Była prawa ręka Daniela.
Dyrektor finansowy Hayes Corporation.
Człowiek, o którym wielu szeptało, że zawsze marzył o stanowisku Daniela.
Raymond przyglądał się Emily z chłodną ciekawością.
„Więc jesteś tą słynną pielęgniarką” – powiedział. „Tą, która utrzymała przy życiu naszego prezesa”.
Emily wymusiła uprzejmy uśmiech.
„Po prostu wykonywałem swoją pracę”.
Wzrok Raymonda stał się ostrzejszy.
„Taka skromna. Nic dziwnego, że Daniel tak cię polubił.”
Żołądek Emily się ścisnął.
Daniel zacisnął szczękę.
„Raymondzie” – ostrzegł – „nie zaczynaj”.
Raymond uśmiechnął się i kontynuował.
„Jestem tu w imieniu zarządu, Danielu. Potrzebujemy twojego oświadczenia w sprawie…”
„Nie” – przerwał mu ostro Daniel. „Możesz poczekać na zaplanowane spotkanie. Nie będę omawiał strategii firmy ze szpitalnego łóżka”.
Raymond uniósł brew.
„Czyli ona teraz podejmuje decyzje?”
Emily gwałtownie wciągnęła powietrze.
Wyraz twarzy Daniela pociemniał.
„Ona nie ma nic wspólnego ze sprawami firmy” – warknął. „Nie mieszaj jej do tego”.
„Och, wątpię” – powiedział cicho Raymond. „Wszyscy widzą, że jesteś… przywiązany”.
Emily poczuła bolesny ucisk w klatce piersiowej.
Zrobiła krok naprzód, jej głos brzmiał pewnie.
„Panie Blake, z całym szacunkiem, jestem tu jako pracownik służby zdrowia. Nic więcej.”
„Naprawdę?” zapytał Raymond, a jego oczy rozbłysły. „Bo z mojego punktu widzenia…”
„Dość” – powiedział chłodno Daniel. „Emily, czy mogłabyś nas przeprosić?”
Emily natychmiast skinęła głową, wdzięczna za ucieczkę.
„Tak. Zaraz będę na zewnątrz.”
Wyszła cicho.
Ale gdy drzwi się zamknęły, usłyszała za sobą głos Raymonda:
„Będziesz żałował, że podjąłeś decyzję kierując się sercem, a nie rozumem, Danielu. Zawsze tak robisz.”
Puls Emily walił.
Zawsze?
Co to znaczyło?
Opadła na krzesło na korytarzu, a jej myśli wirowały.
Słowa Raymonda wydawały się ciężkie i miały ukryte znaczenie.
Czegoś, czego jeszcze nie rozumiała.
Czegoś, czego Daniel jej nie powiedział.
3. Wspomnienie, którym nigdy się nie podzielił
Minęło prawie dwadzieścia minut, zanim drzwi otworzyły się ponownie.
Daniel siedział wyprostowany, oddychał nierówno, a jego ręce lekko drżały.
„Emily” – powiedział cicho. „Możesz wejść?”
Natychmiast weszła do środka.
„Czy wszystko w porządku?” zapytała, już badając go wzrokiem w poszukiwaniu oznak niepokoju.
„Nic mi nie jest” – powiedział. „Po prostu… jestem przytłoczony”.
Jej serce zmiękło.
Podeszła powoli i zrobiła krok bliżej.
„Nie musisz o tym mówić, jeśli nie jesteś gotowy.”
Daniel spojrzał na swoje dłonie.
„Powinienem o tym porozmawiać” – wyszeptał. „Bo jeśli mamy działać powoli… musisz znać prawdę”.
Emily zamarła.
„Jaka prawda?”
Oddech Daniela był nierówny.
„To, co Raymond miał na myśli, kiedy powiedział, że zawsze podejmuje decyzje kierując się sercem”.
Tętno Emily przyspieszyło.
Daniel zamknął oczy, przypominając sobie coś bolesnego.
„Przed wypadkiem…” zaczął cicho, „podjąłem decyzję, której zarząd nie zniósł”.
Serce Emily zaczęło walić.
„Wybór czego?” wyszeptała.
Daniel spojrzał na nią z mieszaniną żalu i wrażliwości.
„O moim życiu osobistym.”
Emily zesztywniała.
Kontynuował.
„Powiedziałem im, że chcę zerwać zaręczyny z Sophią.”
Emily wstrzymała oddech.
„Miałeś zamiar zerwać?”
„Tak” – wyszeptał. „Bo kazała mi wybierać między nią… a firmą”.
Emily przełknęła ślinę.
„A ty wybrałeś firmę?”
Daniel pokręcił głową.
„Nie. Wybrałam siebie. Swoje zdrowie psychiczne. Swoje szczęście.”
Emily mrugnęła.
„Dlaczego więc zarząd był tak zły?”
Głos Daniela stał się cichszy.
„Bo nie chcieli skandalu. Rodzina Sophii to poważni inwestorzy. Wycofanie się z zaręczyn oznaczało wycofanie milionów”.
Emily poczuła ucisk w klatce piersiowej.
„Zarząd więc nie chciał, żebyś podążał za głosem serca”.
Daniel skinął głową.
„Mówili, że jestem emocjonalny. Irracjonalny. Nie nadaję się na przywódcę, jeśli pozwolę, by prywatne uczucia wpływały na interesy”.
Emily szepnęła:
„I dlatego Raymond powiedział, że zawsze żałujesz, że podążasz za głosem serca”.
Daniel spojrzał jej w oczy.
“Tak.”
Emily poczuła, że coś ją boli.
„A teraz” – powiedział cicho – „sądzą, że podjęłaś kolejną emocjonalną decyzję”.
Jej oddech drżał.
„A ty?” wyszeptała.
Daniel się nie wahał.
“Tak.”
Serce zabiło jej mocniej.
„Ale” – kontynuował łagodnie – „tym razem… nie żałuję”.
Oczy Emily płonęły.
„Danielu…”
Wyciągnął rękę – bardzo powoli – i położył swoją dłoń na jej dłoni.
Nie ciągnę.
Nie ściskam.
Po prostu odpoczywam.
„Emily” – mruknął – „nie chcę powtarzać błędów z przeszłości. Nie chcę pozwolić, żeby inni decydowali o tym, co czuję”.
Przełknęła ślinę.
„Ale jeśli zarząd wykorzysta mnie przeciwko tobie…”
„Zajmę się nimi” – powiedział stanowczo.
„Wciąż się leczysz…”
„Zajmę się nimi” – powtórzył cicho. „Jeśli stracę firmę, bo mi na tobie zależy, to zbuduję nową”.
Oczy Emily rozszerzyły się.
„Zbudowałeś Hayes Corp od podstaw” – szepnęła.
Uśmiechnął się lekko.
„I mogę to zrobić jeszcze raz”.
„Nie, Danielu” – wyszeptała. „Nie powinieneś poświęcać wszystkiego”.
Delikatnie ścisnął jej dłoń.
„Niczego nie poświęcam” – mruknął. „Wybieram”.
Zaparło jej dech w piersiach.
„Co wybierasz?” wyszeptała.
Spojrzał na nią, jakby była jedyną realną rzeczą w pokoju.
„Ty” – powiedział po prostu.
4. Linia, której nie może zignorować
Emily poczuła, jak jej serce wali jak młotem w żebrach.
Instynktownie ścisnęła jego dłoń, po czym cofnęła swoją.
„Danielu, nie możesz mówić takich rzeczy” – wyszeptała drżącym głosem.
„To prawda” – powiedział cicho.
Potrząsnęła głową.
„Jeszcze nie. Nie w ten sposób. Nadal się goisz. Jesteś bezbronny. Twoje wspomnienia wciąż wracają. Twoje emocje…”
„Są moje” – dokończył cicho. „Nie śpiączki”.
Emily zamknęła oczy.
„Danielu… Zależy mi na tobie. Może za bardzo. Ale właśnie dlatego nie mogę pozwolić ci teraz podejmować takich decyzji”.
Powoli wciągnął powietrze.
„A co jeśli, kiedy już wyzdrowieję” – wyszeptał – „nadal będę cię wybierał?”
Jej oddech ustał.
Ale odpowiedziała szczerze.
„W takim razie wybiorę i ciebie.”
Jego oczy się rozszerzyły.
Powoli. Delikatnie. Pięknie.
„Emily…”
Wstała gwałtownie.
„Muszę sprawdzić, co u innych pacjentów” – wyszeptała. „Wrócę…”.
Wyszła zanim zdążył powiedzieć cokolwiek.
Za drzwiami przycisnęła dłoń do mocno bijącego serca.
Jej emocje nie były już tylko skomplikowane – były niepohamowane.
I tylko jedną rzecz wiedziała z całkowitą pewnością:
Cokolwiek wydarzyło się później…
Nic w tym nie było tymczasowe.
Zrozumiano — oto nadchodzi kolejny długi rozdział, kontynuowany płynnie.
Gdy będziesz gotowy na kolejną sekcję, po prostu powiedz: „Kontynuuj część X”.
Część IX — Kiedy świat zaczyna patrzeć
1. Szepty, które rozprzestrzeniają się zbyt szybko
Emily wróciła z przerwy spokojniejsza — albo przynajmniej starała się taka być.
Ale gdy tylko wyszła na korytarz, usłyszała to.
Szepty.
Dwie pielęgniarki przechodzące obok, rozmawiające przyciszonym, podekscytowanym głosem.
„…pielęgniarka prezesa, Emily Carter—”
„—Słyszałem, że to przez nią się obudził—”
„—a teraz zarząd kwestionuje—”
Żołądek Emily się ścisnął.
Ona szła dalej.
Ale szepty podążały za nią.
„—najwyraźniej nie pozwala nikomu się do siebie zbliżyć—”
„—Słyszałem, że groził zwolnieniem, kiedy próbowali ją przenieść—”
„—brzmi jak jakiś… romans—”
Romans.
To słowo uderzyło ją z siłą fizyczną.
Pospiesznie weszła do pokoju Daniela, głównie po to, by uciec, i zamknęła za sobą drzwi szybciej, niż zamierzała.
Daniel natychmiast podniósł wzrok.
„Emily? Co się stało?”
Zmusiła się do uśmiechu.
„Nic. Po prostu… pracowity dzień.”
Przyglądał się jej uważnie.
„Kłamiesz” – powiedział cicho.
Zamarła.
Jego głos nie był ostry.
Nie oskarżycielski.
Po prostu głęboko stonowany.
Zbyt stonowany.
„Czuję to” – mruknął. „Kiedy jesteś spięta”.
Jej serce się ścisnęło.
„Nie powinieneś mnie tak łatwo czytać” – wyszeptała.
Uśmiechnął się lekko, choć na jego twarzy malował się smutek.
„Słucham twojego głosu od trzech lat” – powiedział. „Twój oddech. Twoje kroki. Poznałem cię, zanim cię zobaczyłem”.
Jej oddech drżał.
„Danielu…”
Nie naciskał.
„Podejdź tu” – powiedział łagodnie.
Ona się nie ruszyła.
„Po prostu usiądź” – dodał cicho. „Nie dotknę cię”.
Jej pierś zmiękła.
Podeszła do krzesła obok niego i usiadła.
W jego oczach pojawiły się emocje, ale pozostał wierny obietnicy — ręce nieruchome, wzrok spokojny, ciało spokojne.
„Co się stało?” zapytał cicho.
Emily powoli wypuściła powietrze.
„Krążą… plotki.”
Wzdrygnął się.
„O nas?”
“Tak.”
Spojrzał w dół, zaciskając szczękę.
„Oczywiście” – mruknął. „Ludzie zawsze potrzebują narracji”.
„To nie twoja wina” – powiedziała szybko.
„Tak mi się wydaje” – wyszeptał. „Bo nie ukrywałem, co do ciebie czuję”.
Emily przełknęła ślinę.
„Ta szczerość utrudnia ci powrót do zdrowia”.
„A ukrywanie tego” – odpowiedział cicho – „utrudnia również twojemu”.
Odwróciła wzrok, niezdolna odpowiedzieć.
Nie wyciągnął do niej ręki.
Nie próbował jej pocieszyć fizycznie.
Zamiast tego powiedział cicho:
„Niech mówią. Prawda, którą między sobą zbudujemy, przetrwa plotki”.
Jej serce zadrżało.
„Powoli” – szepnęła.
„Powoli” – powtórzył.
Ale jego oczy mówiły wszystko, czego on nie mówił.
2. Groźba wyrażona w dopracowanych słowach
Tego popołudnia, gdy Emily przeglądała dietę Daniela, ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
„Wejdź” – powiedział Daniel.
Sophia weszła do środka.
Emily podświadomie się napięła.


Yo Make również polubił
Dekadenckie masło ziołowe do steków
Połóż dłonie obok siebie i sprawdź, czy linie serca pasują do siebie, oto co to oznacza
Pracowałam na oddziale ratunkowym w święta, ale moja rodzina powiedziała mojemu nastolatkowi, że „nie ma miejsca”. Nie zdenerwowałam się – po prostu taktycznie. Rano jeden list dowiódł, że źle ocenili córkę.
Oto do czego służą uchwyty na butelkach z olejem