„Panie Adler, uważam, że doszło do nieporozumienia. Moja klientka, pani Cole, nie ubiega się o alimenty na małżonka od pana Prestona”.
Adler i Alex wymienili spojrzenia pełne zaskoczenia i drwiny.
Żadnych alimentów.
Czy planowała odejść z pustymi rękami?
Katarzyna kontynuowała stanowczym głosem.
„Nasze żądania są bardzo proste. Po pierwsze, natychmiastowy rozwód w oparciu o niezbite dowody niewierności pana Prestona”.
Przesunęła w ich stronę teczkę po stole.
W środku znajdowały się zdjęcia Alexa i Lacy w intymnych pozach w Chicago. Były nawet ich zdjęcia z małą Maddie wchodzącą i wychodzącą z luksusowego kompleksu apartamentowego.
Wyraz twarzy Alexa nieznacznie się zmienił.
Nie spodziewał się, że Liz będzie miała coś takiego.
„Po drugie” – kontynuowała Catherine – „dotyczy majątku. Apartament przy Park Avenue jest majątkiem mojej klientki przedmałżeńskim, więc nie podlega dyskusji. Jednak w trakcie trwania małżeństwa dochody pana Prestona są traktowane jako majątek małżeński. Żądamy równego podziału zgodnie z prawem”.
Pan Adler parsknął śmiechem.
„Pani Ross, nie mówi pani poważnie. Dochód pana Prestona rzeczywiście stanowi majątek małżeński, ale pani Cole również od lat żyje z tych pieniędzy. Jeśli podzieli się je na pół, niewiele jej zostanie. Pani Cole powinna być bardziej realistyczna. Przyjęcie alimentów od małżonka jest dla niej korzystniejszą opcją”.
Alex odchylił się na krześle, skrzyżował ramiona i z triumfalnym wyrazem twarzy. Z rozbawieniem obserwował Catherine, czekając, jak potoczy się ta farsa.
Katarzyna pozostała niewzruszona.
Spojrzała prosto na pana Adlera, a na jej ustach pojawił się ledwo zauważalny uśmiech.
„Porozmawiajmy realistycznie.”
Pochyliła się, by otworzyć stojącą obok niej teczkę i wyjęła kolejny dossier, znacznie grubszy niż ten ze zdjęciami.
Położyła go delikatnie na stole i popchnęła w stronę Alexa.
„Panie Preston, twierdzi pan, że mój klient był od pana zależny finansowo, prawda? W takim razie proszę to sprawdzić.”
Alex zmarszczył brwi i z ciekawości wziął dossier.
Pierwsza strona zawierała wyciąg bankowy.
Jego oczy szybko przeskanowały liczby, aż doszły do salda końcowego.
Liczba nie była duża, ale sprawiła, że jego źrenice natychmiast się zwęziły.
Miało osiem zer.
Szybko przewrócił stronę.
To było wyciąg z innego banku.
Kolejna astronomiczna suma.
Kontynuował przewracanie stron, a jego ręce zaczęły się trząść.
Rachunki maklerskie.
Inwestycje obligacyjne.
Portfele akcji.
Każda strona była wizualnym ciosem.
Ale to nie wszystko.
Poniżej znajdowały się akty własności nieruchomości: dwupoziomowy penthouse na Upper East Side, nieruchomość komercyjna w Soho, a nawet willa z widokiem na plażę w Hamptons, wszystkie wystawione na nazwisko Elizabeth Cole.
Ostatecznie dokumentem, który go całkowicie załamał, była umowa dotycząca udziałów w spółce.
Elizabeth Cole posiadała 70% udziałów w spółce o nazwie Silk Soul.
Jedwabna dusza.
Ta nazwa mówiła mi coś.
Słyszał o tym od żon swoich partnerów biznesowych – popularnej marki haute couture, specjalizującej się w ręcznie haftowanych wyrobach z jedwabiu. Niesamowicie drogiej i ekskluzywnej, symbolizującej elitę.
W pokoju zapadła absolutna cisza.
Siedzący obok niego pan Adler również zamarł z otwartymi ustami.
Alex poczuł, jak krew zamarza mu w żyłach.
Jego oddech stał się nierówny.
Spojrzał na Catherine, a w jego wzroku malowała się mieszanka niedowierzania, zażenowania, złości i głębokiego, trudnego do opisania strachu.
Kobieta, którą zawsze pogardzał, kobieta, o której myślał, że potrafi tylko gotować i sprzątać, kobieta, o której był przekonany, że nie przetrwa bez niego, była potentatem działającym w ukryciu.
Zmiana nastąpiła tak nagle i brutalnie, że zupełnie go zaskoczyła.
Podczas gdy Alex przeżywał psychologiczne trzęsienie ziemi w kancelarii prawnej, Liz znajdowała się w zupełnie innym świecie.
Jej klasyczna willa w Greenwich nie była tylko miejscem do życia. Drugie i trzecie piętro zostały przekształcone w wykwintne studio projektowe i rzemieślnicze.
Tutaj powietrze nie pachniało olejem kuchennym, lecz subtelnym aromatem drzewa sandałowego i wyraźną wonią najwyższej jakości jedwabiu.
Poranne słońce wpadało przez duże francuskie okna, oświetlając półki wypełnione nićmi do haftu we wszystkich możliwych kolorach, mieniącymi się niczym tęcza.
Liz nie nosiła już prostych ubrań gospodyni domowej.
Miała na sobie elegancką jedwabną suknię w kolorze dymnego błękitu, której miękki materiał podkreślał jej smukłą, lecz kobiecą sylwetkę. Jej długie włosy były nonszalancko upięte drewnianą spinką, odsłaniając smukłą szyję.
Nie miała na sobie żadnego wymyślnego makijażu, ale aura, którą emanowała, była urzekająca: połączenie klasycznej elegancji artystki i pewnej siebie determinacji przywódczyni.
Stała przed dużą ramą do haftu, jej ręce poruszały się zwinnie, prowadząc igłę po czarnym jedwabnym tle.
Pod jej palcami kształtował się ognisty feniks.
Każde pióro wydawało się nieprawdopodobnie prawdziwe, emanując złotym blaskiem.
Jej koncentracja była tak intensywna, że wszystko wokół zdawało się stać w miejscu.
Młoda kobieta, jej asystentka o imieniu Annie, weszła cicho z tabletem w ręku.
„Liz, przepraszam, że przerywam, ale właśnie otrzymałam bardzo ważną propozycję współpracy”.
Annie nie odważyła się zadzwonić do swojego dyrektora ani szefa. Wszyscy z szacunkiem zwracali się do niej „Liz”, co było intymne, ale jednocześnie zachowywało odpowiednią odrębność.
Liz zatrzymała rękę, ale jej wzrok nie odrywał się od pracy.
„Od kogo?”
Sterling Group, jeden z wiodących konglomeratów inwestycyjnych w sektorze luksusowych nieruchomości i sztuki. Twierdzą, że ich prezes, Richard Sterling, jest wielkim wielbicielem twórczości Silk Soul.
Liz słyszała o Sterling Group. Byli oni potężną siłą w nowojorskim świecie biznesu, znani z projektów o silnym komponencie artystycznym i niezwykle wysokich standardach estetycznych.
Annie kontynuowała raport.
„Otwierają nowe centrum sztuki i handlu o nazwie The Glass Horizon. Mają nadzieję osobiście zaprosić założyciela Silk Soul do współpracy przy projektowaniu ekskluzywnej przestrzeni wystawienniczej dla sztuki haftu jedwabnego w głównym holu. Twierdzą, że będzie to centralny punkt całego projektu”.
Było to zaproszenie o ogromnej wadze.
Szklany Horyzont miał stać się nową ikoną Nowego Jorku. Gdyby prace Silk Soul zostały wystawione w tak centralnym miejscu, sława marki gwałtownie wzrosłaby.
Liz zastanowiła się przez chwilę.
Przez ostatnie trzy lata, aby móc poświęcić czas swojej małej rodzinie, odrzuciła wiele dużych projektów i podejmowała się wyłącznie prywatnych zleceń, by utrzymać działalność studia.
Tak długo ukrywała się za pseudonimem Silk Soul, że niemal zapomniała o swoich wielkich ambicjach.
Teraz była wolna, nieobciążona i nieskrępowana.
Być może nadszedł czas, aby Silk Soul naprawdę zabłysnął.
Odwróciła się do Annie, jej wzrok był spokojny, ale stanowczy.
„Powiedz im, że zgadzamy się na spotkanie. Umów mnie z ich prezesem, panem Sterlingiem.”
Annie skinęła głową z zadowoleniem i natychmiast poszła zrealizować zamówienie.
Liz wróciła do swojej ramki do haftu.
Jej palce delikatnie muskały wspaniałe pióra feniksa.
Feniks odradza się z popiołów.
Być może było to również jej przeznaczenie.
Rozpad jej małżeństwa nie zniszczył jej.
To tylko uczyniło ją silniejszą i bardziej promienną.
Jej wzrok powędrował w stronę okna, ku majestatycznym wieżowcom Manhattanu.
Jej przyszłość i przyszłość Silk Soul zaczynała się właśnie tu i teraz.
Po wyprowadzce Liz Lacy Monroe mogła wreszcie wprowadzić się do mieszkania jako nowa pani domu.
Pierwszy dzień spędziła na zwiedzaniu każdego pokoju, skrupulatnie zacierając wszelkie ślady po drugiej kobiecie.
Wyrzuciła bladoniebieską pościel, którą tak uwielbiała Liz i zastąpiła ją kompletem w wyrazistym, prowokującym odcieniu czerwieni.
Małe, delikatne rośliny doniczkowe na balkonie zastąpiono wystawnymi bukietami róż.
Kupiła nawet serię drogich obrazów abstrakcyjnych, które miała powiesić na ścianach, próbując w ten sposób narzucić zupełnie inny styl – styl należący do Lacy Monroe.
Każda zmiana została starannie sfotografowana i opublikowana na jej profilu na Instagramie z sugestywnymi podpisami.
Obok zdjęcia romantycznej świecy przy kolacji napisała:
„Szczęście czasami przychodzi późno, ale jeśli trafisz na właściwą osobę, warto poczekać”.
Pod zdjęciem małej Maddie bawiącej się na nowej sofie dodała:
„Wreszcie mój syn ma pełny dom. Gdzie jest miłość, tam jest dom”.
Każdy post był niczym niewidzialna igła, której celem było zranienie serca Liz.
Lacy wyobraziła sobie Liz siedzącą gdzieś w kącie, być może w obskurnym wynajętym mieszkaniu, patrzącą na te zdjęcia, ze złamanym sercem z bólu i zazdrości.
Czekała na reakcję – na obelgę, przynajmniej na znak, że jej rywalka cierpi.
Ale była rozczarowana.
Na profilu Liz Cole nie było ani słowa.
Na jej zdjęciu profilowym nadal widniała biała magnolia.
Jej ostatni wpis był sprzed sześciu miesięcy.
Było tak, jakby zniknęła z wirtualnego świata, całkowicie ignorując prowokacje Lacy.
Ta cisza sprawiła, że Lacy poczuła się, jakby uderzała worek bawełny — bezużytecznie i frustrująco.
Nie mogła pojąć, jak Liz może być tak spokojna.
Tymczasem w grupie WhatsApp ich starych znajomych ze studiów ich historia stała się najgorętszym tematem rozmów.
Pierwsza odezwała się znajoma o nazwie użytkownika Lazy Kitty.
„Hej, chłopaki, słyszeliście? Alex przyprowadził do domu kochankę i dziecko. Liz odeszła. Biedna Liz. Poświęciła mu tyle lat, żeby skończyć w ten sposób”.
Inny, prawdopodobnie przyjaciel Alexa, stanął w jego obronie.
„Sprawy sercowe są skomplikowane. Alex mieszkał sam w Chicago przez 3 lata, ciężko pracując. To normalne, że mężczyzna z dala od żony ma chwilę słabości”.
Ktoś natychmiast odpowiedział.
„Chwila słabości, która rodzi dwuletnie dziecko? Za kogo on uważa Liz?”
Rozpoczęła się zażarta dyskusja.
Niektórzy współczuli Liz.
Inni sugerowali, że nie wiedziała, jak zatrzymać przy sobie męża.
„Kobieta, która jest zbyt dobra i poświęca się tylko domowi, jest skazana na porzucenie”.
„W jakim wieku ona żyje, że jest zależna od mężczyzny?”
„Spójrz na nią teraz. Pewnie przeżywa koszmar.”
Lacy przeczytała każdy komentarz.
Czuła satysfakcję, gdy źle mówiono o Liz, ale denerwowało ją, że wielu nadal było po jej stronie.
Choć Liz nie była obecna, jej życie wciąż dawało cień.
Odwróciła się do Alexa, który siedział na sofie z głębokim grymasem na twarzy i powiedziała słodkim głosem:
„Kochanie, dlaczego do niej nie zadzwonisz i nie porozmawiasz? Jej milczenie mnie niepokoi”.
Ale Alex, który właśnie wrócił z kancelarii prawnej, był w kiepskim nastroju.
Ostrożnie odsunął jej dłoń.
„Nieswojo? Ona po prostu gra męczennicę. Przestań się o nią martwić.”
Widząc niezwykle wrogą postawę Alexa, Lacy nie odważyła się powiedzieć nic więcej.
Musiała przełknąć frustrację.
Nie wiedziała, że w umyśle Alexa jej istnienie i istnienie dziecka nie miało już znaczenia.
Jego myśli były całkowicie pochłonięte ogromną i tajemną fortuną Elizabeth Cole.
Dla Lacy milczenie Liz było wyrazem pogardy.
Nie zdawała sobie sprawy, że to najpotężniejsza broń, bo kiedy przestajesz się kimś przejmować, wszystkie jego prowokacje stają się bez znaczenia.
Alex wyszedł z wieżowca w centrum miasta w stanie kompletnego zdenerwowania.
Liczby z wyciągów bankowych, adresy luksusowych nieruchomości i dwa słowa — Silk Soul — nieustannie tańczyły w jego głowie, tworząc chaotyczny wir, z którego nie było ucieczki.
Po dotarciu do mieszkania zamknął się w gabinecie, ignorując zaniepokojone pukanie Lacy do drzwi.
Jego pierwszą reakcją nie był żal, lecz ślepa wściekłość.
Oszustwo.
To wszystko było oszustwem, pomyślał, uderzając pięścią w biurko.
Elizabeth Cole, potulna i prosta żona, którą uważał za swoją własność, odważyła się go oszukać, budując przez lata za jego plecami imperium.
Poczuł się jak klaun, idiota, którym manipulowano, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Jego duma była w strzępach.
Ale po gniewie przyszło niewypowiedziane zdumienie.
Jak ona to zrobiła?
Skąd ona wzięła pieniądze?
Jedwabna dusza.
Dlaczego nigdy mu o tym nie wspomniała?
Rozpoczął własne gorączkowe śledztwo.
Nie odważył się zapytać o to swoich partnerów biznesowych ani bogatych przyjaciół. Wstyd przyznać, że jego żona, którą zawsze chwalił się wspierać, była nieskończenie bogatsza od niego, był dla niego nieznośnym upokorzeniem.
Uciekł się do starszych metod, otworzył książkę adresową i poszukał numerów telefonów starych znajomych ze studiów, z którymi nie rozmawiał od lat.
Pod pretekstem zorganizowania zjazdu absolwentów zaczął zadawać pytania.
Pierwszą osobą, do której zadzwonił, był jego były przewodniczący klasy.
Po krótkiej wymianie uprzejmości, wspomniał mimochodem:
„Hej, kontaktowałeś się z Liz Cole? Ostatnio się do niej nie odzywałam.”
„Liz?” – zawahał się drugi mężczyzna. „Ale ożeniłeś się z nią, prawda? Ostatni raz widziałem ją na zjeździe absolwentów po pięciu latach. Nadal piękna jak zawsze, choć cichsza. A skoro o tym mowa, teraz, jak o tym myślę, ukradłeś boginię całego wydziału”.
Alex zmarszczył brwi.
“Bogini?”
„Nie pamiętasz?” – zaśmiała się przewodnicząca klasy. „Kim była wtedy Liz Cole? Największym talentem na wydziale projektowania mody. Jej projekt dyplomowy zdobył nagrodę krajową i był wystawiany w MoMA. Wielkie domy mody walczyły o nią, oferując jej pensję, o jakiej my, świeżo upieczeni absolwenci, nie mogliśmy nawet pomarzyć”.
Każde słowo wypowiedziane przez jego starego przyjaciela było dla Alexa niczym cios młotem w głowę.
Pamiętał, ale były to mgliste wspomnienia.
Pamiętał, że była genialną projektantką, ale nigdy nie zwracał uwagi na nagrody ani oferty pracy.
W tamtym czasie był po prostu pijany miłością i pękał z dumy, że ma tak piękną i utalentowaną dziewczynę.
„Wszyscy myśleliśmy, że zostanie wielką projektantką, może zdobędzie międzynarodową sławę” – kontynuował jego przyjaciel. „Ale nagle, kiedy zaczęliście się spotykać, odrzuciła wszystko. Powiedziała, że chce zostać w domu, żeby cię wesprzeć. Wszyscy czuliśmy się z tym okropnie. Miłość naprawdę oślepia”.
Po rozłączeniu się Alex siedział nieruchomo na krześle.
Po raz pierwszy od wielu lat poczuł w sercu wyrzuty sumienia.
Teraz sobie przypomniał.
Pamiętał blask w jej oczach, gdy opowiadała o swoich marzeniach dotyczących projektowania.
Pamiętał jej pewność siebie, gdy odbierała nagrodę.
Obiecał jej wsparcie, ale jego egoizm i ambicja stopniowo pogrzebały jej talent i aspiracje.
Zamienił promiennego feniksa w zwykłego wróbla w złotej klatce, którą sam zbudował.
Ale to poczucie winy trwało tylko kilka sekund.
Szybko jednak zostało ono przyćmione przez silniejsze, mroczniejsze uczucie – chciwość i urazę.
Jeśli była aż tak utalentowana, to oczywiste, że sama zbudowała ten majątek.
Ale dlaczego to przed nim ukryła?
W jego umyśle zrodziła się złośliwa myśl.
Zdobyła ten majątek w trakcie naszego małżeństwa.
Bez względu na to, jak to zrobiła, prawnie jest to majątek małżeński.
Ukryła przede mną tę informację.
Ona mnie oszukała.
To ona jest winna.
Mentalność Alexa uległa całkowitej zmianie.
Nie był już niewiernym mężem, który chciał szybkiego rozwodu, by być ze swoją nową partnerką.
Teraz był głodną bestią, polującą na soczystą zdobycz.
Lacy i jej syn zniknęli w tle.
Teraz jego jedynym celem było zdobycie części, a może nawet całości, tajnego imperium Elizabeth Cole.
Miesiąc później hotel Plaza w Nowym Jorku lśnił w blasku nocnych świateł.
Przed głównym wejściem paradowały luksusowe samochody.
Zebrała się prasa, najlepsi blogerzy modowi oraz wiele wpływowych postaci ze świata biznesu i sztuki miasta.
Wszystkie oczy zwrócone były na jedno wydarzenie: prezentację nowej kolekcji Silk Soul, która powstała we współpracy z projektem Glass Horizon Art Center grupy Sterling Group.
Aż do tej pory Silk Soul było owiane tajemnicą.
Jej produkty nigdy nie potrzebowały masowej reklamy.
Jego sława rozprzestrzeniała się wśród elity pocztą pantoflową niczym najcenniejszy sekret.
Wiadomo było tylko, że jej założycielka była mistrzynią haftu jedwabnego, ale nikt nie znał jej twarzy ani prawdziwej tożsamości.
Fakt, że Silk Soul po raz pierwszy zdecydował się na współpracę z dużą grupą i zorganizował publiczną prezentację, wywołał szok w branży.
Wróciwszy do mieszkania, Alex siedział na sofie z ponurą miną.
Lacy próbowała uspokoić małą Maddie, która nie przestawała płakać.
Atmosfera w domu była napięta.
Rozwód nie przebiegał tak szybko, jak Alex sobie wyobrażał.
Prawniczka Liz, Catherine Ross, była nieugięta, przedstawiała dowody i argumenty, które całkowicie zepchnęły jego stronę do defensywy.
Jego śledztwo w sprawie majątku Liz również utknęło w martwym punkcie.
Wszystko było doskonale zabezpieczone.
Zirytowany włączył telewizor i zaczął przełączać kanały.
Nagle trafił na kanał biznesowy, który transmitował na żywo wydarzenie modowe.
Jego uwagę przykuł nagłówek na ekranie.
Prezentacja kolekcji Phoenix Rising od Silk Soul i Sterling Group.
Jedwabna dusza.
Te dwa słowa były niczym igła kłująca jego najczulszy nerw.
Wpatrywał się w ekran.


Yo Make również polubił
Dzięki tym inteligentnym metodom zawsze uzyskasz mięso tak delikatne jak polędwica wołowa
Szok! Ciasto jogurtowe z 3 składników! Sekret greckiej babci ujawniony!
„Za naszego bohatera” – powiedziała mama, wskazując na mojego brata. Tata się roześmiał. „Może twoja siostra kiedyś zrobi coś pożytecznego”. Potem przybył jego kapitan, spojrzał na mnie – i zbladł. „To ty jesteś z Helmandu?” – wyszeptał. „Proszę pani, to zaszczyt”. Mojej rodzinie opadły szczęki.
Robisz to wszystko źle. Oto właściwy sposób na usuwanie plam 🧼✨