Samuel pracuje w finansach, tato – mruknęła w końcu. – Wciąż nie patrzy mi w oczy. Finanse – prychnął Robert. – Wiesz, co to znaczy? Nic. Może sprzedawać ubezpieczenia, o ile nam wiadomo. Może zarządzać cudzymi kontami emerytalnymi w jakimś biurze w centrum handlowym. Patrzyłam, jak krąży wokół granitowej kuchennej wyspy, a jego twarz z każdym okrążeniem robi się coraz bardziej czerwona.
To był Robert Kellerman, założyciel i prezes Nexora Labs, podupadającej firmy biotechnologicznej, która od czterech lat nie przynosiła realnych zysków. Odziedziczył pieniądze po ojcu, firmie budowlanej, i uważał, że to czyni go geniuszem finansów. Robert nie wiedział, że śledziłem sprawozdania finansowe jego firmy od ośmiu miesięcy.
Nexora Labs krwawiła pieniędzmi, spalając resztki funduszy venture capital. Potrzebowali cudu. Potrzebowali dokładnie takiego anonimowego inwestora, w jakim się specjalizowałem. „Siedzisz jak niemowa” – powiedział Robert, wskazując palcem na moją pierś. „Prawdziwi mężczyźni się odzywają. Prawdziwi mężczyźni się bronią”. Powoli skinąłem głową.
„Ma pan rację, panie Kellerman”. W kuchni zapadła cisza. Elena w końcu podniosła wzrok znad talerza, z wyrazem dezorientacji na twarzy. Nawet Robert wydawał się zaskoczony moją odpowiedzią. „Mam rację” – powiedział niepewnym głosem. „Zdecydowanie” – odparłem, wstając i sięgając po kurtkę. „Elena zasługuje na coś lepszego”. Szedłem w stronę drzwi wejściowych, czując na sobie ich wzrok.
Sięgając po klamkę, usłyszałem skrzypienie krzesła Eleny na podłodze. „Samuel, zaczekaj”. Ale ja już byłem na zewnątrz, oddychając zimnym listopadowym powietrzem, wiedząc, że wszystko zaraz się zmieni. Poznałem Elenę 5 lat temu na konferencji w Boulder. Prezentowała badania nad zastosowaniami terapii genowej.
Genialna i pełna pasji w swojej pracy w małej firmie biotechnologicznej. Pojechałam tam, bo rozważałam inwestycje w sektorze technologii medycznych. Nie spodziewałam się, że zakocham się w prezenterce. Nasz związek rozwijał się szybko, chyba za szybko. W ciągu 18 miesięcy pobraliśmy się podczas kameralnej ceremonii, na którą jej ojciec narzekał tygodniami.
Chciał czegoś większego, droższego, czegoś, co zrobi wrażenie na jego znajomych z klubu golfowego. Ale Elena i ja woleliśmy proste rzeczy. A przynajmniej tak mi się wydawało. Problem zaczął się podczas naszych pierwszych świąt Bożego Narodzenia jako małżeństwo. Robert wypił za dużo wina i zaczął mnie wypytywać o moją pracę. Udzieliłem mu tych samych wymijających odpowiedzi, których udzielałem wszystkim.
Inwestycje prywatne, zarządzanie portfelem, doradztwo dla osób o dużym majątku netto. Wszystko to technicznie prawda, ale pomija kluczowy szczegół, że to ja byłem tym zamożnym. Moja firma, Amberllin Ventures, zarządzała aktywami o wartości ponad 200 milionów dolarów. Specjalizowaliśmy się w inwestycjach na wczesnym etapie w firmy technologiczne i medyczne – transakcjach wymagających dyskrecji i anonimowości.
Zbudowałem swoją reputację, pozostając niewidzialnym, pozwalając innym przypisywać sobie zasługi, podczas gdy ja po cichu zbierałem zyski, o których większość inwestorów mogłaby tylko pomarzyć. Ale Robert zinterpretował moją dyskrecję jako słabość. Zaczął komentować tajemniczą pracę i to, jak prawdziwy mężczyzna powinien być bardziej transparentny w kwestii swojej kariery. Elena zmieniała temat albo to wyśmiewała, ale nigdy nie kazała mu przestać, nigdy mnie nie broniła.
Yo Make również polubił
Musaka, tradycyjny i pyszny przepis grecki
Jak ponownie wykorzystać skórki limoncello, aby przygotować świeżą lemoniadę i wiele więcej
Obłędnie pyszne, bezmączne naleśniki z twarogiem
Serowe placuszki