„Ona po prostu rzuciła studia” – szeptała moja rodzina. Prokurator wstał: „Sąd wzywa zastępcę marszałka federalnego Belliniego”. TWARZ MOJEGO WUJKA ZBLAŁA – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Ona po prostu rzuciła studia” – szeptała moja rodzina. Prokurator wstał: „Sąd wzywa zastępcę marszałka federalnego Belliniego”. TWARZ MOJEGO WUJKA ZBLAŁA

„Moi rodzice zamierzają zainwestować trzysta tysięcy dolarów w jego najnowszy przekręt” – powiedziałem jej. „Muszę ich powstrzymać, nie narażając na szwank szerszego śledztwa”.

Reynolds rozważył to.

„Może nadszedł czas, żeby podzielić się z rodzicami ograniczonymi informacjami. Nie dotyczącymi całej operacji, ale wystarczającymi, żeby ich chronić”.

„Czy to jest dozwolone?”

„W przypadku nieuchronnej szkody finansowej dla niewinnych osób, mamy pewną swobodę działania” – wyjaśniła. „Zdobędę niezbędne zgody. W międzyczasie sprawdź, czy możesz opóźnić ich spotkanie z twoim wujkiem”.

Zadzwoniłem do rodziców tego wieczoru, wymyślając nagły wypadek, który wymagał ich pomocy w weekend – w terminie, w którym planowali spotkać się z wujkiem Troyem. Ojciec zgodził się przełożyć spotkanie na następny tydzień, zyskując dla nas cenny czas.

Dwa dni później, za zgodą Reynoldsa, przygotowałem się do opowiedzenia rodzicom prawdy, która mogłaby uchronić ich przed finansową ruiną bez narażania na szwank szerszego śledztwa. Nie wiedziałem jednak, że w grę wchodzą już siły, które wkrótce doprowadzą całą sytuację do niebezpiecznego punktu kulminacyjnego.

Umówiłem się z rodzicami na spotkanie w ich domu we wtorek wieczorem, kiedy wujek Troy miał być na cotygodniowym spotkaniu Klubu Rotary. Komendant Reynolds zezwolił mi na ujawnienie ograniczonych informacji – wystarczających, by uniemożliwić im dokonanie inwestycji, ale niewystarczających, by zagrozić śledztwu.

Wjeżdżając na ich podjazd, ćwiczyłem starannie przygotowaną przemowę. Wyjaśniałem, że pracuję dla Służby Marszałkowskiej Stanów Zjednoczonych, że wujek Troy jest objęty dochodzeniem w sprawie nieprawidłowości finansowych i że powinni wstrzymać się z wszelkimi inwestycjami do czasu wyjaśnienia sytuacji.

Drzwi otworzyła mi matka, a na jej twarzy odmalowało się zdziwienie moją niezapowiedzianą wizytą.

„Anahi, co tu robisz? Wszystko w porządku?”

„Musimy porozmawiać” – powiedziałem, wchodząc do środka. „Czy tata jest w domu?”

Skinęła głową, a na jej czole pojawił się grymas zaniepokojenia.

„W jego gabinecie, Robercie!” zawołała. „Anahi jest tutaj”.

Mój ojciec wyszedł z gabinetu, z okularami do czytania na nosie i kalkulatorem w dłoni. Prawdopodobnie pracował nad finansami inwestycji, uświadomiłem sobie z ukłuciem winy za to, co zaraz wyjawię.

„To miła niespodzianka” – powiedział, obejmując mnie. „Chociaż wyglądasz poważnie. Co się dzieje?”

„Usiądźmy” – zaproponowałem, kierując się w stronę salonu.

Gdy już się usadowiliśmy, wziąłem głęboki oddech.

„Nie byłem wobec ciebie całkowicie szczery w kwestii mojej pracy”.

Moi rodzice wymienili zaniepokojone spojrzenia.

„Nie pracuję w administracji rządowej. Jestem zastępcą marszałka Stanów Zjednoczonych”.

Wyraz ich twarzy zmienił się z zaniepokojenia w zmieszanie.

„Marszałek USA?” powtórzył mój ojciec. „Jak funkcjonariusz organów ścigania?”

Skinęłam głową i sięgnęłam do torebki, aby wyjąć legitymację.

„Pracuję w Służbie od ponad trzech lat. W pracy używam nazwiska panieńskiego mamy – Bellini. Dlatego rodzina o tym nie wie”.

Moja matka wzięła dokumenty i przyglądała im się szeroko otwartymi oczami.

„Ale po co trzymać to w tajemnicy? To niesamowite, Anahi.”

„Na początku chciałam się sprawdzić, bez oczekiwań rodziny i porównań” – wyjaśniłam. „Później stało się to konieczne ze względów bezpieczeństwa. Ale nie dlatego ci o tym teraz mówię”.

Pochyliłem się do przodu i ostrożnie dobierałem kolejne słowa.

„Pracuję nad delikatną sprawą i dowiedziałem się czegoś, co dotyczy cię bezpośrednio. Musisz odłożyć inwestycję u wujka Troya”.

„Co?” Mój ojciec wyglądał na zaskoczonego. „Co twoja praca ma wspólnego z projektem rozwojowym Troya?”

„Nie mogę podać szczegółów, ale istnieją obawy dotyczące niektórych jego praktyk biznesowych. Inwestycja nie jest taka, na jaką wygląda”.

Moi rodzice siedzieli w oszołomionym milczeniu, próbując przetworzyć to nagłe zderzenie światów.

„Mówisz, że Troy łamie prawo?” – zapytała w końcu moja matka, a jej głos był niewiele głośniejszy od szeptu.

„Mówię, że trwa śledztwo i dopóki nie zostanie ono rozwiązane, nie powinieneś inwestować pieniędzy ani podpisywać żadnych dokumentów” – odpowiedziałem dyplomatycznie. „Nie mówiłbym ci o tym, gdyby to nie było poważne”.

Wyraz twarzy mojego ojca stwardniał.

„To nie tylko ta inwestycja, prawda? Były też inne. Projekt Cambridge w 2016 roku. Renowacja Southie w 2019 roku. Straciliśmy na nich łącznie ponad dwieście tysięcy”.

Potakująco skinąłem głową.

„Mogły być podobnie skonstruowane. I to nie wszystko”.

Zawahałem się zanim kontynuowałem.

„Znalazłem zapisy dotyczące mojego funduszu na studia – funduszu powierniczego, który dziadek założył dla mnie, kiedy się urodziłem. Wujek Troy zlikwidował go w roku, w którym zacząłem studia, twierdząc, że to spłata długu”.

„Co?” Ręka mojej matki powędrowała do ust. „To niemożliwe. Twój dziadek założył ten fundusz powierniczy specjalnie po to, żeby nikt poza tobą nie mógł się nim zająć na pokrycie kosztów edukacji”.

Twarz mojego ojca zbladła.

„Powierzyliśmy mu wszystkie rodzinne finanse po śmierci twojego dziadka. Powiedział, że krach na giełdzie wyczerpał fundusze na studia i że nic nie zostało”.

„Skłamał” – powiedziałem po prostu. „I kłamał w wielu innych sprawach”.

To odkrycie zawisło ciężko w powietrzu między nami, a dziesięciolecia rodzinnej dynamiki i struktur władzy znalazły w jednym momencie nowe znaczenie.

„Nic dziwnego, że trzymałaś się na dystans” – powiedziała cicho moja matka. „Przez te wszystkie lata, kiedy on cię traktował z góry, a ty byłaś tam, chroniąc ludzi, podczas gdy on…”

Urwała, nie mogąc dokończyć myśli.

„Co się teraz stanie?” – zapytał mój ojciec, a jego głos był pewniejszy, niż się spodziewałem.

„Teraz odwołaj spotkanie z nim. Jeśli zapyta dlaczego, powiedz, że zdecydowałeś się najpierw skonsultować z niezależnym doradcą finansowym. Nie wspominaj nic o śledztwie ani o mojej prawdziwej pracy”.

Skinęli głowami, wciąż analizując sytuację.

„Jest jeszcze jedna sprawa” – kontynuowałem. „Służba Marszałkowska Stanów Zjednoczonych prosi o twoją pomoc”.

„Nasza pomoc?” Mój ojciec wyglądał na zaskoczonego. „Jak?”

„Potrzebujemy dowodów na to, jak działają te zaproszenia inwestycyjne. Za twoją zgodą chcielibyśmy, żebyś odbył pierwsze spotkanie, ale z urządzeniami nagrywającymi. Nie narazisz się na żadne niebezpieczeństwo. Będziemy mieli agentów w pobliżu przez cały czas”.

Moi rodzice wymienili spojrzenia, tocząc jedną z tych milczących rozmów, jakie prowadzą małżeństwa doskonale ze sobą współpracujące przez dziesięciolecia.

„Jeśli okradł naszą córkę, nas, rodzinę” – zaczął mój ojciec.

„Zrobimy to” – zakończyła stanowczo moja matka.

Przez kolejne dwa dni skrupulatnie planowaliśmy operację. Moi rodzice spotykali się z wujkiem Troyem w jego biurze, nosząc ukryte urządzenia nagrywające. Wyrażali entuzjazm wobec możliwości inwestycji i zadawali szczegółowe pytania, które mogły wywołać obciążające odpowiedzi.

Szef Reynolds osobiście nadzorował przygotowania.

„Twoi rodzice to cywile, Bellini” – przypomniała mi. „Ich bezpieczeństwo jest priorytetem. Przy pierwszym sygnale zagrożenia ewakuujemy ich”.

„Rozumiem. Absolutnie” – zgodziłem się.

Nadszedł dzień operacji. Z furgonetki monitoringu zaparkowanej po drugiej stronie ulicy obserwowałem, jak moi rodzice wchodzą do lśniącej szklanej wieży, w której mieściła się firma Troy Martinez Developments. Choć nie mieli formalnego przeszkolenia, zachowywali się z niezwykłą opanowaniem. Przez ukryte mikrofony podsłuchiwaliśmy, jak eskortowano ich do narożnego biura wujka Troya, z którego roztaczał się panoramiczny widok na port w Bostonie.

„Robert, Mario, cudownie was widzieć” – głos wujka Troya był wyraźnie słyszalny. „Mam już wszystkie papiery gotowe. Ten projekt nad wodą odmieni finanse całej rodziny”.

„Jesteśmy bardzo podekscytowani” – odpowiedziała moja mama, a w jej głosie nie słychać było śladu naszej rozmowy. „Mamy jednak kilka pytań dotyczących struktury inwestycji”.

„Oczywiście, oczywiście” – odpowiedział płynnie. „To umowa spółki komandytowej. Twoje trzysta tysięcy daje ci dwa procent udziałów w całym rozwoju, z przewidywanymi zyskami od dwunastu do piętnastu procent rocznie”.

„Brzmi imponująco” – powiedział mój ojciec. „Jak to się ma do twoich innych rodzinnych projektów inwestycyjnych? Na przykład tego z Cambridge?”

Krótka pauza.

„Cóż, niestety, nie każdy projekt kończy się sukcesem. Rozwój zawsze wiąże się z ryzykiem, ale ten jest niemal pewny.”

„Dlatego że masz specjalne ustalenia z wykonawcami?” – zapytała niewinnie moja matka.

Kolejna pauza, tym razem dłuższa.

„Co masz na myśli mówiąc o specjalnych ustaleniach?”

„Po prostu trzeba mieć doskonałe relacje ze swoimi partnerami budowlanymi, żeby zagwarantować takie zyski” – wyjaśniła płynnie.

„Ach. Tak, absolutnie. Lata wspólnej pracy dają większą efektywność.”

Rozmowa toczyła się dalej, podczas gdy moi rodzice z wprawą wyciągali szczegóły dotyczące struktur finansowania i ochrony inwestorów, co potwierdzało nasze podejrzenia co do oszukańczego charakteru oferty.

Nagle, niespodziewanie, drzwi gabinetu wujka Troya się otworzyły. Przez nagranie usłyszałem nowy głos, który od razu rozpoznałem – agenta specjalnego Dawsona z FBI, jednego z agentów rzekomo współpracujących z naszą grupą operacyjną w śledztwie.

„Przepraszam, że przeszkadzam, Troy” – powiedział Dawson nonszalancko. „Nie wiedziałem, że masz spotkanie”.

„Nie ma problemu, Paul. To mój brat i bratowa. Paul jest z Biura. Jeden z moich kumpli od golfa” – wyjaśnił wujek Troy moim rodzicom.

Krew mi zmroziła krew. Dawson był przeciekiem, źródłem informacji, przekazywał informacje mojemu wujkowi. A teraz był w pokoju z moimi rodzicami.

„Miło mi cię poznać” – powiedział Dawson przyjaznym tonem, ale w jego słowach kryła się subtelna groźba, którą tylko ja mogłem rozpoznać. „Troy, czy mogę z tobą porozmawiać na osobności? Chodzi o tę delikatną sprawę, którą omawialiśmy”.

„Oczywiście. Robert, Maria, czy moglibyście wyjść na chwilę? Poczęstujcie się kawą w recepcji.”

Gdy moi rodzice wyszli z pokoju, w naszym systemie audio zarejestrowano początek cichej rozmowy.

„Są podłączeni” – powiedział Dawson z naciskiem. „To pułapka”.

„Co? To niemożliwe. To moja rodzina” – zaprotestował wujek Troy.

„Zaufaj mi. Właśnie dostałem wiadomość od mojego źródła w biurze szeryfa. Ich córka… to nie jest jakaś urzędniczka. To zastępca szeryfa, który prowadzi sprawę przeciwko tobie”.

Poczułem się, jakbym dostał cios w brzuch. Doszło do kolejnego przecieku. Ktoś w naszym biurze naraził mnie i całą operację. Moi rodzice byli teraz w bezpośrednim niebezpieczeństwie.

„Szefie” – powiedziałem pilnie do Reynoldsa, który siedział obok mnie w furgonetce – „musimy ich natychmiast wydostać”.

Już wydawała rozkazy przez radio.

„Wszystkie jednostki, ruszajcie. Cele zagrożone. Natychmiast ewakuować cywilów.”

Ale było już za późno. Dźwięk z urządzeń moich rodziców ucichł w pół zdania, gdy czekali w recepcji.

„Zagłuszają sygnały” – uświadomił sobie Reynolds. „Ruszaj się, ruszaj się, ruszaj się!”

Zanim skończyła mówić, wyskoczyłem z furgonetki i dobyłem broni służbowej, pędząc w stronę budynku. Następne kilka minut to była istna mgła taktycznych ruchów, błyskających odznak i przerażonych pracowników biurowych, gdy nasz zespół szturmował budynek.

Kiedy dotarliśmy na piętro kierownicze, recepcja była pusta. Ani śladu moich rodziców. Drzwi do gabinetu wujka Troya były zamknięte.

„Marszałkowie USA!” krzyknął Reynolds. „Otwórzcie drzwi!”

Cisza.

Jeden z naszych oficerów taktycznych ruszył naprzód z taranem. Drzwi roztrzaskały się przy pierwszym uderzeniu, odsłaniając puste biuro. Prywatna winda w rogu stała otwarta, a jej wskaźnik wskazywał, że niedawno zjechała na parking.

„Przenoszą je” – uświadomiłem sobie na głos. „Parking w piwnicy”.

Nasz zespół pobiegł do głównych wind i klatek schodowych, ale wiedziałem, że będzie za późno. Wujek Troy miał już plany awaryjne, drogi ucieczki i prywatną ochronę. Uświadomienie sobie, że naraziłem rodziców na niebezpieczeństwo, sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze, ale stłumiłem to uczucie. Teraz był czas na działanie, a nie na poczucie winy.

Gdy zeszliśmy na poziom piwnicy, mój telefon zawibrował, sygnalizując otrzymanie wiadomości tekstowej od nieznanego numeru.

Mamy twoich rodziców. Rodzinne rozczarowanie powinno wiedzieć, że nie należy zdradzać krwi. Jeśli chcesz ich znowu zobaczyć żywych, przyjdź sam do magazynu w Charlestown. Masz godzinę.

Magazyn w Charlestown. Mógł to być jedynie opuszczony obiekt portowy w pobliżu Stoczni Marynarki Wojennej, który firma Troya kupiła trzy lata wcześniej pod przyszłą zabudowę. Rozpoznałem go z dokumentacji nieruchomości, którą przeglądałem podczas śledztwa.

„Zabrali moich rodziców do magazynu w Charlestown” – powiedziałem Reynolds, pokazując jej SMS-a. „Chcą, żebym przyjechał sam”.

„Absolutnie nie” – odpowiedziała natychmiast. „To ewidentnie pułapka. Zmobilizujemy zespoły taktyczne, skoordynowamy działania z policją w Bostonie i utworzymy strefę zagrożenia”.

„To zajmie za dużo czasu” – przerwałem. „Dali mi godzinę i są przerażeni. Jeśli zobaczą obecność organów ścigania, moi rodzice znajdą się w bezpośrednim niebezpieczeństwie”.

„Nie pójdziesz tam sam, Bellini. To się nie wydarzy.”

„W takim razie daj mi mały zespół. Dwóch agentów, bez oznakowanych pojazdów. Możemy być tam za piętnaście minut, ocenić sytuację i w razie potrzeby wezwać posiłki”.

Reynolds zawahał się, rozważając opcje.

„Weź Matthewsa i Rodrigueza. Obaj są byłymi żołnierzami sił specjalnych. Nieoznakowany pojazd, minimalne wyposażenie. Będziesz obserwować tylko do czasu przybycia posiłków. Czy to jasne?”

„Crystal” – zgodziłam się, choć obie wiedziałyśmy, że zrobię wszystko, co konieczne, żeby uratować moich rodziców.

Szybko ruszyliśmy, przebierając się w furgonetce w sprzęt taktyczny. Gdy Matthews jechał w kierunku Charlestown, sprawdziłem broń boczną, założyłem kamizelkę i przetestowałem sprzęt łącznościowy.

„Jaki masz plan?” zapytał Rodriguez, gdy zbliżaliśmy się do dzielnicy magazynowej.

„Nawiążę pierwszy kontakt, a wy dwaj zajmiecie pozycje z obserwacją głównego wejścia i rampy załadunkowej. Jeśli moi rodzice będą widoczni i sytuacja na to pozwoli, natychmiast się wycofamy. Jeśli nie, poczekamy na posiłki.”

To nie był żaden plan, ale to było wszystko, co mieliśmy.

Gdy zbliżaliśmy się do miejsca zdarzenia, Matthews wyłączył światła i wjechał na drogę serwisową za sąsiednim budynkiem.

„Sprawdzanie łączności” – powiedziałem, poprawiając słuchawkę.

„Jasne” – potwierdził Matthews.

„Jasne” – powtórzył Rodriguez.

„Pamiętajcie – tylko obserwacja, dopóki nie przybędzie posiłków” – przypomniałem im, wiedząc, że okoliczności mogą wymusić inne podejście.

Magazyn majaczył przed nami, masywna betonowa konstrukcja z wybitymi oknami i ścianami pokrytymi graffiti. Pojedyncze światło paliło się w pomieszczeniu, które wyglądało na biuro na drugim piętrze. Przy rampie załadunkowej stał czarny SUV z przyciemnianymi szybami – rozpoznałem, że to samochód wujka Troya.

„Naliczyłem dwóch strażników przy głównym wejściu. Jednego przy rampie załadunkowej” – zameldował Matthews, lustrując teren przez lornetkę noktowizyjną. „Prawdopodobnie więcej w środku”.

Skinąłem głową i obmyśliłem strategię.

„Matthews, utrzymuj pozycję z oczami skierowanymi na główne wejście. Rodriguez, przejdź na wschodnią stronę, w pobliże wyjścia ewakuacyjnego. Podejdę od frontu.”

„Bellini…” Matthews zaczął protestować.

„Muszę nawiązać kontakt” – przerwałam mu. „Spodziewają się mnie. Jak tylko potwierdzę miejsce pobytu i stan zdrowia moich rodziców, ocenimy to ponownie”.

Zanim zdążyli się dalej kłócić, ruszyłem w stronę magazynu, trzymając się cienia, aż dotarłem do głównego wejścia. Strażnicy, obaj w garniturach, mimo późnej pory i przemysłowej atmosfery, natychmiast mnie zauważyli.

„Zakładam, że zastępca marszałka Bellini” – powiedział jeden z nich z uśmieszkiem.

Zachowałem neutralny wyraz twarzy.

„Przyszedłem zobaczyć się z Troyem Martinezem”.

„Ręce na wierzch. Odwróć się” – polecił drugi. „Musimy sprawdzić, czy nie masz jakichś kabli”.

Spełniłem prośbę, pozwalając im mnie przeszukać i skonfiskować broń służbową oraz telefon. Zapomnieli o moim zapasowym pistolecie przy kostce – błąd nowicjusza, który mógł się później przydać.

„Jest czysta” – oznajmił pierwszy strażnik. „Zabierzcie ją na górę”.

Przeprowadzili mnie przez ogromną główną kondygnację magazynu, mijając poustawiane kontenery transportowe i sprzęt budowlany, do windy towarowej. Wjechaliśmy na drugie piętro, gdzie zaprowadzili mnie do dawnego biura kierownika obiektu.

Wujek Troy siedział za metalowym biurkiem, dziwnie opanowany w swoim szytym na miarę garniturze. Agent Dawson stał obok niego, a jego legitymacja FBI wciąż widniała na pasku, pomimo oczywistej zdrady. Moi rodzice siedzieli na składanych krzesłach pod ścianą, przestraszeni, ale najwyraźniej cali i zdrowi.

„Anahi!” krzyknęła moja mama, gdy mnie zobaczyła.

„Wszystko w porządku, mamo” – zapewniłam ją, starając się emanować pewnością siebie, której nie do końca czułam. „Wszystko będzie dobrze”.

„Marnotrawna siostrzenica powraca” – powiedział wujek Troy, a w jego głosie pobrzmiewał ten sam protekcjonalny ton, który słyszałem przez całe życie, choć teraz był on podszyty czymś ostrzejszym. „A może powinienem powiedzieć, zastępco marszałka Bellini. Ukrywałeś sekrety przed rodziną”.

„To, gdzie pracuję, to moja sprawa” – odpowiedziałem spokojnie. „Puść moich rodziców. Nie mają z tym nic wspólnego”.

Wujek Troy roześmiał się, ale w jego śmiechu nie było wesoło.

„Wręcz przeciwnie, zgodzili się nosić podsłuchy, żeby zebrać przeciwko mnie dowody. To ich mocno wmieszało w sprawę”.

„Chronili swoje oszczędności przed twoim planem” – odparłem. „Tak jak ty ukradłeś mi fundusz na studia i ich poprzednie inwestycje”.

„Przeniosłem zasoby rodzinne na bardziej obiecujące przedsięwzięcia” – poprawił. „Ktoś z twoim ograniczonym zmysłem biznesowym nie zrozumiałby tej złożoności”.

„Doskonale rozumiem oszustwa i pranie brudnych pieniędzy” – powiedziałem chłodno. „I ława przysięgłych też to zrozumie”.

Agent Dawson zrobił krok naprzód.

„Nie będzie ławy przysięgłych, zastępco. Znalazłeś się w sytuacji, nad którą nie masz kontroli. Twoje wsparcie jest za daleko, żeby pomóc, a zanim dotrą, nas już nie będzie, a ten budynek obróci się w popiół”.

Mój ojciec wyprostował się na krześle.

„Troy, to szaleństwo. Jesteśmy rodziną.”

„Rodzina nie zdradza rodziny” – warknął wujek Troy. „Wybrałeś jej stronę. Rozczarowanie. Wypadnięcie z rodziny”.

„Funkcjonariusz federalny” – poprawiłem. „I mylisz się co do wsparcia. Mój zespół już jest na pozycji”.

Dawson uśmiechnął się złośliwie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Pomysł piekarzy na zachowanie świeżości pieczywa przez kilka dni: bez piekarni i lodówki

Krok 2: Zawiń chleb w czystą bawełnianą ściereczkę Naturalny materiał pozwala chlebowi oddychać, zapobiegając jednocześnie jego wysychaniu. Krok 3: Przechowuj ...

Wyrzuciłem go – a potem dowiedziałem się, że to mój syn

Nie rozumiałem, co one oznaczają. Jeszcze nie. Wtedy ktoś poklepał mnie po ramieniu. „Dzień dobry, panie Rajesh”. Odwróciłem się. Zaparło ...

Nowa fala z powodu szokującego wariantu COVID „Nimbus”: ten objaw brzmi bardziej przerażająco niż kiedykolwiek

Debata na temat polityki szczepień rozgorzała na nowo Uwaga na nowy wariant zbiega się ze zmianą polityki w Stanach Zjednoczonych, ...

Dwukolorowa salami czekoladowa

PROCES: W misce wymieszaj mleko, skórkę z cytryny, cukier i kakao. Gotuj na małym ogniu przez kilka minut i dodaj ...

Leave a Comment