s przez piętnaście lat, samotnie wychowując trójkę dzieci i potrafiła rozpoznać trudności, gdy je dostrzegała. W chwilach przestoju dzieliła się historiami o własnych trudnościach związanych z edukacją i pracą na pełen etat.
„Próbują wmówić ci, że nie jesteś wystarczająco dobry” – powiedziała Maria pewnego wieczoru, kiedy sprzątaliśmy po godzinach szczytu. „Ale rozejrzyj się. Obsługujesz sześć stolików w godzinach szczytu, pamiętasz każde zamówienie i dbasz o zadowolenie klientów, nawet jeśli sprawiają kłopoty. To wymaga inteligencji i umiejętności, których nie uczą w drogich szkołach”.
Tony, najmłodszy członek naszego zespołu, udzielał nam wsparcia z entuzjazmem kogoś, kto jeszcze nie spotkał się z systematycznym odrzuceniem.
„Jesteś tu najmądrzejszy” – mawiał, kiedy wyglądałem na wyjątkowo przybitego. „Te firmy nie wiedzą, co tracą”.
Jego wiara we mnie wydawała się bezcenna, bo nie stawiała żadnych warunków ani oczekiwań.


Yo Make również polubił
Sztuczka, dzięki której z jednej łodygi uzyskasz nieograniczoną ilość pelargonii, nie wydając ani grosza
Ciasteczka Maślane z 3 Składników – Prosty Przepis dla Każdego
Chleb Saltimbocca: jak krok po kroku sprawić, by był pyszny!
Nie wyrzucaj puszek po tuńczyku z domu, są na wagę złota: oto jak je ponownie wykorzystać