Wiktor siedział na sofie z twarzą w dłoniach. Jego świat się walił. Całe jego dzieciństwo, całe wyobrażenie o rodzinie, o jej statusie, wszystko to było jednym wielkim, dobrze skrywanym kłamstwem. Pracował w dziale finansowym firmy ojca. Widział rachunki, bilanse. Nigdy nie zastanawiał się, skąd wziął się kapitał początkowy na reaktywację.
„A mieszkanie?” – zapytał stłumionym głosem.
„Powiedziałem Borisowi, że czas dotrzymać swojej części umowy” – odpowiedział spokojnie ojciec. „Powiedziałem mu, żeby kupił mieszkanie dla was obojga. Na wasze nazwiska”. Ale wygląda na to, że jego żona miała inne plany. Postanowiła wziąć na siebie kredyt i upokorzyć moją córkę. To był błąd”.
Nadieżda podskoczyła, a jej twarz wykrzywiła się z wściekłości.
„To przez ciebie!” – krzyknęła, wskazując na mnie. „Odkąd pojawiłeś się w moim życiu
Mój synu, wszystko legło w gruzach! Jesteś przekleństwem!
„Dość!” Głos Viktora rozbrzmiał echem w pokoju. Wstał, a jego oczy błyszczały. „Nie waż się tak mówić do Eleny! Jedynym przekleństwem tutaj jest twoja arogancja i kłamstwa!”
Odwrócił się do mnie. W jego oczach malował się ból, zagubienie, ale i determinacja.
„Eleno, wybacz mi. Proszę, wybacz mi.”
Potem zwrócił się do rodziców.
„Nie wiem, jak z tym wytrzymam. Nie wiem, co będziemy robić od teraz. Ale jedno jest pewne: dziś wieczorem nie tylko upokorzyłeś Elenę. Upokorzyłeś mnie. I zrujnowałeś nasz ślub.”
Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę wyjścia.
„Wychodzimy”. „Ale goście…” zaczęła mama.
„Goście wracają do domu” – odparł ojciec. „Spektakl się skończył”.
Rozdział 3: Gorzko-słodki miesiąc miodowy
Wyszliśmy z restauracji, nie oglądając się za siebie. Suknia ślubna ciągnęła się po brudnym asfalcie parkingu, ale mnie to nie obchodziło. Wsiedliśmy do samochodu ojca i odjechaliśmy w noc. Nikt nie powiedział ani słowa. Cisza była cięższa od słów.
Ojciec wysadził nas przed naszym mieszkaniem – tym, które wynajęliśmy, czekając na „prezent” od Nadieżdy. Małe, dwupokojowe mieszkanie w starej kamienicy. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły, osunęłam się na podłogę i wybuchnęłam płaczem. Płakałam za ten stracony dzień, za upokorzenie, za kłamstwa, za rozwiane złudzenia. Płakałam gorzko, nie mogąc powstrzymać łez.
Wiktor usiadł na podłodze obok mnie i wziął mnie w ramiona. Nic nie powiedział, tylko mocno mnie przytulił, jakby bał się, że się załamię. Kiedy w końcu przestałam płakać, wyszeptał: „Damy radę, Eleno. Przysięgam, że damy radę”.
Ale nie byłam pewna. Przepaść, która narosła między naszymi rodzinami, wydawała się zbyt wielka, by ją zasypać.
Kolejne dni były dziwną mieszanką pustki i napięcia. Telefon Victora nie przestawał dzwonić. Czasem ojciec, czasem matka. Nie chciał z nimi rozmawiać. Odwołaliśmy nasz miesiąc miodowy. Nie dało się udawać szczęśliwego małżeństwa na egzotycznej wyspie, kiedy nasz świat się rozpadł.
Pewnego wieczoru Victor wrócił z pracy, wyglądając na jeszcze bardziej ponurego.
„Rozmawiałem dziś z ojcem” – powiedział, unikając mojego wzroku. „Chce się z nami spotkać. Z nami wszystkimi”. Porozmawiać.
„Nie ma o czym rozmawiać” – odpowiedziałam chłodno.
„Eleno, proszę. Musimy zdecydować, co robić. Z firmą, pieniędzmi… ze wszystkim”.
„Co to za „my”? – zapytałem. „To twoja rodzinna sprawa. Mój ojciec zrobił swoje”.
„To nie takie proste!” krzyknął Wiktor. „Połowa wszystkiego, co posiadają, należy do twojego ojca! To znaczy, że to też twoje! Nasze! Nie możemy udawać, że to nie istnieje!”
ciąg dalszy na następnej stronie
To była nasza pierwsza kłótnia. Była okropna i bolesna. Oskarżaliśmy się nawzajem o rzeczy, które nie były naszą winą. On oskarżał mnie o nieugiętość, ja o to, że nadal chroni swoją rodzinę. W końcu zamilkliśmy, wyczerpani i nieszczęśliwi. Leżeliśmy plecami do siebie na małym łóżku, oddzieleni niewidzialną ścianą.
Kilka dni później zgodziłem się na spotkanie. Odbyło się ono na neutralnym gruncie – w luksusowej kancelarii prawnej. Nadieżda i Borys siedzieli po jednej stronie ogromnego mahoniowego stołu, Wiktor, mój ojciec i ja po drugiej. Nadieżda wyglądała na dziesięć lat starszą. Jej arogancja ustąpiła miejsca tępej, zimnej furii.
„Chcemy kupić twoje akcje, Petre” – zaczął Borys bez wstępów. „Zatrudnimy ekspertów, ocenimy wartość firmy i zapłacimy ci pięćdziesiąt procent. W ciągu roku”.
Yo Make również polubił
Zielony koktajl na oczyszczenie wątroby: naturalny napój, który pomaga utrzymać ciśnienie krwi pod kontrolą
Szklanka tego soku każdego dnia usunie zatkane tętnice i skontroluje ciśnienie krwi – czosnek, cytryna i ocet jabłkowy
Jak zrobić maseczkę kawową na twarz redukującą zmarszczki
Ciasteczka z marszczeniem cytrynowym: przepis na proste i pachnące słodycze