Moja najlepsza przyjaciółka, która wychodziła za mąż za mężczyznę, którego kochałam, błagała mnie, żebym pracowała jako kelnerka na jej weselu. Podczas przyjęcia moja córka zemdlała. Mój były wyprowadził ją na zewnątrz, a potem też zemdlał. Jego ostatnie słowa, zanim zemdlał, brzmiały: „Sprawdź jej sukienkę”. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Moja najlepsza przyjaciółka, która wychodziła za mąż za mężczyznę, którego kochałam, błagała mnie, żebym pracowała jako kelnerka na jej weselu. Podczas przyjęcia moja córka zemdlała. Mój były wyprowadził ją na zewnątrz, a potem też zemdlał. Jego ostatnie słowa, zanim zemdlał, brzmiały: „Sprawdź jej sukienkę”.

Była bezwładna.

Goście po prostu… gapili się. Stali, obserwowali, niektórzy wyciągali telefony. Maria, siedząca przy głównym stole, wyglądała na zirytowaną. Wściekłą. „Angelina, co się dzieje? Niszczysz mi…”

„WSZYSCY, ZEJDŹCIE Z DROGI!”

To był Max. Przeskoczył krzesło, przecisnął się przez tłum i uklęknął obok mnie. Nie wahał się. Sprawdził jej puls, przyłożył ucho do ust.

„Jej oddech jest płytki. Jest spalona.”

Zdarł z siebie marynarkę, wziął Yesenię w ramiona i pobiegł do drzwi wejściowych. „Niech ktoś zadzwoni na 911! NATYCHMIAST!”

Pobiegłam za nim, szlochając, a mój fartuch łopotał.

Wypadł na chodnik, w chłodne nocne powietrze. Delikatnie położył ją na ławce, odchylając jej głowę do tyłu.

„Wszystko w porządku, Angelino. Wszystko w porządku” – wysapał. „Karetka już jedzie”.

Patrzył na nią, jego twarz wyrażała przerażenie i skupienie. „Co… co ona zjadła?”

„Nic!” krzyknęłam. „Ona dopiero co była w biurze! Ona… o Boże, Max…”

Patrzył na swoje dłonie. Dłonie, które trzymały Yesenię. Były jaskrawoczerwone, pokryte wściekłymi pręgami.

„Angelina” – powiedział, jego głos brzmiał dziwnie, szeptem. „Moje ręce… one… one płoną”.

Spojrzał z poparzonych dłoni na różową sukienkę Yesenii. Jego oczy rozszerzyły się z przerażającego zrozumienia.

„O mój Boże” – wyszeptał. „Ta sukienka. To ta… sukienka…”

Spojrzał na mnie z bladą twarzą. „Powiedz lekarzom… powiedz im, żeby rozcięli jej sukienkę. Natychmiast. Powiedz im, że to… trucizna…”

A potem jego oczy wywróciły się, a on padł nieprzytomny na chodnik.

 

Prawda

Następne kilka godzin było najdłuższymi w moim życiu. Dwie karetki. Dwa szpitale. Yesenia została przewieziona na oddział pediatryczny. Max na oddział ratunkowy dla dorosłych.

Wyszedł do mnie lekarz z ponurą miną. „Pani córka ma ogromne szczęście. Doznała poważnego oparzenia chemicznego i zatrucia ogólnoustrojowego. Cokolwiek było na tej sukience… to była silna trucizna kontaktowa. Jeszcze 20 minut, a jej układ oddechowy całkowicie by przestał działać. Jej sukienka… była tym przesiąknięta”.

„Ale… jak?” wyszeptałam.

„Przeprowadzamy badania toksykologiczne” – powiedział. „Policja jest tutaj. Będą chcieli z tobą porozmawiać”.

Policja. Wszystko się rozmyło. Powiedziałam im wszystko. Opowiedziałam im o Yesenii, o sukience, o Maksie.

„A ten człowiek, który się załamał?” – zapytał oficer. „Kim on był?”

„On… on jest panem młodym” – wyszeptałam. „Ze ślubu”.

„A on trzymał dziewczynę?”

„Tak… on… on ją uratował.”

Znaleźli to na sukience. To silnie skoncentrowana toksyna, często występująca w przemysłowych pestycydach, zmieszana z jakimś olejem, aby przywierała do tkaniny. Została wtarta, grubą warstwą, w wewnętrzną stronę jej różowej sukienki.

Siedziałem w szpitalu, otępiały. Kto by to zrobił? Dlaczego?

Potem wszedł detektyw. „Pani Lazar? My… musimy porozmawiać o pani przyjaciółce, Marii.”

„A co z nią?”

„Przeglądaliśmy nagrania z monitoringu z zaplecza restauracji. Pomieszczenie, w którym była twoja córka”.

Pokazał mi swój tablet. Był ziarnisty, czarno-biały. Widniała na nim Yesenia, kolorująca. Potem drzwi się otwierają. To Maria. W sukni ślubnej. Uśmiecha się. Trzyma małą, ciemną butelkę.

„Cześć, Yesenia” – mówi na nagraniu. „Jaka śliczna sukienka! Wylałaś na nią coś? Proszę, niech koleżanka mamusi ci ją wyczyści”.

Na nagraniu widać, jak klęczy, bierze szmatkę i… wyciera wnętrze sukienki Yesenii, stojąc tyłem do kamery.

„No, już lepiej!” powiedziała, klepiąc Yesenię po plecach. „A teraz idź się dobrze bawić”.

Patrzyłem, a żołądek podchodzi mi do gardła. „Ona… ona to zrobiła”.

„Wierzymy, że tak” – powiedział detektyw. „Kiedy pan Orłow zasłabł, jego nowa żona, Maria, wpadła… w histerię. Nie martwiła się. Była wściekła . Krzyczała na ratowników medycznych. Jeden z nich, świadek, słyszał, jak mówiła: »Nie wolno mu było jej dotykać ! To nie było dla niego !«. A potem… »Ta głupia smarkula, wszystko zepsuła !«”

W końcu zrozumiałem. Trucizna nie była dla Yesenii. Nie do końca. Była dla mnie.

Maria nie chciała, żeby Max mnie zobaczył na ślubie. Bała się, że on… co? Zmieni zdanie? Wiedziała, że ​​jeśli Yesenia „zachoruje”, odejdę. Lekka wysypka, lekka gorączka i mnie nie będzie.

Ale ona, w swojej potwornej zazdrości, użyła czegoś, czego nie rozumiała. Użyła śmiertelnej trucizny. Prawie zabiła moją córkę, żeby mnie wyrzucić z pokoju.

I otruła mężczyznę, którego właśnie poślubiła.

 

AKTUALIZACJA: Sześć miesięcy później

Maria:

Została aresztowana tej samej nocy. Na własnym ślubie. Dowody były przytłaczające. Nagranie wideo. Zeznania ratowników medycznych. Zakup pestycydu, powiązany z jej kartą kredytową. Próbowała powoływać się na niepoczytalność, twierdząc, że „nie wiedziała”, że to trucizna. Jednak oskarżenie, częściowo finansowane przez bardzo rozgniewanego Maxa Orlova, dowiodło, że badała jego skutki od tygodni.

Nie chciała po prostu rozchorować Yesenii. Chciała ją zabić, „usunąć problem” z moją córką, którą uważała za moją więź z Maxem.

Została uznana za winną. Usiłowanie zabójstwa. Została skazana na 25 lat więzienia.

Maks.:

Przeżył. Było źle. Jego dłonie były poobijane od oparzeń chemicznych i spędził dwa tygodnie w szpitalu. Ale wyzdrowiał.

Tego dnia, kiedy wyszedł, przyszedł do mojego mieszkania. Nie zadzwonił. Po prostu… się pojawił.

„Angelina” – powiedział, mając zabandażowane ręce.

„Max” – szepnąłem.

„Ja… ja tak bardzo przepraszam. Ja… ja wiedziałam, że ona jest… niestabilna. Nigdy… nigdy nie myślałam…”

„Nie masz za co przepraszać” – powiedziałam, a łzy spływały mi po twarzy. „Uratowałaś życie mojej córce”.

„Nie” – powiedział, a jego oczy zaszkliły się łzami. „Oboje uratowaliście moje.”

Doprowadził do unieważnienia małżeństwa.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

8 wczesnych objawów zapalenia stawów, których nie należy ignorować

Stosuj naturalne kremy lub żele: na bazie arniki, wintergreenu lub olejków eterycznych, mogą one zapewnić miejscową ulgę. Przyjęcie odpowiednich środków ...

Herbata spalająca tłuszcz, która pomogła mi schudnąć 50 funtów!

Kurkuma (przeciwzapalna, doskonała z czarnym pieprzem dla lepszego wchłaniania) 🫖 Przygotowanie: Zaparz zieloną herbatę: Pozostaw do zaparzenia. Zaparz torebkę herbaty ...

Sernik z wiaderka na kruchym spodzie

Przygotowanie Wszystkie składniki na masę serową oprócz jaj zmiksować na jednolitą masę. Na końcu dodać jajka i również zmiksować. Z ...

Niedoczynność tarczycy – nie musisz stosować lewotyroksyny

Operacja przejmuje kontrolę. Powtórz! W następnej fazie chirurdzy usuwają tę przeklętą tarczycę, która jest źródłem problemów, a nawet dyskomfortu mechanicznego ...

Leave a Comment