Mój mąż powiedział, że odwiedza swoją mamę, więc poszłam za nim, żeby zrobić mu niespodziankę. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mój mąż powiedział, że odwiedza swoją mamę, więc poszłam za nim, żeby zrobić mu niespodziankę.

„Emily, dzięki Bogu.”

Głos Beatrice brzmiał odlegle, ale wyraźnie poruszony.

„Wszystko w porządku? A Tommy? Gdzie jesteś?”

„Nic nam nie jest, Beatrice” – odpowiedziałam, starając się zachować spokój. „Jesteśmy… jesteśmy u ciebie w domu. Właściwie…”

Po drugiej stronie linii zapadła chwila pełnej konsternacji ciszy.

„U mnie w domu? Jak? Emily, jestem w Chicago, u mojej siostry.”

„Wiem” – odpowiedziałam, czując, jak łzy w końcu zaczynają płynąć. „Właśnie się dowiedziałam. Richard powiedział mi, że jesteś chora i że przyszedł się tobą zaopiekować”.

„Chory? Ja?”

Jej głos wzrósł o oktawę.

„Nie, Emily. Nic mi nie jest. Richard dzwonił do mnie dziś rano, zdesperowany. Powiedział mi…”

Jej głos się załamał.

„Powiedział mi, że ty i Tommy zostaliście porwani. Powiedział, że potrzebuje pieniędzy na okup. Że muszę przelać wszystkie oszczędności na konto, które mi dał.”

Porwany.

Kłamstwo stawało się coraz bardziej wyrafinowane, coraz straszniejsze.

Dowódca delikatnie wziął telefon z mojej ręki.

„Pani Beatrice, tu komendant Gus z policji stanowej. Pani synowa i wnuk są u nas bezpieczni. Nie doszło do porwania. Pani syn panią okłamał”.

„Boże mój” – jęknęła Beatrycze. „Co się dzieje? Gdzie jest Richard?”

„Właśnie tego próbujemy się dowiedzieć. Proszę, proszę nie przelewać żadnych pieniędzy na konto wskazane przez pani syna. Prowadzimy dochodzenie, które może dotyczyć poważnych przestępstw”.

Po zapewnieniu, że Tommy i ja czujemy się świetnie i obietnicy, że będzie ją informował na bieżąco, dowódca zakończył rozmowę.

Siedziałam w milczeniu na skraju łóżka, próbując wszystko przetworzyć. Mój mąż, mężczyzna, którego kochałam, ojciec mojego syna, był przestępcą, oszustem i prawdopodobnie potencjalnym mordercą.

„Co się teraz stanie?” zapytałem w końcu, a mój głos nawet dla mnie samego zabrzmiał dziwnie pusto.

„Teraz” – odpowiedział dowódca – „musimy znaleźć pani męża, zanim znów spróbuje uciec. I do tego, pani Miller, potrzebujemy pani pomocy”.

Salon pani Sarah przekształcił się w prowizoryczne centrum dowodzenia policji. Na stoliku kawowym rozłożone były mapy. Radia nadawały zakodowane wiadomości, a funkcjonariusze wchodzili i wychodzili nieustannie, zawsze z poważnymi minami. Tommy spał w pokoju gościnnym, wyczerpany stresem i zamieszaniem tego dnia.

Siedząc w fotelu z nietkniętą filiżanką herbaty przede mną, słuchałem, jak dowódca Gus wyjaśnia plan.

„Mamy powody, by sądzić, że twój mąż wróci” – powiedział, zaznaczając punkt na mapie miasteczka. „Zostawił samochód u matki, prawdopodobnie po to, by nie wzbudzać podejrzeń. A teraz, skoro poprosił Beatrice o pieniądze, będzie chciał wiedzieć, czy dokonała przelewu”.

„I chcesz tego użyć jako przynęty?” – zapytałem, czując dziwny dystans, jakbym mówił o obcej osobie, a nie o ojcu mojego syna.

„Dokładnie” – potwierdził dowódca. „Beatrice do niego zadzwoni i powie, że bank utrudnia przelew międzynarodowy, że potrzebują przedstawiciela, który osobiście dokona wypłaty tutaj, w Meksyku”.

„I myślisz, że on w to uwierzy?”

„Zdesperowani ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć” – odpowiedział dowódca. „A twój mąż musi być teraz bardzo zdesperowany”.

Myśl, że Richarda – mojego Richarda – można by określić jako zdesperowanego, była surrealistyczna. W naszym wspólnym życiu zawsze był uosobieniem spokoju i stabilizacji. Kiedy Tommy urodził się przedwcześnie i spędził dwa tygodnie na oddziale intensywnej terapii noworodków, to właśnie Richard zachował spokój i pocieszał mnie, gdy się załamywałam.

Jak to możliwe, że to ten sam człowiek, który teraz ucieka przed policją, prawdopodobnie mając krew na rękach?

„A gdzie miałaby być zastawiona ta pułapka?” zapytałem, zmuszając się do powrotu do teraźniejszości i skupienia się na planie.

Dowódca wskazał na inny punkt na mapie, poza granicami miasta.

„Tutaj. Stara, opuszczona fabryka mezcalu. Jest na tyle odizolowana, że ​​czuje się bezpiecznie, ale jednocześnie daje nam przestrzeń do rozmieszczania zespołów bez ryzyka wykrycia”.

Spojrzałem na mapę, próbując wyobrazić sobie całą operację. Opuszczona fabryka znajdowała się jakieś trzy mile od miasta, przy drodze prowadzącej do stolicy. Był to punkt strategiczny – wystarczająco daleko, by sprawiać wrażenie dyskretnego, ale nie na tyle odizolowany, by budzić podejrzenia.

„A jaka będzie moja rola w tym wszystkim?” – zapytałem, choć już domyślałem się odpowiedzi.

Dowódca wymienił spojrzenia z jednym z oficerów, zanim odpowiedział.

„Pani Miller, nie będę pani kłamał. Pani obecność może być kluczowa. Jeśli pani mąż panią zobaczy, może go to rozbroić, sprawić, że straci czujność”.

„Chcesz, żebym była przynętą” – przetłumaczyłam wprost.

„Nie narazimy cię na niebezpieczeństwo” – zapewnił pospiesznie. „Będziesz w furgonetce obserwacyjnej w bezpiecznej odległości. Pojawisz się dopiero po jego schwytaniu, gdy będzie już zabezpieczony”.

Pomyślałam o Tommym, śpiącym niewinnie w sąsiednim pokoju, nieświadomym, że jego świat zaraz się zawali. Pomyślałam o Beatrice, która powitała mnie jak córkę, a teraz mierzyła się ze straszną rewelacją o synu, którego wychowała. I pomyślałam o Christinie, kobiecie, której nigdy nie znałam, ale której krew plamiła podłogę w domu mojej teściowej.

„Zrobię to” – postanowiłam zaskakująco stanowczo. „Ale pod jednym warunkiem. Tommy zostaje tu z panią Sarah. Nie może tego wszystkiego oglądać”.

Dowódca skinął głową z ulgą.

„Oczywiście. Już to rozważaliśmy. Zostawimy tu też dwóch funkcjonariuszy dla jego ochrony.”

Kolejne godziny minęły w wirze aktywności. Pani Sarah przygotowała pokój dla Tommy’ego, gdzie spał spokojnie, nieświadomy chaosu, który ogarnął nasz świat. Obserwowałem go przez kilka minut, zanim wyszedłem – jego mała buzia rozluźniła się we śnie, a małe paluszki ściskały pluszowego króliczka, którego przyniósł z domu.

Jak miałbym mu wytłumaczyć, że jego ojciec, jego bohater, był przestępcą? Jak uchronić jego serce przed bólem, który z pewnością nadejdzie?

W salonie Komandor Gus rozmawiał przez telefon z Beatrice, udzielając jej precyzyjnych instrukcji, co powinna powiedzieć Richardowi. Zadzwoni. Powie, że ma problemy z przelewem międzynarodowym i że bank potrzebuje lokalnego przedstawiciela do autoryzacji wypłaty.

„Rozumiesz?” – zapytał dowódca Beatrice. „Kluczowe jest, żeby wyglądało to naturalnie, żeby uwierzył, że naprawdę chcesz mu pomóc zdobyć okup”.

Po drugiej stronie linii usłyszałem drżący głos mojej teściowej. Nawet z daleka, nawet po odkryciu kłamstw syna, pozostała silną kobietą, którą podziwiałem.

„Rozumiem doskonale, Komandorze. Zrobię, co do mnie należy – dla Emily i dla mojego wnuka”.

Kiedy się rozłączyła, dowódca zwrócił się do mnie.

„Zadzwoni do niego za piętnaście minut. Jeśli da się nabrać, będziemy mieli około godziny, żeby rozstawić się w opuszczonej fabryce”.

Machinalnie skinęłam głową, wciąż próbując przetworzyć wszystko, co się działo. Część mnie wciąż miała nadzieję, że obudzę się w każdej chwili i odkryję, że to wszystko to tylko koszmarny sen. Ale ciężar telefonu komórkowego w dłoni, zapach kawy dochodzący z kuchni pani Sarah, nieustanny szum policyjnych radiotelefonów – wszystko było zbyt realne.

„A co jeśli się nie pojawi?” – zapytałem nagle.

Dowódca wymienił spojrzenia z jednym z oficerów, zanim odpowiedział.

„W takim razie będziemy kontynuować poszukiwania. Mamy zespoły śledzące cały region, sprawdzające drogi, hotele, zajazdy. Daleko nie zajdzie, pani Miller – zwłaszcza jeśli myśli, że uda mu się wyciągnąć pieniądze od matki”.

Piętnaście minut później zadzwonił telefon dowódcy. To była Beatrice, gotowa zadzwonić do Richarda. Wszyscy w pokoju ucichli, a dowódca włączył głośnik. Telefon zadzwonił raz, drugi, trzeci. Właśnie gdy myślałam, że włączy się poczta głosowa, po drugiej stronie linii rozległ się znajomy głos mojego męża.

„Mamo, dostałaś pieniądze?”

To był głos Richarda, ale jednocześnie nie był to głos Richarda. Był w nim chłód, twardość, której nigdy wcześniej nie czułam. A może zawsze tam był, tylko nie chciałam go widzieć.

„Richard, synu…”

Głos Beatrice autentycznie drżał. Nie musiała udawać rozpaczy.

„Staram się. Robię wszystko, co w mojej mocy. Poszedłem do banku tutaj, w Chicago, ale powiedziano mi, że przelew takiej kwoty na nieznane konto wzbudzi podejrzenia i że będzie potrzebna specjalna autoryzacja”.

„Nie mamy czasu na biurokrację, mamo” – przerwał Richard napiętym głosem. „Wyznaczyli termin. Jeśli nie dostarczę pieniędzy…”

„Wiem, synu. Wiem. Dlatego kierownik banku zaproponował inne rozwiązanie. Mają przedstawiciela w Meksyku – w naszym mieście. Może on autoryzować wypłatę bezpośrednio, bez całej tej biurokracji. Będzie tam z gotówką.”

Po drugiej stronie linii zapadła cisza. Prawie widziałem, jak Richard się waha, ocenia ryzyko.

„Gdzie miałoby się odbyć to spotkanie?” – zapytał w końcu.

„W starej, opuszczonej fabryce mezcalu, na końcu głównej drogi. Kierownik powiedział, że to dyskretne miejsce, gdzie nikt nie zobaczy transakcji”.

Kolejna cisza, tym razem dłuższa.

„Kiedy?” – zapytał w końcu.

„Dziś po południu, o piątej. Będzie sam, z czarną teczką. Ty też musisz iść sam, Richard. Dał mi to jasno do zrozumienia.”

„A czy będą wszystkie pieniądze? Wszystkie, o które prosiłem?”

„Tak, synu. Cała moja emerytura. Oszczędności życia. Ale warto, jeśli dzięki temu Emily i Tommy wrócą bezpieczni.”

Wspomnienie naszych imion sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze. Jak mógł tak wykorzystać ludzi, których rzekomo kochał?

„Dobrze” – powiedział Richard po chwili milczenia. „Spotkam się z nim. Ale jeśli to pułapka, mamo… jeśli coś pójdzie nie tak…”

„To nie jest pułapka, synu.”

Głos Beatrycze załamał się.

„Twoja matka próbuje pomóc. Proszę, sprowadź mojego wnuka i synową bezpiecznie z powrotem.”

Połączenie się zakończyło. Wszyscy w pokoju wypuścili oddech, który nieświadomie wstrzymywali.

„Złapał przynętę” – oznajmił dowódca, wstając i dając znak pozostałym oficerom. „Przygotujmy się”.

Następna godzina upłynęła w mgnieniu oka. Zamaskowane radiowozy odjeżdżały w strategicznych odstępach czasu, aby nie wzbudzać podejrzeń. Rozdano kamizelki kuloodporne. Sprawdzono radia. Wybrano funkcjonariusza do roli przedstawiciela banku – mężczyznę w średnim wieku o budzącym zaufanie wyglądzie, który miał stanąć w centrum opuszczonej fabryki, obok czarnej teczki pełnej wyciętych z papieru banknotów, z kilkoma prawdziwymi banknotami na wierzchu.

Zanim wyszedłem, poszedłem do pokoju, w którym spał Tommy i pocałowałem go w czoło.

„Mamusiu, zaraz wrócę” – wyszeptałam. „Kocham cię ponad wszystko”.

Pani Sarah stała przy drzwiach pokoju i obserwowała.

„Będzie dobrze” – zapewniła mnie, kładąc mi czule dłoń na ramieniu. „Będę się nim opiekować jak własnym wnukiem”.

Skinęłam głową i przełknęłam gulę w gardle.

„Dziękuję za wszystko, pani Sarah.”

„Idź” – powiedziała stanowczo. „Rób, co musisz. Później odbudujemy życie”.

Słońce zaczynało zachodzić, gdy dotarliśmy na obrzeża opuszczonej fabryki. Niebo było skąpane w odcieniach pomarańczu i fioletu, a piękno to kontrastowało okrutnie z mrokiem otoczenia. Stara fabryka, zamknięta od ponad dekady, górowała niczym przemysłowy duch na horyzoncie – wyblakłe betonowe ściany, wybite okna, zardzewiała brama wisząca na zawiasach, które zdawały się zaraz pęknąć.

Siedziałem w furgonetce monitorującej zaparkowanej około dwustu metrów od fabryki, ukrytej za rzędem drzew. Wewnątrz monitory wyświetlały obrazy z kamer strategicznie rozmieszczonych wokół i wewnątrz budynku. Funkcjonariusz przebrany za przedstawiciela banku był już na miejscu pośrodku dawnego głównego holu fabryki, z niebieskawo-czarną teczką u stóp.

„Wkrótce przyjedzie” – mruknął Komandor Gus, siedzący obok mnie w furgonetce. „Proszę zachować spokój, pani Miller. Wszystko będzie dobrze”.

Chciałam mu wierzyć. Chciałam wierzyć, że po tym strasznym dniu będę mogła zacząć odbudowywać jakieś życie dla Tommy’ego i dla mnie. Ale jak odbudować tak głębokie ruiny?

„Ruch” – oznajmił jeden z funkcjonariuszy w furgonetce, wskazując na jeden z monitorów.

Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłem samotną postać ostrożnie zbliżającą się bocznym wejściem do fabryki. Nawet na ziarnistych obrazach z kamer bezpieczeństwa, nawet z twarzą zakrytą kaskiem motocyklowym, rozpoznałbym Richarda wszędzie. Mężczyznę, którego kochałem. Mężczyznę, który zdradził nie tylko mnie, ale i samego siebie – wszystko, czym w nim byłem.

Poruszał się jak drapieżnik, ostrożny, wyrachowany. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości od przebranego oficera, obserwując. Prawą rękę miał schowaną pod kurtką.

„Jest uzbrojony” – mruknął dowódca, podnosząc radio do ust. „Zespoły na pozycjach. Podejrzany uzbrojony”.

Przebrany policjant wskazał na teczkę, próbując zwabić Richarda bliżej.

„Jesteś z banku?” zapytał Richard, a jego głos był stłumiony przez hełm.

„Tak, proszę pana” – odpowiedział spokojnie oficer. „Mam tu pieniądze, tak jak umówiłeś się z matką”.

Richard zrobił krok do przodu, po czym zatrzymał się, wciąż podejrzliwy.

„Najpierw pokaż mi pieniądze.”

Policjant przykucnął i zaczął otwierać teczkę.

Wtedy dowódca dał sygnał.

„Teraz” – rozkazał przez radio.

W ciągu kilku sekund potężne światła zapaliły się ze wszystkich stron, zalewając opuszczoną fabrykę. Funkcjonariusze wyszli ze swoich kryjówek z wycelowanymi w nich pistoletami.

„Policja! Spokojnie! Ręce na głowę!”

Krzyki odbijały się echem od betonowych ścian.

Richard zamarł na chwilę. Potem szybkim ruchem wyciągnął pistolet z pod kurtki i strzelił w powietrze.

„Trzymajcie się z daleka!” krzyknął, cofając się w stronę wyjścia.

„Nie” – wyszeptałam przerażona, widząc, jak mój mąż, ojciec mojego syna, zmienia się w zdesperowanego i niebezpiecznego nieznajomego.

Richard próbował uciekać, ale był już otoczony. Jeden z funkcjonariuszy oddał strzał, trafiając w oponę motocykla zaparkowanego przy wejściu. Odgłos strzału rozniósł się echem po opuszczonej fabryce, a następnie rozległ się trzask opony. Zdezorientowany Richard potknął się i upadł ciężko na ziemię. Pistolet wypadł mu z ręki, ślizgając się po brudnym betonie.

W ciągu kilku sekund trzej funkcjonariusze unieruchomili go, odchylili mu ręce do tyłu i założyli kajdanki.

„Richard Miller, zostałeś aresztowany za oszustwo, podejrzenie usiłowania zabójstwa, wymuszenie i nielegalne posiadanie broni” – oznajmił jeden z funkcjonariuszy, zdejmując Richardowi kask z głowy.

Po raz pierwszy od kilku dni ujrzałam twarz mężczyzny, który dzielił ze mną łóżko, moje życie. Nie było już w niej maski dobroci, stabilności. Jego oczy były dzikie, wściekłe, a szczęka zaciśnięta w wyrazie, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam.

„Zawieziemy go na stację” – powiedział komendant Gus, wstając i dając znak kierowcy furgonetki. „Chcesz się z nim teraz zobaczyć, czy wolisz poczekać, aż będziemy na stacji?”

Zawahałem się tylko przez moment.

„Teraz” – zdecydowałem. „Muszę spojrzeć mu w oczy. Muszę zrozumieć. Jeśli jest cokolwiek do zrozumienia”.

Dowódca skinął głową.

„No to chodźmy.”

Kiedy furgonetka zatrzymała się kilka metrów od miejsca, w którym funkcjonariusze podnosili Richarda z ziemi, poczułam falę sprzecznych emocji – wściekłość, smutek, dezorientację, a nawet bolesną iskierkę miłości. Ten mężczyzna był moim całym światem przez siedem lat, oddanym ojcem mojego syna.

Albo tak mi się wydawało.

Powoli wysiadłem z furgonetki, nogi mi drżały. Richard, który stał teraz w otoczeniu funkcjonariuszy, mocno trzymających go za ręce, odwrócił głowę w stronę, z której dobiegał dźwięk otwieranych drzwi. Kiedy mnie zobaczył, jego oczy rozszerzyły się z szoku.

„Emily” – powiedział, a w jego głosie słychać było niedowierzanie i konsternację. „Co… co ty tu robisz?”

Podszedłem ostrożnie, zatrzymując się kilka kroków dalej. Obserwowałem jego twarz, szukając jakiegokolwiek śladu mężczyzny, którego, jak mi się zdawało, znałem.

Nic nie znalazłem.

„Cześć, Richard” – powiedziałem zaskakująco stanowczym głosem. „Niespodzianka, prawda? Przyszliśmy z Tommym odwiedzić twoją chorą matkę”.

Na jego twarzy powoli zanikało zmieszanie, a jego oczy zwęziły się w wyrazie zamyślenia.

„Emily, kochanie, to nieporozumienie” – próbował, jego głos nagle stał się miękki i przekonujący – tym samym, którym przekonywał Tommy’ego do jedzenia warzyw, żeby mnie uspokoić po ciężkim dniu. „Mogę wszystko wyjaśnić. Pracuję nad tajną operacją, próbuję złapać przestępców w firmie. Musiałem skłamać, żeby cię chronić, żeby chronić Tommy’ego”.

To było kłamstwo tak oczywiste, tak desperackie, że aż się roześmiałem.

Prawie.

„Dość kłamstw, Richard” – powiedziałem cicho, świadomy obecności policjantów wokół nas. „Wiem o oszustwie. Wiem o Christinie. Widziałem krew na podłodze w domu twojej matki”.

Zmiana na jego twarzy była natychmiastowa i przerażająca. Maska zaniepokojenia rozpadła się, odsłaniając coś zimnego i wyrachowanego.

„Nic nie wiesz” – syknął.

„Wiem wystarczająco dużo. Wiem, że okłamywałeś mnie latami. Wiem, że użyłeś mojego i Tommy’ego nazwiska, żeby wyłudzić pieniądze od własnej matki. Wiem, że…”

Mój głos na chwilę się załamał.

„Wiem, że mogłeś zabić kobietę i ukryć jej ciało”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Pieczone Gruszki z Miodem

1. Rozgrzej piekarnik do 180°C. Przygotuj blachę do pieczenia, wyłożoną papierem do pieczenia. 2. Przekrój gruszki na pół i usuń ...

Wowza, nigdy nie wiedziałam, że przepis może smakować tak dobrze i być tak prosty! Kilka składników to wszystko, czego potrzebujesz!.

1. Przygotuj imbir: – Dokładnie umyj korzeń imbiru. – Opcjonalnie obierz imbir, choć nie jest to konieczne. – Pokrój imbir ...

JAK CZYŚCIĆ I USUWAĆ KAMIEŃ Z DRZWI PRYSZNICOWYCH: PRZEWODNIK KROK PO KROKU”

Zacznij od przepłukania drzwi prysznicowych ciepłą wodą, aby usunąć luźne zanieczyszczenia i powierzchniowy brud. Ciąg dalszy na następnej stronie 4 ...

Przepis na domową pizzę

Instrukcje - W dużej misce wymieszaj ciepłą wodę, cukier i drożdże. Odstaw na około 5 minut, aż piana się utworzy ...

Leave a Comment