„O tobie. O twoim świecie. O tym, że nie jesteś wystarczająco dobry.”
Miranda spojrzała na niego.
„Ethan, usłyszała na przyjęciu koktajlowym różne rzeczy. Rzeczy, które potwierdziły wszystkie jej obawy”.
W końcu dotarło do mnie, o co chodzi.
„Szepty. Szepty.”
Tego popołudnia Ethan pojawił się w Sweet Bean Café.
Haley była za ladą, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzała w górę, zobaczyła, kto to, i o mało nie upuściła dzbanka z kawą.
“Co robisz?”
„Przyszedłem napić się kawy.”
„Ty nie pijesz kawy.”
„Dziś tak. Ethan. Poproszę americano. Proste i nieskomplikowane. To właśnie poleciłeś mi za pierwszym razem. Pamiętasz?”
Pamiętała. Pamiętała każdy szczegół tego dnia.
Lekko drżącymi rękami zrobiła kawę i postawiła ją na blacie.
„To jest 4 dolary.”
Podał jej 20-tkę.
“Proszę zatrzymać resztę.”
„Ethan.”
„To 16 dolarów napiwku.”
„Umiem matematykę.”
Cisza.
„Czy możemy porozmawiać?” zapytał.
„Pracuję.”
„Kiedy wychodzisz?”
“Późno.”
„Poczekam.”
„Ethan.”
„Dobrze”. Spojrzał na nią. „Unikasz mnie od tygodnia. Wymyśliłaś, że Sienna ma alergię na zupę. I nie odpowiedziałaś na mój żart o frytkach, który, nawiasem mówiąc, był bardzo dobry”.
„To było rozsądne.”
„Było znakomicie.”
Mimo wszystko Haley poczuła, jak kącik jej ust się unosi.
„Proszę” – powiedział ciszej. „Po prostu powiedz mi, co zrobiłem źle”.
Rozejrzała się. Kawiarnia była prawie pusta.
„Nie zrobiłeś nic złego.”
„To dlaczego przede mną uciekasz?”
„Nie mam alergii na zupę, Haley.”
Zamknęła oczy.
„Bo to przyjęcie koktajlowe przypomniało mi o rzeczywistości”.
„Jaka rzeczywistość?”
„Że nie pasuję do twojego świata. Że ci ludzie patrzą na mnie i widzą kelnerkę w kostiumie. Że choćbym się nie wiem jak starał, nigdy nie będę wystarczająco dobry”.
Jej głos się załamał.
„I lubię cię, Ethan, bardziej niż powinienem. I to mnie przeraża. Bo kiedy zdasz sobie sprawę, że mają rację…”
„Nie mają racji”.
„Nie wiesz tego.”
„Tak.” Pochylił się nad ladą. „Bo ja też cię lubię, bardziej niż powinienem, i nie obchodzi mnie, co myślą ci ludzie.”
„Ale mi zależy.”
Cisza między nimi stawała się coraz cięższa.
„Więc to tyle?” zapytał Ethan. „Poddajesz się przez ludzi, którzy nic nie znaczą”.
„Nie chodzi tylko o to. Chodzi o wszystko. Pochodzimy z różnych światów”.
„Różne światy mogą się spotykać lub zderzać.”
Ethan wziął głęboki oddech.
„Dobrze, rozumiem, że potrzebujesz czasu. Ale chcę, żebyś wiedział jedno.”
Położył dłoń na jej dłoni.
„Jesteś najszczerszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. A jeśli zdecydujesz, że warto spróbować, będę czekał.”
Zostawił kawę nietkniętą na stole i podszedł do drzwi.
„Ethan—”
Odwrócił się.
„Żart o frytkach był w najlepszym razie wart sześć.”
Uśmiechnął się.
“Kłamca.”
Po pracy Haley wróciła do domu, położyła Siennę do łóżka i usiadła na kanapie, obejmując jej kolana. Uciekała. Wiedziała o tym. Uciekała ze strachu przed zranieniem, ze strachu przed tym, że nie będzie wystarczająco dobra, ze strachu przed pragnieniem czegoś, czego nigdy nie będzie mogła mieć.
Ale głos Ethana nie chciał opuścić jej głowy.
Jeśli uznasz, że warto spróbować, będę czekał.
Telefon zawibrował. Wiadomość od nieznanego numeru.
Cześć, kochanie. Tu Miranda. Dostałam twój numer od recepcjonistki. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Możemy porozmawiać jutro? Tylko we dwoje. Obiecuję, że nie zamknę cię w żadnym pokoju.
Haley wpatrywała się w ekran.
Miranda Mercer chciała porozmawiać – tylko we dwoje.
Było dobrze czy strasznie?
Prawdopodobnie jedno i drugie.
Miranda Mercer nie robiła niczego bez celu.
Kiedy więc pojawiła się w mieszkaniu Haley z pudełkiem francuskich ciastek i uśmiechem mówiącym: Musimy porozmawiać, Haley wiedziała, że ma kłopoty.
„Czy mogę wejść?” zapytała Miranda.
Haley spojrzała na mieszkanie za sobą – małe, skromne, z zabawkami Sienny porozrzucanymi po podłodze i stertą książek pedagogicznych na stole.
„Przepraszam za bałagan, kochanie. Wychowałam syna. Wiem, co to bałagan”.
Miranda weszła, jakby wkraczała do pałacu.
„A tak przy okazji, jest tu przytulnie. Ma duszę.”
„Brakuje mu miejsca”.
„Kosmos jest przereklamowany.”
Sienna wbiegła z kuchni, zatrzymała się, gdy zobaczyła gościa, i dała znak Haley.
To jest kobieta z perłami.
Sienna, to jest—
Ale Miranda już odpowiadała.
Cześć, księżniczko. Pamiętasz mnie?
Oczy Sienny rozbłysły.
Dobrze się podpisujesz, jak na starszą osobę.
“Sjena!”
Haley zrobiła się czerwona.
Miranda się zaśmiała.
„Ona jest szczera. Podoba mi się to.”
Miranda zwróciła się do dziewczyny.
„Przyniosłam słodycze. Francuskie. Chcesz spróbować?”
Sienna spojrzała na Haley pytając o pozwolenie.
Haley skinęła głową, pokonana.
„Tylko jeden.”
„Trzy” – negocjowała Sienna.
“Dwa.”
“Umowa.”
Dziewczyna wzięła słodycze i pobiegła do sypialni, zostawiając ich samych.
Miranda siedziała na kanapie, jakby to był designerski fotel.
„Ona jest urocza.”
„Ona jest huraganem w ludzkiej postaci.”
„Najlepsze dzieci są takie”. Miranda przyjrzała jej się uważnie. „Więc… wychowałaś ją sama?”
Haley zawahała się.
„Ponieważ moja siostra odeszła trzy lata temu…”
Powietrze robiło się cięższe.
„Przepraszam” – powiedziała cicho Miranda. „Nie wiedziałam”.
„Niewiele osób wie. Nie mówię o tym zbyt wiele.”
„Co się stało? Jeśli nie będzie to nachalne, zapytaj.”
Haley siedziała obok niej w fotelu, ze splecionymi dłońmi.
„To była poważna choroba. Odkryta późno. Po sześciu miesiącach odeszła”. Jej głos się załamał. „Sienna miała trzy lata. Nie rozumiała, dlaczego mama nie wraca. Obiecałam, że się nią zaopiekuję i… oto jesteśmy”.
Miranda przez chwilę milczała.
„Zrezygnowałeś z wielu rzeczy.”
„Zyskałam o wiele więcej”. Haley spojrzała w stronę sypialni. „Ona jest wszystkim, co mam”.
Miranda wzięła głęboki oddech.
„Czy mogę ci opowiedzieć historię?”
“Oczywiście.”
„Kiedy poznałam ojca Ethana, byłam sekretarką. Był spadkobiercą wielowiekowej fortuny”. Miranda uśmiechnęła się na wspomnienie. „Jego rodzina mnie nienawidziła. Uważali mnie za łowczynię fortuny. Zainteresowaną sobą. Mówili, że ona nie jest na naszym poziomie”.
Oczy Haley rozszerzyły się.
“Ty-”
„Ja. Trudno to sobie teraz wyobrazić, prawda? Wielka Miranda Mercer”. Zaśmiała się cicho. „Spędziłam lata, próbując udowodnić, że jestem wystarczająca. Lata słuchania szeptów na imprezach. Lata poczucia, że tu nie pasuję”.
„Co się zmieniło?”
„Zmieniłam się. Przestałam próbować wpasowywać się w ich schemat i stworzyłam swój własny”. Miranda spojrzała na nią. „Ale to wymagało czasu, odwagi i mężczyzny, który nigdy – ani przez sekundę – nie sprawił, że poczułam się gorsza”.
Przesłanie było jasne.
Ethan nie jest taki.
Haley powiedziała cicho.
„Wiem. Dlatego tu jestem”. Miranda pochyliła się. „Mój syn jest pod wieloma względami. Uparty. Pracoholik. Fatalny z językiem migowym”.
Haley prawie się uśmiechnęła.
„Ale on nigdy nie patrzył na nikogo tak, jak na ciebie. A znam mojego syna od trzydziestu siedmiu lat”.
„Pani Mercer—”
„Mirando.”
Haley wzięła głęboki oddech.
„Bardzo lubię Ethana. Ale się boję.”
„Bardzo. Czego dokładnie?”
„O tym, że nie byłam wystarczająco dobra. O tym, że go zawstydzałam. O tym, że zawsze byłam kelnerką w oczach wszystkich”. Słowa popłynęły strumieniem. „O tym, jak Sienna dorastała, widząc, jak jej ciocia jest traktowana gorzej. O tym, jak Ethan pewnego dnia się obudził i zdał sobie sprawę, że wszyscy mieli rację”.
Miranda słuchała w milczeniu.
„Skończyłeś?”
Haley mrugnęła. „Chyba tak”.
„Świetnie. A teraz posłuchaj”. Miranda uniosła ręce. „Ci ludzie na przyjęciu koktajlowym są puści. Odziedziczyli wszystko. Niczego nie zbudowali. Patrzą na ciebie z góry, bo reprezentujesz to, czym oni nigdy nie będą”.
„Ktoś prawdziwy.”
„Ale jeszcze nie skończyłam”. Miranda ścisnęła jej dłonie. „Wychowałaś dziecko sama, pracując i studiując. Nauczyłaś się całego języka z miłości. Sprawiłaś, że mój syn uśmiechnął się w sposób, jakiego nie widziałam od lat. I nadal myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra”.
Haley poczuła, że pieką ją oczy.
„Nie rozumiesz.”
„Rozumiem więcej, niż ci się wydaje”. Miranda puściła jej dłonie i wstała. „Nie jestem tu po to, żeby cię do czegokolwiek przekonywać. Decyzja należy do ciebie. Ale nie podejmuj jej w oparciu o strach. Podejmuj ją w oparciu o to, czego chcesz”.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Haley zmarszczyła brwi.
„Nie—”
Miranda uśmiechnęła się i poprawiła swój perłowy naszyjnik.
„Och. To pewnie Ethan. Mówiłam mu, żeby mnie odebrał.”
“Co?”
„Ups, zapomniałem wspomnieć.”
Miranda podeszła do drzwi. „Co za cudowny zbieg okoliczności”.
Ale ona już je otwierała.
Ethan stał na korytarzu, wyraźnie nie wiedząc, czego się spodziewać.
„Mamo, co ty—”
Widział Haley.
“Cześć.”
Niezręczna cisza.
Miranda wzięła torebkę.
„No to ja już pójdę. Haley, kochanie, desery są twoje. Ethan, kochanie, zachowuj się.”
Odwróciła się w drzwiach.
„Och, i zabieram Siennę na lody. Masz godzinę.”
“Matka-”
Ale Miranda już szła w kierunku pokoju Sienny, zostawiając je same.
„Przysięgam, że nie wiedziałem, że ona to zrobi” – powiedział Ethan.
„Wiem, że jest nieprzewidywalna.”
„To niedopowiedzenie roku”.
Kolejna cisza.
„Czy mogę wejść?” zapytał.
Haley zawahała się. Potem odsunęła się na bok.
Ethan rozejrzał się po mieszkaniu. Małe, ale przytulne. Zdjęcia Sienny na ścianach. Stosy książek. Życie zbudowane z trudem.
„Jest tu miło.”
„Nie musisz kłamać.”
„Nie kłamię”. Odwrócił się do niej. „Haley, musisz być ze mną szczera. Całkowicie szczera. Żadnych wymówek co do zupy”.
Ona prawie się roześmiała.
„To było żałosne.”
„To było kreatywne, ale żałosne”. Spojrzał jej w oczy. „Dlaczego uciekasz?”
Cisza się przedłużała.
Wtedy Haley po raz pierwszy postanowiła być szczera.
„Ponieważ jestem przerażony.”
Słowa zabrzmiały słabiej, niż chciała.
„O tym, że nie byłeś wystarczająco dobry. O tym, że pewnego dnia zrozumiałeś, że wszyscy mieli rację. O tym, że się zakochałeś, a potem ziemia mi się pod nogami usunęła”.
„Haley—”
„Straciłam już wiele. Ethana. Moją siostrę. Moją stabilność. Moje poczucie bezpieczeństwa”. Łza popłynęła. „Sienna to wszystko, co mi zostało. I obiecałam sobie, że nigdy więcej nie narażę się na utratę czegoś ważnego”.
„Czy jestem ważny?”
Pytanie zawisło w powietrzu.
„Bardziej niż bym tego chciała” – przyznała.
Ethan zrobił kolejny krok.
„Chcesz poznać sekret?”
“Co?”
„Ja też jestem przerażony.”
Haley mrugnęła.
„Ty? Czego?”
„O tym, że nie jestem wystarczająco dobry”. Zaśmiał się bez humoru. „Brzmi absurdalnie, prawda? Miliarder boi się, że nie jestem wystarczająco dobry”.
„Trochę, ale to prawda. Mój ojciec był genialny. Zbudował imperium. Wszyscy oczekują, że będę taki sam. A czasami…” Zawahał się. „Czasami wchodzę na zebrania i jestem pewien, że odkryją, że jestem oszustem. Że odziedziczyłem wszystko, ale na nic nie zasługuję”.
„Ethan…”
„A wiesz, kiedy nie czuję się tak?” Spojrzał na nią. „Kiedy jestem z tobą. Bo nie patrzysz na mnie i nie widzisz prezesa, bogactwa ani nazwy Mercer. Patrzysz na mnie i widzisz mnie. Tylko mnie.”
Haley poczuła, jak ściska jej się serce.
„Jesteś niesprawiedliwy.”
“Jak?”
„Mówienie takich rzeczy. Sprawianie, że chcę wierzyć.”
„Więc uwierz.”
Potrząsnęła głową.
„To nie jest takie proste.”
„Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Ale może być warto.”
Ethan trzymał jej twarz obiema rękami.
„Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie mogę obiecać, że będzie łatwo. Ale mogę obiecać, że zawsze będę przy tobie”.
„A jeśli to nie zadziała…”
„A jeśli tak się stanie…”
Haley śmiała się pomimo łez.
„Ty i twoja matka zadaliście to samo pytanie.”
„Od kogo twoim zdaniem się uczyłem?”
Z korytarza dobiegały głosy.
“Ciocia!”
Sienna wbiegła z ustami umazanymi lodami czekoladowymi.
„Pani z perłami jest naprawdę miła. Powiedziała, że mogę odwiedzić jej dom i zobaczyć konie.”
„Konie?” Haley spojrzała na Mirandę, która weszła tuż za nią.
„Mogłem wspomnieć, że mamy stajnie.”
„Mirando.”
„Co? Dzieci lubią konie.”
Puściła oko do Ethana.
„Więc, rozmawialiście, mamo? Tylko pytam.”
Sienna spojrzała na Haley i Ethana, po czym dała znak swojej ciotki.
On nadal patrzy na ciebie jak na księcia w filmie.
Haley zrobiła się czerwona.
Ethan się uśmiechnął.
„Co ona powiedziała?”
„To nieprawda.”
„Zrobiłeś się czerwony.”
„Nie zrobiłem tego.”
Sienna potwierdziła głośnym głosem.
“Zdrajca.”
Miranda obserwowała tę scenę z ledwie skrywaną satysfakcją.
„No to już idziemy”. Dotknęła ramienia Ethana. „Nie spiesz się, kochanie”.
„Dziękuję, mamo.”
„Myślę, Haley…”
Miranda zwróciła się do niej.
„Pomyśl o tym, co powiedziałem. I pamiętaj: odwaga to nie brak strachu. To działanie pomimo niego”.
Odeszła, pozostawiając po sobie przyjemną ciszę.
„No więc” – zapytał Ethan – „na czym skończyliśmy?”
Haley wzięła głęboki oddech.
„Przekonywałeś mnie, żebym spróbował.”
„I czy to działa?”
Spojrzała na Siennę, która udawała, że gra, ale wyraźnie słuchała. Spojrzała na Ethana, który czekał z nieskończoną cierpliwością. Zajrzała w głąb siebie, do strachu, który wciąż tam był, ale teraz dzielił przestrzeń z czymś innym.
„Mam nadzieję, że tak” – powiedziała. „Zapytaj mnie jutro”.
Ethan się uśmiechnął.
„Będę pytać codziennie, aż się zgodzisz.”
„Czy to wytrwałość czy upór?”
„W świecie biznesu nazywamy to strategicznym determinowaniem.”
Haley się roześmiała i po raz pierwszy od dłuższego czasu w jej śmiechu nie było strachu.
Ethan dotrzymał obietnicy.
Pierwszego dnia wysłał SMS-a o 7:00 rano.
No więc, już jutro. Spróbujesz?
Haley odpowiedziała:
Zapytaj mnie jutro ponownie.
Drugiego dnia:
Jutro nadeszło ponownie.
Nadal myślę.
Trzeciego dnia:
Technicznie rzecz biorąc, każdy dzień jest wczorajszym jutrem.
To w ogóle nie ma sensu.
Tak, jeśli powiesz „tak”.
Czwartego dnia Haley nie odpowiedziała ani słowem.
Wysłała emotikonę myślącej twarzy.
Piątego dnia Ethan pojawił się w kawiarni z bukietem polnych kwiatów – bo róże były zbyt banalne – i zaproszeniem.
„Jutro jest ocena Sienny. Mogę iść z tobą?”
Haley spojrzała na kwiaty, spojrzała na niego, spojrzała jeszcze raz na kwiaty.
„Naprawdę się nie poddajesz, prawda?”
„Strategiczne ustalenie, pamiętasz?”
Westchnęła. Ale westchnieniu temu towarzyszył uśmiech.
„Dobrze. Możesz iść.”
„Czy to odpowiedź „tak” na ocenę, czy „tak” na nas?”
„Ocena jest pozytywna. Reszta… zapytaj mnie jutro.”
Jutro nadeszło wraz ze Sienną całkowicie przekonaną co do jednego: kabina audiologiczna to zamaskowany statek kosmiczny.
„Ciociu, patrz. Wygląda jak w filmie.”
Haley trzymała siostrzenicę za rękę, patrząc na salę audiologiczną. Dziwne ściany, lśniący sprzęt, kabina z grubym szkłem.
„To tylko kabina testowa, kochanie.”
„Nie, nie jest”. Sienna zmrużyła oczy. „Wygląda jak statek kosmiczny. Myślisz, że jest tam jakiś kosmita?”
„Nie ma żadnego obcego.”
„Sprawdzałeś?”
“Sjena.”
„A co jeśli tak, ciociu?”
Ethan przybył dwie minuty wcześniej z dwoma kubkami gorącej czekolady i nerwowym uśmiechem.
„Przyprowadziłem posiłki” – powiedział, podając Haley kubek.
„Nie musiałeś przychodzić.”
„Chciałem przyjść.”
Sienna pociągnęła Haley za rękaw i wyszeptała bardzo głośno, ponieważ sześciolatki nie potrafią szeptać.
„Ciociu, ten przystojny mężczyzna przyniósł czekoladę.”
Haley zrobiła się czerwona.
Ethan udawał, że nie słyszy, ale zdradził go jego uśmiech.
„Ty też chcesz czekolady, Sienna?”
„Tak, ale ciocia powiedziała, że nie mogę jeść za dużo cukru.”
Zrobiła strategiczną pauzę.
„Ale dziś jest wyjątkowy dzień, prawda, ciociu?”
Haley westchnęła.
„Pół szklanki.”
„Duża połowa czy mała połowa?”
“Sjena.”
„Dobrze. Dobrze.”


Yo Make również polubił
Jeśli zauważysz siniaki na ciele, oto co to oznacza.
„Tata zapomniał odłożyć słuchawkę – »Ona jest nikim. Nieudacznikiem. Nigdy nie powinna się urodzić«. Nie wiedział, że słucham. Tydzień później przed domem wartym 830 000 dolarów, za który płaciłam, pojawił się szyld z napisem „NA SPRZEDAŻ”.
Koszyczki z jabłkami z ciasta francuskiego
Jak zrobić maseczkę z białka jaja, aby odmłodzić dłonie o 15 lat