„Albo Sarah Blackwood, która zajmowała się leasingiem tego pięknego Range Rovera, którego właśnie zaparkowałeś na moim podjeździe? Albo dr Jennifer Ashford, która sfinansowała twoje luksusowe pobyty wellness w Miami i Scottsdale? Albo Marcus Chin, który zainwestował dwadzieścia pięć tysięcy dolarów w twój startup, który tak naprawdę nie istnieje?”
Grant wydał z siebie taki dźwięk, jakby ktoś go uderzył.
Twarz Lydii całkowicie zbladła, jej wzrok błądził to we mnie, to w stronę drzwi wejściowych, jakby planowała drogę ucieczki.
„Nie wiem… to… jesteś zdezorientowany” – wyjąkała Lydia. „Przekręcasz fakty. Próbujesz nas zniszczyć, bo jesteś zazdrosny. Bo wiesz, że łączy nas coś prawdziwego”.
Zadzwonił mój telefon. Dźwięk przeciął napięcie jak nóż.
Odebrałem na głośniku, bo jeśli miałbym zniszczyć czyjeś pieczołowicie zbudowane imperium, to mógłbym to zrobić z teatralną precyzją.
„Eliza, tu Rebecca Winters” – odezwała się jej rześkim, profesjonalnym głosem. „Jestem tu z innymi”.
Trzymałem telefon między nami, tak aby Grant i Lydia mogli słyszeć.
„Cześć, Rebecco” – powiedziałem. „Idealny moment. Lydia przyjechała do mnie dwadzieścia cztery godziny wcześniej. Już rozładowuje kartony do przeprowadzki”.
Głos Rebekki był słyszalny niczym skalpel.
„Jakież to interesujące” – powiedziała. „Lydia, jeśli mnie słyszysz, chcę, żebyś wiedziała, że właśnie zakończyłam składanie wstępnych skarg do prokuratury generalnej stanu, wydziału ds. oszustw konsumenckich i urzędu skarbowego (IRS). Pomyślałam, że może chciałabyś wiedzieć, co się wydarzy”.
Twarz Lydii zmieniła kolor z bladego na szary, a następnie na chorobliwie zielony. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Do rozmowy dołączył głos Sary.
„Tu Sarah Blackwood” – powiedziała. „Udokumentowałam całą twoją obecność w mediach społecznościowych. Każde świadectwo, każde twierdzenie, każdą zmyśloną historię. Wszystko jest zachowane wraz z sygnaturami czasowymi i metadanymi. Możesz teraz usunąć swoje konta, ale to nie będzie miało znaczenia. Mamy wszystko”.
Następnie odezwał się kliniczny ton Jennifer.
„Dr Jennifer Ashford” – powiedziała. „Skontaktowałam się z FDA w sprawie pani nielicencjonowanej działalności w zakresie suplementów. Są bardzo zainteresowani produktami, które rzekomo regulują gospodarkę hormonalną i wzmacniają układ odpornościowy, bez odpowiednich certyfikatów. To jurysdykcja federalna”.
Na końcu odezwał się głos Marcusa — zimny i precyzyjny.
„Marcus Chin” – powiedział. „Prześledziłem twoje pieniądze przez trzy firmy-wydmuszki zarejestrowane w Delaware. Urząd Skarbowy będzie zachwycony czterystoma tysiącami dolarów niezgłoszonych dochodów w ciągu sześciu lat”.
Nastała cisza tak głęboka, że słyszałem, jak zabytkowy zegar w korytarzu odlicza sekundy.
Lydia drżącymi rękami chwyciła torbę podróżną i ruszyła w stronę drzwi.
Uśmiechnąłem się i zobaczyłem, jak jej świat rozpada się na kawałki.
„Wychodzisz tak szybko?” – zapytałem. „Ale przecież dopiero co przyjechałeś”.
Dłoń Lydii zacisnęła się na torbie. Przez chwilę myślałem, że może faktycznie ucieknie – po prostu wyskoczy za drzwi i zniknie w nocy. Ale zamiast tego wyprostowała ramiona i spróbowała jeszcze raz uratować sytuację.
„To wszystko nieporozumienie” – powiedziała, a jej głos stracił ten chrapliwy ton i stał się twardszy, bardziej wyrachowany. „Elizo, nie wiem, co Grant ci powiedział o naszym związku, ale najwyraźniej jesteś zdezorientowana w kwestii…”
„Zdezorientowany?” Podszedłem bliżej, wciąż trzymając telefon w dłoni, z wyraźnie widoczną na ekranie dokumentacją nieruchomości. „Pozwól mi wyjaśnić wszelkie wątpliwości”.
„Rebecca płaciła dziewięć tysięcy dolarów przez dziewięć miesięcy za to, co jej powiedziałeś, że jest czynszem za twoje prywatne studio treningowe” – powiedziałem. „To studio to tak naprawdę twoje mieszkanie w Hoboken – to, w którym mieszkasz. Myślała, że pomaga ci utrzymać przestrzeń biurową. W rzeczywistości płaciła za twój czynsz”.
Lydia zacisnęła szczękę.
„To nie jest—”
„Sarah opłacała miesięczny leasing Range Rovera, którym dziś wieczorem tu przyjechałeś” – kontynuowałem. „Od siedmiu miesięcy. To trzy tysiące sto pięćdziesiąt dolarów. Powiedziałeś jej, że to wspólna inwestycja biznesowa, że będziesz używać pojazdu do transportu sprzętu i dojazdów do klientów twojego rozwijającego się imperium wellness”.
Widziałem kalkulację w oczach Lydii. Próbowała wywnioskować, ile tak naprawdę wiem i czy da radę się z tego wymigać.
„Dr Ashford sfinansował sześć podróży w ciągu ośmiu miesięcy – do Miami, Scottsdale, Sedony, Tulum, Santa Fe i Kostaryki” – powiedziałem. „Łączny koszt wyniósł około osiemnastu tysięcy. Powiedziałeś jej, że to zaawansowane programy certyfikacyjne z zakresu żywienia farmaceutycznego. To były luksusowe wakacje”.
Grant zamilkł całkowicie, jego twarz przybrała barwę starej gazety. Stał jak sparaliżowany na środku naszego holu, jak ktoś, kto właśnie patrzył, jak całe jego pojmowanie rzeczywistości legło w gruzach.
„Marcus zainwestował dwadzieścia pięć tysięcy w twój startup wellness” – dodałem. „Pokazałeś mu biznesplan, prognozy finansowe, analizę rynku. Nic z tego nie było prawdziwe. Pieniądze trafiły na konta oszczędnościowe, które budowałeś przez trzy lata”.
„A Grant” – powiedziałam, odwracając się do męża – „zapłacił LB Consulting piętnaście tysięcy dolarów za »usługi doradztwa biznesowego«, z tą różnicą, że LB Consulting nie istnieje jako zarejestrowany podmiot gospodarczy. Te pieniądze pokrywały twoje codzienne wydatki – artykuły spożywcze, media, zakupy, rozrywkę. Myślał, że pomaga ci budować imperium. Płacił twoje rachunki”.
Twarz Lydii z bladej stała się czerwona, a panikę zastąpiła złość.
„Nie masz prawa do—”
„Po co?” – zapytałem. „Żeby zbadać oszustwo? Skontaktować się z innymi ofiarami? Udokumentować działalność przestępczą?”
Podniosłem telefon.
„Mam pełne prawo” – powiedziałam. „Też jestem ofiarą, Lydio. Sypiałaś z moim mężem, zabierałaś mu pieniądze i planowałaś wprowadzić się do mojego domu. To daje mi pełne prawo”.
Przez głośnik telefonu słyszałem, jak Rebecca pisze.
„Eliza, dodaję coś do czatu grupowego” – powiedziała. „Dowody, które właśnie dotarły od jednej z nowych ofiar – Helen Torres”.
Mój telefon zawibrował. Otworzyłem czat grupowy i zobaczyłem serię zrzutów ekranu – wiadomości tekstowe między Lydią a Helen z ostatnich czterech miesięcy.
„Grant, powinieneś to zobaczyć” – powiedziałam, zwracając w jego stronę telefon.
Wziął ją drżącymi rękami, przeglądając wiadomości. Widziałem, jak jego twarz się zmienia, gdy czytał słowa Lydii innej kobiecie.
W końcu znalazłam kogoś, kto mnie rozumie. Odnoszącego sukcesy doradcę finansowego, który kończy swoje małżeństwo. Razem zbudujemy coś pięknego. Imperium wellness, które łączy jego doświadczenie biznesowe z moim coachingiem. Daje mi wszystko – swój dom, wsparcie, swoją przyszłość. Potrzebuję tylko trochę pomocy, żeby się najpierw ustabilizować.
Głos Granta był ledwie szeptem.
„Powiedziałeś jej, że oddaję ci swój dom” – powiedział.
„Nasz dom” – poprawiła Lydia automatycznie, po czym zdawała się zdawać sobie sprawę ze swojego błędu. „Mam na myśli ten dom, w którym, jak mówiłaś, będziemy mieszkać razem”.
„Dom, którego nigdy nie posiadałem” – powiedział Grant głuchym głosem. „Dom, który należy do powiernictwa rodziny Elizy. Zbudowałeś cały swój plan wokół czegoś, czego nigdy nie mogłem oddać”.
Z głośnika dobiegł głos Marcusa, zimny i analityczny.
„To fatalny błąd w jej działalności” – powiedział. „Obiecywała każdemu z nas inną przyszłość – wspólną emeryturę, partnerstwo biznesowe, duchową więź, imperium finansowe – ale nigdy nie zweryfikowała faktycznych aktywów. Zakładała je na podstawie stylu życia i wyglądu. Klasyczny błąd oszusta. Chciwość bierze górę nad należytą starannością”.
Maska Lydii w końcu pękła całkowicie. Starannie skonstruowana osobowość influencerki wellness rozsypała się, a na jej miejscu pojawiło się coś twardszego, bardziej desperackiego.
„Nie masz pojęcia, jak to jest” – powiedziała, a jej głos drżał z wściekłości. „Patrzeć, jak ludzie tacy jak ty mieszkają w takich domach, jeżdżą drogimi samochodami, jeżdżą na wakacje, wydają pieniądze, jakby nic nie znaczyły. Ciężko na wszystko pracowałam. Budowałam relacje. Dawałam wartość. Ja…”
„Dopuściłaś się oszustwa” – powiedziała Rebecca przez telefon, a głos jej adwokata był ostry jak szkło. „Systematycznie atakowałaś żonatych profesjonalistów, identyfikowałaś ich słabe punkty, stosowałaś spersonalizowaną manipulację emocjonalną dla każdej osoby i wyłudzałaś pieniądze pod fałszywym pretekstem. To nie jest budowanie relacji. To oszustwo”.
„Uwierzyłam ci, kiedy mówiłeś, że masz problemy” – dodała Sarah. „Chciałam pomóc. Dałam ci dostęp do moich kont firmowych, bo myślałam, że jesteśmy partnerami. Zdradziłeś to zaufanie”.
„Suplementy, które mi sprzedałaś, zawierały nieujawnione składniki” – powiedziała Jennifer, a jej głos znów brzmiał klinicznie. „Zleciłam ich przebadanie po przeczytaniu e-maila Elizy. Nie tylko nie mają licencji, ale są potencjalnie niebezpieczne. Mogły spowodować poważne obrażenia”.
Wzrok Lydii błądził między telefonem, drzwiami, Grantem i mną. Była osaczona i zdawała sobie z tego sprawę.
„To prowokacja” – powiedziała, chwytając się czegokolwiek. „Skoordynowałeś ten atak. Spiskowałeś przeciwko mnie”.
„Koordynacja reakcji ofiar to nie prowokacja” – powiedziała Rebecca. „To sprawiedliwość. A jutro rano, kiedy wejdę do biura prokuratora generalnego stanu, oni się zgodzą”.
Grant w końcu odzyskał głos.
„Ilu?” zapytał Lydię. „Ilu osobom to zrobiłaś?”
Milczenie Lydii było wystarczającą odpowiedzią.
„Zidentyfikowaliśmy siedem potwierdzonych ofiar w ciągu ostatnich trzech lat” – powiedział Marcus. „Ale biorąc pod uwagę wzorce finansowe, które obserwuję, podejrzewam, że jest ich więcej – prawdopodobnie sprzed pięciu lub sześciu lat, być może w innych stanach, zanim założyła swoją działalność w New Jersey”.
Grant położył mój telefon na stoliku w przedpokoju i spojrzał na Lydię, jakby widział ją po raz pierwszy.
„Opowiadałem ci o moich klientach” – powiedział. „Opowiadałem ci o mojej karierze. Mówiłem o rozwodzie, o budowaniu wspólnej przyszłości – a ty cały czas mnie nagabywałeś”.
„Grant, nie rozumiesz” – powiedziała.
„Rozumiem doskonale” – powiedział. Jego głos był płaski, pozbawiony emocji. „Byłem celem. Tylko tym kiedykolwiek byłem”.
Lydia podjęła ostatnią, desperacką próbę kontrolowania narracji.
„Dobrze” – powiedziała. „Chcesz prawdy? Tak, brałam pieniądze od ludzi, którzy mogli sobie na to pozwolić. Tak, opowiadałam różne historie różnym ludziom. Ale dawałam wartość. Pomogłam ci wrócić do formy, Grant. Udzieliłam Rebecce wsparcia emocjonalnego podczas jej spraw rozwodowych. Pomogłam Sarah przemyśleć strategię biznesową. Zapewniłam Jennifer porady dotyczące dobrego samopoczucia. Marcusowi porady finansowe. Każdy coś zyskał”.
„Mamy kłamstwa” – powiedziałem cicho. „Starannie skonstruowane kłamstwa, mające na celu wyciągnięcie maksymalnej wartości. Zbadałeś każdą osobę, wyczułeś jej emocjonalne potrzeby i sprzedałeś jej fantazję, jednocześnie zabierając jej pieniądze”.
Głos Rebekki przemówił ostatecznie.
„Lydia, jestem adwokatką od rozwodów od piętnastu lat” – powiedziała. „Widziałam każdą taktykę manipulacji, każde usprawiedliwienie, każdą racjonalizację. To, co właśnie powiedziałaś – twierdzenie, że wniosłaś wartość, a jednocześnie przyznanie się do oszustwa – będzie bardzo źle wyglądać w sądzie. Radziłabym ci przestać mówić i skontaktować się z prawnikiem”.
Lydia nagle straciła chęć do walki. Jej ramiona opadły, a starannie utrzymywana postawa załamała się. Nagle wyglądała na mniejszą, młodszą, mniej jak pewna siebie influencerka wellness, a bardziej jak ktoś, kto został przyłapany na robieniu czegoś okropnego.
„Muszę wyjść” – powiedziała cicho.
„To pierwsza szczera rzecz, jaką powiedziałeś dziś wieczorem” – odpowiedziałem.
Wzięła torbę podróżną i ruszyła w stronę drzwi. Grant nie próbował jej zatrzymać. Ja też nie.
W drzwiach zatrzymała się i obejrzała.
„Jeśli to cokolwiek znaczy”, powiedziała, „troszczyłam się o ciebie, Grant. Przynajmniej trochę”.
Grant roześmiał się gorzko i złamanym śmiechem.
„Zależało ci na moim koncie” – powiedział. „Zejdź mi z oczu”.
Lydia otworzyła drzwi i wysiadła w noc. Range Rover – Range Rover Sarah – zaskoczył z cichym mruknięciem. Reflektory omiotły nasze przednie szyby, gdy wyjeżdżała z podjazdu. Staliśmy w milczeniu, obserwując, jak tylne światła znikają na naszej wysadzanej drzewami ulicy.
Pierwsza odezwała się Rebecca przez głośnik telefonu.
„Poszło lepiej, niż się spodziewałam” – powiedziała. „Niczemu nie zaprzeczyła. To znacznie uprości postępowanie sądowe”.
„Wiedziała, że została złapana” – powiedział Marcus. „Nie było sensu zaprzeczać udokumentowanym dowodom”.
„Widziałaś jej minę, kiedy powiedziałaś jej o posiadaniu domu?” – zapytała Sarah. „To było piękne”.
„Sprawiedliwość zazwyczaj taka jest” – powiedziała cicho Jennifer.
Podniosłem telefon ze stolika w przedpokoju.
„Dziękuję wam wszystkim za wiarę we mnie” – powiedziałem. „Za tak szybką koordynację. Za gotowość do zgłoszenia się. To by się nie udało bez was wszystkich”.
„Powinniśmy ci podziękować” – powiedziała Rebecca. „Połączyłeś fakty. Połączyłeś nas. Dałeś nam siłę, żeby ją powstrzymać”.
„Co się teraz stanie?” zapytała Sarah.
Spojrzałem na Granta, stojącego w naszym holu, otoczonego szczątkami jego starannie zaplanowanej przyszłości.
„Teraz kończymy to, co zaczęliśmy” – powiedziałem. „Rebecca jutro złoży skargę. Reszta z nas dostarczy dokumentację. I pozwolimy systemowi prawnemu robić to, do czego został stworzony”.
„Zgadzam się” – powiedział Marcus. „Do rana będę miał gotową dokumentację finansową”.
„Tak samo” – powiedziała Jennifer. „Będę nadal współpracować z FDA”.
„Będę nadal monitorować jej media społecznościowe na wypadek, gdyby próbowała usunąć dowody” – dodała Sarah. „Wszystko jest zabezpieczone, ale możemy dowiedzieć się więcej, obserwując jej reakcję”.
Pożegnaliśmy się i zakończyliśmy rozmowę.
Odłożyłam telefon i spojrzałam na Granta.
„Siedem lat” – powiedział w końcu. „Siedem lat małżeństwa, a tobie zajęło osiem tygodni, żeby wszystko zniszczyć”.
„Niczego nie zniszczyłem” – powiedziałem. „Sam to zrobiłeś, wybierając ją zamiast mnie. Dopilnowałem tylko, żeby poniesiono konsekwencje”.
Powoli skinął głową, sprawiając wrażenie, jakby starzał się na moich oczach.
„Co się z nami teraz stanie?” zapytał.
Myślałam o papierach rozwodowych, które rzucił we mnie tamtego popołudnia na ganku, o publicznym upokorzeniu, które dla mnie zamierzył, o domu, który próbował mi oddać, a którego nigdy nie mógł mi oddać.
„Teraz” – powiedziałem cicho – „znajdź sobie inne miejsce do spania na noc. Bo ten dom – mój dom – nie jest już twoim domem”.
Grant się nie poruszył. Stał w holu, wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stała Lydia, jakby gdyby patrzył wystarczająco długo, mogłaby się pojawić i wyjaśnić, że to wszystko jakieś straszne nieporozumienie.
„Grant” – powiedziałem. „Mówiłem poważnie. Musisz znaleźć sobie inne miejsce do spania na noc”.
Odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć, a na jego twarzy malowały się różne emocje – złość, zaprzeczenie, rozpacz, a na końcu coś, co wyglądało na akceptację.
„Gdzie mam iść?” zapytał.
„To już nie mój problem” – powiedziałem. „Możesz pojechać do hotelu. Możesz zadzwonić do znajomego. Możesz spać w samochodzie, jeśli mnie to obchodzi. Ale nie zostaniesz dziś w tym domu”.
„Elizo, proszę…”
„Proszę, co?” – zapytałem. „Proszę, wybacz mi? Proszę, udawaj, że nie rzuciłeś we mnie papierami rozwodowymi dziś po południu na ganku? Proszę, zapomnij, że próbowałeś mnie eksmitować z własnego domu, żeby twoja oszustka mogła się wprowadzić?”
Mój głos podnosił się, pomimo moich prób zachowania spokoju.
„Upokorzyłeś mnie przed całym naszym sąsiedztwem” – powiedziałem. „Zrobiłeś ze mnie widowisko. Spodziewałeś się, że rozpłaczę się i będę błagał o kolejną szansę. No cóż, oto twoja konfrontacja z rzeczywistością, Grant. Nie błagam. Już po mnie”.
Otworzył usta, zamknął je, otworzył znowu.
„Czy mogę chociaż spakować trochę ubrań?” zapytał.
„Masz piętnaście minut” – powiedziałem. „Weź tyle, ile potrzebujesz na kilka dni. Resztę ustalimy z prawnikami”.
Grant powoli wchodził po schodach, każdy stopień ciężki od porażki. Słyszałam, jak krząta się po naszej sypialni – otwierają się szuflady, przesuwają się drzwi szafy, słychać dźwięk zamka walizki. Przez cały ten czas mój telefon wibrował od aktualizacji z czatu grupowego.
Rebecca o 20:47:
Właśnie dostałem potwierdzenie z biura prokuratora generalnego stanu. W poniedziałek rano rozpoczynają formalne śledztwo. Sprawa postępuje szybciej, niż się spodziewałem.
Sarah o 20:52:
Znalazłem zapasowe konto Lydii na Instagramie pod nieco zmienioną nazwą. Używała go do rekrutowania nowych celów. Zrzuty ekranu zostały zrobione i zapisane. Ta kobieta planowała rozszerzyć swoją działalność.
Jennifer o 21:03:


Yo Make również polubił
9 Użytecznych Zastosowań Talku, o Których Nie Wiedziałeś!
Kremowy galaretka truskawkowa
Nikt mi nie powiedział
Zawsze kładź 2 liście laurowe pod poduszkę – dowiedz się dlaczego