Mam na imię Stella, mam 32 lata i pracuję jako projektantka dla marki odzieżowej. To wymagająca praca, ale ją kocham. Mój mąż, który pracuje w dziale HR w tej samej firmie, i ja mamy wspaniałą córkę, która właśnie rozpoczęła pierwszą klasę liceum. Rozpoczęcie nowej szkoły jest trudne, ale dzięki córce starałam się poznać „przyjaciółki-mamy” z jej otoczenia.
Jedną z tych kobiet jest Isabelle. Ma 35 lat, a jej mąż jest wysokim rangą urzędnikiem państwowym. Poznałam też Emmę, pracownicę na pół etatu, która jest, praktycznie rzecz biorąc, pełnoetatową przyjaciółką Isabelle.
Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam o nich dobrego zdania. Isabelle jest jedną z takich kobiet – bystrą, piękną, niewątpliwie charyzmatyczną, ale też niesamowicie egocentryczną. Wpada w furię, gdy sprawy nie idą po jej myśli i ma paskudny zwyczaj obnoszenia się zarobkami męża, jakby były jej osobistym osiągnięciem. Patrzy z góry na wszystkich, a zwłaszcza na inne mamy.
A ja, z jakiegoś powodu, stałam się jej ulubionym obiektem zainteresowania. Ponieważ pracuję w branży modowej i staram się dobrze ubierać (nawet mając ograniczony budżet, a przynajmniej tak zakładała), traktowała mnie jak część jej otoczenia, kogoś, kogo można „naprawić”. Ale ilekroć się spotykałyśmy, zawsze znajdowała sposób, by krytykować moje „poczucie mody” i wygłaszać pasywno-agresywne (a czasem wręcz agresywne) komentarze na temat mojej biedy.
Chciałam zakończyć ten toksyczny związek, ale moja córka chodziła do liceum dopiero od niecałego roku. Nie chciałam narażać się na kłopoty z wpływową paczką „przyjaciółek-matek” i nieumyślnie utrudniać córce życia towarzyskiego. Zrobiłam więc to, co robi wielu z nas: starałam się dyskretnie unikać Isabelle, a kiedy mi się nie udawało, pozwalałam, by jej komentarze spłynęły na mnie.
Ale sprawy zaszły tak daleko, że nie mogłam już ich ignorować.
SESJA CHWALENIA SIĘ
„Słuchaj, niedługo będę budował nowy dom. Musimy iść na lunch!”
Pewnego weekendu Isabelle zawołała mnie, żeby podzielić się tą samą nowiną, którą dzieliła się od miesięcy. Dziś wyglądało na to, że zebrała nas specjalnie, żeby pochwalić się ostatecznymi planami. Spędzanie cennej soboty na słuchaniu przechwałek Isabelle wydawało mi się marnotrawstwem, ale ostatnio odmawiałam jej i wiedziałam, że muszę „postawić czoła prawdzie”, żeby zachować pokój.
Siedzieliśmy w drogiej restauracji, takiej, w której za tost z awokado trzeba zapłacić 25 dolarów.
„To doskonała lokalizacja, bardzo elegancka dzielnica, z ogromną działką” – powiedziała Isabelle, przeglądając zdjęcia w telefonie. „To był pierwotnie tylko dom modelowy, ale chciałam dodać mu osobisty akcent, rozumiesz? Dlatego kazałam im dodać taras o powierzchni 93 metrów kwadratowych i pełnowymiarowy blat w kuchni”.
Gdy Isabelle radośnie się tym podzieliła, Emma, doskonale odgrywając swoją rolę, zapytała: „Wow, Isabelle! To musi cię kosztować fortunę , prawda?”
Isabelle promieniała. „Byłam trochę zszokowana , kiedy zobaczyłam wycenę” – powiedziała, udając skromność. „Ale przy zarobkach mojego męża to żaden problem. Właściwie” – zaśmiała się – „to prawie za mało. Denerwuje mnie to”.
Potem obdarzyła mnie tym swoim oślepiającym uśmiechem. „Czy ty i twój mąż rozważaliście kupno domu, Stello?”
Wymusiłam uśmiech. „Ach, nie. Nie stać nas teraz na takie luksusy. Rynek wynajmu jest wystarczająco szalony”.
Isabelle wydawała się szczerze zadowolona z siebie, jakby moja odpowiedź potwierdziła jej wyższość. Potem zaczęła mi udzielać nieproszonych rad, wciskając mi torby swoich marek.
„Dam ci jedną z moich starych torebek, Stella. Jeszcze nie nosiłaś tej, którą ci dałam, prawda?” Przypomniałam sobie „ekskluzywną” (i szczerze mówiąc, brzydką) torebkę, którą dała mi na zeszłe święta. Nie przypadła mi do gustu i nie chciałam jej sprzedawać, więc schowałam ją gdzieś na dnie szafy. „Przeraża cię to , że to designerska marka?” – kontynuowała. „A może po prostu nie pasuje do twoich… no wiesz… tanich ubrań? Ech, nie mam u siebie żadnych tanich marek. Co za dylemat”.
Podczas gdy ja tylko kiwałam głową i popijałam wodę, Isabelle przeszła płynnie do swojego drugiego ulubionego tematu: ile wydaje na siebie. „Tylko w tym miesiącu wydałam ponad 5000 dolarów na kosmetyki. Tylko na pielęgnację, wiesz. Chyba powinnam więcej oszczędzać, ale jak już się zacznie, to chce się robić coraz więcej i więcej!” Spojrzała na mnie i Emmę. „Wiesz, ludzie tutaj naprawdę powinni wydawać na siebie więcej. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że wyglądają jak… no cóż… starsze kobiety?”
Wydatki na urodę są różne dla każdego, a dla dziecka w liceum nie jest to priorytetem. Ale ja nie mogłam tego powiedzieć. Gdybym to zrobiła, zbagatelizowałaby to jako „zazdrość i gorycz biedaka”. Więc po prostu milczałam, uśmiechałam się i pozwalałam jej mówić, rozpaczliwie mając nadzieję, że ten bolesny lunch się skończy.
Trzymała nas tam prawie do 16:00. W końcu, gdy wychodziliśmy, Isabelle zasugerowała, że zaprosi nas na parapetówkę, gdy tylko nowy dom będzie gotowy. Chciałem odmówić, ale byłem wyczerpany. Chciałem po prostu wrócić do domu. Więc przyjąłem jej „propozycję” i zakończyłem rozmowę.


Yo Make również polubił
Pij wodę na pusty żołądek zaraz po przebudzeniu – 8 niedocenianych korzyści, które mogą zmienić Twoje życie
Suszona domowa przyprawa do przygotowania różnych potraw
Jeśli zauważysz tego owada w swoim domu, zachowaj czujność
To takie mądre! Chciałbym wiedzieć o tym wcześniej!