Na ślubie mojego syna jego żona kazała mi wyjść i krzyknęła: „Nie jesteś tu mile widziany, odejdź natychmiast!”. W ciągu godziny anulowałem wszystkie płatności ślubne, a to, co zrobiłem, wprawiło mnie w osłupienie. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na ślubie mojego syna jego żona kazała mi wyjść i krzyknęła: „Nie jesteś tu mile widziany, odejdź natychmiast!”. W ciągu godziny anulowałem wszystkie płatności ślubne, a to, co zrobiłem, wprawiło mnie w osłupienie.

„Babciu, tata się żeni”.

Byłam zaskoczona. Po rozwodzie Gavin spotykał się z różnymi kobietami, ale żaden z tych związków nie przetrwał. „Z kim?”

„Jenny. Pracuje w gabinecie stomatologicznym. Spotykają się od roku, ale trzymają to w tajemnicy”.

Mgliście pamiętałem, że Gavin wspomniał o Jenny podczas jednego ze swoich okazjonalnych telefonów, ale bez szczegółów. „Czy to dobra kobieta?” – zapytałem ostrożnie.

Keith wzruszył ramionami. „Normalnie. Trochę apodyktycznie. Zachowuje się inaczej z moim tatą niż z resztą z nas – słodka jak cukierek, wiesz, a kiedy się odwraca, jest inną osobą”.

Skinęłam głową. Znałam takich ludzi – jedna twarz dla wybranych, inna dla wszystkich pozostałych. „Jeśli twój ojciec jest zadowolony…”

„Mówi, że tak, ale wiesz.” Keith zniżył głos, mimo że byliśmy sami. „Myślę, że po prostu ma dość samotności. Jenny jest bardzo wytrwała i ma córkę z pierwszego małżeństwa. Ma osiemnaście lat. Są jak pakiet.”

Uśmiechnęłam się na tę metaforę. „Ludzie biorą ślub z różnych powodów, kochanie. Nie nam to oceniać”.

„Tak, ale…” Zawahał się. „Chcą wielkiego wesela. Bardzo drogiego. Tata powiedział, że poprosi cię o pomoc z pieniędzmi.”

Oczywiście Gavin nie zadzwonił sam; wysłał syna na rekonesans. „Babciu, nie musisz” – kontynuował Keith, zauważając moją reakcję. „Masz własne plany co do tych pieniędzy”.

Zbagatelizowałem to. „Jakie plany w moim wieku? Rejs dookoła świata?” – spróbowałem się uśmiechnąć. „Pieniądze są dla żywych, nie dla umarłych. Jeśli twój ojciec będzie potrzebował pomocy, pomogę”.

„Czasami jesteś zbyt miła, Babciu.”

Może miał rację. Ale co innego mogłam zrobić – odmówić jedynemu synowi? Poza tym miałam nadzieję, że ślub nas do siebie zbliży. Może Jenny będzie lepsza, niż opisywał Keith. Może uszczęśliwi Gavina, a szczęśliwy syn to wszystko, o czym może marzyć matka.

Gavin zadzwonił tydzień później. Jego głos brzmiał napięty i radosny, jak zawsze, gdy chciał o coś poprosić.

„Mamo, jak się czujesz? Nie jesteś chora?”

„Nic mi nie jest, synu. Trochę bolą mnie stawy, ale taki już wiek.”

„Tak, wiek”. Odkaszlnął. „Słuchaj, mam wiadomość. Postanowiłem się ożenić”.

Udawałam zaskoczoną. „Naprawdę? Do kogo?”

„Ma na imię Jenny. Jest cudowna. Pokochasz ją – inteligentna, troskliwa, świetna gospodyni.”

„Cieszę się twoim szczęściem” – powiedziałam szczerze. „Kiedy planujesz ślub?”

Milczał. „Za trzy miesiące. Wiem, że to szybko, ale nie chcemy czekać. I wiesz, mamo…” – kolejna pauza – „chcemy pięknej ceremonii. Jenny zasługuje na to, co najlepsze”.

„Oczywiście” – zgodziłam się. „Każda panna młoda marzy o pięknym ślubie”.

„Och, i…” – znowu kaszlnął. „Wiesz, że w zeszłym roku miałem problemy finansowe. Remont. Nowy samochód.”

„Ile potrzebujesz, Gavin?” zapytałem wprost.

Dał mi numer. Prawie upuściłem telefon. Był trzy razy większy niż się spodziewałem.

„To… dużo, synu.”

„Wiem, mamo, ale to ślub. To wydarzenie, które zdarza się raz w życiu. No cóż… dla Jenny to drugi raz, ale ona mówi, że pierwszy był klapą. Chce, żeby było dobrze. Chcemy Hilltop Manor, setki gości, muzyki na żywo.”

Hilltop Manor to najdroższe miejsce w Cumberland — stara rezydencja z widokiem na jezioro, niesamowicie piękna i niesamowicie droga.

„Stu gości?” zapytałem. „Masz aż tylu znajomych?”

„No, nie tylko przyjaciele. Koledzy, znajomi, krewni Jenny”. Zawahał się. „Mamo, pomożesz, prawda? Odpłacę ci się. Obiecuję”.

Oboje wiedzieliśmy, że tego nie zrobi – tak jak nigdy nie oddał pieniędzy za dom, samochód, wakacje. Ale powiedziałam „tak”, bo to mój syn. Bo miałam nadzieję, że ten ślub coś zmieni. Bo co innego mogłam zrobić?

„Dobrze, Gavin. Pomogę.”

„Dziękuję, mamo”. W jego głosie słychać było autentyczną ulgę. „Jesteś najlepsza. Jenny będzie taka szczęśliwa”.

Po tej rozmowie dzwonił częściej – co tydzień, czasem dwa razy – opowiadając o przygotowaniach, o Jenny, o jej córce Abby. Czułam, że znów się do siebie zbliżamy. Cieszyłam się z tego, choć gdzieś w głębi duszy czułam, że interesują go moje pieniądze.

Miesiąc później Gavin przyjechał z Jenny. Była śliczna – farbowane blond włosy, wyrazisty makijaż, efektowny manicure. Dużo się uśmiechała, ale jej oczy pozostały zimne. Wędrowały po domu, zatrzymując się na antycznym zegarze i srebrnym serwisie do herbaty – spadku po mojej matce.

„Jakie śliczne rzeczy” – powiedziała. „Muszą być drogie”.

„Tak” – odpowiedziałem. „Należały do ​​mojej matki”.

„Antyki są teraz drogie” – powiedziała swobodnie.

Piliśmy herbatę i rozmawialiśmy o ślubie – a raczej oni rozmawiali, a ja słuchałem. Jenny opisała suknię, kwiaty, menu. Gavin skinął głową z miną kogoś, kto słyszał to setki razy i wciąż uważał za fascynujące. Zapytałem, czy mogę w czymś pomóc poza finansowaniem.

„Och, nie martw się, Ununice”. Jenny poklepała mnie po ramieniu. „W twoim wieku lepiej odpoczywać. Konsultantka ślubna i ja zajmiemy się wszystkim”.

„Nie jestem aż tak niedołężny” – powiedziałem. „Mogę pomóc z miejscami siedzącymi albo…”

„Nie jestem aż tak chora” – powtórzyłam, gdy mi przerwała.

„Nie, nie, nie. To już zaplanowane” – przerwała mu. „Po prostu przyjdź i baw się dobrze”.

Kiedy odjeżdżali, Jenny uściskała mnie sucho i formalnie. „Bardzo się cieszymy, że będziesz na naszym ślubie, Ununice. To wiele znaczy dla Gavina”.

Coś w jej tonie wzbudziło moją niepokój, jakby robiła mi przysługę, pozwalając mi uczestniczyć w weselu, za które płaciłam. Po ich wyjściu długo siedziałam przy oknie, gapiąc się na deszcz. Coś mi mówiło, że ten ślub nie uszczęśliwi ani Gavina, ani mnie, ale odpędziłam te myśli. Może się myliłam. Może Jenny naprawdę go kochała. Może po prostu trudno mi było się z tym pogodzić – zaakceptować, że wybrał inną kobietę na centrum swojego życia.

Keith zadzwonił wieczorem. „Jak poszło spotkanie z przyszłą synową?” – zapytał z lekką ironią.

„Było w porządku”. Nie chciałem nastawiać wnuka przeciwko ojcu. „Jest energiczna”.

„To jedno słowo. Babciu, uważaj. Jenny wie, jak czarować, kiedy czegoś chce.”

„Nie mam jej nic do zaoferowania poza pieniędzmi na ślub” – powiedziałem. „I już to obiecałem”.

„Nie chodzi tylko o pieniądze”. Jego głos spoważniał. „Ona chce kontrolować wszystko wokół taty – w tym ciebie”.

„Trudno mną sterować” – uśmiechnąłem się. „Jestem na to za stary”.

„Mam taką nadzieję” – westchnął Keith. „Tylko nie pozwól im cię wykorzystać, okej?”

Obiecałem, zdając sobie sprawę, że coś się zaczęło – coś staczało się z góry jak kula śnieżna, nabierając prędkości. A ja tylko patrzyłem, bezsilny wobec tego, co się stało.

Telefon zadzwonił ponownie – imię Gavina. Prawdopodobnie chciał mi podziękować za serdeczne powitanie albo poprosić o więcej pieniędzy. Wziąłem głęboki oddech i odebrałem.

Pochmurny poranek, ale przynajmniej nie padało. Małe zwycięstwo dla moich bolących stawów. Dzisiaj miałam pierwsze spotkanie z konsultantką ślubną. Gavin dzwonił wczoraj, żeby powiedzieć, że on i Jenny zamówili taksówkę, żeby mnie odebrać o dziesiątej.

„Bądź gotowa, mamo. Nie spóźnij się. Pani Potter jest bardzo zajęta”. Wyrecytował przypomnienie, jakbym była dzieckiem. Chciałam mu przypomnieć, że nigdy się nie spóźniłam – ani do pracy w szpitalu, ani na zebrania rodzicielskie, ani na szkolne koncerty. Ale nie zrobiłam tego. Ostatnio dużo milczałam z synem.

O wpół do dziesiątej byłam gotowa: szara sukienka z kołnierzykiem; perłowa broszka – prezent od Alfreda na naszą dwudziestą rocznicę; buty na niskim obcasie. Upięłam siwe włosy w schludny kok. Taksówka przyjechała dokładnie o dziesiątej.

Podróż do Hilltop Manor zajęła dwadzieścia minut. Mijaliśmy znajome uliczki Cumberland: sklepik na rogu, który kiedyś był księgarnią, a teraz sprzedawał kawę; park, w którym mały Gavin lubił karmić kaczki; szpital, w którym pracowałam przez trzydzieści pięć lat. Hilltop Manor powitał mnie majestatyczną fasadą – osiemnastowieczną georgiańską rezydencją otoczoną zadbanym parkiem i z widokiem na jezioro. Przypomniałam sobie czek, który wypisałam Gavinowi dwa tygodnie temu, i westchnęłam ciężko. Całe życie oszczędzałam na czarną godzinę; teraz te oszczędności wymykały mi się z rąk.

Jenny powitała mnie przy wejściu – nieskazitelny makijaż, falowane włosy, obcisła beżowa sukienka podkreślająca figurę. Sprawiła, że ​​poczułam się staro i nie na miejscu.

„Ununice, nareszcie.” Pocałowała mnie w powietrze tuż przy policzku. „Panna Potter i ja już zaczęłyśmy. Chodź szybko.”

Chciałem powiedzieć, że dotarłem punktualnie, ale znów milczałem. Nie było sensu zaczynać dnia od kłótni.

Gavin i kobieta po czterdziestce w surowym garniturze – prawdopodobnie panna Potter – czekali w przestronnym korytarzu z marmurową podłogą i kryształowymi żyrandolami. Mój syn wyglądał na spiętego, jakby był na ważnym spotkaniu. Przytulił mnie krótko i przedstawił.

„Mamo, to Veronica Potter, najlepsza koordynatorka ślubów w regionie. Veronica, to moja mama, Ununice Grimshaw”.

Pani Potter wyjaśniła koncepcję: elegancki, nowoczesny ślub z elementami tradycji – ceremonia na tarasie z widokiem na jezioro, koktajle w ogrodzie, kolacja w sali głównej. Kolorystyka: lawenda, srebro i biel.

„Alfred – mój zmarły mąż – zawsze lubił białe róże” – zauważyłam, gdy pojawiły się kwiaty.

Jenny spojrzała na mnie dziwnie. „Jeszcze nie zatwierdziliśmy róż, Ununice. To tylko sugestia. Osobiście skłaniam się ku piwoniom”.

Weszliśmy na duży taras z białymi kolumnami. Widok zapierał dech w piersiach – zadbany trawnik schodzący ku jezioru, a nad nami unosiła się lekka mgiełka.

„Tu ustawimy łuk” – powiedziała panna Potter, wskazując na środek. „Krzesła będą ustawione w półkolu. Po złożeniu przysięgi nowożeńcy zejdą po schodach do ogrodu na koktajle”.

„A co, jeśli będzie padać?” – zapytałem. „Pogoda jest nieprzewidywalna”.

Jenny przewróciła oczami, ale panna Potter cierpliwie odpowiedziała: „Mamy plan awaryjny: salon muzyczny”.

W głównej sali, gdzie planowano kolację, panna Potter rozłożyła plan miejsc siedzących. „Proponujemy dziesięć okrągłych stołów po dziesięć osób, plus stół główny dla nowożeńców i najbliższej rodziny”.

„Kto będzie siedział na czele?” zapytałem.

„Gavin, ja, moja córka Abby, moi rodzice, mój brat z żoną i dwójka naszych najbliższych przyjaciół” – odpowiedziała Jenny, nie patrząc na mnie.

„A ja?” – zapytałem zaskoczony.

Zapadła niezręczna cisza. „Mamo, przy stole prezydialnym jest tylko dziesięć miejsc” – powiedział w końcu Gavin. „Myśleliśmy, że będzie ci wygodniej przy stole z przyjaciółmi”.

„Jakich znajomych?” – zdziwiłem się. „Zaprosiłeś kogoś, kogo znam?”

Jenny i Gavin spojrzeli na siebie.

„No cóż, myśleliśmy, że powiesz nam, kogo mamy zaprosić” – powiedział niepewnie mój syn.

„Nikogo nie wymieniłam, bo nie pytałeś”. Mój głos drżał. „I zakładałam, że będę siedzieć obok ciebie, Gavin. W końcu jestem twoją matką”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Restauracyjna Sałatka w 5 Minut: Sekretny Przepis na Balsamiczno-Musztardowy Dressing

W małej misce połącz ocet balsamiczny i musztardę dijon. Dokładnie wymieszaj, aż składniki się połączą. Dodaj miód i opcjonalnie czosnek, ...

Spanie na lewym boku może przynieść niesamowite korzyści zdrowotne

Czy czasami budzisz się z uczuciem pieczenia w klatce piersiowej?  Refluks żołądkowo-przełykowy  to częsty problem, który często pogarsza się w wyniku zmiany ...

Aby poznać prawdziwy charakter człowieka, wystarczy zwrócić uwagę na te dwie rzeczy

Kiedy ktoś okazuje szacunek i uwagę tym, którzy nie mają mu nic do zaoferowania – czy to nieznajomemu na ulicy, ...

Lekarz szepnął mi do ucha: „Natychmiast zadzwoń na policję”

Mężczyzna przyprowadził żonę na proste, rutynowe badania: pobranie krwi i analizę moczu. Nic nie wydawało się niezwykłe, choć nie mógł ...

Leave a Comment