Mój dzień ślubu miał być najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Restauracja tętniła śmiechem, muzyką i brzękiem kieliszków. – Page 5 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mój dzień ślubu miał być najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Restauracja tętniła śmiechem, muzyką i brzękiem kieliszków.

Ojciec lekko się uśmiechnął.
„A skąd weźmiesz tyle pieniędzy, Boris? Znowu będziesz brał pożyczki?” „To nie twoja sprawa!” Nadieżda syknęła.
„Wręcz przeciwnie, to moja sprawa” – odpowiedział ojciec. „Bo jeśli firma znowu zbankrutuje, będę musiał ją ratować. Nie, dziękuję. Warunki pozostają bez zmian. Jestem biernym komandytariuszem. Tylko już nie jestem taki bierny. Od teraz chcę mieć dostęp do wszystkich sprawozdań finansowych. Chcę wiedzieć, gdzie trafia każdy lew”.
„Nie masz żadnych praw!” – krzyknęła Nadieżda.
„Mam wszelkie prawa. I ty o tym wiesz. Chyba że chcesz, żeby urząd skarbowy pytał cię, gdzie dziesięć lat temu w twojej firmie pojawiły się ogromne, niezadeklarowane dochody”.
Borys zbladł. To był szach-mat.
„Dobrze, Petre. Jak chcesz”.

Nadieżda się nie poddała. Rozpoczęła cichą wojnę. Rozpuściła plotki o mnie i mojej rodzinie. Nazwała mojego ojca szantażystą, a mnie naciągaczką. Niektórzy z naszych wspólnych znajomych zaczęli nas unikać. To było podłe i upokarzające.

W międzyczasie rozpoczęłam studia. Zostałam przyjęta na prawo jeszcze przed ślubem. To było moje marzenie. Studia stały się moim ratunkiem. Zanurzyłam się w grubych podręcznikach z prawa cywilnego, karnego i handlowego. Każda sprawa, każde zajęcia były ucieczką od rzeczywistości. Wiktor mnie wspierał, ale czułam, że się od siebie oddalamy. On był pochłonięty problemami firmy, ja studiami. Mieszkaliśmy razem, ale byliśmy sami.

Pewnego dnia mój ojciec wrócił do domu. Niósł grubą teczkę z dokumentami.
„Oto rachunki firmy za ostatnie trzy lata” – powiedział. „Wiktor mi je dał. Chcę, żebyś je przejrzał”. „Ja? Ale dlaczego? Nic nie rozumiem”. „Nauczysz się. Jesteś przyszłą prawniczką. I masz bystrzejsze oko niż ja. Coś jest nie tak w tych liczbach, Eleno. Czuję to. Boris wydaje za dużo. Znacznie więcej niż powinien. Chcę, żebyś zrozumiała, gdzie idą pieniądze. Nasze pieniądze”.

Otworzyłam teczkę. Kolumny liczb, tabel i bilansów rozpościerały się przede mną. Czułem się, jakbym czytał w nieznanym języku. Ale podjąłem wyzwanie. To było pierwsze prawdziwe studium przypadku w moim życiu. I byłem zdeterminowany, żeby je rozwiązać.

Ciąg dalszy na następnej stronie

Rozdział 4: Ukryte życie Borisa

Następne kilka tygodni spędziłem przytłoczony dokumentami. W dzień chodziłem na wykłady, a nocami zgłębiałem sprawozdania finansowe Borisa Stroya. Z pomocą podręczników rachunkowości i prawa handlowego liczby zaczęły do ​​mnie przemawiać. Porównywałem dochody, wydatki i inwestycje. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się w porządku. Firma osiągała dobre zyski, wypłacano pensje i odprowadzano podatki.

Ale mój ojciec miał rację. Coś było nie tak. Znalazłem to w kolumnie „wydatki na rozrywkę”. Kwoty były kolosalne. Dziesiątki tysięcy lewów wydawano co miesiąc na „lunche biznesowe”, „podróże służbowe” i „prezenty dla partnerów”. Ale nie było szczegółowych raportów. Tylko ogólne faktury z luksusowych restauracji, luksusowych hoteli i sklepów jubilerskich.

Pewnej nocy, gdy Wiktor spał, siedziałam w kuchni i porównywałam daty na fakturach z harmonogramem podróży Borisa. Coś mi się nie zgadzało. Były tam rachunki z hotelu spa w górach za weekend, kiedy Boris jechał na budowę po drugiej stronie kraju. Był też rachunek z jubilera na 10 tysięcy lewów, zapłacony w dniu, w którym Boris miał spotkać się z radnymi miejskimi.

Serce zaczęło mi walić. To nie były wydatki firmowe. To były wydatki osobiste, zamaskowane jako wydatki firmowe. Boris wysysał z firmy wszystkie pieniądze. Wydrenował pieniądze mojego ojca.

Podzieliłam się swoimi odkryciami z tatą. Uratował mnie.

Słuchał uważnie, nie przerywając mi.
„Wiedziałem” – powiedział w końcu. „Ten człowiek się nie zmienił. Ale po co mu tyle pieniędzy? Nadieżda ma wszystko”. „Nie sądzę, żeby te pieniądze były dla Nadieżdy” – odpowiedziałem cicho.

Postanowiliśmy zatrudnić prywatnego detektywa. Było drogo, ale nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy koniecznie poznać prawdę. Detektyw, były policjant o nazwisku Dimitrow, był dyskretny i skuteczny. W niecałe dwa tygodnie udzielił nam odpowiedzi.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Najlepszy trik na czyszczenie toalet mydłem w kostce

Jesteś gotowy na rewolucję w czyszczeniu? Te wskazówki nie tylko sprawią, że Twoja łazienka będzie czystsza, ale i bardziej zachęcająca ...

U mężczyzny, który przez lata stosował ten specyficzny zwyczaj kulinarny, w mózgu pojawiły się „robaki świńskie”

Food Republic zaleca, aby przed smażeniem pozostawić bekon „na około 15 minut w temperaturze pokojowej”, aby ugotował się szybko i ...

Nie sądziłem, że to zadziała!

Instrukcje: Pokrój cytryny: Pokrój cytryny na połówki. Cytryny zawierają olejki eteryczne w swoich skórkach, które uwalniają silny zapach pod wpływem ...

Leave a Comment