3. Sophia powraca z ostrzeżeniem
Tego samego popołudnia Emily opuściła pokój Daniela, udając się na zaplanowaną przerwę.
Ledwo doszła do końca korytarza, gdy na jej drodze pojawiła się znajoma postać.
Sophia Chen.
Skrzyżowane ramiona. Ostre spojrzenie. Wyraz twarzy nieczytelny.
„Musimy porozmawiać”, powiedziała Sophia.
Emily zesztywniała.
„Sophia, mam przerwę i…”
„To nie potrwa długo.”
Emily powoli wypuściła powietrze.
“Cienki.”
Spojrzenie Sophii powędrowało wzdłuż korytarza w stronę pokoju Daniela.
„Bardzo się przywiązałeś” – powiedziała spokojnie.
„To nie o to chodzi.”
Brwi Sophii uniosły się.
„Nie oskarżam cię” – powiedziała. „Ostrzegam cię”.
Emily mrugnęła.
„…ostrzegasz mnie?”
Sophia zrobiła mały krok bliżej.
„Daniel Hayes to skomplikowany człowiek. Przed wypadkiem był bezwzględny. Niecierpliwy. Zimny. Surowy. Człowiek, który nikomu nie ufał, a jeszcze mniej mu zależało”.
Żołądek Emily się ścisnął.
„To… nie jest ten człowiek, którego widziałem.”
„Bo teraz jest wrażliwy” – powiedziała Sophia ostro. „Jest miękki. Emocjonalny. Zależny. Ale to nie potrwa długo”.
Emily przełknęła ślinę.
„On się leczy” – wyszeptała. „Ludzie się zmieniają”.
Sophia zaśmiała się bez humoru.
„Och, on się zmieni. Zaufaj mi. Kiedy wróci mu siła, kiedy pamięć się wyostrzy, kiedy odzyska kontrolę nad firmą – stanie się tym, kim był.”
Emily nie odpowiedziała.
Głos Sophii złagodniał – nie był już życzliwy, lecz świadomy.
„A kiedy to nastąpi, nie będzie cię już potrzebował”.
Emily poczuła bolesny ucisk w klatce piersiowej.
Sophia cofnęła się.
„Nie jestem twoim wrogiem” – powiedziała cicho. „Ale znam Daniela. Znałam go przed śpiączką. Ty nie.”
Emily szepnęła: „Może już nie jest tym samym człowiekiem”.
Sophia wytrzymała jej spojrzenie.
„Dla twojego dobra” – powiedziała cicho – „mam nadzieję, że masz rację”.
Po tych słowach odwróciła się i odeszła.
Emily zamarła.
Ostrzeżenie Sophii odbiło się echem w jej umyśle niczym burza.
Co, jeśli Daniel się zmienił?
Co, jeśli ta jego wersja – łagodna, wrażliwa, otwarta – była tymczasowa?
Co, jeśli nie była wystarczająco silna, by poradzić sobie z mężczyzną, którym kiedyś był?
Emily zamknęła oczy.
Jej serce było boleśnie przepełnione.
Nie była pewna, czy chce poznać odpowiedź.
4. Noc, która ich oboje przestraszyła
Emily wróciła do pokoju Daniela tuż przed końcem swojej zmiany.
Spał.
Spokojny.
Uśmiechnęła się delikatnie i po raz ostatni sprawdziła jego parametry życiowe.
Następnie-
Na monitorze pojawiły się szoki.
Jej serce zabiło mocniej.
„Danielu?” wyszeptała natarczywie.
Jego twarz nagle się skrzywiła. Pot wystąpił mu na czoło. Zacisnął mocniej dłonie na prześcieradle.
„Emily…” wyszeptał ochryple, lekko się miotając. „Nie odchodź… nie odchodź…”
Serce Emily pękło.
Pochyliła się nad nim i odgarnęła mu włosy do tyłu.
„Jestem tutaj” – wyszeptała pilnie. „Jestem tutaj”.
Jego oddech nieco się uspokoił, ale drżenie nie ustąpiło.
„Nie mogę cię stracić” – wyszeptał. „Nie mogę…”
Jej dłoń powędrowała do jego policzka.
„Danielu, obudź się. Proszę.”
Gwałtownie otworzył oczy.
Dziki. Panikujący.
Natychmiast wyciągnął do niej rękę i chwycił ją za nadgarstek.
„Emily…” Jego głos się załamał. „Zniknęłaś.”
Poczuła ucisk w gardle.
„To był tylko sen” – wyszeptała.
Jego oddech był nierówny.
„Nie chcę snów” – wyszeptał. „Chcę cię tutaj”.
Zamknęła oczy.
To było zbyt bliskie.
Zbyt niebezpieczne.
Zbyt realne.
Ale gdy na niego spojrzała – przestraszonego, trzęsącego się, trzymającego ją, jakby była ostatnią bezpieczną rzeczą na świecie – wiedziała, że nie może się od niego odsunąć.
Nie dziś wieczorem.
Nie wtedy, gdy tak bardzo jej potrzebował.
„Dobrze” – wyszeptała, siadając obok niego. „Jestem tutaj. Nie pójdę, dopóki nie zaśniesz”.
Powoli wypuścił powietrze.
“Dziękuję.”
Położyła swoją dłoń na jego dłoni.
Trzymał ją delikatnie – już nie rozpaczliwie, po prostu obecna.
W ciągu kilku minut jego oddech się uspokoił.
Jego uścisk osłabł.
Znów zmorzył go sen.
Emily patrzyła na niego.
Jej serce bolało.
I szepnęła do cichego pokoju:
„Złamiesz mnie, Danielu Hayesie… na długo zanim się zorientujesz.”
Część VI — Przeszłość, przed którą nie może uciec
1. Poranek po koszmarze
Kiedy Emily wróciła następnego ranka, Daniel nie spał, siedział i patrzył przez okno z dziwnym, nieobecnym wyrazem twarzy.
Zapukała delikatnie.
Natychmiast się odwrócił.
Ulga odmalowała się na jego twarzy tak wyraźnie, że aż zabolało ją serce.
„Jesteś tutaj” – powiedział.
„Mówiłem, że tak będzie.”
Skinął głową, patrząc na swoje dłonie spoczywające na kocu. Jego palce drżały – wciąż pracował nad zręcznością – ale coś w jego postawie było dziś inne.
Ciszej. Bardziej rozważnie.
Emily sprawdziła jego wenflon, parametry życiowe i kartę pacjenta.
Przyglądał się jej w milczeniu.
W końcu zwróciła się do niego.
„Jak się czujesz?”
Powoli wypuścił powietrze.
„Jakbym wciąż był w półmroku”. Jego głos był niski. „Koszmar zeszłej nocy… Czułem się, jakbym był pogrzebany pod wszystkim, co się stało po wypadku”.
Emily ostrożnie usiadła na krześle obok niego.
„To normalne” – powiedziała łagodnie. „Twój mózg próbuje przetworzyć lata deprywacji sensorycznej”.
Pokręcił głową.
„To nie była tylko aktywność mózgu”. Jego oczy pociemniały. „To była pamięć”.
Emily zesztywniała.
“Pamięć?”
Przełknął ślinę.
„Więcej pamiętam z nocy katastrofy”.
Przeszedł ją dreszcz.
„Danielu… możesz mi powiedzieć?”
Powoli skinął głową.
Spotkanie się przeciągnęło. Inwestorzy. Byłem wściekły. Próbowali wymusić fuzję, na którą się nie zgadzałem.
Emily lekko się pochyliła.
„A potem?”
„Sophia się pojawiła” – mruknął. „Bez zapowiedzi. Powiedziała, że musimy porozmawiać. Nalegała, żebym wsiadł z nią do samochodu”.
Tętno Emily przyspieszyło.
„Była zdenerwowana. Oskarżała mnie o…” – Urwał, zaciskając szczękę. – „O to, że wybrałem towarzystwo zamiast niej”.
Emily zacisnęła usta.
Wziął drżący oddech.
„Pokłóciliśmy się. Jechała za szybko. Nie patrzyła na drogę. Ciężarówka skręciła. A potem…”
Jego głos się załamał.
Emily instynktownie sięgnęła po jego dłoń, ale powstrzymała się w pół ruchu.
On widział.
Bolą go oczy.
„Emily” – wyszeptał – „dlaczego już mnie nie dotykasz?”
Poczuła ucisk w gardle.
„Ponieważ” – powiedziała cicho – „próbuję chronić nas oboje”.
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
„Od czego?” wyszeptał.
„Od przekraczania granic” – powiedziała. „Od angażowania się, kiedy jeszcze się goi”.
Znów otworzył oczy.
„Emily… zdrowieję dzięki tobie.”
Poczuła ucisk w klatce piersiowej.
„Danielu—”
Zanim mogła kontynuować, drzwi się otworzyły.
2. Lekarz z wiadomościami
Doktor Strauss weszła do środka z teczką.
„Dzień dobry. Słyszałem, że pamięć wraca.”
Daniel skinął głową.
Emily wstała.
Doktor Strauss spojrzał znacząco na Emily, po czym zwrócił się do Daniela.
„Mam twoje aktualne wyniki badań obrazowych” – powiedziała. „I… są niezwykłe”.
Daniel spojrzał na nią sceptycznie. „Niesamowite, jak?”
Obszary twojego mózgu dotknięte śpiączką odzyskują funkcje szybciej niż oczekiwano. Twoje reakcje poznawcze poprawiają się szybciej niż przewidywaliśmy. Regeneracja fizyczna również.
Daniel spojrzał na Emily.
Spojrzała w dół.
Doktor Strauss uśmiechnął się lekko.
„Wydaje się” – powiedziała – „że masz bardzo silną kotwicę psychologiczną”.
Daniel nie odrywał wzroku od Emily.
„Tak” – mruknął. „Tak.”
Emily poczuła, że robi jej się gorąco na twarzy.
Dr Strauss kontynuował.
„Jednak twoje emocjonalne szlaki neuronalne działają z nietypowo wysoką intensywnością. Może to powodować silne reakcje emocjonalne – lęk, przywiązanie, opiekuńczość. Czasami będą one przytłaczające”.
Emily poczuła, jak jej serce staje.
Daniel zmarszczył brwi. „Czy mówisz, że to, co czuję, to… efekt śpiączki?”
Doktor Strauss delikatnie pokręciła głową.
„Nie. Mówię, że cokolwiek czujesz – pozytywne czy negatywne – będzie teraz silniejsze niż przed wypadkiem. To nie znaczy, że te uczucia są fałszywe. To je wzmacnia.”
Emily poczuła, jak te słowa uderzają w nią niczym siniak.
Wzmocniony.
Nie utworzono.
Nie wyobrażono sobie.
Wzmocniony.
Daniel powoli przyswajał informacje.
Następnie zwrócił się do Emily.
„Czy to sprawia, że czujesz się lepiej?” zapytał cicho.
Ona nie odpowiedziała.
Doktor Strauss podszedł do drzwi.
„Pozwolę wam porozmawiać” – powiedziała cicho, ale stanowczo. „Pamiętajcie, jasność emocjonalna przyjdzie z czasem. Nie podejmujcie pochopnych decyzji”.
I odeszła.
W pokoju zapadła cisza.
Daniel spojrzał na swoje dłonie.
„Więc” – mruknął – „żeby było jasne… moje uczucia istniały już wcześniej. Tylko teraz są głośniejsze”.
Serce Emily stanęło w miejscu.
„Tego nie wiemy” – wyszeptała.
Uśmiechnął się do niej łagodnie i smutno.
“Ja robię.”
Emily na chwilę zamknęła oczy, by zebrać myśli.
„Danielu” – powiedziała w końcu – „nawet nie wiesz, kim byłeś przed śpiączką”.
„Może nie” – powiedział cicho. „Ale teraz wiem, kim jestem”.
Jej oddech drżał.
„A kto to jest?”
Spojrzał jej w oczy.
„Mężczyzna, który chce cię mieć w swoim życiu.”
Jej serce pękło.
Ona wstała zbyt szybko.
„Muszę zbadać jeszcze jednego pacjenta” – powiedziała stanowczo.
„Emily, zaczekaj…”
„Wrócę.”
Wyszła zanim zdążyła się przed nim rozbić.
3. Rozmowa, której się nie spodziewała
Emily weszła do pokoju socjalnego, zakrywając oczy dłońmi.
Jej emocje były splątane — nadzieja, strach, tęsknota, dezorientacja.
Przez chwilę chodziła tam i z powrotem, oddychając głęboko.
Wtedy drzwi się otworzyły.
Nie Sophia.
Nie, dr Strauss.
Ale Richard Monroe — dyrektor operacyjny Hayes Corporation.
„Pani Carter?” zapytał uprzejmym, ale ostrym tonem. „Czy mogę z panią rozmawiać?”
Emily natychmiast się wyprostowała.
“Oczywiście.”
Richard zamknął za sobą drzwi.
„Jesteś z Danielem od trzech lat” – powiedział. „Bliżej go niż kogokolwiek innego”.
Emily przełknęła ślinę.
„Tak, zostałem przydzielony pod jego opiekę.”
„Z tego, co widziałem” – kontynuował Richard – „twój wpływ na niego jest… znaczący”.
Zaparło jej dech w piersiach.
Ona nie odpowiedziała.
Richard podszedł bliżej i zniżył głos.
„Muszę wiedzieć” – powiedział – „czy Daniel jest na tyle stabilny, żeby wrócić na swoje stanowisko. Ponieważ zarząd jest teraz podzielony. Połowa uważa, że powinien pozostać prezesem, jeśli jego powrót do zdrowia będzie postępował. Druga połowa uważa, że powinien zrezygnować z powodu potencjalnej niestabilności psychicznej”.
Żołądek Emily się ścisnął.
„Nie jestem neurologiem” – wyszeptała.
„Nie proszę o opinię medyczną” – powiedział spokojnie Richard. „Proszę o osobistą”.
Emily wzdrygnęła się.
„Zależy mi na Danielu” – wyszeptała. „Ale to nie znaczy, że wiem już, do czego jest zdolny”.
Richard pokiwał głową ze zrozumieniem.
„Jeszcze jedno pytanie” – powiedział. „Tylko między nami”.
Skinęła głową.
„Czy coś do niego czujesz?”
Jej oddech ustał.
“I-”
„Bo jeśli to zrobisz” – kontynuował Richard łagodnie – „zarząd wykorzysta to przeciwko niemu”.
Emily poczuła, że pokój się przechylił.
„Będzie to nazywane konfliktem interesów. Kompromisem emocjonalnym. Wpływem psychologicznym”.
Jej serce waliło boleśnie.
Wyraz twarzy Richarda złagodniał.
„Wydaje się pani dobrą osobą, pani Carter” – powiedział cicho. „Zadaj sobie więc jedno pytanie: czy twoje uczucia mu pomogą… czy go zranią?”
Emily zamarła.
Richard wyszedł, nie czekając na odpowiedź.
Opadła na krzesło.
Czuła ucisk w płucach.
Jej emocje nagle przestały być wyłącznie sprawą osobistą — stały się niebezpieczne.
Nie tylko dla niej.
Ale dla Daniela.
4. Rozmowa, której nie mogła uniknąć
Kiedy Emily wróciła do pokoju Daniela, natychmiast podniósł wzrok – z ulgą, ale i z rezerwą.
Powoli usiadła obok niego.
„Danielu” – powiedziała cicho – „musimy porozmawiać o czymś ważnym”.
Skinął głową i uważnie jej się przyjrzał.
„Zarząd rozważa, czy nadaje się pan na stanowisko dyrektora generalnego”.
Skinął głową. „Richard mi powiedział.”
Emily mrugnęła.
„Richard już z tobą rozmawiał?”
„Tak” – powiedział Daniel cicho. „Powiedział mi, że martwią się o twój… wpływ na moją stabilność emocjonalną”.
Emily poczuła się źle.
„Nigdy nie chciałam psuć ci szans” – wyszeptała. „Robiłam wszystko zgodnie z zasadami”.
„Wiem” – powiedział łagodnie. „To nie twoja wina”.
Jej oczy płonęły.
„Ale jeśli zarząd uważa, że jesteś do mnie zbyt przywiązany…”
„ Jestem do ciebie przywiązany” – powiedział po prostu. „Nie zaprzeczam temu”.
Jej puls osłabł.
„Ale to nie czyni mnie niekompetentnym” – kontynuował. „To czyni mnie człowiekiem”.
Emily pokręciła głową.
„Nie, Danielu. Tu nie chodzi o człowieka. Chodzi o władzę. Kontrolę. Wpływy. Zrobią wszystko, żeby uniemożliwić ci powrót.”
Daniel obserwował ją spokojnie.
„O co Richard cię pytał?” – mruknął.
Emily zamarła.
Widział to w jej twarzy.
„Zapytał, czy coś do mnie czujesz” – powiedział Daniel cicho.
Poczuła ucisk w gardle.
„A co mu powiedziałeś?”
Odwróciła wzrok.
„Nie odpowiedziałem.”
Zapadła między nimi ciężka cisza.
Daniel powoli wciągnął powietrze.
„Emily… muszę coś wiedzieć.”
Jej serce waliło jak młotem.
Spojrzał na nią — jego oczy były zmęczone, wrażliwe, ale szczere.
„Czy coś do mnie czujesz?”
Przełknęła ślinę.
„Danielu, to nie jest właściwy moment. Wciąż się leczysz. Twoja pamięć nie jest kompletna. Twoje emocje są…”
„Wzmocniony” – dokończył za nią. „Nie wynaleziony”.
Powoli, delikatnie wyciągnął do niej rękę, ale zatrzymał się tuż przed jej dotknięciem.
„Potrzebuję prawdy” – wyszeptał. „Nie dla zarządu. Nie dla lekarzy. Nawet nie dla siebie”.
Jego głos drżał.
„Dla ciebie.”
Emily mocno zamknęła oczy.
Jej głos był ledwo słyszalny.
“Tak.”
Daniel zamarł.
Emily otworzyła oczy.
„Mam do ciebie uczucia” – wyszeptała. „Próbowałam z nimi walczyć. Próbowałam je stłumić. Powtarzałam sobie, że to niedozwolone. Że to nierealne. Że to niesprawiedliwe wobec ciebie”.
Jej oczy napełniły się łzami.
„Ale to jest. I nie mogę już udawać”.
Oddech Daniela się trząsł.
Wyciągnął rękę — a ona tym razem się nie odsunęła.
Ich palce się dotknęły.
Potem się splecione.
Powoli. Rozważnie. Szczerze.
Daniel odetchnął z ulgą i zdziwieniem.
„Emily…” wymamrotał łamiącym się głosem. „Dziękuję.”
Delikatnie ścisnęła jego dłoń.
„Ale to nie zmienia faktu, że potrzebujemy granic” – powiedziała. „Dopóki nie osiągniesz stabilizacji. Dopóki zarząd nie podejmie decyzji. Dopóki twoje emocje nie opadną”.
Powoli skinął głową.
„Mogę to zrobić.”
„Będziesz musiał” – wyszeptała.
Daniel przełknął ślinę.
„Będziemy działać powoli” – powiedział cicho. „Ale nie odpuszczę”.
Serce Emily zadrżało.
„Nie proszę cię o to.”
Uśmiechnął się lekko.
Mały, ciepły uśmiech, który przypominał wschód słońca.
Część VII — Kiedy serca mówią głośniej niż zasady
1. Pierwszy szczery poranek
Następnego ranka Emily weszła do pokoju Daniela z nerwowym uciskiem w żołądku.
Wczorajszy dzień zmienił wszystko.
To nie rozwiązało ich problemów.
Nie ułatwiło sytuacji.
Ale prawda wyszła na jaw. W końcu.
I to ją przerażało.
Wzięła głęboki oddech, zanim weszła do środka.
Daniel natychmiast odwrócił głowę.
Jego oczy rozbłysły – nie dziko, nie rozpaczliwie, lecz delikatnie.
I ta łagodność niemal ją powaliła.
„Dzień dobry” – powiedział ochrypłym od snu głosem.
„Dzień dobry” – wyszeptała.
Lekko poruszył się na łóżku, poprawiając swoją koordynację ruchową. Jego postępy fizyczne były imponujące. Ale jego emocjonalna obecność…
To właśnie zaparło jej dech w piersiach.
Nie sięgnął po jej dłoń.
Nie pchał.
On po prostu patrzył na nią, jakby była kimś ważnym.
Wokół czego kręcił się teraz jego świat.
„Spałem lepiej” – mruknął. „Wiedząc, że będziesz tu dzisiaj”.
Emily uważnie sprawdziła jego parametry życiowe, starając się skupić na liczbach, a nie na cieple jego spojrzenia śledzącego każdy jej ruch.
„To dobrze” – powiedziała cicho. „Odpoczynek jest ważny dla regeneracji neurologicznej”.
Uśmiechnął się słabo.
„Czy to twoja ocena zawodowa… czy osobista?”
Policzki Emily zrobiły się ciepłe.
„Oba” – przyznała.
Uśmiech Daniela poszerzył się – ale tylko nieznacznie.
Kontrolowany. Szanujący jej granice.
Po raz pierwszy odkąd się obudził, spróbował.
A to znaczyło więcej, niż jakiekolwiek romantyczne wyznanie.
2. Krok w stronę normalności
Fizjoterapia odbyła się w południe.
Carla, terapeutka, była pogodna.
„Chcesz dziś spróbować chodzić z pomocą?” zapytała.
Daniel wziął powolny, miarowy oddech.
„Spróbujmy.”
Pomogli mu usiąść, a potem wstać. Nogi mu drżały, ale trzymał.
Emily stała kilka stóp dalej — wystarczająco blisko, żeby w razie potrzeby go złapać, ale i wystarczająco daleko, żeby utrzymać granice, które obiecała.
Wzrok Daniela powędrował w jej stronę raz — tylko raz — aby odzyskać równowagę.
Potem zrobił jeden chwiejny krok.
A potem jeszcze jeden.
Jego mięśnie krzyczały. Ręce drżały, gdy ściskał poręcze. Na czole perlił mu się pot.
Ale on kontynuował.
A gdy dotarł do końca krat, jego pierś unosiła się i opadała, a twarz była blada, Emily to dostrzegła —
iskierkę dumy płonącą pod maską wyczerpania.
Delikatnie otarła mu pot z czoła.
„Dobra robota” – mruknęła.
Carla skinęła głową z aprobatą. „Bardzo dobrze. To było trudne.”
Daniel przełknął ślinę, wciąż łapiąc oddech.
„Emily?” mruknął.
“Tak?”
Jego wzrok powędrował w jej stronę.
„Widziałeś?”
Poczuła ucisk w gardle.
„Widziałam” – wyszeptała. „Byłeś niesamowity”.
Coś spokojnego i ciepłego pojawiło się w jego oczach.
Nie intensywne.
Nie przytłaczające.
Po prostu szczere.
To ją bardziej przerażało niż cokolwiek innego.
3. Zarząd nie zapomina
Tego samego dnia, gdy Emily wyszła na lunch, zobaczyła Richarda i innego członka zarządu czekających na korytarzu.
Poczuła ucisk w żołądku.
„Pani Carter” – powiedział Richard. „Chwileczkę?”
Emily sztywno skinęła głową.
“Oczywiście.”
Drugi członek zarządu — Mara, szefowa działu prawnego — przyjrzała się jej krytycznie.
„Przyglądamy się rekonwalescencji Daniela” – powiedziała Mara. „I… mamy pewne obawy”.
Emily zachowała spokój. „Jakie obawy?”
„Dynamika emocjonalna między wami dwojgiem” – powiedziała Mara wprost.
Emily zesztywniała.
„Nie ma tu żadnej niewłaściwej dynamiki” – powiedziała.
Richard westchnął.
„Pani Carter, nie oskarżamy pani o niewłaściwe postępowanie. Ale stabilność emocjonalna Daniela wpływa na jego zdolność do powrotu na stanowisko kierownicze. Im bliżej pani się znajduje, tym bardziej zarząd ma wątpliwości, czy myśli jasno”.
Serce Emily zamarło.
„Postępuję zgodnie z wytycznymi profesjonalisty” – podkreśliła.
„Wierzę ci” – powiedział Richard łagodnie. „Ale percepcja ma znaczenie. A w oczach zarządu ta relacja wydaje się… osobista”.
Emily przełknęła ślinę.
„Zależy mi na jego powrocie do zdrowia”.
„Wiemy” – powiedziała Mara. „Wszyscy to widzą”.
Emily poczuła, jak gorąco oblewa jej policzki — nie ze wstydu, a ze złości i strachu.
„Co dokładnie sugerujesz?” zapytała cicho.
Richard wymienił spojrzenia z Marą.
A potem powiedział:
„Wnosimy o odsunięcie pana od sprawy Daniela.”
Emily poczuła, że świat się przechylił.
„Co?” wyszeptała.
„Uważamy, że to najlepsze rozwiązanie” – powiedziała Mara. „Zarówno dla stabilności Daniela, jak i przyszłości firmy”.
Oddech Emily był drżący.
„Byłam jego pielęgniarką przez trzy lata. Nagłe odejście mogłoby go zdestabilizować”.
„To ryzyko, które jesteśmy gotowi podjąć” – odpowiedziała Mara.
„Nie jesteśmy” – powiedział głos za nimi.
Emily się odwróciła.
Daniel stał w drzwiach, trzymając się kurczowo framugi, blady i spocony od chodzenia, ale czujny, czujny i wściekły.
Richard cofnął się. „Daniel…”
„Nie”. Głos Daniela był niski, ale ostry jak brzytwa – głos prezesa, który odzyskuje kontrolę nad sobą. „Zostaje”.
„Danielu, to jest sprawa zarządu…”
„A ja jestem prezesem” – warknął. „Nie możesz decydować, kto jest, a kto nie jest niezbędny dla mojego powrotu do zdrowia”.
Serce Emily zaczęło walić.
Richard spojrzał na nich niespokojnie.
„Danielu” – ostrzegł – „zarząd uzna to za dowód, że jesteś emocjonalnie niestabilny”.
Wzrok Daniela stał się ostrzejszy.
„ Jestem emocjonalny” – powiedział spokojnie. „Nie jestem skompromitowany”.
Mara skrzyżowała ramiona.
„Udowadniasz, że mamy rację.”
Daniel powoli wciągnął powietrze, wyraźnie starając się uspokoić.
„Jeśli ją pan usunie” – powiedział cicho – „odmówię dalszej współpracy w zakresie obrazowania i terapii. Wypiszę się, jeśli będę musiał”.
Emily cicho sapnęła. „Daniel—!”
Nie spojrzał na nią. Jego wzrok nie spuszczał z członków zarządu.
Richard westchnął.
„Danielu… nie rób tego.”
„Nie negocjuję” – powiedział Daniel. „Emily zostaje. To ostateczna decyzja”.
Cisza zapadła niczym ciężar, który spadł na mnie.
Na koniec Richard niechętnie skinął głową.
„Dobrze” – powiedział. „Ale zarząd do tego wróci”.
Oni odeszli.
Uchwyt Daniela na framudze drzwi osłabł.
Emily rzuciła się naprzód.
Nie zastanawiając się, objęła go w talii i przytrzymała.
„Nie powinieneś jeszcze chodzić sam” – wyszeptała nagląco.
Przytulił się do niej lekko i ciężko oddychał.
„Musiałem.”
Jej serce się ścisnęło.
„Danielu… nie musiałeś z nimi tak walczyć.”
Spotkał jej wzrok.
„Tak” – mruknął. „Tak zrobiłem”.
Emily przełknęła ślinę.
„Będziesz miał przez to kłopoty.”
„W takim razie poniosę konsekwencje” – powiedział cicho. „Ale cię nie stracę”.
Jej oddech drżał.
I bezwiednie wyszeptała:
„Ja też nie chcę cię stracić.”
Jego wzrok złagodniał, ale jej nie dotknął.
Nie napierał.
Oparł się delikatnie o jej ramię, pozwalając jej zaprowadzić się z powrotem do łóżka.
To był najcichszy rodzaj intymności.
I najniebezpieczniejsze.
4. Linia, którą oboje czują
Kiedy już bezpiecznie położył się do łóżka, Daniel na chwilę zamknął oczy, wyczerpany.
Emily delikatnie i ostrożnie poprawiła koc.
„Danielu” – szepnęła – „nie możesz grozić, że sam się zwolnisz”.
Otworzył oczy.
„To nie było zagrożenie”.
„Danielu—”
„To była obietnica” – powiedział cicho. „Bo mówiłem poważnie”.
Emily usiadła na brzegu łóżka, uważając, żeby go nie dotykać.
„Nie mogę być powodem, dla którego narażasz swoją przyszłość” – wyszeptała.
„Nie jesteś” – powiedział. „Jesteś częścią tego”.
Zaparło jej dech w piersiach.
„Danielu… zarząd ma rację w jednej kwestii”.
Zmarszczył brwi.
„Co?”
Przełknęła ślinę.
„Za bardzo się przywiązujesz.”
Wzdrygnął się, ale ledwo.
„Wiem” – powiedział cicho. „I staram się szanować twoje granice. Nie dotknąłem cię, dopóki mi nie pozwoliłaś. Nie prosiłem o więcej”.
Jej oczy złagodniały.
„Wiem, że się starasz. I doceniam to bardziej, niż myślisz.”
Jego głos zniżył się do szeptu.
„A więc co cię przeraża?”


Yo Make również polubił
Nigdy nie powiedziałem synowi, że zarabiam 40 000 dolarów miesięcznie. Myślał, że jestem zwykłym pracownikiem biurowym — aż do pewnej nocy, kiedy wszedłem na kolację i to wszystko zmieniło.
To jest naprawdę fajne!
15 rzeczy, których NIGDY nie należy robić podczas prania
Siła herbaty z pietruszki: naturalna ulga w obrzękach nóg, kostek i stóp