W SGPGI w Lucknow lekarz badał jej obraz MRI w ostrym białym świetle. Jego głos był spokojny, każde słowo brzmiało jak młot: „Złośliwy guz mózgu. Natychmiastowa operacja, a następnie radioterapia i chemioterapia. Koszt wyniesie lakhs”.
Ścisnęłam dłoń Priyi, jej zimne palce zacisnęły się na moich. Babuji oparł się o ścianę, drżąc. „Czy ta operacja jest niebezpieczna?” – mruknął.
Lekarz skinął głową. „Możliwe są osłabienie, utrata pamięci, problemy z mówieniem. Ale bez tego guz szybko się rozprzestrzeni”.
W drodze do domu deszcz smagał przednią szybę. Babuji nic nie powiedział, po czym otworzył w domu stare pudełko: ślubna biżuteria matki, komplet srebrnych sztućców. „Sprzedaj je” – powiedział cicho. „Ratowanie Priyi jest ważniejsze niż te drobiazgi”.
Tej nocy Savitri zadzwoniła z Mumbaju. Obiecała wrócić następnego wieczoru, przywożąc wszystkie swoje oszczędności. Wiedziałem wtedy, że nasza rodzina będzie walczyć razem.
Następnego ranka przykleiłam do drzwi wejściowych karteczkę z nowym kodem UPI: „Priya – pilna operacja guza mózgu. Proszę o pomoc”. Ręce trzęsły mi się ze wstydu, ale nie miałam wyboru. Koledzy z Noidy założyli grupę zbierającą fundusze. Sąsiedzi wrzucali monety i drobne banknoty. Sprzedawca poha wręczył mi 200 rupii zawiniętych w liść bananowca. „Nakarm dzieci” – powiedział po prostu.
Priya zauważyła moje zakłopotanie i wyszeptała z lekkim uśmiechem: „Nie obwiniaj się. Wiem, że widziałeś mnie śpiącą na kanapie. Dzięki Bogu, że przewinąłeś taśmę. W przeciwnym razie osądziłbyś mnie niesprawiedliwie”. Jej słowa przeszyły mnie na wylot. Miała rację, a kamera dała mi pierwszą lekcję: nigdy nie wyciągaj pochopnych wniosków bez szukania prawdy.
W dniu operacji Babuji o świcie spakował jajka i roti i dołączył do nas w autobusie. Przed wejściem na salę operacyjną Priya zdjęła mangalsutrę i podała ją matce. „Zatrzymaj ją dla mnie” – powiedziała cicho. „Kiedy wrócę, załóż ją z powrotem”.
Podpisałem formularz zgody, a serce waliło mi jak młotem na słowa „ryzyko powikłań… d3ath”. Savitri wyrecytowała Hanuman Chalisa, gdy stalowe drzwi zamknęły się za moją żoną. Przez siedem bolesnych godzin siedzieliśmy w poczekalni. Wiadomości od kolegów nie dawały mi spokoju: „Współpracujemy z działem kadr w sprawie pilnej pożyczki”. Nawet sprzedawca poha zadzwonił, żeby przypomnieć mi, żebym był silny.
W końcu wyszedł chirurg. „Usunęliśmy większość guza. Priya jest stabilna, ale będzie potrzebowała radioterapii i chemioterapii”. Poczułem ulgę. Babuji odwrócił twarz, tłumiąc łzy.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Priyę na OIOM-ie, jej głowa była owinięta bandażami, wszędzie pełno rurek. Wzięłam ją za rękę i wyszeptałam: „Jestem tutaj”. Jej palce drgnęły, oczy się otworzyły, a po policzku spłynęła łza. Załamałam się.
Rekonwalescencja przebiegała powoli. Miała trudności z mówieniem, raz nazywała naszą córkę „Miką” zamiast „Miszą” i śmiała się z własnego błędu. Dzieci rozmawiały przez wideo, pokazując rysunki „Mamy w koronie” – jej zabandażowanej głowy. Małe zwycięstwa dawały nam nadzieję.
Ale rachunki były nieustępliwe. Moja pensja ledwo wystarczała na pokrycie wydatków. Dział kadr zatwierdził pożyczkę, sąsiedzi oferowali monety, a Savitri wróciła z pogniecionymi banknotami od swoich pracodawców. Sprzedano nawet sztućce Babujiego. Każda rupia oznaczała czyjeś poświęcenie. Starałam się dzielić rachunkami z darczyńcami, przysięgając, że uszanuję ich zaufanie.
Potem nadszedł kolejny cios: raport histopatologiczny wykazał glejaka o wysokim stopniu złośliwości. Wymagane było sześć tygodni radioterapii i chemioterapii. Lekarz ostrzegł mnie: „Przygotuj się psychicznie. To będzie trudne”.
Yo Make również polubił
Zakop Banana w Ziemi: Jak Uzyskać Naturalny Efekt w Zaledwie 7 Dni!
Zaplatana brioszka: miękka, aromatyczna i pyszna! Super pyszna i przepyszna!
Śmierdzący kosz na śmieci? Te wskazówki temu zapobiegną
Nie udostępniaj ich nikomu, super pyszne pętle śnieżne