Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na zatłoczonym przyjęciu bożonarodzeniowym zmęczona kelnerka użyła języka migowego, żeby życzyć mi „Wesołych Świąt” tak swobodnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nie miała pojęcia, że ​​jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która może mi to powiedzieć. Około północy rozeszły się szepty, że nie jestem zwykłym gościem… i ta drobna chwila zmieniła moje dalsze plany.

„Zamknęliście nas celowo.”

„Co za okropne oskarżenie”. Miranda zwróciła się do Haley. „Kochana, napijesz się herbaty? Pewnie jesteś w szoku”.

„Właściwie to było interesujące.”

Oczy Mirandy zabłysły.

„Czy tak było?”

„Mamo” – ostrzegł Ethan.

„Co? Czy mogę nie dbać o dobro moich gości?”

Później, gdy Ethan rozmawiał przez telefon służbowy, Miranda wciągnęła Haley w kąt.

„Czy mogę być z tobą szczery?”

Haley ostrożnie skinęła głową.

„Wiem, że wyglądam na wścibską staruszkę.”

„Nie jesteś.”

„Tak, i nie mam nic przeciwko” – westchnęła Miranda. „Ale mam swoje powody”. Spojrzała na syna przez szybę. „Mój mąż zmarł piętnaście lat temu. Od tamtej pory jesteśmy tylko Ethan i ja. A teraz…” – dyskretnie dotknęła aparatu słuchowego. „Teraz tracę kolejną rzecz”.

Haley poczuła ucisk w klatce piersiowej.

„Pani Mercer—”

„Miranda. Mów mi Miranda”. Matriarcha zebrała się w sobie. „Boję się zestarzeć w samotności, ale jeszcze bardziej boję się, że Ethan będzie sam. Za dużo pracuje, za mało się uśmiecha, nie dopuszcza nikogo do siebie”.

„A ty myślisz, że ja…”

„Myślę, że potrafisz sprawić, że naprawdę się uśmiecha. A to rzadkość”. Miranda trzymała Haley za rękę. „Nie proszę cię, żebyś się w nim zakochała. Proszę cię tylko, żebyś dała mu szansę”.

Haley spojrzała na Ethana, który ożywionym gestykulował w telefonie, zupełnie nieświadomy rozmowy.

„A co jeśli to nie zadziała?”

„A co jeśli tak?”

Kiedy Haley odeszła tamtej nocy, miała mętlik w głowie. Miranda była jednocześnie onieśmielająca, słodka, manipulująca i szczera. A Ethan…

Ethan był problemem.

Problem z brązowymi oczami, rzadkim uśmiechem i dłońmi, których nie mogła zapomnieć od tamtego dotyku w pierwszej klasie.

Jej telefon zawibrował.

Wiadomość z nieznanego numeru:

Przepraszam za tymczasowe aresztowanie. Jutro kolacja w ramach przeprosin. Tylko we dwoje, bez mamy. Obiecuję. —Ethan

Haley przez dłuższą chwilę wpatrywała się w ekran.

Głos w jej głowie krzyczał, żeby odmówiła. To było zbyt ryzykowne. Światy zbyt różne.

Ale inny głos – podejrzanie podobny do głosu Mirandy – wyszeptał:

A co jeśli zadziała?

Wpisała odpowiedź, zanim zdążyła zmienić zdanie.

Tylko jeśli potrafisz poprawnie powiedzieć „dzień dobry” za pomocą znaków.

Odpowiedź nadeszła w ciągu kilku sekund.

Wyzwanie przyjęte. Ale jeśli powiem frytki, i tak musisz iść.

Haley śmiała się do siebie w samochodzie.

Miała kłopoty.

I po raz pierwszy od dłuższego czasu wcale jej to nie przeszkadzało.

Kiedy Haley przybyła, Ethan był już w restauracji. Siedział przy stoliku z widokiem na rzekę Savannah i spoglądał na zegarek, jakby liczył się tylko spóźnialski.

„Przyszedłeś tu wcześniej” – powiedziała.

„Dwadzieścia minut. Przygotowanie strategiczne.”

„To ma swoją nazwę. Nazywa się lęk”.

„W świecie korporacji nazywamy to proaktywnym przewidywaniem.”

„Czy ty to właśnie wymyśliłeś?”

“Całkowicie.”

Haley roześmiała się i usiadła.

„No więc.” Oparła brodę na dłoni. „Ćwiczyłaś cały tydzień? Pokaż mi.”

Ethan wziął głęboki oddech, skupił się i podpisał gestem skupienie chirurga podczas delikatnej operacji.

Haley patrzyła.

„Pierwsza próba, dobranoc. Druga próba, lubię ser. Trzecia próba, dzień dobry.”

„Idealnie. Dwa błędy w trzech próbach.”

„Czuję się coraz lepiej.”

„Statystycznie rzecz biorąc, tak. Umieszczę to w CV.”

Kolacja płynęła jak rozmowa starych przyjaciół. Ethan opowiedział jej o tym, jak Miranda kazała mu nosić smoking w wieku dwunastu lat, żeby nauczył się chodzić jak bławatek. Haley opowiedziała mu o tym, jak Sienna przekonała całą klasę, że jest córką europejskiej księżniczki.

„Ma sześć lat i już przekonuje ludzi lepiej niż ja” – powiedziała Haley. „Świetlana przyszłość w polityce, sprzedaży lub dominacji nad światem”.

„To też jest opcja.”

Przy deserze Ethan zapytał: „Czy flirt działa?”

Haley udawała, że ​​ocenia.

„Siedem na dziesięć”.

„Czy cena wzrosła o punkt od początku wieczoru?”

„Masz idealny widelec do deserów. Imponujące jak na miliardera.”

„Ćwiczę.”

Kiedy wyszli z restauracji, Haley unosiła się w powietrzu. Świat wydawał się lżejszy, bardziej kolorowy, bardziej możliwy.

Powinna była być podejrzliwa. Dobre rzeczy nigdy nie trwają wiecznie.

Tydzień później Ethan zaprosił ją na koktajl inauguracyjny programu fundacji na rzecz ułatwienia dostępu.

„Jesteś częścią projektu” – powiedział. „Powinieneś tam być jako pracownik, jako mój gość”.

„Ethan, proszę.”

Haley zawahała się, ale ostatecznie zgodziła się.

Następnego dnia poszła na zakupy sama, bo zabranie Sienny do sklepu z sukienkami gwarantowało nieco zbyt szczere komentarze. Spędziła dwie godziny przymierzając ubrania. Za krótkie, za długie, za jaskrawe, za proste.

Potem znalazła sukienkę.

Granatowy. Lejący materiał. Dyskretne wycięcie na plecach. Elegancja bez przesady. Wyrafinowanie bez kostiumu. Sukienka, która mówi: „Tutaj pasuję”.

Nawet jeśli w to nie wierzyła.

Kosztowało mnie to połowę pensji.

Haley przełknęła ślinę, podała kartkę i modliła się, żeby tego nie żałowała.

W noc imprezy przygotowywała się z obsesyjną dbałością. Włosy rozpuszczone w miękkie fale, lekki makijaż, tylko tyle, by podkreślić jej oczy, małe srebrne kolczyki, które należały do ​​jej matki. Wysokie obcasy, których żałowała już przed wyjściem z domu.

Gdy spojrzała w lustro, ledwo siebie poznała.

“Wow!”

Sienna stała w drzwiach sypialni z szeroko otwartymi oczami.

„Wyglądasz jak księżniczka, ciociu.”

Haley się uśmiechnęła, a jej serce się ścisnęło.

„Tak myślisz?”

„Aha. Jak te w filmach”. Sienna przechyliła głowę. „Facet w garniturze zaniemówi”.

“Sjena.”

„Co? To prawda.”

Haley roześmiała się i po raz ostatni poprawiła sukienkę.

„Okej. Dam radę.”

Kiedy przybyła, Ethan czekał już przy wejściu i było dokładnie tak, jak Sienna przewidziała.

Pozostawił bez słowa.

„Wyglądasz” – zaczął.

„Okropne. Przesadzone. Czy ta sukienka nie jest za duża?”

„Piękne” – poprawił szybko. „Chciałem powiedzieć piękne”.

Haley poczuła, jak jej policzki płoną.

„Och. Och.”

Uśmiechnął się i podał ramię.

“Gotowy?”

„Nie, ale chodźmy.”

Sala była pełna ludzi, którzy wyglądali, jakby urodzili się z kieliszkami szampana w dłoniach. Biżuteria lśniła. Na twarzach unosiły się wyuczone uśmiechy.

Na początku było to nawet znośne.

Ethan przedstawił ją kilku osobom.

„Haley Bennett, nasza konsultantka ds. dostępności”.

Uprzejme uśmiechy. Uściski dłoni. Nic więcej.

Cały czas był przy niej, uważny i zawsze włączał ją do rozmów.

Przez kilka minut Haley prawie uwierzyła, że ​​da sobie radę.

Potem podszedł siwowłosy mężczyzna.

„Ethan, potrzebujemy cię. Inwestorzy ze Wschodniego Wybrzeża chcą omówić rozszerzenie programu”.

Ethan spojrzał na Haley niepewnie.

„Idź” – powiedziała. „Dam sobie radę”.

„Jesteś pewien?”

„Ethan, to twoje wydarzenie. No dalej.”

Ścisnął jej dłoń.

„Pięć minut, obiecuję.”

Pięć minut zamieniło się w dziesięć, potem w piętnaście.

Haley nie winiła Ethana. To on był gospodarzem. To oczywiste, że każdy chciał mieć jego kawałek.

Ale sama, bez niego u boku, stała się widoczna w inny sposób.

Najpierw spojrzenia. Kobiety przyglądające się jej sukience. Szepty za kieliszkami szampana. Podeszła blondynka z kieliszkiem w dłoni i ostrym uśmiechem.

„Jesteś randką Ethana, prawda? Nauczyciela języka migowego.”

„To prawda.”

„Jak ciekawie”. Kobieta przyjrzała się jej uważnie. „Skąd jesteś, kochanie?”

„Sawanna.”

„A twoja rodzina?”

„Tylko ja i moja siostrzenica.”

Cisza mówiła więcej, niż jakiekolwiek słowa.

„Ach. No cóż, baw się dobrze na imprezie. To musi być dla ciebie zupełnie inne doświadczenie.”

Szepty podążały za nią niczym cienie.

„Kim ona właściwie jest?”

„Nauczyciel języka migowego”.

„Z tego co słyszałam, była kelnerką.”

„Kelnerka.”

„I jest tu gościem Ethana”.

„Ona jest ładna, to prawda, ale ewidentnie nie pochodzi z naszego kręgu”.

W toalecie Haley zamknęła się w kabinie. Wtedy usłyszała dochodzące głosy.

„Widziałeś jej sukienkę? Pewnie kosztowała tyle, co miesięczna pensja”.

„Biedactwo. Tak bardzo się stara.”

„Ethan po prostu się bawi. To niedługo minie.”

„Wyobraź sobie kelnerkę w rodzinie Mercerów.”

Śmiech. Cichnące kroki.

Haley stała nieruchomo, jej ręce drżały.

Kiedy wyszła, Ethan był na korytarzu.

„Oto jesteś.”

Zatrzymał się, gdy zobaczył jej twarz.

“Co się stało?”

„Nic. Jestem po prostu zmęczony.”

„Kto ci coś powiedział?”

Ona nie odpowiedziała.

Ethan wziął głęboki oddech, zaciskając szczękę.

„Przepraszam. Nie powinnam była zostawiać cię samej.”

„Miałeś zobowiązania.”

„Jesteś ważniejszy niż jakiekolwiek zobowiązanie.”

Wziął ją za rękę.

„Wynośmy się stąd.”

„Ethan…” Haley go zatrzymała. „Chcę tylko wrócić do domu”.

„Pozwól, że cię zabiorę.”

„Nie, musisz zostać.”

„Haley, proszę.”

Prośba zabrzmiała bardziej nieprecyzyjnie, niż zamierzała.

Samochód przyjechał po pięciu minutach. Ethan odprowadził ją do wyjścia.

„Jesteś pewien, że nie chcesz, żebym poszedł z tobą?”

„Jestem pewna”. Haley wymusiła uśmiech. „No dalej. Wygłosi swoją mowę”.

Westchnął, pokonany.

„Czy możemy porozmawiać jutro?”

“Jasne.”

To było kłamstwo i może on o tym wiedział.

W samochodzie Haley oparła głowę o szybę. Spłynęła jedna łza, potem druga. Nie otarła ich.

W domu zdjęła buty i usiadła na łóżku, wciąż mając na sobie sukienkę. Sukienkę, która kosztowała połowę pensji.

Sukienka, która nie wystarczyła.

Jej telefon zawibrował.

Czy dotarłeś do domu bezpiecznie?

Tak. Dziękuję.

Kolejna wiadomość.

Mimo wszystko, wyglądałaś dziś pięknie. Najbardziej autentyczna osoba w całej sali.

Haley przeczytała to trzy razy.

Nie odpowiedziała, bo już wiedziała, co musi zrobić. Jeśli chciała chronić własne serce, musiała się wycofać, zanim będzie za późno.

Lata pracy na różnych wydarzeniach nauczyły ją, jak stać się niewidzialną, gdy zaszła taka potrzeba.

Ale unikanie upartego miliardera, który znał jej numer, adres i matkę mającą skłonności do bycia prywatnym detektywem, stanowiło nowe wyzwanie.

Pierwsza wiadomość od Ethana nadeszła dzień po przyjęciu.

Dzień dobry. Jak się masz?

Haley wpatrywała się w telefon przez pięć minut. Wpisała trzy różne odpowiedzi i wszystkie je usunęła. Odpisała tylko:

Dobra, jestem zajęty. Porozmawiamy później.

Nie rozmawiali.

W poniedziałek wysłała oficjalny e-mail do fundacji.

Szanowni Państwo, z powodu obowiązków akademickich muszę przełożyć sesje w tym tygodniu. Z poważaniem, Haley Bennett.

Ethan zadzwonił piętnaście minut później.

Ona nie odpowiedziała.

Napisał SMS-a:

Zobowiązania akademickie? Wiesz, że masz mój numer, prawda?

Odpowiedziała:

Przepraszam, pracowity tydzień. Sienna ma grypę.

Kłamstwo.

Sienna była całkowicie zdrowa i w tym momencie próbowała nauczyć kota sąsiadów wykonywania krótkich kopnięć piłkarskich.

W środę Ethan spróbował ponownie.

Czy Sienna jest lepsza?

Nadal trochę chory.

Mogę wysłać prywatnego lekarza.

Nie ma potrzeby.

Czy mogę przynieść zupę?

Nie, to znaczy, dziękuję, ale nie ma potrzeby. Ona ma alergię na zupę.

Haley wpatrywała się w wiadomość, którą właśnie wysłała.

Masz alergię na zupę?

Alergia na zupę.

Ethan odpowiedział:

To rzadkie. Bardzo rzadkie. Choroba genetyczna.

Haley odłożyła telefon i zakryła twarz dłońmi.

Była najgorszą kłamczuchą na świecie.

W rezydencji Mercerów Ethan wpatrywał się w telefon, jakby był zagadką nie do rozwiązania.

„Masz alergię na zupę?” mruknął. „Czy to w ogóle istnieje?”

Zrobił to, co zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.

Przeszukał Google.

Brak istotnych wyników.

Następnie zrobił drugą rzecz, którą zrobiłby każdy zdezorientowany człowiek.

Szukał pomocy.

Niestety, z pomocą przyszedł Gerald — sześćdziesięcioośmioletni kamerdyner, który pracował dla Mercerów jeszcze przed narodzinami Ethana.

„Gerald, czy mogę zadać ci pytanie?”

„Oczywiście, proszę pana.”

„Kiedy kobieta mówi, że jest zajęta, choć ewidentnie nie jest, i zaczyna wymyślać coraz bardziej absurdalne wymówki… co to znaczy?”

Gerald rozważył pytanie z filozoficzną powagą.

„Z mojego doświadczenia, proszę pana, wynika, że ​​ona chce, żeby pan do niej poszedł.”

“Naprawdę?”

„Albo, że chce dystansu. Jedno z dwóch.”

„To nie pomaga, Geraldzie.”

„Kobiety są skomplikowane, proszę pana. To część ich uroku.”

Do piątku Ethan był zdesperowany. Wysłał siedem wiadomości. Dwie zostały zignorowane. Na trzy odpowiedzi składały się z jednego słowa. Na jedną emotikonę kciuka w górę.

A ostatni – żart o frytkach – został zauważony i nie doczekał się odpowiedzi.

Zobaczono i nie ma odpowiedzi.

To był współczesny odpowiednik policzka.

„Mamo” – powiedział przy śniadaniu – „potrzebuję rady”.

Miranda podniosła wzrok znad gazety.

„O czym?”

“Kobiety.”

„To niejasne.”

„Jedna konkretna kobieta”.

„Skąd wiesz?”

„Kochanie, od pięciu dni zachowujesz się jak zagubiony szczeniak. Nie muszę być geniuszem”.

Ethan westchnął.

„Ona mnie unika, a ja nie wiem, co zrobiłem”.

Miranda spokojnie złożyła gazetę.

„Co się wydarzyło na przyjęciu koktajlowym?”

„Nic. To znaczy, wyszła wcześnie, powiedziała, że ​​jest zmęczona.”

„I ty w to wierzyłeś?”

„Nie powinnam była w to uwierzyć?”

Miranda spojrzała na niego z mieszaniną czułości i rozpaczy.

„Ethan, mój synu, jesteś genialny w biznesie. Ale w relacjach jesteś kompletnie ślepy”.

„Dziękuję za wsparcie.”

„To nie jest krytyka, to diagnoza”.

Miranda doskonale wiedziała, co się stało. Słyszała szepty na przyjęciu koktajlowym, widziała spojrzenia, zauważyła, jak Haley stawała się coraz mniejsza w miarę upływu wieczoru.

Ale wiedziała też, że nie może ingerować. Nie tym razem.

„Co mam zrobić?” zapytał Ethan.

„Idź i porozmawiaj z nią.”

„Ona nie odpowiada na moje wiadomości.”

„To idź osobiście. A jeśli nie będzie chciała się z tobą widzieć, to przynajmniej będziesz wiedział”.

Miranda wzięła łyk herbaty.

„Ale coś mi mówi, że tak. Ona się po prostu boi.”

„Boisz się czego?”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

5 wieczornych napojów, które oczyszczą Twoją wątrobę i pomogą Ci schudnąć podczas snu

1 łyżeczka nasion kopru włoskiego Sok z 1/2 cytryny Zalej nasiona gorącą wodą przez 10 minut, a następnie dodaj cytrynę ...

Przepis na hawajskie ciasto marchewkowo-ananasowe

Instrukcje: Rozgrzej piekarnik: Rozgrzej piekarnik do 350°F (175°C). Nasmaruj tłuszczem i posyp mąką dwie 9-calowe okrągłe formy do ciasta. Wymieszaj ...

Leave a Comment