Rodzina powiedziała: „Zachowajcie skromność” — potem wyemitowano wywiad w programie informacyjnym „Ona pracuje w magazynie” – powiedział tata swoim partnerom biznesowym. Siostra uśmiechnęła się z politowaniem: „To niezła chwila”. Uśmiechnąłem się bezgłośnie. Telewizor w pokoju zaczął: – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Rodzina powiedziała: „Zachowajcie skromność” — potem wyemitowano wywiad w programie informacyjnym „Ona pracuje w magazynie” – powiedział tata swoim partnerom biznesowym. Siostra uśmiechnęła się z politowaniem: „To niezła chwila”. Uśmiechnąłem się bezgłośnie. Telewizor w pokoju zaczął:

Prawnik najwyraźniej kręcił głową. Nina, wiesz, jakie to rzadkie? 27-latka buduje dochodową, szybko rozwijającą się firmę software’ową w mało atrakcyjnej branży. Większość założycieli firm w twoim wieku marnuje pieniądze z funduszy venture capital, próbując stworzyć kolejną aplikację do mediów społecznościowych. Ty stworzyłaś coś, co faktycznie generuje ogromne przychody. Oprogramowanie logistyczne nie jest efektowne, ale jest niezbędne. Każdy produkt kupowany online przechodzi przez systemy takie jak nasz.

Telefon taty zaczął dzwonić. Zerknął na niego, a potem spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. To Charles Morrison. Jest w zarządzie Colia Business School. Uczelni, którą rzuciłem. Pewnie widział wywiad dla Bloomberga. Tata odebrał. Charles, cześć. Tak, to była moja córka. Tak, Flow State Systems. Nie, ja też nie zdawałem sobie sprawy z tej skali. Słuchał przez chwilę, a jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Co za ogromna darowizna. Ile? Zamilkł. Siedem cyfr na program przedsiębiorczości.

Spojrzał na mnie. „Kiedy to zrobiłeś?” W zeszłym roku, powiedziałem cicho. Zapytali, czy wesprę nowe centrum przedsiębiorczości. Wypisałem czek na 1,2 miliona dolarów. Tata odebrał telefon. Przekazałeś Kolumbii ponad milion dolarów. Budują centrum, które ma pomóc studentom, którzy chcą założyć firmy zamiast podążać tradycyjnymi ścieżkami. Wydawało się to ważne. Wróciłeś do rozmowy telefonicznej. Tak, Charles. Jestem bardzo dumny. Tak, zdecydowanie powinniśmy porozmawiać o tym, żeby porozmawiała ze studentami. Och, zapytam ją i oddzwonię.

Rozłączył się i wpatrywał się we mnie. Dziekan Columbia Business School chce, żebyś wygłosił przemówienie otwierające na uroczystości wręczenia dyplomów przyszłej wiosny. Wiem. Skontaktowali się ze mną w zeszłym miesiącu. Jeszcze nie podjąłem decyzji.

Jessica odłożyła telefon. Jak to możliwe? Jak udało ci się zbudować firmę wartą miliard dolarów w 5 lat, a nikt z nas tego nie zauważył? Nie zwracałeś uwagi. Uznałeś, że jestem nieudacznikiem, bo rzuciłem szkołę biznesu i ubrudziłem sobie ręce w magazynach. Nic, co powiedziałem, nie mogło zmienić twojego zdania, bo już napisałeś historię o tym, kim jestem. Ale gdybyśmy wiedzieli, czy cokolwiek by to zmieniło? Czy potraktowałbyś mnie inaczej, gdybym pokazał ci listę Forbesa, ogłoszenia o finansowaniu lub listę klientów? A może znalazłbyś inne powody, żeby to odrzucić, dopóki jakiś zewnętrzny autorytet, taki jak Bloomberg, nie potwierdzi, że jestem wiarygodny?

Cisza. Myślę, że Robert powiedział to ostrożnie. Zignorowaliby to. Ludzie zazwyczaj tak robią, gdy sukces nie wygląda tak, jak się spodziewają.

Tacie lekko drżały ręce. Nino, przepraszam. Bardzo przepraszam. Zupełnie źle wszystko oceniłem. Myślałem, że marnujesz swój potencjał. Wiem. Gdybym wiedział, że to budujesz, powinnaś była mi uwierzyć, kiedy ci powiedziałem. Nie powinnaś potrzebować potwierdzenia Bloomberga. Masz rację. Masz absolutną rację.

Spojrzał na swoich znajomych z pracy siedzących przy stole, którzy teraz patrzyli na mnie z szacunkiem i fascynacją. Przepraszam wszystkich. Od lat powtarzam wam, że moja córka borykała się z beznadziejnymi pracami i nie chciała poważnie myśleć o swojej karierze. Całkowicie się myliłem. Nenah odnosi podobno większe sukcesy niż wszyscy przy tym stole razem wzięci. Tato, to nie jest konkurs. Nie, to ważne. Muszę to wziąć na siebie.

Odwrócił się do mnie. Jestem z ciebie dumny. Nie dlatego, że Bloomberg przeprowadził z tobą wywiad ani dlatego, że jesteś wart 880 milionów dolarów. Jestem dumny, bo dostrzegłeś problem, znalazłeś sposób na jego rozwiązanie i zbudowałeś coś sensownego. Wstydzę się, że zobaczyłem to dopiero w telewizji ogólnopolskiej.

Jessica odezwała się cicho. Ja też przepraszam, Nino. Byłam okropna, nazywając twoją pracę hobby, wyśmiewając cię na rodzinnych obiadach, mówiąc ludziom, że jesteś bezrobotna, kiedy nie możesz uczestniczyć w wydarzeniach. Zazdrościłam ci uwagi, którą otrzymywałaś, mimo że myślałam, że ci się nie udaje. Teraz zdaję sobie sprawę, że odnosiłaś sukcesy, które ja nigdy nie osiągnęłam. Jess, świetnie ci idzie w karierze. Jestem dyrektorem marketingu i zarabiam 180 000 dolarów rocznie. Ty wkrótce zostaniesz miliarderką. Nie ma porównania. Różne ścieżki, różne definicje sukcesu.

Telefon Roberta zawibrował. Spojrzał na niego i się roześmiał. Nina, właśnie dostałem SMS-a od prezesa mojej firmy. Widział wywiad w Bloombergu. Chce wiedzieć, czy przyjmujesz nowych klientów. Mówi: „Nasze operacje logistyczne to katastrofa, a on zapłaci, ile trzeba, żeby współpracować z Flow State”. Powiedz mu, żeby jego zespół operacyjny skontaktował się z nami przez naszą stronę internetową. Dokładnie oceniamy każdego potencjalnego klienta, żeby upewnić się, że pasujemy do niego. Sprawisz, że złoży podanie przez twoją stronę internetową. Mamy procedurę. To, że jest prezesem firmy z listy Fortune 500, nie oznacza, że ​​może z niej zrezygnować. Prawnik uśmiechnął się. Lubię cię. Nie imponują ci tytuły ani bogactwo. Po prostu zależy ci na pracy. To się liczy.

Mój telefon zawibrował. SMS od mojego dyrektora ds. technologii. Wdrożenie zakończone. Wszystkie 47 centrów online. Zero błędów. Klient jest zachwycony. To trafi do studiów przypadku. Uśmiechnąłem się i odpisałem. Świetna robota. Powiedz zespołowi, że dostają premie. Poszło idealnie. Dobra wiadomość – zapytał Robert. Wdrożenie, o którym wspominałem wcześniej, jest zakończone. 47 centrów dystrybucyjnych działa na naszym oprogramowaniu bez przestojów. Klient będzie mógł przetwarzać zamówienia z Czarnego Piątku o 30% wydajniej w tym roku. Dzieje się to właśnie teraz, podczas kolacji. Praca nie kończy się na kolacji. Mój zespół monitoruje wdrożenie od 3 godzin, ale teraz jest skończone i dali z siebie wszystko.

Tata milczał przez chwilę. Czy mogę kiedyś odwiedzić twoje biuro? Zobaczyć, co stworzyłeś? Chcesz odwiedzić? Chcę zrozumieć, co robisz. Naprawdę to zrozumieć. Nie z Bloomberga czy Forbesa, ale z twojego punktu widzenia. Powinienem był zapytać lata temu. Czwartkowe popołudnie jest do przyjęcia. Jeśli masz czas, mogę cię oprowadzić, przedstawić zespołowi, pokazać oprogramowanie w akcji. Chętnie. Jessica niepewnie uniosła rękę. Czy ja też mogę przyjść? Jasne. Przepraszam, że nazwałem cię żenującym. Jesteś przeciwieństwem żenującego. Jesteś niesamowity.

Reszta kolacji była surrealistyczna. Znajomi taty z branży zasypywali mnie pytaniami o Flow State, venture capital, strategie rozwoju, rekrutację i trendy technologiczne. Traktowali mnie jak równego sobie, a dokładniej, jak kogoś, od kogo chcieliby się uczyć. Robert zapytał, czy wystąpię na konferencji liderów w jego firmie. Prawnik zapytał, czy potrzebuję pomocy prawnej przy serialu „Closing”. Inny dyrektor zapytał, czy rozważyłbym dołączenie do zarządu jego firmy jako doradca. Grzecznie odmówiłem większości pytań. Miałem już dość na głowie.

Kiedy kolacja się skończyła, tata odprowadził mnie do mojej Hondy na parkingu. „To naprawdę twój samochód?” zapytał. „Tak, stać cię na wszystko. Teslę, Mercedesa, cokolwiek chcesz. Nie potrzebuję niczego innego. Honda jest niezawodna i wydajna. Dowozi mnie tam, gdzie muszę. To bardzo dojrzałe jak na 27 lat. Nauczyłem się tego obserwując cię. Zawsze uczyłaś nas, żeby nie marnować pieniędzy na symbole statusu, żeby cenić treść bardziej niż wygląd. Pamiętasz?” Uśmiechnął się smutno. „Uczyłem cię tego, a potem przez 5 lat cię za to oceniałem. Tak. Przepraszam, Nino. Naprawdę, naprawdę przepraszam. Wiem i doceniam to. Ale tato, przeprosiny nie wymażą 5 lat zwolnienia. Odbudowanie zaufania zajmie trochę czasu. Rozumiem. Zrobię wszystko, co trzeba. Odblokowałem Hondę. Zacznij od wizyty w biurze w czwartek. Dowiedz się, co robimy. Poznaj mój zespół. Zobacz pracę na własne oczy, zamiast tylko czytać o niej artykuły. Będę tam.

Wróciłem do mojego mieszkania w Atorii, skromnego apartamentu z jedną sypialnią, który kosztował 2400 dolarów miesięcznie. Mógłbym sobie pozwolić na penthouse na Manhattanie albo dom na przedmieściach, ale to miejsce było blisko biura, ciche i całkowicie wystarczające. Wywiad dla Bloomberga już budził reakcje. Mój telefon był pełen wiadomości od inwestorów, klientów, potencjalnych pracowników i dziennikarzy z prośbą o kolejne wywiady. Nasz dyrektor ds. marketingu napisał SMS-a, że ​​ruch na stronie wzrósł o 400% i otrzymaliśmy 50 nowych zapytań od klientów w ciągu 2 godzin. Ale najważniejsza wiadomość pochodziła od mojego dyrektora ds. technologii. Zespół świętuje w barze niedaleko biura. Powinieneś przyjść. Chcą ci podziękować za premie i za stworzenie czegoś, nad czym wszyscy jesteśmy dumni. Uśmiechnąłem się i odpisałem: „Daj mi 20 minut. Pierwsza runda ode mnie”.

Przebrałam się w dżinsy i koszulkę, mój codzienny strój, a nie tę służbową wersję, którą założyłam na kolację, i poszłam do baru. Był tam mój zespół. Inżynierowie oprogramowania, analitycy danych, specjaliści ds. operacyjnych, handlowcy. Ludzie, którzy wierzyli w Flow State, gdy był tylko pomysłem, którzy pracowali po godzinach, żeby go urzeczywistnić, którzy zaufali mi, gdy byłam 22-letnią, rzuconą przez szkołę osobą bez żadnego doświadczenia. Wiwatowali, gdy weszłam. Do Niny krzyknął ktoś, magazynier, który stworzył jednorożca. Wszyscy się śmiali i ścigali się ze snopami okularów.

Mój dyrektor techniczny wziął mnie na bok. Jak poszła kolacja z twoją rodziną? Oglądali wywiad dla Bloomberga, kiedy byliśmy w restauracji. O Boże, jak źle było? Przyjaciel mojego taty zapytał, czy jestem wart 880 milionów dolarów. Moja siostra zdała sobie sprawę, że nazywała mnie żenującym, kiedy budowałem firmę wartą miliard dolarów. To było surrealistyczne, ale trochę usprawiedliwiające, głównie po prostu smutne. Powinni byli mi uwierzyć lata temu. Skinął głową. Jeśli to coś znaczy, wierzyliśmy ci. Wszyscy w tym zespole wierzyli w twoją wizję, zanim pojawił się Bloomberg, zanim pojawił się Forbes, zanim wyceniono cię na miliard dolarów. Wiedzieliśmy, że budujesz coś wyjątkowego. Dziękujemy. To znaczy więcej niż jakikolwiek wywiad dla mediów.

Zostałem w barze do północy, świętując z moim zespołem. Ci ludzie, którzy mi zaufali, gdy moja rodzina nie, którzy pracowali po niemożliwych godzinach, aby Flow State odniosło sukces, którzy uwierzyli w oprogramowanie logistyczne, gdy wszyscy inni gonili za bardziej atrakcyjnymi branżami. To oni byli moim prawdziwym potwierdzeniem.

Kiedy w końcu wróciłam do domu, znalazłam SMS-a od mamy. Twój tata opowiadał mi o kolacji, o rozmowie kwalifikacyjnej, o wszystkim. Wiesz, tak mi przykro. Powinnam była posłuchać. Powinnam była ci uwierzyć. Czy możemy porozmawiać w tym tygodniu? Wpisałam: „W czwartek po wizycie taty w biurze. Możecie przyjść oboje”. Jej odpowiedź była natychmiastowa. „Dziękujemy. Kochamy cię. Jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Powinniśmy być dumni od samego początku”.

Odłożyłem telefon i rozejrzałem się po swoim skromnym mieszkaniu, tym samym, w którym mieszkałem przez 3 lata, długo po tym, jak mogłem sobie pozwolić na lepsze. Zostałem, bo było to praktyczne, bo pieniądze lepiej wydać na firmę, bo luksus nie był tak ważny jak misja. Jutro będę z powrotem w magazynach, obserwując procesy, rozmawiając z pracownikami, analizując problemy, które musi rozwiązać nasza kolejna aktualizacja oprogramowania. Będę w biurze, pracując z moim zespołem. Będę rozmawiał z klientami, omawiając ich problemy i to, jak możemy im pomóc.

Wywiad dla Bloomberga przyciągnąłby więcej uwagi, więcej możliwości, więcej uznania od ludzi, którzy wcześniej mnie zbywali. Ale prawdziwa praca, codzienna, mało efektowna praca nad tworzeniem lepszego oprogramowania logistycznego, które i tak miało trwać. Bo sukces nie polegał na udowadnianiu ludziom, że się mylą. Chodziło o rozwiązywanie rzeczywistych problemów dla rzeczywistych klientów. Chodziło o zbudowanie zespołu, który wierzył w misję. Chodziło o to, by pozostać wiernym pracy, nawet gdy nikt inny nie był w stanie jej wykonać.

Czwartek nadszedł szybciej, niż się spodziewałem. Obudziłem się przed budzikiem, słysząc niski, rytmiczny szum ciężarówek na Northern Boulevard i cień jarzeniówek w tle oczu. Klip z Bloomberga został pocięty i podzielony na mniejsze, wyraźniejsze fragmenty – krótkie fragmenty z napisami, zdjęcie mnie w sali operacyjnej z nagłówkiem pod moim nazwiskiem. Gdzieś w mieście ludzie dzielili się swoimi opiniami na temat mojego życia w pokojach, do których nigdy nie wszedłem. Moim zadaniem, przypomniałem sobie, było wejść do moich pokoi i udoskonalić pracę.

O dziewiątej byłem w naszym biurze w Long Island City. Pomieszczenie to było kiedyś fabryką odzieży; wciąż widać szwy maszyn w podłodze, stare otwory na śruby wypełnione żywicą niczym zagojone blizny. Belki zachowaliśmy w stanie surowym, a okna niczym nieskrępowane. Wszędzie szkło, nie dlatego, że dobrze wygląda na tarasach dla inwestorów, ale dlatego, że chcę, żeby zespół widział, jak posuwają się prace – kto utknął w martwym punkcie, kto ma dobrą passę, a kto potrzebuje pomocy. Po prawej stronie jaśniał War Room – centrum operacyjne z sześcioma ekranami wielkości ściany, które w czasie rzeczywistym wyświetlały dane z lokalizacji klientów: przepustowość, wskaźniki błędów, czas postoju, mapy cieplne przeciążeń, wykorzystanie siły roboczej, opóźnienia w uzupełnianiu zapasów, dokładność kompletacji. Po lewej inżynierowie mamrotali do tablic, na których widniały łuki formuł i strzałki wskazujące rozwiązania.

Arjun, mój dyrektor techniczny, już tam był, z kawą w każdej ręce i trzecią balansującą na laptopie. Ma trzydzieści trzy lata, śmieje się z robaków tak, jak niektórzy śmieją się z dowcipów taty, i ma dar przekładania trudnych zadań matematycznych na zdania, którymi ludzie mogą się kierować. „Dzień dobry, szefie” – powiedział i postawił mi kawę. „Twój tata napisał SMS-a: »Parking?«. Powiedziałem mu, że mamy garaż. Odpisał: »Po Hondę?« i wysłał kciuk w górę”.

„Postęp” – powiedziałem, popijając. „Jak tam Post-Deploy?”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

To nieodłączny element wspólnego posiłku! To hit dla wszystkich, zwłaszcza tych na diecie niskowęglowodanowej.

Szczypta soli (Opcjonalnie) zioła, czosnek granulowany, sezam, mak Sposób przyrządzenia: Oddziel białka od żółtek. Do żółtek dodaj serek oraz proszek ...

Pyszny sok z buraków i cytryny oczyszcza jelita i wspomaga odchudzanie

\ Czerwone jabłka, świeże buraki, organiczne cytryny, świeży imbir. Kupując produkty organiczne, unikasz spożywania szkodliwych substancji i maksymalizujesz korzyści zdrowotne ...

Leave a Comment