Moja mama powiedziała: nie przyjeżdżaj na święta, bo „narobisz nam wstydu”. Dziesięć dni później nadal stałam pod ich drzwiami… patrząc, jak chłopak mojej siostry patrzy na mnie, jakbym była jego wspomnieniem, ostrzeżeniem i żalem, które zderzyły się ze sobą jednocześnie. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Moja mama powiedziała: nie przyjeżdżaj na święta, bo „narobisz nam wstydu”. Dziesięć dni później nadal stałam pod ich drzwiami… patrząc, jak chłopak mojej siostry patrzy na mnie, jakbym była jego wspomnieniem, ostrzeżeniem i żalem, które zderzyły się ze sobą jednocześnie.

„Okradasz mnie” – powiedziałem, a mój głos ledwie słyszalny był szeptem. „To mój fundusz powierniczy, moje pieniądze”.

Zamknął za sobą drzwi ze spokojnym rozmysłem.

„Nie powinnaś przeglądać prywatnych dokumentów, Rebecco.”

„Prywatne? To dokumenty dotyczące mojego funduszu powierniczego, tego, który założyli dla mnie babcia i dziadek Callaway”.

Podniosłem wydrukowany kupon wypłaty.

„W lutym zeszłego roku wypłaciłeś 50 000 dolarów. Gdzie się podziały?”

„To nie tak, jak myślisz” – powiedział, przechodząc przez pokój i próbując odebrać mi teczkę.

Cofnąłem się, ściskając dowody.

„To mi to wyjaśnij. Bo to wygląda na kradzież.”

„Rodzina pomaga rodzinie” – powiedział protekcjonalnym tonem, który zazwyczaj rezerwował dla trudnych pacjentów. „Pieniądze były potrzebne na inwestycje, które przynoszą korzyści nam wszystkim. Jestem powiernikiem i podjąłem decyzję”.

„Bez mojej wiedzy, bez mojej zgody? Tak nie działają trusty, tato. Jestem dorosły, a nie dzieckiem, któremu możesz coś ukraść”.

„Zniż głos” – ostrzegł. „Naprawdę chcesz zrobić scenę w Wigilię? Przed Jamesem Blackwellem i Harringtonami?”

„Nie obchodzi mnie, kto jest na dole. To moje pieniądze. Prawie 200 000 dolarów”.

„To pieniądze, które planuję ostatecznie zwrócić funduszowi” – ​​powiedział lekceważąco. „Inwestycje po prostu potrzebują czasu, żeby dojrzeć. To jest biznes, Rebecco. Coś, czego nigdy do końca nie zrozumiałaś”.

Jego protekcjonalność rozpaliła gniew, który narastał we mnie przez cały wieczór.

„Rozumiem na tyle, żeby wiedzieć, że to, co robisz, jest nielegalne. Mogę to zgłosić”.

Coś błysnęło w jego oczach. Czy to był strach?

Jednak szybko zniknęło, zastąpione przez chłodną władzę.

„Nie dramatyzuj. To sprawa rodzinna i omówimy ją po świętach. A teraz odłóż te papiery i zejdź na dół, zanim twoja matka wyśle ​​ekipę poszukiwawczą”.

„Rozmawiamy o tym teraz” – nalegałem.

„Nie, nie jesteśmy”. Jego ton nie pozostawiał miejsca na dyskusję. „Nie dziś wieczorem. Nie, kiedy będziemy mieli gości. Twoja matka za bardzo się napracowała przy tej kolacji i nie pozwolę, żebyś ją zepsuł swoim teatralnym zachowaniem. Porozmawiamy po świętach”.

Wyciągnął rękę po teczkę i po chwili wahania oddałem jej ją.

Jaki miałam wybór? Stworzenie sceny tylko wzmocniłoby ich narrację o mnie jako trudnej, zawstydzającej córce.

„To jeszcze nie koniec” – powiedziałem cicho.

„Nie spodziewałem się tego. Zawsze potrafiłeś chować urazę.”

Włożył teczkę z powrotem do szuflady biurka i zamknął ją.

„A teraz popraw makijaż i wróć na kolację.”

I Rebecca.

Zatrzymał się w drzwiach.

„Ani słowa nikomu o tym nie powiedziałem.”

Długo po jego odejściu stałam jak sparaliżowana, a moje myśli pędziły jak szalone. Zdrada głęboko mnie zraniła. Nie tylko sama kradzież, ale i nonszalancki sposób, w jaki zlekceważył moje obawy. Jakby odebranie mi spadku było jego prawem. Jakby moje uczucia nie miały znaczenia.

Kiedy w końcu wróciłem do stołu, podawano deser. Wślizgnąłem się na krzesło, starając się utrzymać równowagę w dłoniach, gdy podnosiłem widelec.

James, siedzący po drugiej stronie stołu, znów patrzył na mnie z zamyślonym wyrazem twarzy. Czy on w jakiś sposób wiedział, co właśnie odkryłem? Wydawało się to niemożliwe, ale coś w jego spojrzeniu sugerowało świadomość wykraczającą poza zwykłą ciekawość.

Udało mi się przebrnąć przez deser na autopilocie, wciąż oszołomiony moim odkryciem. Kiedy dostrzegłem, że ojciec na mnie patrzy, jego wyraz twarzy był wyraźny.

Nie rób scen.

Wyjątkowo byliśmy zgodni. Nie będę robił scen, jeszcze nie.

Ale to nie był koniec.

Bożonarodzeniowy poranek wstał jasny i zimny, a promienie słońca odbijały się od świeżego śniegu, który spadł w nocy. Ledwo spałem, a w głowie krążyły mi pytania o dokumenty funduszu powierniczego. Jak długo to trwało? Czy moja matka wiedziała? Czy Thomas był świadomy? I co najważniejsze, co jeszcze przede mną ukrywali?

Wymiana prezentów świątecznych w rodzinie Wilsonów tradycyjnie odbywała się punktualnie o 10:00 po lekkim śniadaniu. Jako dziecko, to była moja ulubiona część świąt Bożego Narodzenia – magiczny moment, gdy przestrzeń pod choinką odkrywała skarby wybrane specjalnie dla mnie.

Teraz miałam wrażenie, że to kolejny występ w sztuce, w której wszyscy oprócz mnie znali swoje kwestie.

Zniosłam starannie wybrane prezenty na dół i ułożyłam je pod choinką, obok już tam leżących paczek. Mimo wszystko czułam iskierkę oczekiwania. Włożyłam w każdy prezent szczerą uwagę, wybierając przedmioty, które świadczyły o mojej dbałości o preferencje i potrzeby członków mojej rodziny.

Jakaś mała, irracjonalna część mnie wciąż liczyła na wzajemną troskliwość.

„No i jest, wreszcie” – powiedziała moja mama, gdy weszłam. „Mieliśmy zaczynać bez ciebie”.

Rodzina zebrała się w świątecznych strojach. Mama w czerwonym, kaszmirowym swetrze, tata w świątecznym, zielonym swetrze, który prawdopodobnie kosztował więcej niż większość ubrań. Samantha i James siedzieli razem na sofie, wyglądając, jakby wyszli z reklamy Ralpha Laurena. Thomas i Charlotte zajęli sofę, z uprzejmie wyczekującymi minami.

„Kawy, Rebecco” – zaproponował Thomas, wskazując na srebrny serwis stojący na stoliku nocnym.

„Dziękuję” – powiedziałem, zaskoczony tą drobną uprzejmością.

Kiedy przygotowywałem kubek, zauważyłem, że James znowu patrzy na mnie z tym samym nieodgadnionym wyrazem twarzy. O co mu chodziło?

Wymiana prezentów rozpoczęła się od tego, że moja mama wcieliła się w rolę Świętego Mikołaja, rozdając paczki jeden po drugim, zgodnie z wcześniej ustaloną kolejnością. Usiadłem po turecku na podłodze przy kominku, tak jak w dzieciństwie, choć teraz pozycja ta wydawała mi się niezręczna i niegodna w porównaniu z tym, gdzie wszyscy inni siedzą.

„Dla Richarda, od Samanthy i mnie” – oznajmiła moja mama, wręczając ojcu elegancko zapakowane pudełko.

W środku znajdował się niezwykle rzadki, zabytkowy zegarek, który wywołał u mojego ojca szczere zdziwienie.

„Samantha, Diane, to jest niezwykłe. Musiało kosztować fortunę”.

„Tylko to, co najlepsze dla ciebie, tato” – mruknęła Samantha.

Mój własny prezent dla ojca – zegarek z limitowanej edycji, nad którym spędziłem tygodnie, nagle wydał mi się nieadekwatny w porównaniu z nim. Kiedy w końcu go otworzył, jego podziękowania były co najwyżej zdawkowe.

Ten schemat się powtarzał. Thomas i Charlotte dostali od moich rodziców weekendowy wypad do luksusowego kurortu spa. Samantha dostała w prezencie parę diamentowych kolczyków, które sprawiły, że piszczała z radości. James, mimo że był nowym członkiem rodziny, dostał drogi zestaw kijów golfowych, które, jak zapewnił go ojciec, będą idealne, gdy dołączysz do nas w klubie golfowym.

Kiedy nadszedł czas na moje prezenty, nerwowo patrzyłam, jak je otwierają. Mama udawała, że ​​podziwia torebkę, którą wybrałam, ale później usłyszałam, jak szepcze do mojej ciotki.

„To model z zeszłego sezonu. Oczywiście Rebecca nigdy nie robi tego idealnie”.

Prezenty, które otrzymałam, opowiadały swoją własną historię. Podczas gdy Samantha rozpakowywała nowego iPada, kaszmirowe swetry i luksusowe perfumy, dostałam zwykłą kartę podarunkową, szalik z wciąż widoczną metką z rabatem oraz poradnik pt. „Pewność siebie w karierze dla kobiet”, który wywołał uśmiech na twarzy Samanthy.

Ta różnica była tak oczywista, że ​​aż śmieszna.

Prawie.

Podczas gdy sprzątano papier do pakowania, przeprosiłam, potrzebując świeżego powietrza i przestrzeni, by uciec od dusznej atmosfery wymuszonej świątecznej radości. Ogródek na tyłach domu, teraz pokryty nieskazitelnym śniegiem, oferował ukojenie. Stałam na zadaszonym patio, obserwując, jak mój oddech tworzy obłoki w zimnym powietrzu.

„Było tam strasznie, prawda?”

Odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa stojącego w drzwiach, trzymającego w obu rękach parujący kubek.

„Przyniosłem ci gorącą czekoladę” – powiedział, podając jeden z kubków. „Wydawało mi się, że ci się przyda”.

„Dziękuję” – powiedziałem ostrożnie, przyjmując napój.

„Czy nie powinieneś być w środku i czarować rodziny?”

Wzruszył ramionami.

„Obecnie analizują niedawny rozwód sąsiadów. Pomyślałem, że mogę zrobić sobie przerwę od rodzinnego sportu Wilsonów, jakim jest osądzanie innych”.

Wbrew sobie, zaśmiałem się. To była zaskakująco trafna ocena ulubionej rozrywki mojej rodziny.

„No więc” – kontynuował, opierając się o balustradę tarasu – „dyrektor wykonawczy ds. strategii w Greenscale. To imponujące”.

„Brzmisz jak zaskoczony.”

„Nie jestem zaskoczony. Zainteresowany.”

Wziął łyk swojego napoju.

„Śledziłem niektóre z waszych kampanii. Rebranding Horizon Bank został przeprowadzony wyjątkowo dobrze”.

Przyglądałem mu się z ciekawością. Większość osób z mojego kręgu rodzinnego ledwo rozumiała, na czym polega marketing, poza tworzeniem atrakcyjnych reklam. A jednak James odnosił się do konkretnych kampanii z wyraźną wiedzą.

„Znasz się na marketingu.”

„Znam się na biznesie” – odpowiedział. „I rozpoznaję dobrą strategię, kiedy ją widzę. Twoja praca się wyróżnia”.

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, drzwi tarasowe otworzyły się ponownie i wyszła Samantha. Jej twarz napięła się, gdy nas zobaczyła razem.

„Proszę bardzo, James. Mama cię szuka. Chce ci pokazać rodzinne albumy ze zdjęciami.”

Jej ton był słodki, ale jej wzrok był ostry, gdy przeskakiwała między nami.

„Wejdź do środka, dobrze? Potrzebuję chwili z siostrą.”

Gdy James zniknął w domu, Samantha zwróciła się w moją stronę.

“Co robisz?”

„Rozmawiasz? Czy to teraz narusza zasady rodziny Wilsonów?”

„Nie bądź słodki. James jest dla ciebie nieosiągalny.”

Przewróciłam oczami.

„Spokojnie, Sam. Rozmawialiśmy tylko o pracy. Nie próbuję ci ukraść chłopaka”.

„Zawsze to robisz” – syknęła. „Próbujesz wcisnąć się tam, gdzie nie pasujesz”.

„O czym mówisz?”

„Trzymaj się z daleka od Jamesa. To ważne dla mnie, dla nas wszystkich”.

Jej intensywność wydawała się niewspółmierna do sytuacji.

„Dlaczego twój związek z Jamesem jest dla wszystkich taki ważny? Spotykałaś się już z wieloma bogatymi facetami”.

Coś przemknęło przez jej twarz, mieszanina złości i czegoś jeszcze.

Strach.

„Nie masz pojęcia, o co tu chodzi.”

„Więc mnie oświec.”

Zamiast odpowiedzieć, odwróciła się, żeby wrócić do środka, ale złapałem ją za ramię.

„Zaczekaj. Skoro już rozmawiamy szczerze, może wyjaśnisz mi coś jeszcze. Dlaczego ciocia Catherine pytała wcześniej, czy nadal chodzę do tej terapeutki? Nigdy nie byłam na terapii”.

Wyraz twarzy Samanthy zamarł.

„To było pewnie tylko nieporozumienie”.

„Nie, nie było. A wujek William pytał, jak się trzymam, jakbym był chory czy coś. Co ty opowiadałeś ludziom o mnie?”

Próbowała się wyrwać, ale trzymałem mocno.

„Samantho, co mówiłaś?”

Po chwili napiętej ciszy westchnęła dramatycznie.

„Dobrze. Kilka lat temu, kiedy miałeś kłopoty po tym, jak pominięto cię przy awansie w poprzedniej pracy, byłeś trudny.”

„Trudne jak?”

„Wiesz, wzruszające, dzwonienie do mamy o dziwnych porach, narzekanie, jakie to wszystko niesprawiedliwe. To było niezręczne dla wszystkich”.

Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.

„Przeżywałam trudny okres i zwróciłam się o wsparcie do rodziny. To normalne”.

„Nie tak, jak ty to robiłeś. Byłeś obsesyjny, ciągle gadałeś o tym, jak twój szef ma na ciebie pretensje, jak wszyscy są przeciwko tobie. To przerażało mamę”.

„I co z tego? Powiedziałeś wszystkim, że miałem załamanie nerwowe.”

Miała na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na lekko zawstydzoną.

„Musieliśmy tylko wyjaśnić, dlaczego nie byłeś tu tak często, dlaczego opuściłeś ślub kuzynki Rachel i urodziny Thomasa. Mogłem więc wspomnieć, że poświęcasz trochę czasu na skupienie się na swoim zdrowiu psychicznym”.

„Przegapiłem te wydarzenia, ponieważ pracowałem po 60 godzin tygodniowo, próbując odbudować swoją karierę po tym niepowodzeniu”.

Zdrada była dla mnie jak cios fizyczny.

„Mówiłeś rodzinie, że jestem psychicznie niestabilny”.

„Nie dramatyzuj. Powiedziałem tylko, że masz pewne problemy i potrzebujesz profesjonalnego wsparcia. To było łatwiejsze niż tłumaczenie twoich problemów w pracy”.

„Łatwiej komu? Masz pojęcie, co zrobiłeś? Jak bardzo zaszkodziłeś mojej reputacji w rodzinie”.

„Och, proszę cię” – prychnęła. „Twoja reputacja i tak była już powodem rodzinnego rozczarowania. Dałam im tylko powód, żeby cię żałowali, zamiast cię osądzać”.

Jej słowa były bolesne i okrutne.

„Nie miałeś prawa.”

„Chroniłam rodzinę” – upierała się. „Twoje ciągłe narzekanie i negatywne nastawienie były żenujące. Tata dostawał pytania od kolegów o to, co dolega jego córce. To źle świadczyło o nas wszystkich”.

Poczułam się niedobrze. Przez lata zastanawiałam się, dlaczego niektórzy krewni traktowali mnie z rezerwą i niezręcznym dystansem. Teraz wiedziałam, że moja siostra rozsiewała plotki o moim zdrowiu psychicznym, by chronić reputację rodziny.

„Czy wszyscy myślą, że jestem szalony?”

„Nie przesadzaj. Oni po prostu myślą, że miałeś jakieś problemy i poszukałeś pomocy. To nic wielkiego. Świadomość zdrowia psychicznego jest teraz w modzie”.

Jej nonszalanckie podejście do zbagatelizowania szkód, jakie wyrządziła, odebrało mi mowę. Nie chodziło tylko o nieporozumienie czy jednorazowe kłamstwo. Moja siostra celowo stworzyła na mój temat fałszywą narrację, która miała usprawiedliwiać moją nieobecność na spotkaniach rodzinnych, a jednocześnie umniejszać moją wiarygodność.

Ile jeszcze kłamstw na mój temat naopowiadali? W jakim stopniu postrzeganie mojej rodziny opierało się na fikcji stworzonej po to, by utrzymać mnie w roli problematycznej córki?

„Musisz im powiedzieć prawdę” – powiedziałem w końcu. „Wszystkim”.

Samantha się zaśmiała.

„To się nie dzieje. A zresztą, kto by ci uwierzył? Emocjonalna siostra znowu wybucha w Boże Narodzenie. Odpuść sobie, Rebecco. Skup się dziś na zrobieniu dobrego wrażenia, zamiast odgrzebywać starożytną historię”.

Odwróciła się i wróciła do domu, zostawiając mnie samego z miażdżącym ciężarem tej nowej zdrady.

Najpierw mój ojciec kradł mi pieniądze. Teraz to.

Co jeszcze odkryję, zanim te święta dobiegną końca?

Obiad w Boże Narodzenie tradycyjnie był momentem, kiedy do świętowania dołączała dalsza rodzina. O 13:00 jadalnia zapełniła się ciotkami, wujkami i kuzynami, wymieniającymi się świątecznymi pozdrowieniami i nadrabiającymi zaległości w rodzinnych nowinkach. Krążyłam między nimi w oszołomieniu, wciąż przetwarzając rewelację Samanthy o kłamstwach, które rozsiewała.

Kilkoro krewnych podeszło do mnie z tą szczególną mieszanką entuzjazmu i ostrożności, zarezerwowaną dla kogoś, kto uważa się za emocjonalnie kruchego. Kuzynka Rachel ścisnęła mnie za ramię i powiedziała, że ​​wyglądam o wiele lepiej. Wujek William pochwalił moją odwagę, nie precyzując, w czym dokładnie się odważyłem. Każda interakcja potwierdzała to, co przyznała Samantha. Wszyscy myśleli, że miałem jakieś załamanie nerwowe.

Skubałem właśnie indyka z sosem żurawinowym, gdy mój kuzyn Nathan zajął miejsce obok mnie. Jako bankier inwestycyjny w prestiżowej firmie w Nowym Jorku, Nathan zawsze był uważany za kolejny przykład sukcesu rodziny Wilsonów.

„Rebecca” – powitał mnie z wyćwiczonym urokiem. „Mama mówi, że ostatnio lepiej ci idzie. Dostałaś awans”.

„Dyrektor wykonawczy ds. strategii w Greenscale Media” – odpowiedziałem automatycznie.

Jego brwi poszybowały w górę.

„Greenscale. Serio?”

Coś w jego reakcji wydawało się nie tak. Nie tylko zaskoczenie, ale wręcz przerażenie.

„Tak. Od miesiąca. Dlaczego?”

„Bez powodu” – odparł szybko. „Po prostu imponująca firma, która robi wielkie rzeczy w przestrzeni cyfrowej”.

Zanim zdążyłem zadać mu kolejne pytanie, przy naszym stoliku pojawił się James i zaproponował Nathanowi szklankę szkockiej.

„Twój ojciec wspominał, że wolisz Macallana” – powiedział płynnie.

Nathan przyjął drinka, ale wyraz jego twarzy pozostał napięty.

„Dzięki. Rebecca właśnie opowiadała mi o swojej nowej posadzie w Greenscale.”

Wzrok Jamesa powędrował w moją stronę.

„Tak, rozmawialiśmy wcześniej o niektórych z ich kampanii. Innowacyjna praca.”

Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałem na obu mężczyzn, wyczuwając jakąś niewypowiedzianą komunikację.

„Jeśli pozwolisz” – powiedział Nathan nagle – „muszę porozmawiać z wujkiem Richardem o pewnej sprawie”.

Kiedy odszedł w pośpiechu, zwróciłam się do Jamesa.

„O co chodziło? Co masz na myśli mówiąc o tym dziwnym napięciu? Nathan praktycznie uciekł, kiedy wspomniałeś o Greenscale.”

James wziął łyk swojego drinka i przyglądał mi się ponad krawędzią szklanki.

„Jesteś bardzo spostrzegawczy.”

„A ty jesteś bardzo wymijający.”

Uśmiechnął się lekko.

„W porządku. Nathan jest po prostu zaskoczony słysząc o twojej firmie, ponieważ była ona ostatnio przedmiotem dyskusji w niektórych kręgach finansowych”.

„Jakiego rodzaju dyskusje?”

James zawahał się.

„To prawdopodobnie nie jest—”

„No i jesteście” – przerwała im Samantha, pojawiając się obok nas z wymuszonym uśmiechem. „James, tata chce cię przedstawić sędziemu Franklinowi. Jest bardzo zainteresowany strategiami inwestycyjnymi waszej rodziny”.

James skinął głową uprzejmie, ale jego wzrok nadal utkwiony był we mnie.

„Kontynuujemy naszą rozmowę później” – powiedział, zanim pozwolił Samancie poprowadzić się.

Ta interakcja wprawiła mnie w zakłopotanie. Co takiego było w Greenscale, że Nathan był tak poruszony? I dlaczego James zdawał się wiedzieć o tym więcej niż ja?

Patrzyłem, jak Nathan odciągnął mojego ojca na bok, przy barze. Ich rozmowa była ożywiona, choć ich głosy były zbyt ciche, by je podsłuchać. Twarz ojca pociemniała, gdy Nathan przemówił. Obaj mężczyźni od czasu do czasu zerkali w moją stronę.

Po obiedzie, gdy większość rodziny zasiadła w salonie, aby tradycyjnie obejrzeć film „To wspaniałe życie”, zauważyłem, że Nathan i James idą w stronę gabinetu mojego ojca.

Ciekawość wzięła górę nad ostrożnością i poszedłem za nim, dyskretnie ustawiając się przy częściowo otwartych drzwiach.

„Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałeś, że pracuje w Greenscale” – powiedział Nathan napiętym głosem. „To wszystko zmienia”.

„Zniż głos” – odpowiedział mój ojciec. „To nie zmienia planu. Rebecca nie ma pojęcia o sytuacji w Wilson Medical Partners”.

„Ale co, jeśli się dowie? Co, jeśli już wie, że Greenscale to firma marketingowa, którą Archer Consolidated rozważa w sprawie rebrandingu? Jeśli Archer przejmie Wilson Medical Partners, a firma Rebekki zajmie się ich marketingiem, ona…”

„Ona jest tylko w dziale kreatywnym” – zbył mnie ojciec. „Nie będzie miała dostępu do tak szczegółowych informacji”.

„Właściwie” – wtrącił głos Jamesa – „jest dyrektorem wykonawczym ds. strategii. To stawia ją w samym centrum wiedzy o potencjalnych klientach i przejęciach”.

Zapadła chwila pełnej oszołomienia ciszy, zanim mój ojciec znów się odezwał.

„Skąd to wiesz?”

„Zależy mi na tym, żeby wiedzieć takie rzeczy” – odparł chłodno James. „I w przeciwieństwie do ciebie, naprawdę przyjrzałem się jej karierze, zamiast ją zignorować”.

„To katastrofa” – jęknął Nathan. „Jeśli dowie się o kłopotach finansowych i potencjalnym przejęciu Archera, zanim zapewnimy sobie pomoc finansową…”

„Nie zrobi tego” – upierał się mój ojciec. „Rebecca nie rozumie biznesu na tym poziomie. Dopóki James będzie trzymał się planu i pomoże nam zabezpieczyć inwestycję Blackwell, ustabilizujemy sytuację, zanim ona w ogóle się o tym dowie”.

„A jak właściwie James ma to zrobić?” – zapytał Nathan. „Samantha sprowadziła go tu tylko po to, żeby wykorzystać jego rodzinne koneksje dla ratunku. Jeśli Rebecca zacznie z nim rozmawiać o Greenscale…”

„Stoję tutaj” – przerwał jej chłodno James – „i nie podoba mi się to, że mówi się o mnie, jakbym był tylko rekwizytem Samanthy”.

Mój umysł był wirujący.

Wilson Medical Partners, firma inwestycyjna mojego ojca, która skupiała się na start-upach z branży technologii medycznych, miała kłopoty finansowe i liczyła, że ​​dzięki koneksjom rodziny Jamesa uda się jej uzyskać pomoc finansową.

Co Greenscale miał z tym wszystkim wspólnego?

Przysunąłem się bliżej, wytężając słuch, ale mój ruch sprawił, że podłoga zaskrzypiała. Rozmowa w środku natychmiast ucichła.

„Czy jest tam ktoś?” zawołał mój ojciec.

Szybko wkroczyłem na scenę, decydując, że lepsza będzie konfrontacja, niż zostanie przyłapanym na podsłuchiwaniu.

„Tak, ja też, i chciałbym wiedzieć, co się dzieje.”

Trzej mężczyźni wpatrywali się we mnie z różnymi wyrazami zdumienia i przerażenia. Nathan wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. Twarz mojego ojca stwardniała do surowego wyrazu, którego używał, gdy wygłaszał polecenia trudnym pacjentom. James, o dziwo, wyglądał niemal na ulżonego.

„Rebecco, to prywatna rozmowa” – zaczął mój ojciec.

„O mnie, o mojej firmie, o jakimś planie dotyczącym Jamesa.”

Skrzyżowałem ramiona.

„Myślę, że zasługuję na to, żeby wiedzieć, co się dzieje”.

„To tylko rozmowa o interesach” – próbował Nathan. „Nic, co by cię naprawdę dotyczyło”.

„Bo wyraźnie słyszałem swoje nazwisko i moją firmę, które były wielokrotnie wymieniane. O co chodzi z tymi kłopotami Wilson Medical Partners? I o jakim planie dotyczącym Jamesa mówiłeś?”

Nathan rzucił mojemu ojcu przerażone spojrzenie.

„Wujku Richardzie, ja…”

„Nie masz się czym martwić, Rebecco” – wtrącił gładko mój ojciec. „Po prostu rozważamy restrukturyzację. Nathan ma tendencję do przesadnego dramatyzowania wyzwań biznesowych”.

„Przestań mnie okłamywać” – powiedziałem stanowczo. „Słyszałem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że dzieje się coś poważnego. Czy to ma coś wspólnego z pieniędzmi, które zabrałeś z mojego funduszu powierniczego?”

Oczy Nathana rozszerzyły się.

„Powiedziałeś jej o tym?”

„Znalazła dokumenty” – przyznał niechętnie mój ojciec – „ale nie rozumie kontekstu”.

„To wyjaśnij mi to” – zażądałem. „Wszystko”.

Zapadła napięta cisza. Nathan rozpaczliwie spojrzał na mojego ojca, szukając rady. Ojciec zdawał się rozważać swoje możliwości.

Ostatecznie impas przełamał James.

„Twoja rodzinna firma inwestycyjna w sektorze medycznym jest na skraju bankructwa” – powiedział wprost. „W ciągu ostatnich 5 lat dokonali serii nietrafionych inwestycji, których kulminacją była ogromna strata na urządzeniu medycznym, które nie przeszło badań FDA”.

„Jamesie” – warknął mój ojciec – „to poufna informacja”.

James zignorował go i skupił się na mnie.

„Próbowali utrzymać firmę na powierzchni, zaciągając pożyczki z różnych źródeł, w tym z twojego funduszu powierniczego, najwyraźniej. Ale kończą im się opcje. Potrzebują dużego inwestora, który ich uratuje, zanim informacje o ich sytuacji finansowej staną się publiczne”.

„I tu właśnie pojawiacie się Wy” – zapytałem, gdy wszystko zaczęło składać się w całość.

James skinął głową.

„Blackwell Investment Group dysponuje kapitałem, który pozwoli uratować Wilson Medical Partners. Samantha zorganizowała naszą współpracę, aby ułatwić nam nawiązanie kontaktu”.

To objawienie było dla mnie jak fizyczny cios.

„Więc ty i Samantha tak naprawdę nie jesteście…”

„Spotykamy się od około 3 tygodni” – potwierdził. „Właśnie na tyle długo, żeby ta świąteczna wizyta była realna”.

Zwróciłem się do ojca, czując narastającą we mnie złość.

„Okradłeś mój fundusz powierniczy, żeby podtrzymać swoją upadającą firmę, a potem ty i Samantha wymyśliliście ten fałszywy romans, żeby ją uratować”.

„To jest bardziej skomplikowane” – zaczął mój ojciec.

„I Greenscale. Co moja firma ma z tym wspólnego?”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Sekret babci: Jak liść laurowy i sól mogą zmienić twoje gotowanie?

Liście laurowe dokładnie umyj i wysusz. Pokrusz je na mniejsze kawałki (możesz to pozostałości lub za pomoc moździerza). W małej ...

Posyp 1 łyżką martwe korzenie storczyka! Nagle odżyły i kwitną przez cały rok.

Aby zapobiec dalszym uszkodzeniom i pobudzić wzrost nowych korzeni, konieczne jest usunięcie wszystkich uszkodzonych korzeni: Ostrożnie wyjmij storczyk z doniczki ...

Objawy udaru mózgu: jakie są sygnały ostrzegawcze?

Jakie są czynniki ryzyka? Istnieje kilka czynników ryzyka wystąpienia udaru. Niektóre z nich są kontrolowane, inne nie: Wiek: osoby powyżej ...

Leave a Comment