Dotarłem do Memorial Hospital 45 minut przed czasem. Nie mogłem się powstrzymać; mój niepokój sięgał zenitu. Siedziałem w samochodzie na parkingu, próbując uspokoić oddech i analizując w głowie każdy możliwy scenariusz. Czy popełniłem błąd w papierach? Czy coś poszło nie tak z moją licencją? Czy znaleźli lepszego kandydata i wycofują ofertę? Przez myśl przemknęła mi myśl, że to może mieć związek z moją rodziną, ale ją odepchnąłem. To była paranoja, prawda? Przecież nie mogli mieć dostępu do mojego życia zawodowego, prawda?
Dokładnie o 14:00 weszłam do gabinetu dr Hartley. Była kobietą po pięćdziesiątce, z siwymi włosami spiętymi w schludny kok i bystrym wzrokiem, który prawdopodobnie widział już wszystko przez trzydzieści lat pracy w medycynie. Wskazała gestem krzesło naprzeciwko biurka. „Dziękuję za przybycie, Mio”. Jej głos brzmiał profesjonalnie, ale coś w nim wyczułam – zaniepokojenie, nie potrafiłam wyczuć. „Oczywiście. W e-mailu napisałeś, że jest sprawa do omówienia”. Otworzyła teczkę na biurku i wyciągnęła kilka kartek papieru. „Otrzymaliśmy w ciągu ostatnich kilku dni kilka wiadomości, które wzbudziły obawy naszej administracji”. Serce zaczęło mi walić. „Jakie wiadomości?” „Anonimowe e-maile i telefony do zarządu naszego szpitala. Wiele osób zgłaszało obawy dotyczące twojego charakteru, stabilności i twojej zdolności do radzenia sobie z presją rezydentury medycznej”. Poczułam się, jakbym dostała cios w brzuch. „Co? To nieprawda. Kto to powiedział?” Doktor Hartley przesunęła papiery po biurku. „To wydruki e-maili, które otrzymaliśmy. Opisują incydent na kolacji publicznej, podczas którego rzekomo miała pani załamanie nerwowe. Według tych raportów, rzucała pani biżuterią, krzyczała wulgarne obelgi na członków rodziny i wybiegła z domu w stanie, który świadkowie opisali jako niestabilną furię”. Wpatrywałam się w słowa na stronie. Kolacja z okazji ukończenia studiów. „Ale to nie tak się stało. W ogóle tak się nie stało, doktor Hartley. To nieprawda. Nic z tego nie jest prawdą”. Mój głos drżał. „Tak, doszło do incydentu na mojej kolacji z okazji ukończenia studiów, ale to nie było to. Moja rodzina powiedziała mi coś niesamowicie bolesnego, a ja po cichu zdjęłam biżuterię, którą mi dali i wyszłam. Niczym nie rzucałam. Nie krzyczałam. Po prostu wyszłam”. Przyjrzała mi się uważnie. „Czy ktoś może potwierdzić pani wersję wydarzeń?” „Tak. Była tam moja przyjaciółka Amanda. Było tam też kilku moich kolegów z uczelni medycznej. Co najmniej kilkunastu świadków, którzy widzieli dokładnie, co się stało”. Mówiłem teraz szybko, słowa lały się jedna po drugiej. „Doktorze Hartley, myślę, że za tymi skargami może stać moja rodzina. Pokłóciliśmy się tamtej nocy i zerwałem z nimi kontakt. Myślę, że chcą mnie ukarać”.
Milczała przez dłuższą chwilę. „Mia, chcę ci wierzyć. Twoja dotychczasowa działalność była wzorowa. Twoi profesorowie wypowiadają się o tobie w samych superlatywach. Twoje staże kliniczne były znakomite, ale…” Wyczuwałam to. „…ale administracja szpitala jest zaniepokojona. Martwią się o dramaty, o to, że niestabilna sytuacja rodzinna wpłynie na twoje wyniki. Kilku członków zarządu naciska na uchylenie twojego stanowiska”. Nie mogłam oddychać. Cała moja kariera, wszystko, na co pracowałam, rozpadało się na moich oczach. „Proszę, proszę, nie rób tego. Mogę udowodnić, co się naprawdę stało. Mogę poprosić moich przyjaciół o przesłanie oświadczeń. Mogę ci udowodnić, że te skargi są fałszywe”. Dr Hartley powoli skinął głową. „Przekonywałam cię, Mio. Walczyłam o utrzymanie twojego stanowiska. Oto, co udało mi się wynegocjować: możesz rozpocząć rezydenturę zgodnie z planem, ale przez pierwsze sześć miesięcy będziesz na okresie próbnym”. „Okres próbny? Co to znaczy?” „To oznacza, że będziesz obserwowana uważniej niż inni mieszkańcy. Jakiekolwiek skargi, problemy, jakiekolwiek incydenty, a twoje stanowisko zostanie natychmiast usunięte. Nie ma drugiej szansy. Musisz być idealna”. To było upokarzające. To było niesprawiedliwe. Ale lepsze to niż stracić wszystko. „Rozumiem. Dziękuję, że walczyłaś o mnie”. „Udokumentuj wszystko, Mia. Jeśli to, co mówisz, jest prawdą i stoi za tym twoja rodzina, musisz się bronić. Zbierz zeznania świadków. Złóż skargi dotyczące fałszywych raportów. Przygotuj swoją obronę”.
Wyszłam z jej gabinetu z mdłościami. Usiadłam w samochodzie i natychmiast zadzwoniłam do Amandy. Odebrała po pierwszym sygnale. „Mia, co się stało? Brzmisz okropnie”. Opowiedziałam jej wszystko. Była wściekła. „To szaleństwo! Zaraz napiszę oświadczenie. Poproszę wszystkich innych, którzy tam byli, żeby też je napisali. To absolutnie nie jest w porządku”. Zgodnie z jej obietnicą, w ciągu dwóch dni miałam szczegółowe pisemne oświadczenia od Amandy i trzech innych kolegów ze studiów medycznych, którzy byli na kolacji. Wszyscy mówili to samo: byłam spokojna. Byłam cicha. Wyszłam spokojnie. Nie było przemocy, krzyków, niestabilności. Złożyłam wszystko do administracji szpitala z formalną skargą dotyczącą fałszywych raportów. Czułam, że się bronię, że przejmuję kontrolę. Powinnam była wiedzieć lepiej.
Rozdział 3: Splątana sieć
Dwa dni przed planowanym rozpoczęciem mojego pobytu zadzwonił telefon. Nieznany numer. Mimo to odebrałam. „Halo, czy to Mia Chen?” „Tak. Kto dzwoni?” „Tu Ralph Sanders. Jestem właścicielem mieszkania, które wynajmujesz na Oak Street”. Zaschło mi w ustach. „Tak”. „Dzwonię, żeby poinformować, że twoja umowa najmu zostaje rozwiązana ze skutkiem natychmiastowym. Wynająłem już to mieszkanie komuś innemu. Masz 72 godziny na opuszczenie lokalu”. „Co? Nie możesz tego zrobić. Mam podpisaną umowę najmu. Zapłaciłem czynsz za pierwszy i ostatni miesiąc oraz kaucję”. „Podałeś fałszywe informacje we wniosku. Otrzymałem telefon od twojego poprzedniego właściciela z informacją, że zostałeś eksmitowany za zniszczenie mienia i niezapłacony czynsz. To oszustwo i umowa najmu zostaje unieważniona”. „To nieprawda! Nigdy mnie nie eksmitowano. Opuściłem moje poprzednie mieszkanie w dobrych stosunkach. Kto do ciebie dzwonił?” „Nie mogę tego powiedzieć, ale informacje były bardzo szczegółowe i pochodziły z wiarygodnego źródła. Już podjąłem decyzję. 72 godziny, panno Chen. Odeślę pani depozyt, gdy tylko sprawdzę, czy nie ma uszkodzeń”. Rozłączył się, zanim zdążyłem się sprzeciwić.
Usiadłam na kanapie, jedynym meblu, jaki posiadałam, i próbowałam przetworzyć to, co się działo. Ktoś zadzwonił do mojego wynajmującego z kłamstwami. Ktoś systematycznie atakował każdą część mojego życia. Miałam rozpocząć jedną z najbardziej wymagających prac w medycynie i miałam zostać bezdomna. Zadzwoniłam do Amandy, która natychmiast zaproponowała mi swoją kanapę. „Możesz zostać, ile potrzebujesz”. „To nie będzie na dłuższą metę. Muszę tylko znaleźć inne lokum, ale dziękuję”. Spędziłam kolejne dwa dni na szukaniu mieszkania, pakując rzeczy. Wszystko, czego potrzebowałam, to pierwszy i ostatni miesiąc, a także kaucja. Miałam pieniądze. Ostrożnie oszczędzałam na dokładnie takie wydatki podczas mojego pobytu.
W dniu, w którym miałem się wyprowadzić, poszedłem zapłacić za nocleg w hotelu, wciąż szukając. Moja karta debetowa została odrzucona. Spróbowałem ponownie, odrzuciłem. Wyciągnąłem kartę kredytową – również odrzuconą. Siedziałem w hotelowym lobby, całe moje życie spakowane w samochodzie na zewnątrz, i otworzyłem aplikację bankową na telefonie. Konto w trakcie weryfikacji. Dostęp tymczasowo ograniczony. Proszę o kontakt z obsługą klienta. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że ledwo mogłem wybrać numer. W uszach brzmiała mi muzyka oczekiwania na połączenie, gdy siedziałem w hotelowym lobby, obserwując ludzi meldujących się i wymeldowujących, którzy prowadzili swoje normalne życie, podczas gdy moje się rozpadało. Po piętnastu minutach w końcu odebrał konsultant. „W czym mogę dziś pomóc?” „Moje konta są zamrożone, zarówno bieżące, jak i oszczędnościowe. Muszę wiedzieć dlaczego”. „Pozwól mi sprawdzić twoje konto. Czy możesz zweryfikować swój numer ubezpieczenia społecznego i datę urodzenia?” Wyrzuciłem z siebie te informacje, głosem napiętym ze stresu. „Widzę, że twoje konto zostało oznaczone jako podejrzane i potencjalnie kradzież tożsamości. Dział ds. oszustw nałożył tymczasowe wstrzymanie do czasu zakończenia dochodzenia”. „Kradzież tożsamości? Nie zgłosiłem żadnej kradzieży tożsamości. Kto to zgłosił?” „Nie widzę tych szczegółów, ale zgodnie z notatkami, oznaczono wiele podejrzanych transakcji i ktoś skontaktował się z nami z obawami. Dochodzenie potrwa od siedmiu do dziesięciu dni roboczych”. „Od siedmiu do dziesięciu dni! Potrzebuję teraz dostępu do swoich pieniędzy. Zaraz stracę dach nad głową. Zaczynam nową pracę. Mam rachunki do opłacenia”. „Rozumiem twoją frustrację, ale dla twojego bezpieczeństwa musimy zakończyć dochodzenie. Czy mogę ci jeszcze w czymś pomóc?” Chciałem krzyczeć. Zamiast tego powiedziałem: „Nie, dziękuję” i się rozłączyłem.
Sprawdziłam portfel. 63 dolary w gotówce. To było wszystko. To było wszystko, do czego miałam dostęp na świecie. Miałam 12 000 dolarów na koncie oszczędnościowym, które zebrałam przez lata pracy na kilku etatach – pieniądze potrzebne na czynsz, jedzenie, benzynę, na wszystko, czego potrzebowałam podczas rezydentury, kiedy pracowałam po 80 godzin tygodniowo i ledwo wiązałam koniec z końcem – i nie mogłam ich tknąć. Moja rezydentura zaczynała się za dwa dni. Dwa dni. Potrzebowałam profesjonalnego ubrania, stetoskopu, wygodnych butów. Potrzebowałam miejsca do życia. Potrzebowałam jedzenia. I miałam 63 dolary. Zadzwoniłam ponownie do Amandy. Odebrała natychmiast. „Co się znowu dzieje?” „Moje konta bankowe są zamrożone. Ktoś zgłosił podejrzaną aktywność i kradzież tożsamości. Nie mam dostępu do swoich pieniędzy”. „O mój Boże, Mia. Dobrze. Dobrze. Moja kanapa jest twoja. Serio, tak długo, jak będziesz jej potrzebowała. Znajdziemy rozwiązanie”.
Pojechałem do mieszkania Amandy oszołomiony. Mieszkała w małym, dwupokojowym mieszkaniu ze swoją dziewczyną, Sarą. Przywitały mnie, pomogły mi wnieść moje pudła, a Amanda kazała mi usiąść i coś zjeść, podczas gdy Sarah przygotowywała kanapę z koców i poduszek. „Czuję się jak ciężar” – powiedziałem. „Nie jesteś. Jesteś moim przyjacielem i przechodzisz przez coś strasznego. Pozwól nam pomóc”. Tej nocy zgłosiłem oszustwo w banku. Zgłosiłem na policję nękanie. Próbowałem ustalić, kto złożył fałszywe zgłoszenia dotyczące moich kont, ale wszystko było anonimowe, nie do namierzenia. Profesjonalnie.
Następnego ranka zadzwonił mój telefon. Nie rozpoznałam numeru, ale coś kazało mi odebrać. „Mia, tu Tyler”. Krew mi zmroziła krew w żyłach. „Skąd masz ten numer?” „Nieważne. Dzwonię, bo to trwa już wystarczająco długo”. „Nie mam ci nic do powiedzenia”. „Posłuchaj tylko przez chwilę. Wszystko to może zniknąć – problemy z miejscem zamieszkania, problemy z mieszkaniem, kontami bankowymi, wszystko. Mama i tata chcą tylko przeprosin”. I oto jest. Potwierdzenie. To oni stoją za tym wszystkim. „Przeprosin?” Zaśmiałam się. I zabrzmiało to gorzko nawet w moich uszach. „Za co? Za to, że broniłam się? Za to, że stawiałam granice? Za to, że ich publicznie zawstydzałam?” „Za zrobienie sceny. Chcą, żebyś napisała w mediach społecznościowych, że się myliłaś i okazałaś brak szacunku. Chcą, żebyś przy niedzielnym obiedzie przeprosiła przed dalszą rodziną. To wszystko. To wystarczy, żeby to się skończyło”. „Jesteś prawnikiem, Tyler. Wiesz, że to, co opisujesz, to nękanie. Wymuszenie. To nielegalne”. Jego głos stał się zimny. „Udowodnij to. Wszystkie te skargi? Anonimowe. Bank? Standardowa procedura w przypadku oszustwa. Właściciel? Podjął własną decyzję na podstawie informacji, które otrzymał. Nic nas z tym nie łączy. Znam ludzi w twoim szpitalu, Mia. Znam ludzi w twoim banku. Znam ludzi wszędzie. Nasza rodzina ma powiązania, których nawet sobie nie wyobrażasz. Utrudniasz nam to o wiele bardziej, niż to konieczne. Jesteśmy rodziną. W końcu wrócisz na kolanach. Czemu sobie tego nie ułatwisz?”
Coś we mnie pękło. „Wolę wszystko stracić, niż dać ci tę satysfakcję. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj”. Rozłączyłam się i natychmiast zablokowałam numer. Potem siedziałam tam, drżąc, z adrenaliną krążącą w moim ciele. Amanda wyszła z sypialni. „Kto to był?” „Mój brat, potwierdzający to, co już wiedzieliśmy. Oni za tym wszystkim stoją”. „Powinnyśmy iść na policję”. „Ma jednak rację. Nie ma dowodów. Wszystko jest anonimowe, wszystko jest poszlakowe, a on jest prawnikiem z koneksjami. Jestem nikim”. „Nie jesteś nikim. Zostaniesz dr Mią Chen i będziesz niesamowita”. Chciałam jej wierzyć. Naprawdę.
Rozdział 4: Niewidzialny architekt
Następnego dnia rozpocząłem rezydenturę. Włożyłem jedyny strój służbowy, jaki miałem, który wciąż wyglądał przyzwoicie. Założyłem stare trampki, bo nie było mnie stać na nowe. Pojechałem do Memorial Hospital na ćwierć baku, bo nie było mnie stać na tankowanie. I pomimo wszystko, pomimo wyczerpania, stresu i przerażenia, pojawiłem się. Przeszedłem orientację. Spotkałem się z innymi rezydentami. Przepracowałem pierwszą zmianę na oddziale ratunkowym i było dobrze. Naprawdę dobrze. Lekarz dyżurny, dr Marcus Reynolds, nawet wziął mnie na bok, żeby powiedzieć, że wykonałem świetną pracę z trudnym pacjentem. Przez chwilę poczułem nadzieję. Może uda mi się to przetrwać. Może uda mi się przejść przez to i wyjść z tego cało.
W przerwie obiadowej sprawdziłam telefon. Była wiadomość od sekretarki dr Hartley. Dr Hartley musi cię natychmiast przyjąć w swoim gabinecie. Ścisnęło mnie w żołądku. Doszłam do jej gabinetu na nogach jak z galarety. Dr Hartley wyglądała na wyczerpaną. „Mia, przepraszam. Walczyłam o ciebie. Naprawdę”. „Co się stało?” „Szpital otrzymał dziś rano anonimowy list. Twierdzi się w nim, że sfałszowałaś fragmenty swojego podania o przyjęcie na studia medyczne. Konkretnie, że dopuściłaś się plagiatu danych z projektu badawczego na trzecim roku”. Poczułam zawroty głowy. „To nieprawda. Nic z tego nie jest prawdą”. „Wiem. A przynajmniej ci wierzę . Ale administracja szpitala nie ma wyboru. Musimy to zbadać. Dopóki to dochodzenie się nie zakończy, zostajesz zawieszona w programie rezydentury ze skutkiem natychmiastowym”. „Zawieszona? Na jak długo?” „Nie wiem. To może potrwać tygodnie. Może dłużej. Bardzo mi przykro, Mia”.
zobacz więcej na następnej stronie
Reklama
Yo Make również polubił
Szybkie i skuteczne usuwanie pleśni za pomocą nadtlenku wodoru
10 sposobów, w jaki Twoje ciało może Ci mówić, że coś jest nie tak
Najlepsze ciasto orzechowe na świecie! Weź tylko 2 talerze, ponieważ jeden nie wystarczy…
Kruche migdały: prosty przepis do zrobienia w domu