Zastanawiałam się, jak postąpić. Mogłam po prostu usunąć korespondencję i zapomnieć o tym, co przeczytałam. Mogłam żyć tak, jak żyłam przez ostatnie trzy lata, przymykając oko na chłód synowej i rosnącą izolację syna. Ale teraz, znając prawdę, nie mogłam udawać.
Rano obudziłam się z ciężką głową i uczuciem, że wszystko, co wydarzyło się w nocy, było złym snem. Ale telefon leżał obok mnie, a w myślach wyraźnie pojawiły się fragmenty korespondencji Evelyn z jej kochankiem. Wstałam, przemyłam twarz zimną wodą i próbowałam zebrać myśli. Musiałam sprawdzić, czy to, co przeczytałam, jest prawdą.
Przy śniadaniu Evelyn była wyjątkowo miła. Uśmiechnęła się, zapytała, jak mi się spało, a nawet pochwaliła moją kawę. Rufus spieszył się do pracy, ale wydawał się też bardziej zrelaksowany niż zwykle. Zachowywali się jak kochający krewni opiekujący się starszym członkiem rodziny. Gdybym nie przeczytał korespondencji z nocy, nigdy bym nie podejrzewał, że pod tą maską kryje się coś jeszcze.
„Bnaby, wyglądasz na strasznie zmęczoną” – powiedziała Evelyn, nalewając mi drugą filiżankę kawy. „Może źle spałaś. Słyszałam wczoraj w nocy sygnał twojego telefonu”.
Prawie się zakrztusiłem kawą. Usłyszała powiadomienie o wiadomości. Ciekawe, czy coś podejrzewała.
„To była jakaś reklama. Od razu ją usunąłem.”
„Och, ci spamerzy”. Pokręciła głową ze współczuciem. „W ogóle nie mogę z nimi wytrzymać. Zapomniałeś, że się dziś spóźnię? Mamy ważne spotkanie z klientem”.
Spotkanie z klientem? A właściwie randka z Dominikiem w Oak Street Cafe. Skinęłam głową, starając się zachować spokój.
„Oczywiście, że nie zapomniałem. Przygotuję kolację, kiedy wrócisz.”
Po ich wyjściu zostałem sam w domu. Każdy pokój, wszystko wyglądało teraz inaczej. Widziałem nie tylko dom, w którym mieszkałem, ale także miejsce, w którym mnie oszukiwano i gdzie planowano się mnie pozbyć. Musiałem sprawdzić, co jeszcze zginęło z moich rzeczy.
Zacząłem od regału z książkami. Brakowało siedmiu książek, najcenniejszych publikacji o stolarstwie. Wśród nich była XIX-wieczna książka o stolarzach, którą kupiłem na aukcji za 200 dolarów około 15 lat temu. Antykwariusze wycenialiby ją teraz znacznie wyżej.
W szafie nie było albumu na znaczki, o czym już wiedziałam, ale sprawdziłam pozostałe półki. Brakowało pudełka ze srebrnymi kajdankami, które ojciec dał mi na osiemnaste urodziny. Brakowało też antycznego kompasu i scyzoryka z rękojeścią z kości słoniowej – prezentów od współpracowników.
Każdy brakujący przedmiot był drobny, nieistotny, nie używałem go na co dzień i mogłem nie potrzebować go przez miesiące. Evelyn starannie dobierała, co ukraść, aby zminimalizować ryzyko ujawnienia. A jeśli czegoś szukałem, zawsze była gotowa ze zrozumieniem wyjaśnić, na czym polega roztargnienie związane z wiekiem.
Poszłam do salonu i omiotłam wzrokiem półki z pamiątkami i bibelotami. Brakowało figurki słonia z kości słoniowej, którą Rosemary i ja przywieźliśmy z podróży poślubnej. Brakowało też małego wazonu ze szkła weneckiego, prezentu od teściowej z okazji rocznicy ślubu. Drobne, piękne rzeczy, które łatwo sprzedać online.
W kuchni sprawdziłem skrzynki z narzędziami. Oprócz zestawu dłut, o których już wiedziałem, że brakuje, brakowało kilku innych przedmiotów: zabytkowego młotka z drewnianą rękojeścią, którego używał mój dziadek, poziomicy z palisandru, prezentu od studentów stolarstwa – drobnych, ale cennych narzędzi, które kolekcjonerzy kupowali za dobre pieniądze.
Usiadłem przy kuchennym stole i próbowałem oszacować straty. Tylko za przedmioty, których brak ustaliłem, kwota wyniosła co najmniej 1000 dolarów. Ile jeszcze skradziono, czego nie zauważyłem ani nie zapamiętałem? Evelyn zajmowała się tym od miesięcy, może ponad roku.
Zastanawiałem się też, dlaczego Rufus niczego nie zauważył? Czy moja żona tak biegle ukrywała swoje poczynania, czy też mój syn po prostu nie zwracał uwagi na moje rzeczy? A może wiedział, ale milczał. Ta myśl była szczególnie bolesna.
Sięgnąłem po telefon i ponownie przeczytałem kilka wiadomości z korespondencji. Evelyn napisała, że Rufus uwierzył jej, a nie mnie. Że uważał swojego ojca za roztargnionego starca, który zgubił swoje rzeczy. Wyglądało na to, że syn stał się sojusznikiem żony przeciwko własnemu ojcu, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Około południa postanowiłem sprawdzić sytuację finansową. Miałem dostęp do wspólnego komputera rodzinnego, na którym przechowywano dokumentację domową. Evelyn prowadziła ewidencję wydatków, a ja od czasu do czasu zaglądałem do tych arkuszy kalkulacyjnych, żeby sprawdzić, na co wydawane są pieniądze.
Kiedy otworzyłem akta, znalazłem kilka interesujących wpisów w kolumnie „Dodatkowe dochody”. W ciągu ostatnich 6 miesięcy w marcu odnotowano kwoty 150 dolarów, w kwietniu 200 dolarów, a w maju 320 dolarów. W komentarzach sprzedawano niepotrzebne rzeczy. Niepotrzebne komu? I kto uznał, że te rzeczy są zbędne?
Kolejna rzecz była jeszcze bardziej osobliwa. W wydatkach osobistych Evelyn znalazły się wydatki, których nigdy wcześniej tam nie było: restauracje, kawiarnie, prezenty, ubrania. Kwoty te odpowiadały dochodom ze sprzedaży niepotrzebnych rzeczy. Wyglądało na to, że pieniądze, które zdobyła za kradzież moich rzeczy, wydawała na zabawę z ukochanym.
Jeden wpis szczególnie przykuł moją uwagę. Oak Street Cafe, 75 dolarów. To właśnie tam miała się spotkać z Dominicem dziś wieczorem. Evelyn była stałą bywalczynią tego lokalu od kilku miesięcy, choć przyznała, że pracuje do późna w domu.
Wydrukowałem kilka stron dokumentów finansowych. W razie potrzeby miały być dowodem jej kłamstw i kradzieży. Nie wiedziałem jednak jeszcze, jak wykorzystam te dowody. Musiałem się zastanowić, co dalej.
Około 14:00 usiadłem na krześle w salonie i starałem się spokojnie przeanalizować sytuację. Trzy lata wspólnego życia przyniosły mnóstwo drobnych szczegółów, które wcześniej wydawały się nieistotne. Teraz układały się w nieciekawy obraz.
Evelyn rzeczywiście często krytykowała moje nawyki, ale ja uważałam to za normalne rodzinne tarcia. Teraz zrozumiałam, że szukała tylko pretekstu, żeby mnie ośmieszyć przed mężem. Każdy mój błąd, każde niezręczne słowo, które wypowiedziałam, służyło kreowaniu wizerunku irytującego staruszka, którego trzeba się pozbyć.
Rufus stopniowo się ode mnie oddalał, ale przypisałem to dorastaniu i zmartwieniom rodzinnym. Teraz było jasne, że żona metodycznie nastawiała go przeciwko ojcu. Nie bezpośrednio, nie otwarcie, ale subtelnie, tworząc atmosferę, w której syn zaczął postrzegać rodzica jako problem, dom opieki. To był finał planu Evelyn. Przekonać Rufusa, że jego ojciec potrzebuje profesjonalnej opieki, że lepiej będzie mu w pensjonacie, a potem sprzedać dom, który technicznie należał do mnie, i zacząć nowe życie z kochankiem. Proste i cyniczne, ale teraz znałem ich plany.
Pytanie brzmiało, jak wykorzystać te informacje. Mogłem porozmawiać z Rufusem, pokazać mu korespondencję, wyjaśnić, co się dzieje. Ale czy mi uwierzy, czy też stanie po stronie żony, tak jak robił to przez ostatnie kilka miesięcy? Mogłem po prostu spakować się i wyjechać, znaleźć mieszkanie i zacząć żyć na własną rękę. Ale to oznaczało rezygnację z rodziny, przyznanie się do porażki. A poza tym to wciąż był mój dom. Dlaczego miałbym wyjeżdżać?
Trzecia opcja wydawała się najciekawsza. Czekał na odpowiedni moment, by publicznie ujawnić Evelyn i zobaczyć prawdziwe oblicze żony. Ale żeby to zrobić, musiał być dobrze przygotowany i zebrać niezbite dowody.
Dzień powoli chylił się ku wieczorowi. Evelyn miała wrócić późno po ważnym spotkaniu z klientem. Rufus miał wrócić z pracy o zwykłej porze. Miałem jeszcze kilka godzin na przemyślenie planu działania. Jedno było jasne. Nie zamierzałem już dłużej grać roli bezradnego starca, który nie zauważa własnego napadu.
Evelyn wróciła do domu o 9:00 z rumieńcami na policzkach w niezwykle dobrym humorze. Przyniosła ze sobą zapach drogich perfum i delikatną woń męskiej wody kolońskiej. Przywitała mnie uprzejmie, a nawet zapytała, jak mi minął dzień.
Rufus siedział już w salonie i oglądał wieczorne wiadomości.
„Przepraszam za spóźnienie” – powiedziała, wieszając płaszcz na korytarzu. „Spotkanie się przeciągało. Klient był bardzo wymagający i musieliśmy omówić każdy szczegół”.
Skinąłem głową, kontynuując mieszanie sosu z mięsem. Obiad był prawie gotowy. Pieczona wieprzowina z warzywami, puree ziemniaczane, sałatka ze świeżych pomidorów. Ugotowałem to ostrożnie, zdając sobie sprawę, że to będzie wyjątkowy wieczór.
„Tak cudownie pachnie”. Evelyn zajrzała do kuchni. „Dziękuję za gotowanie. Jestem taka zmęczona. Nie mogę nawet myśleć o jedzeniu”.
Zmęczona po trzygodzinnej randce z kochankiem w kawiarni. Ciekawe, co tam robili przez cały ten czas. Czy omawiali plany mojej eksmisji do domu opieki? A może po prostu cieszyli się swoim towarzystwem za moje pieniądze ze sprzedaży moich rzeczy?
Usiądź przy stole. Zaraz do ciebie przyjdę.
Nakryłam talerze, wyjęłam sztućce, położyłam serwetki na stole. Wszystko toczyło się jak zwykle, ale w środku kipiałam z powstrzymywanego gniewu. Wielokrotnie ćwiczyłam tę chwilę w ciągu dnia, ale teraz, kiedy nadeszła, poczułam dziwny spokój.
Rufus podszedł do stołu w tym samym nastroju, w jakim zawsze był zmęczony, nieco zdystansowany. Jego praca jako inspektora bezpieczeństwa wymagała nieustannej uwagi i zazwyczaj wieczorem był wyczerpany psychicznie. Dziś wieczorem również na jego twarzy malowało się napięcie, jakby coś go dręczyło.
„Jak ci idzie w pracy, synu?” zapytałem, kładąc mu mięso na talerz.
„Było w porządku. Szkoła średnia Park Avenue została skontrolowana. Wiele naruszeń przepisów przeciwpożarowych.”
Evelyn odkroiła kawałek wieprzowiny i spróbowała. Lekko zmarszczyła nos.
„Barnaby, mięso jest trochę za słone, nie uważasz?”
Specjalnie sprawdziłem sól przed podaniem. Mięso było dobrze solone, ale Evelyn nie mogła przegapić okazji, by skomentować, zwłaszcza po miłym wieczorze z ukochanym, kiedy kontrast między dwoma mężczyznami w jej życiu był szczególnie wyraźny.
„Myślę, że to jest w sam raz” – powiedział Rufus, ale bez większego przekonania.
„Wiesz, nie masz wrażliwości na sól”. Evelyn uśmiechnęła się do męża. Mężczyźni generalnie mają kiepskie kubki smakowe. Odrobina sarkazmu w stosunku do wszystkich mężczyzn naraz. Najwyraźniej nastrój po randce był tak dobry, że chciała podzielić się swoją wyższością z innymi.
„A jak przebiegło spotkanie z klientem?” – zapytałem niewinnym tonem.
„Świetnie. Omówiliśmy wszystkie szczegóły imprezy firmowej. To bardzo obiecujące zamówienie, które może przynieść firmie dobry zysk”. Mówiła z entuzjazmem, a jej oczy błyszczały. Spotkanie rzeczywiście poszło dobrze, choć nie do końca tak, jak mówiła.
„Shusham, w jakiej restauracji się poznaliście?”
Alyn zamarła na sekundę. Pytanie było nieoczekiwane i zbyt szczegółowe.
„Nie w restauracji. W biurze firmy klienckiej.”
Kłamstwo numer jeden. Według korespondencji, miała spotkać się z Dominikiem w Oak Street Cafe.
„Och, rozumiem. Jak nazywa się ta firma?”
„Barnaby, dlaczego to robisz?” Rufus podniósł wzrok znad talerza. Słyszałem irytację w głosie jego syna. Chronił żonę przed tym, co uważał za moją niestosowną ciekawość.
„Tato, nie sprawdzisz rzeczy służbowych Evelyn, prawda?”
Tak jak zaplanowała Evelyn, Rufus automatycznie stanął po jej stronie.
„Z czystej ciekawości. Chcę wiedzieć, co robi moja szwagierka.”
„Twoja ciekawość czasami przekracza granice” – powiedziała chłodno Evelyn. „Nie muszę ci codziennie meldować się w pracy”.
„Oczywiście, że nie, ale dziwne, że proste pytanie o nazwę firmy wywołuje taką reakcję”.
Atmosfera przy stole zaczęła się robić coraz gorętsza. Rufus nerwowo zmiął serwetkę, a Evelyn spojrzała na mnie z ledwie skrywaną wrogością.
„Tato, co się z tobą dzisiaj dzieje?” Rufus odłożył widelec. „Zachowujesz się dziwnie. Przesłuchujesz żonę o nic”.
O nic? Chcę tylko poznać prawdę o tym, co dzieje się w moim domu.
„Twój dom? Synu?” Evelyn uśmiechnęła się szeroko. „To ciekawe, jak to ująłeś. Mieszkamy tu wszyscy razem. To nasz wspólny dom”.
„To jest zapisane na moje nazwisko i mam prawo wiedzieć, co się w nim dzieje”.
Rufus poczerwieniał. Nie znosił, gdy w rozmowie pojawiał się temat posiadania własnego domu. To raniło jego dumę. Przypominało mu o finansowej zależności od ojca.
„Tato, przestań. Zachowujesz się jak właściciel sprawdzający najemców. Jesteśmy twoją rodziną, a nie najemcami”.
Rodzina. Odłożyłem widelec i spojrzałem na syna.
„Rodzina nie okrada się nawzajem. Rodzina nie kłamie i nie planuje pozbyć się niewygodnych krewnych”.
Evelyn zbladła. W jej oczach pojawił się strach.
„O czym mówisz?” zapytała, starając się zachować spokojny ton głosu.
o tym, że czegoś ci brakuje, o spotkaniach, ale nie z klientami, a z kochankiem, o twoich planach wysłania mnie do domu opieki.
Rufus spojrzał na mnie i na swoją żonę ze zdziwieniem.
„Tato, o czym ty mówisz? O jakich brakujących rzeczach? O jakim kochanku?”
Wyciągnąłem telefon i otworzyłem korespondencję Evelyn z Dominikiem.
„Chcesz wiedzieć, co naprawdę zrobiła twoja żona dziś wieczorem? Posłuchaj mnie.”
„Nie waż się.” Evelyn zerwała się od stołu, ale ja już zaczęłam czytać.
Kochanie, nie mogę spać, myśląc o tobie. Ta kolacja była nie do zniesienia. Stary dzik znowu gotuje swoje mdłe jedzenie i opowiada nudne historie.
Rufus zamarł z otwartymi ustami. Evelyn próbowała wyrwać mi telefon, ale cofnąłem rękę.
Mój kochany, sprzedałem już kilka jego rzeczy online. Antyczny zegar poszedł za 200 dolarów w zestawie narzędzi za 150 dolarów. Nawet nie zauważył, że go brakuje.
„To nieprawda” – krzyknęła Evelyn. „Skąd to wzięłaś? Fałszujesz korespondencję?”
Kochanie, znalazłem w jego pokoju coś jeszcze ciekawego. Kolekcję znaczków w albumie. Antykwariusz powiedział, że niektóre z nich są dość cenne.
Rufus powoli odwrócił się do żony. Jego twarz była biała jak kreda.
„Evelyn, czy to prawda?”
„Oczywiście, że nie. On to zmyśla. Rufusie, wiesz, jaki on ostatnio podejrzliwy. To pewnie zmiany psychiczne związane z wiekiem”.
Czytałem dalej.
Dom będzie musiał zostać sprzedany, oczywiście, kiedy staruszek pójdzie do przytułku. Ale możemy kupić coś mniejszego tylko dla nas dwojga. Rufusowi to nie będzie przeszkadzać. Jego ojciec będzie miał opiekę, a my będziemy mieli wolność.
„Dość”. Rufus uderzył pięścią w stół. „Tato, zatrzymaj tę sztukę”.
Ale widziałem w jego oczach niepewność. Zbyt wiele szczegółów w korespondencji pokrywało się z rzeczywistością.
A co, jeśli twój mąż się o nas dowie? Rufus? On nie ma o niczym pojęcia. Myśli, że pracuję po godzinach nad projektami. Taki naiwny, jak dziecko.
Rufus zbladł jeszcze bardziej. Evelyn cofnęła się pod ścianę.
„To podłe kłamstwo. Rufusie, nie słuchaj go. On próbuje nas sprowokować do walki.”
„Jeszcze jedno” – powiedziałem spokojnie. „Jutro mamy spotkanie w Oak Street Cafe. Przyjdź później. Nie chcę, żeby ktokolwiek, kogo znam, nas zobaczył”.
Spojrzałem na Evelyn.
„Jak przebiegło spotkanie z klientem w siedzibie firmy?”
Evelyn milczała, ciężko oddychając. Rufus spojrzał na nią, czekając na wyjaśnienie.
„Ev, powiedz mi, że to nieprawda” – milczała. „Powiedz to!” – krzyknął Roffus.
„Roffus, mogę wszystko wyjaśnić.”
„A więc to prawda”. Głos jego syna drżał. „Naprawdę kradniesz rzeczy mojego ojca? Spotykasz się ze swoją kochanką? Planujesz umieścić tatę w domu opieki?”
Eivelyn spuściła głowę.
Rufus powoli wstał od stołu, jego twarz wykrzywiła się ze złości i bólu.
„Jak mogłeś? Jak mogłeś nam to zrobić?”
„Rufusie, posłuchaj mnie.”
„Nie”. Machnął ręką. „Przez trzy lata wmawiałeś mi, że tata staje się nie do zniesienia, że wszystko traci, że trudno z nim żyć. A prawda jest taka”, Rufus zwrócił się do mnie. W jego oczach pojawiły się łzy. „Tato, przepraszam. Powinienem był wiedzieć. Powinienem był cię chronić”.
Cisza w jadalni trwała kilka minut. Evelyn stała pod ścianą, blada, a jej wzrok błądził między mną a Rufusem. Mój syn siedział przy stole, opierając głowę na dłoniach. Jego ramiona drżały. Spokojnie dopijałam kawę, obserwując ich reakcje. Przez 3 lata byłam dla nich problemem do zniesienia. Teraz to oni byli problemem.
„Roffus.” Evelyn w końcu przerwała ciszę. Jej głos był cichy, błagalny. „Proszę, pozwól mi wyjaśnić. To nie tak, jak myślisz.”
Mój syn podniósł głowę. Oczy miał czerwone. Twarz mu zbladła. W ciągu kilku minut wyglądał na starszego o kilka lat.
„Nie tak myślę. E, słyszałam. Tata czytał twoją korespondencję. Ukradłaś jego rzeczy. Spotykałaś się z innym mężczyzną. Chciałaś pozbyć się mojego ojca.”
„Tak, ale nie rozumiesz warunków, w jakich musiałam żyć”. Głos Evelyn stał się histeryczny. „Przez 3 lata tolerowałam jego obecność w naszym domu. Wtrącał się w nasze życie, krytykował mnie, sprawiał, że czułam się jak outsiderka we własnej rodzinie”.
Postawiłam filiżankę na spodku i spokojnie spojrzałam na moją szwagierkę.
„Nigdy cię nie krytykowałem, Evelyn. Wręcz przeciwnie, starałem się pomagać w domu, gotować, sprzątać, a ty od początku szukałaś powodu do narzekań”.
„Pomocy?” Zaśmiała się gorzko. „Kontrolowałeś każdy nasz ruch, wtrącałeś się w nasze rozmowy, udzielałeś nieproszonych rad. Czułam się, jakbym żyła pod nadzorem, a nie w rodzinie”.
Rufus milczał, przenosząc wzrok z żony na ojca. W jego oczach malowało się zmieszanie, gdy uświadomił sobie, że od lat żyje w świecie iluzji.
„A co z kradzieżą?” zapytał cicho. „Jak można usprawiedliwić kradzież?”
Evelyn spuściła wzrok.
„Nie uważałam tego za kradzież. Te rzeczy po prostu leżały bezczynnie. Barnaby nawet o nich nie pamiętał. A potrzebowaliśmy pieniędzy na… eee… wydatki.”
„Restauracje z moim kochankiem” – dodałam sucho. „Widziałam twoje dokumenty finansowe, Evelyn. Każdego dolara, którego zarobiłaś sprzedając moje rzeczy, wydałaś na zabawę z Dominikiem”.
Wzdrygnęła się, gdy usłyszała imię swego ukochanego.
„Skąd znasz jego imię?”
„Z twojej korespondencji. Ciekawy człowiek, nawiasem mówiąc. Pracuje w twojej firmie. Rozwiedzie się z dwójką dzieci. Planuje się z tobą ożenić, jak tylko rozwiedziesz się z Rufusem.”
Rufus gwałtownie wstał od stołu.
„Co? E, miałeś się ze mną rozwieść?”
Evelyn milczała, patrząc w podłogę. Jej milczenie było bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa.
„Odpowiedz mi!” krzyknął Rufus.
„Tak”. Uniosła głowę, a w jej oczach płonął gniew. „Tak, chciałam rozwodu, bo nasze małżeństwo zamieniło się w koszmar. Twój ojciec zrujnował naszą rodzinę”.
„Mój ojciec?” Rufus pokręcił głową. „Ev, zniszczyliśmy naszą rodzinę. Ty to zrobiłaś. Skłamałaś. Okradłaś. Oszukiwałaś. I śmiesz obwiniać tatę?”
„On mnie do tego zmusił”. Evelyn wskazała na mnie palcem. „Gdyby się do nas nie wprowadził, nic z tego by się nie wydarzyło”.
Wstałem od stołu i podszedłem do okna. Za szybą była ciemna ulica oświetlona latarniami. Cicha okolica, gdzie mieszkali porządni ludzie. Zastanawiałem się, co pomyśleliby sąsiedzi, gdyby usłyszeli tę rozmowę.
„Evelyn” – powiedziałam, nie odwracając się. „Wprowadziłam się do tego domu na zaproszenie twojej rodziny. Sprzedałam dom i dałam ci pieniądze na spłatę kredytu hipotecznego. Przez 3 lata gotowałam, sprzątałam, pomagałam w domu, a w zamian dostałam kłamstwa, kradzieże i plany pozbycia się mnie”.
Odwróciłem się do niej. „Ale to nawet nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nastawiłaś mojego syna przeciwko mnie, sprawiłaś, że myślał, że jestem problemem, który trzeba tolerować, zniszczyłaś relację ojciec-syn”.
Rufus opadł z powrotem na krzesło.
„Tata ma rację, Ev. Nastawiłaś mnie przeciwko niemu, ciągle narzekając na jego zachowanie, doszukując się wad w każdym jego ruchu. A ja posłuchałam i się zgodziłam”.
„Bo mnie kochasz” – wykrzyknęła Evelyn. „A raczej kochałaś. I chciałaś, żebym czuła się komfortowo w naszym domu”.
„Nasz dom?” Uśmiechnęłam się szeroko. „Dom jest zarejestrowany na mnie, Evelyn. Teoretycznie jesteś tu gościem, ale nigdy ci o tym nie przypominałam, dopóki nie zaczęłaś planować sprzedaży mojego domu”.
Evelyn odchyliła się na krześle i zakryła twarz dłońmi. Jej ramiona drżały, ale nie byłem pewien, czy płakała z wyrzutów sumienia, raczej z gniewu i frustracji z powodu fiaska planów.
„Co się teraz stanie?” – zapytał Rufus zmęczonym, zdruzgotanym głosem.
„To zależy od twoich decyzji” – powiedziałem spokojnie. „I moich”.
Poszedłem do salonu, wziąłem teczkę z biurka i wróciłem do jadalni. Evelyn podniosła wzrok, jej oczy były czerwone.
„To są akty własności domu” – powiedziałem, kładąc teczkę na stole. „Akt własności, akt własności, akt sprzedaży, zaświadczenia o braku obciążeń. Jestem wyłącznym właścicielem domu”.
Rufus skinął głową. Wiedział o tym, ale teraz fakt posiadania nabrał nowego znaczenia.
„Mam też wydruk twoich dokumentów finansowych, Evelyn. Dochód ze sprzedaży niepotrzebnych rzeczy i związane z tym wydatki w restauracjach, a także oczywiście korespondencję z Dominikiem.”
Evelyn zbladła jeszcze bardziej.
„Co z tym zrobisz?”
„Na razie nic, ale chcę, żebyś wiedział, że mam dowody kradzieży i cudzołóstwa, na wypadek gdybym musiał bronić się w sądzie”.
Rufus wzdrygnął się.
„W sądzie? Tato? Chcesz nas pozwać?”
„Nie ty. Ona?” Skinąłem głową w stronę Evelyn. „Jeśli spróbuje przejąć majątek po rozwodzie albo oskarżyć mnie o cokolwiek, będę miał za co odpowiadać”.
„Rozwód?” Rufus spojrzał na żonę. „Ev, naprawdę chcesz rozwodu?”
Evelyn milczała przez długi czas. Potem podniosła głowę i spojrzała mężowi w oczy.
„Tak. Nasze małżeństwo się skończyło, Rufusie. Może już dawno. Po prostu nie chcieliśmy się do tego przyznać”.
Mój syn skinął głową. W jego ruchu wyrażała się zguba człowieka, który w końcu zrozumiał nieuchronność straty.
„Dobrze. W takim razie ja też muszę podjąć pewne decyzje.”
Wróciłem do stołu i usiadłem na swoim miejscu.
„Po pierwsze, Evelyn musi opuścić ten dom natychmiast dzisiaj.”
„Co?” Podskoczyła. „Nie możesz mnie wyrzucić. Mam prawa.”
„Jakie prawa?” – zapytałem spokojnie. „Prawa złodzieja i oszusta. Już nie mieszkasz w moim domu”.
„Roffus” – zwróciła się do męża. „Powiedz mu coś”.
Rufus milczał, wpatrując się w stół.
„Roffus, jestem twoją żoną. Nadal twoją żoną?”
„Nadal twoją żoną?” I powiedział cicho: „Ale nie na długo”.
„Po drugie” – kontynuowałem – „wszystkie skradzione przedmioty muszą zostać zwrócone lub wypłacone odszkodowanie. Mam listę zaginionych przedmiotów i przybliżoną wartość każdego z nich”.
Wyciągnąłem z teczki kartkę z listą skradzionych rzeczy. Łączna kwota to około 2000 dolarów. Niewielka cena za trzy lata kradzieży.
Evelyn chwyciła kartkę i przebiegła wzrokiem linijki.
„To za drogo. Antyczny zegarek nie był wart 200 dolarów”.
„Tak” – powiedziałem stanowczo. „Był wart więcej. To był zegarek kieszonkowy mojego dziadka z siedemnastego roku. Przedmiot kolekcjonerski”.
„Nie mam takich pieniędzy.”
„W takim razie będziesz musiał zapytać Dominica albo znaleźć drugą pracę.”
Rufus spojrzał w górę.
„Tato, a co ze mną? Czy ja też muszę się wyprowadzić?”
Spojrzałem na mojego syna. W ciągu ostatniej pół godziny zmienił się z pewnego siebie, rodzinnego człowieka w zagubionego mężczyznę, który nie wiedział, co robić dalej.
„Jesteś moim synem i możesz zostać, jeśli chcesz.”
„A co jeśli będę chciał wyjechać z żoną?”
„To twój wybór, ale pamiętaj, dom nadal należy do mnie. A jeśli odejdziesz, odejdziesz bez prawa do nieruchomości”.
Rufus skinął głową. Wiedział, o co mi chodzi. Nie ma prawa do spadku po tym, jak poparł żonę przeciwko jej ojcu.
Evelyn wstała i ruszyła w stronę schodów.
„Idę spakować swoje rzeczy.”
„Tylko twoje rzeczy” – powiedziałem. „Ach, i żadnej z tych rzeczy, które kupiłeś za pieniądze ze sprzedaży mojego majątku”.
Zatrzymała się i odwróciła.
„Skąd wiesz, co kupiłem?”
„Dokumenty finansowe, pamiętasz? Sukienki, biżuteria, kosmetyki. Wszystko to zostało w domu jako rekompensata za szkody.”
„Nie możesz zabrać moich rzeczy osobistych.”
„Mogę, jeśli kupiono je za kradzione pieniądze, ale nie jestem sadystą. Evelyn, zabierz ubrania i kosmetyki, ale biżuterię zostaw.”
Chciała coś powiedzieć, ale Rufus ją powstrzymał.


Yo Make również polubił
5 oznak, które mogą wskazywać na obecność raka jelita grubego
Przygotowałam ją z pozostałych mi owoców, bez włączania wagi. Ciasto owocowe stało się moim letnim śniadaniem, mając zaledwie 110 kcal!
Jagodzianki – Klasyczne Bułeczki z Jagodami
Teściowa i synowa zaczęły rodzić tego samego dnia — ale to, co ogłosił lekarz, wprawiło cały szpital w szok