„Jakieś trzydzieści tysięcy rocznie. Jeśli będzie miała szczęście” – powiedział David ze śmiechem. „Większość tych stanowisk to płaca minimalna. Żadnych benefitów, żadnych awansów. Bez perspektyw”.
„Zaproponowaliśmy jej posadę w naszej firmie” – wtrącił tata, włączając się do kręgu z typowym dla siebie wyrazem dezaprobaty. „Praca w recepcji, lepsze zarobki. Ale ona uparła się na tę sprawę w szpitalu”.
„Lubię opiekę zdrowotną” – powiedziałem cicho.
„Odbieranie telefonów to nie opieka zdrowotna, kochanie” – poprawiła mnie mama. „To praca administracyjna. To różnica”.
Pager w mojej torebce zawibrował. Zignorowałam go. To pewnie była kolejna rutynowa konsultacja, którą któryś z moich rezydentów mógłby załatwić.
„Najgorsze” – kontynuowała mama, rozgrzewając się do swojego ulubionego tematu – „to, że zapłaciliśmy za całą tę wyrafinowaną edukację. Siedem lat studiów. I po co? Żeby mogła umawiać wizyty”.
„Osiem lat” – poprawiłam automatycznie. „I stypendium”.
Mama machnęła lekceważąco ręką. „Cokolwiek to było, było drogie i najwyraźniej bezużyteczne”.
„Może nie była wystarczająco inteligentna, żeby pracować w prawdziwym zawodzie medycznym” – zasugerowała Jennifer, starając się brzmieć współczująco, ale nieskutecznie. „Nie każdy ma predyspozycje. Przynajmniej znalazła coś, z czym może sobie poradzić”.
Mój pager zawibrował ponownie, tym razem bardziej natarczywie.
„No wiesz, kochamy cię, M” – powiedział David – w ten sposób zapowiadając coś wręcz przeciwnego. „Ale musisz przyznać, że praca biurowa w wieku trzydziestu jeden lat jest dość żenująca. Większość ludzi ma już karierę”.
„Zawsze była praktyczna” – powiedziała ciocia Sarah. „Nie tak błyskotliwa jak David, ale opanowana. To też jest ważne”.
Pager nie przestawał wibrować. Wyciągnąłem go dyskretnie i spojrzałem na ekran.
Kod czarny. Uraz prezydencki. Szef neurochirurgii potrzebny natychmiast. Pęknięcie tętniaka mózgu. Żaden inny chirurg nie zakwalifikował się do zabiegu.
Krew mi zmroziła krew w żyłach. Kod czarny był zarezerwowany dla nagłych przypadków medycznych o znaczeniu bezpieczeństwa narodowego. Prezydencki oznaczał dokładnie to, co sugerowała jego nazwa. A pęknięcie tętniaka mózgu oznaczało śmierć kogoś bardzo ważnego. Miałem około dwudziestu minut, żeby dojechać do szpitala, zanim uszkodzenie mózgu stanie się nieodwracalne.
„Emily, czy ty w ogóle słuchasz?” Głos mamy był ostry irytujący. „Rozmawiamy o twojej przyszłości. Mogłabyś przynajmniej uważać”.
„Muszę zadzwonić” – powiedziałem, już wyciągając telefon.
„Widzicie, o to właśnie nam chodzi” – powiedział David do grupy. „Bez skupienia, bez ambicji, po prostu płynąc przez życie – odbierając telefony”.
Odsunąłem się od kręgu i wybrałem bezpośredni numer do sali operacyjnej. „Chin” – powiedziałem, gdy tylko ktoś odebrał. „Aktualizacja statusu. Natychmiast”.
„Szefie…” Głos należał do dr. Patela, jednego z moich starszych rezydentów. Brzmiał przerażony. „Przybywa szef sztabu prezydenta USA z pękniętym tętniakiem mózgu. Doszło do tego podczas uroczystej kolacji w centrum miasta. Secret Service go właśnie sprowadza. Osiem do dziesięciu minut. Dr Morrison próbował asystować, ale nie ma uprawnień do takiego poziomu…”
„Jestem za dwadzieścia minut” – przerwałem, a w myślach już przebiegałem całą procedurę. Pęknięcie tętniaka mózgu, znany pacjent, ogromna presja polityczna. To była operacja, którą tylko trzy osoby w kraju miały kwalifikacje, a ja byłem jedynym w tym mieście. „Przygotowanie OR Jeden. Wezwij neurologa. Chcę pełną tomografię komputerową zaraz po jego przybyciu. Niech anestezjolog będzie gotowy do natychmiastowej intubacji. I wezwij dr Martinez – ma zezwolenie na zabiegi na poziomie prezydenckim”.
„Tak, szefie. Secret Service prosi o ciebie.”
„Powiedz im, że jestem w drodze. I, Patel – nikt go nie tknie, dopóki tam nie dotrę. Nikt.”
Zakończyłem rozmowę i odwróciłem się do rodziny. Wszyscy patrzyli na mnie z różnym stopniem zdziwienia.
„O co chodziło?” zapytała podejrzliwie mama.
„Muszę jechać do szpitala” – powiedziałem, już licząc czas jazdy – piętnaście minut przy braku korków, siedemnaście, jeśli przejadę na czerwonym świetle. W obu przypadkach to za długo.
„Widzisz, o to mi właśnie chodzi” – powiedziała mama do cioci Sary. „Wzywają ją na nadgodziny w Wigilię, bo jest tylko recepcjonistką. Nie szanują jej czasu”.
„To straszne” – zgodziła się Jennifer. „Powinnaś się o siebie zatroszczyć, Emily”.
„Ktoś pewnie zadzwonił, że jest chory i potrzebują jej, żeby zajęła się telefonami” – zasugerował David. „Typowe zadanie dla początkujących”.
Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał numer Metropolitan Hospital – Dyrektor Naczelny.
Odpowiedziałem: „Doktor Chin”.
„Emily, dzięki Bogu”. Głos reżysera Harrisona był napięty ze stresu. „Wiem, że jesteś na imprezie rodzinnej, ale mamy problem. Jestem pewien, że twój zespół cię o tym poinformował”.
„Pęknięty tętniak mózgu. Szef sztabu. Stan wyjątkowy na szczeblu prezydenckim” – wyrecytowałem. „Wychodzę. Niech mój zespół przygotuje się dokładnie tak, jak mu kazałem. Muszę aktywować protokoły bezpieczeństwa i całkowicie zabezpieczyć salę operacyjną”.
„Secret Service już tu jest. Proszą o weryfikację uprawnień”.
„Powiedz im, żeby sprawdzili bazę danych poświadczeń bezpieczeństwa narodowego. Mam uprawnienia do przeprowadzania procedur medycznych prezydenckiego poziomu 5. I, Harrison, wprowadź blokadę medialną. Nic z tego nie wycieknie, dopóki ja się na to nie zgodzę”.
„Już zrobione. Nazywamy to rutynowym wstępem VIP.”
„Dobrze. Będę za czternaście minut.”
Rozłączyłem się i spojrzałem na moją rodzinę. Wszyscy stali jak wryci, wpatrując się we mnie, jakbym zaczął mówić po marsjańsku.
„Emily” – ostrożnie zapytała ciocia Sarah – „z kim przed chwilą rozmawiałaś?”
„Naprawdę muszę iść” – powiedziałem, chwytając płaszcz. „W szpitalu jest nagły przypadek”.
„Jaki nagły wypadek?” – zapytał tata. „Co recepcjonistka może…”
Mój telefon zadzwonił ponownie. Tym razem to był numer, który rozpoznałem ze Wschodniego Skrzydła.
Odebrałem. „Mówi doktor Chin”.
„Szefie Chin, tu agent specjalny Morrison z Secret Service”. Głos był szorstki i profesjonalny. „Mamy do czynienia z sytuacją „kod czarny” z urzędnikiem na szczeblu gabinetu. Potrzebujemy potwierdzenia, że jest pan w drodze i wykona procedurę”.
„Potwierdzone. Wychodzę z obecnej lokalizacji. ETA Metropolitan Hospital to trzynaście minut. Pacjenta nie wolno przenosić przed moim przybyciem i chcę, żeby system bezpieczeństwa przeszukał salę operacyjną numer jeden, zanim się tam pojawię”.
„Rozumiem, szefie. Eskorta będzie czekać przy wejściu do szpitala. Pańskie uprawnienia bezpieczeństwa zostały zweryfikowane”.
„Dziękuję, agencie Morrison.”
Zakończyłem rozmowę i zobaczyłem, że cała moja rodzina patrzy na mnie w całkowitej ciszy. Nawet usta Davida były lekko otwarte.
„Emily” – zapytała ciotka Sarah – „dlaczego ta osoba nazwała cię „Szefową”?”
„Muszę iść” – powtórzyłem, nakładając płaszcz. „Od tego zależy czyjeś życie”.


Yo Make również polubił
Spraw, aby Twoje rośliny rozkwitły kwiatami
Sernik brzoskwiniowo-malinowy
Jak usunąć 30 funtów toksyn z jelita grubego za pomocą zaledwie 2 składników
Najmiększe ciasto na świecie, rozpływa się w ustach, jest niesamowicie pyszne.