„Ma rodzinę w Vermont” – powiedział mi Jack, mój starszy partner, kiedy przeglądaliśmy akta. „Prawdopodobnie się tam ukrywa”.
„Jego rodzina jest zbyt oczywista” – odparłem, studiując historię zbiega. „Spójrzcie na jego rejestry telefoniczne. Dzwonił pod ten numer w New Hampshire dziesięć razy w tygodniu poprzedzającym zniknięcie”.
Jack był sceptyczny, ale poszedł za moim przykładem. Trzy dni później zatrzymaliśmy zbiega w domku letniskowym w Górach Białych, należącym do brata jego byłej dziewczyny. Jack nigdy więcej nie kwestionował moich instynktów.
Szybko zyskałem reputację człowieka, który znajduje ludzi, którzy wcale nie chcą być znalezieni. Koledzy nazywali to szczęściem, ale tak naprawdę chodziło o obserwację i rozpoznawanie wzorców. Te same umiejętności, które zawiodły mnie w tradycyjnych warunkach akademickich, teraz sprawiły, że byłem wyjątkowy w pracy.
„Bellini widzi to, czego inni nie widzą” – stało się powszechnym refrenem w biurze w Bostonie.
Mój wskaźnik sukcesu przykuł uwagę kierownictwa wyższego szczebla. Po dwóch latach pracy w terenie awansowałem i przydzielono mnie do specjalistycznej grupy zadaniowej, zajmującej się zbiegami i przestępcami „białymi kołnierzykami”. Komendant Główny Policji Reynolds, surowa kobieta po pięćdziesiątce z siwiejącymi włosami i okularami do czytania wiecznie osadzonymi na nosie, została moją nową przełożoną i mentorką. Przełamała bariery jako jedna z pierwszych kobiet na stanowisku zastępcy szeryfa w biurze w Bostonie i nie tolerowała głupców.
„Twój dorobek jest imponujący, Bellini” – powiedziała podczas naszego pierwszego spotkania, przeglądając moje akta. „Ale ta grupa operacyjna zajmuje się skomplikowanymi sprawami z wyrafinowanymi celami. To nie są uliczni przestępcy. Są wykształceni, bogaci i mają powiązania. Chowają się za prawnikami i kontami za granicą, a nie w chatach w lesie”.
Skinąłem głową, przyjmując wyzwanie.
„Rozumiem, szefie.”
„Zobaczymy” – odpowiedziała bez złośliwości. „Twoim pierwszym zadaniem jest sprawa Harringtona. Zapoznasz się z nią do jutra rano”.
Sprawa Harringtona dotyczyła byłego menedżera funduszu hedgingowego, który zdefraudował miliony z kont klientów, zanim zniknął. Spędziłem noc na przeglądaniu sprawozdań finansowych, rejestrów nieruchomości i historii osobistej. Następnego ranka przedstawiłem swoją ocenę komendantowi Reynoldsowi.
„Nie jest w Tajlandii, jak wszyscy zakładają. Transfery międzynarodowe były mylące. Nadal jest w kraju, prawdopodobnie w Seattle”.
Reynolds uniósł brwi.
„To przeczy sześciu miesiącom śledztwa. Skąd ta pewność?”
„Jego córka ma ciężką astmę. Ma receptę na jej specjalistyczne leki, którą co miesiąc realizuje w aptece w Bellevue w stanie Waszyngton, pod nazwiskiem panieńskim swojej żony. Przeprowadzili się tam trzy tygodnie przed jego zniknięciem”.
Dwa dni później aresztowaliśmy Harringtona, gdy odbierał leki dla córki. Reynolds niewiele mówił, kiedy wróciliśmy do Bostonu, tylko skinął głową i powiedział:
„Dobra robota, Bellini. Co jeszcze masz?”
Pod kierownictwem Reynoldsa zajmowałem się coraz bardziej złożonymi sprawami, poznając zawiłości przestępstw finansowych i rozwijając źródła informacji w bankowości, nieruchomościach i finansach międzynarodowych. Mój awans na zastępcę szeryfa USA nastąpił po tym, jak namierzyłem znanego oszusta, który unikał schwytania przez ponad pięć lat.
W trakcie mojego rozwoju zawodowego utrzymywałem minimalny kontakt z dalszą rodziną. Regularnie odwiedzałem rodziców, ale unikałem spotkań rodzinnych, gdzie spotykałem wujka Troya i kuzynów, którzy kiedyś sprawiali, że czułem się gorszy. Moi rodzice rozumieli i szanowali moje granice, byli dumni z moich sukcesów, ale na moją prośbę zgodzili się zachować szczegóły w tajemnicy.
„Twój wujek pytał o ciebie w zeszłym tygodniu” – wspomniała moja mama podczas jednego z niedzielnych obiadów. „Tara wychodzi za mąż wiosną. Chcą ci wysłać zaproszenie”.
Spiąłem się.
„Czy muszę iść?”
Mój ojciec wyciągnął rękę przez stół, żeby ścisnąć moją dłoń.
„Nie, mamo. Ale może czas pokazać im, kim się stałeś.”
Rozważyłem jego słowa. Część mnie chciała wejść na ten ślub jako zastępca marszałka Bellini, zobaczyć szok na ich twarzach. Ale inna część, ta, która nabrała pewności siebie i utwierdziła się w mojej tożsamości, nie potrzebowała już ich potwierdzenia.
„Pomyślę o tym” – obiecałem.
Zaproszenie dotarło miesiąc później, zaadresowane do panny Anahi Martinez, do mojego mieszkania. Na złotym papierze tłoczonym na papierze ogłoszono ślub Tary Martinez i Bradleya Wilsona w kościele św. Cecylii, a następnie przyjęcie w Fairmont Copley Plaza. Czysta Tara – tradycyjna, elegancka i droga.
Odłożyłem zaproszenie, niezdecydowany, i skupiłem się na nowym pakiecie akt, które przydzielił mi Reynolds. Jeden konkretny plik przykuł moją uwagę: śledztwo międzyagencyjne w sprawie prania pieniędzy poprzez inwestycje w nieruchomości w Bostonie. Na głównej liście podejrzanych znalazło się kilku znanych deweloperów i osoby o potencjalnych powiązaniach z przestępczością zorganizowaną.
Kiedy przeglądałem wstępne raporty, nagle rzuciło mi się w oczy znajome nazwisko.
Rozwój Troya Martineza.
Wpatrywałem się w stronę, pewien, że źle ją odczytałem, ale oto była – firma mojego wujka wymieniona jako przedmiot zainteresowania w federalnym śledztwie w sprawie prania pieniędzy. Ręka lekko mi drżała, gdy przewracałem na następną stronę, na której znajdowało się zdjęcie wujka Troya ściskającego dłoń Anthony’emu Visalo, znanemu współpracownikowi rodziny przestępczej Castigleone. Znak czasowy wskazywał, że zdjęcie zostało zrobione trzy miesiące wcześniej na gali charytatywnej.
Zamknąłem teczkę z bijącym sercem. To musiała być pomyłka. Wujek Troy był arogancki i osądzający, ale przestępca? Nie mogłem sobie wyobrazić takiej możliwości.
Następnego ranka poprosiłem o prywatne spotkanie z szefem Reynoldsem.
„Muszę coś ujawnić” – powiedziałem, zamykając drzwi jej gabinetu. „Śledztwo w sprawie nieruchomości Martineza. Troy Martinez jest moim wujkiem”.
Wyraz twarzy Reynolds pozostał neutralny, ale jej wzrok się wyostrzył.
„Rozumiem. I wspominasz o tym dopiero teraz, ponieważ…?”
„Właśnie wczoraj widziałem akta. Nie jesteśmy blisko. Nie rozmawiałem z nim od ponad trzech lat”. Zawahałem się. „Czy śledztwo jest poważne, czy on jest tylko na marginesie?”
„To tajne informacje, zastępco” – powiedział stanowczo Reynolds. „Które znałbyś, gdybyś został przydzielony do sprawy, a teraz nie możesz”.
„Rozumiem” – powiedziałem szybko. „Nie proszę o udział w tym. Chciałem tylko ujawnić powiązanie”.
Reynolds przyglądał mi się uważnie.
„Doceniamy twoją uczciwość, Bellini, ale stawia nas to w niezręcznej sytuacji. Śledztwo jest wciąż na wczesnym etapie. Może nic z tego nie wyniknąć”. Zrobiła pauzę. „Jednak twoja wiedza o rodzinie może być potencjalnie przydatna w kontekście śledztwa”.
„Czegokolwiek potrzebujesz” – zapewniłem ją. „Moja lojalność należy się Służbie Marszałkowskiej”.
„Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do weryfikacji” – odpowiedziała. „Na razie ta rozmowa pozostaje między nami. Kontynuuj pracę nad pozostałymi sprawami, ale bądź dostępny, jeśli zespół będzie potrzebował informacji kontekstowych”.
Skinęłam głową, z ulgą, że ujawniłam ten związek, ale z niepokojem, jaki to miało implikacje. Wracając do biurka, zerknęłam na zaproszenie ślubne Tary, wystające spod sterty dokumentów. Ślub miał się odbyć za sześć tygodni.
Podejmując nagłą decyzję, wyciągnęłam kartę RSVP i zaznaczyłam „Wezmę udział”. Jeśli wujek Troy był zamieszany w coś nielegalnego, być może ślub da mi wgląd w to, co dzieje się z nim i jego firmą. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jak głęboko splecią się moje życie osobiste i zawodowe – ani że moja decyzja o pójściu na ten ślub zapoczątkuje ciąg wydarzeń, które na zawsze zmienią moją rodzinę.
Śledztwo w sprawie Troy Martinez Developments toczyło się spokojnie przez kilka następnych tygodni. Chociaż oficjalnie zostałem odsunięty od sprawy, od czasu do czasu odpowiadałem na pytania zespołu śledczego dotyczące przeszłości. Czy określiłby Pan swojego wujka jako osobę opływającą w bogactwa? Czy często podróżował za granicę? Czy jego firma rozwijała się w nietypowo szybkim tempie w którymś momencie?
Odpowiedziałem szczerze, zachowując profesjonalny dystans i jednocześnie przedstawiając kontekst, który znałby tylko członek rodziny. Każde pytanie nasilało mój niepokój o to, co mogli odkryć.
Tymczasem zbliżał się ślub Tary. Zaszalałam i kupiłam granatową sukienkę, która subtelnie podkreślała moją atletyczną sylwetkę – fizyczny dowód na to, jak bardzo się zmieniłam, odkąd rodzina widziała mnie ostatni raz. Ubrałam się też profesjonalnie – pierwszy raz od lat. Ubierając się na ceremonię, przypomniałam sobie, że idę jako Anahi Martinez, siostrzenica, z którą nie utrzymywałam kontaktu, a nie zastępca marszałka Bellini. Schowałam odznakę i legitymację do ukrytej kieszeni torebki – nawyk, którego nie mogłam się pozbyć – i ruszyłam do kościoła.
Kościół św. Cecylii był pełen rodziny i bostońskiej elity, a ławki zdobiły misterne, białe kompozycje kwiatowe. Wślizgnęłam się na miejsce z tyłu, uprzejmie kiwając głową dalekim krewnym, którzy na mój widok zerkali na mnie z niedowierzaniem. Ceremonia była przewidywalnie idealna. Tara szła do ołtarza w sukni od projektantki, a jej narzeczony, absolwent Harvardu, promieniał na jej widok. Złożono przysięgę małżeńską, wręczono obrączki, a nowożeńcy wyszli przy gromkich brawach.
Na przyjęciu siedziałem przy stoliku numer 11, z dala od głównych stołów rodzinnych, co było niezbyt subtelnym przypomnieniem o moim statusie. Rozmawiałem o niczym z dalekimi kuzynami i przyjaciółmi panny młodej, którzy najwyraźniej nie mieli pojęcia, kim jestem.
„A skąd znasz Tarę?” zapytała kobieta w drogiej czerwonej sukience.
„Dorastaliśmy razem” – odpowiedziałem niejasno. „W rodzinie”.
Po kolacji i przemówieniach udałem się do baru po kolejną wodę gazowaną. Wujek Troy dowodził nieopodal, otoczony podziwiającymi go gośćmi. Postarzał się, odkąd widziałem go po raz ostatni – więcej siwizny na skroniach, głębsze zmarszczki wokół oczu – ale jego dominująca postawa pozostała niezmieniona. Zauważył mnie, gdy odwróciłem się, żeby odejść.
„Anahi, to ty?”
Zmusiłem się do uśmiechu.
„Witaj, wujku Troyu.”
„No, spójrz na siebie” – powiedział, a jego oczy lekko się rozszerzyły, gdy spojrzał na mój wygląd. „Wyglądasz zdrowo. Co ostatnio robisz? Twój ojciec wspominał coś o pracy w administracji”.
„Stanowisko administracyjne” – odpowiedziałem z wyćwiczoną niejasnością. – „Nic ekscytującego”.
„Służba cywilna ma swoje zalety” – odpowiedział protekcjonalnie. „Stabilność, świadczenia, rozsądne godziny pracy. Nie każdy nadaje się do pracy w zawodach wymagających dużej presji”.
Powstrzymałem się od riposty na temat presji, jaka wiąże się z tropieniem uzbrojonych zbiegów w opuszczonych budynkach.
„Pasuje mi.”
„Dobrze, dobrze” – skinął głową, tracąc już zainteresowanie. „O, jest senator Mitchell. Muszę się przywitać. Trzymaj się, Anahi.”
Gdy odchodził, zauważyłem zbliżającego się mężczyznę – mężczyznę, którego twarz rozpoznałem z akt sprawy. Anthony Visalo, współpracownik rodziny Castigleone. Puls mi przyspieszył, gdy serdecznie uścisnęli sobie dłonie i przeszli do cichszego kąta sali balowej, pochylając głowy w rozmowie.
Niedbale ustawiłem się w miejscu, w którym można było usłyszeć, udając, że podziwiam kompozycję kwiatową.
„Projekt nabrzeża przebiega zgodnie z planem” – powiedział wujek Troy. „Komisja ds. zagospodarowania przestrzennego zatwierdziła go w zeszłym tygodniu”.
„Doskonale” – odpowiedział Visalo. „Nasi przyjaciele są zadowoleni. Struktura finansowania jest elegancka. A skoro już o tym mowa…”
Wujek Troy zniżył jeszcze bardziej głos.
„Słyszałem szepty o zainteresowaniu rządu federalnego projektami rozwojowymi. Nic konkretnego, tylko pogłoski”.
Wyraz twarzy Visalo stwardniał.
„Z twojego źródła?”
„Tak. To wciąż wstępna faza. Ale powinniśmy być ostrożni. Już zacząłem porządkować papierkową robotę w Brookline.”
„Mądry człowieku” – Visalo poklepał go po ramieniu. „Dlatego jesteś dla nas taki cenny”.
Odsunęli się, łącząc się z różnymi grupami gości. Stałem jak sparaliżowany, przetwarzając to, co podsłuchałem. Federalne zainteresowanie mogło oznaczać jedynie śledztwo, o którym wiedziałem. A „źródło” sugerowało, że wujek Troy miał poufne informacje – przeciek w organach ścigania.
Musiałem to natychmiast zgłosić, ale gdybym to zrobił, wyszłoby na jaw, że zbierałem informacje wywiadowcze na weselu w rodzinie. Zanim zdążyłem zdecydować, co robić, moja matka mnie znalazła.
„Proszę bardzo, kochanie. Chodź, przywitaj się z ciotkami. Pytały o ciebie.”
Reszta wieczoru upłynęła mi na powierzchownych rozmowach i unikaniu pytań o moje życie. Utrzymywałem pozory mało ważnego urzędnika państwowego, podczas gdy w mojej głowie krążyły implikacje tego, co podsłuchałem.
W następny poniedziałek poprosiłem o kolejne prywatne spotkanie z szefem Reynoldsem.
„Mam informacje istotne dla śledztwa w sprawie Martineza” – powiedziałem, zamykając drzwi.
Opowiedziałem podsłuchaną rozmowę, starając się przedstawić ją jako przypadkowe odkrycie na imprezie rodzinnej, a nie celową inwigilację. Wyraz twarzy Reynoldsa stawał się coraz poważniejszy.
„To potwierdza nasze podejrzenia o potencjalnym wycieku” – powiedziała. „Śledziliśmy nietypowe wzorce informacji, ale nie zidentyfikowaliśmy ich źródła”.
„O co dokładnie podejrzewa się wujka Troya?” – zapytałem.
Reynolds zawahał się, ale potem najwyraźniej uznał, że zasłużyłem na odrobinę przejrzystości.
„Firma deweloperska twojego wujka najwyraźniej pierze brudne pieniądze rodziny Castigleone. Kupuje nieruchomości po zawyżonych cenach, remontuje je z pomocą kontrolowanych przez mafię firm budowlanych, które zawyżają ceny i naliczają odsetki, a następnie sprzedaje nieruchomości firmom-słupom kontrolowanym przez mafię”.
„A jakie jest źródło wewnętrzne?”
„To jest nasz najpilniejszy problem” – powiedział Reynolds. „Jeśli ktoś przekazuje informacje twojemu wujkowi, zagraża to całej operacji. Musimy zidentyfikować i zneutralizować ten wyciek, zanim przejdziemy dalej”.
Przyglądała mi się zamyślona.
„To stawia cię w wyjątkowo trudnej sytuacji, Bellini. Dobrze postąpiłeś, zgłaszając tę informację, ale twoje powiązania rodzinne sprawiają, że twoje dalsze zaangażowanie jest problematyczne”.
„Rozumiem” – powiedziałem, choć sprzeczność ta mnie dręczyła.
„Na razie zachowajcie całkowity dystans od sprawy, ale miejcie oczy i uszy szeroko otwarte na wszelkie spotkania rodzinne. Jeśli usłyszycie coś jeszcze, zgłoście to bezpośrednio mnie”.
Skinąłem głową, akceptując kompromis.
W ciągu następnych kilku tygodni śledztwo nabrało tempa. Choć oficjalnie nie byłem zaangażowany, nie mogłem nie zauważyć wzmożonej aktywności wokół sprawy – więcej spotkań, nowych pracowników, cichych rozmów, które cichły, gdy tylko się do nich zbliżyłem.
Potem nastąpił rozwój wydarzeń, którego się nie spodziewałem. Pewnego wieczoru zadzwoniła moja matka, a jej głos był niezwykle podniecony.
„Twój wujek Troy zaoferował nam niesamowitą okazję inwestycyjną” – powiedziała. „Spółka komandytowa w jego nowym przedsięwzięciu nadbrzeżnym. Mówi, że wartość potroi się w ciągu dwóch lat”.
Krew mi zamarła.
„Ile on żąda?”
„Trzysta tysięcy” – powiedziała. „Musielibyśmy wziąć drugą hipotekę, ale Troy mówi, że to gwarantowany zwrot”.
Projekt nabrzeża. Ten sam, o którym wujek Troy rozmawiał z Visalo na ślubie. Moi rodzice mieli zamiar zainwestować swoje oszczędności emerytalne w operację prania brudnych pieniędzy.
„Mamo, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł” – powiedziałem ostrożnie.
„Dlaczego nie? Projekty Troya zawsze kończą się sukcesem. Oferuje tę szansę najpierw rodzinie, a dopiero potem inwestorom zewnętrznym. To bardzo hojne z jego strony”.
„Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe” – odparłem, nie mogąc ujawnić tego, co wiedziałem. „Może najpierw porozmawiaj z niezależnym doradcą finansowym”.
„Twój ojciec umówił się już z Troyem na przyszły tydzień, żeby podpisać dokumenty” – odpowiedziała lekceważąco. „Nie martw się tak, Anahi. Twój wujek wie, co robi”.
Po rozłączeniu się, chodziłem po mieszkaniu, rozdarty między obowiązkami zawodowymi a ochroną rodziców. Nie mogłem powiedzieć im prawdy, nie narażając śledztwa, ale nie mogłem też pozwolić im stracić oszczędności.
Następnego dnia zakopałem się w aktach sprawy, szukając rozwiązania. Przeglądając dokumenty dotyczące poprzednich inwestycji Troya, odkryłem coś niepokojącego. Kilkoro członków rodziny, w tym moi rodzice, zainwestowało we wcześniejsze projekty. Według dokumentów, inwestycje te przepadły, gdy projekty zakończyły się fiaskiem. Pomimo że nieruchomości ostatecznie zostały pomyślnie zagospodarowane, wujek Troy oszukiwał nie tylko na zorganizowanej przestępczości. To była nasza rodzina.
Kopiąc głębiej, odkryłem schemat sięgający lat wstecz. Wujek Troy systematycznie wybierał członków rodziny jako inwestorów w przedsięwzięcia skazane na porażkę, przelewając ich pieniądze na dochodowe przedsięwzięcia, które przynosiły korzyści tylko jemu i jego wspólnikom.
Sprawdzałem rejestry nieruchomości, gdy pewien dokument przykuł moją uwagę. Wspominał o funduszu powierniczym na studia utworzonym dla „Anahi Martinez” w 1989 roku, roku moich urodzin. Fundusz został zlikwidowany w 2007 roku, w którym rozpocząłem studia, a aktywa zostały przekazane osobiście „Troyowi Martinezowi” w ramach spłaty zadłużenia.
Mój fundusz na studia.
Pieniądze, które powinny były sfinansować moją edukację, zostały skradzione przez wujka Troya. Pożyczki, które moi rodzice zaciągnęli na moje czesne, wcale nie były pożyczkami. Próbowali zastąpić to, co zaciągnął mój wujek.
Uświadomienie sobie tego faktu uderzyło mnie jak fizyczny cios. Moim trudnościom w nauce nie pomagał stres finansowy związany z pożyczkami, które nigdy nie powinny być konieczne. Wujek Troy bezpośrednio przyczynił się do okoliczności, które doprowadziły do mojego porzucenia studiów.
Oparłem się o krzesło, a zimny gniew zastąpił moje wcześniejsze zmieszanie. Nie chodziło już tylko o pranie pieniędzy. To była sprawa osobista. Mój wujek okradł mnie, moich rodziców, całą naszą rodzinę, jednocześnie kreując się na patriarchę sukcesu, do którego osiągnięć wszyscy powinniśmy dążyć.
Z nową determinacją zebrałem dowody oszustwa rodzinnego i zaniosłem je szefowi Reynoldsowi.
„To zmienia postać rzeczy” – zgodziła się po przejrzeniu dokumentów. „Jeśli oszukuje członków rodziny, możemy postawić mu dodatkowe zarzuty”.


Yo Make również polubił
Jak nasiona papai mogą pomóc w 10 powszechnych problemach zdrowotnych – delikatny sekret babci
Wpuść dwie krople do ucha i będziesz słyszeć jak wcześniej. Odzyskaj słuch.
Chleb kanapkowy z Nutellą, bułka słodka
15 produktów spożywczych, które należy jeść, jeśli masz grypę