Po krótkich negocjacjach Jeffree zgodził się.
Ostateczne dokumenty zostały podpisane zaledwie trzy dni przed Wielkanocą, kiedy nasza rodzina tradycyjnie spotykała się w domu rodziców. Już wcześniej potwierdziłam obecność na kolacji, ponieważ przez dwa poprzednie lata nie mogłam uczestniczyć w spotkaniach świątecznych.
Teraz będę uczestniczyć w wydarzeniu z wiedzą, która radykalnie zmieni moją relację z Jeffree i potencjalnie całą dynamikę rodzinną.
Wieczorem przed Wielkanocą zadzwoniłem do Babci Rose, aby zasięgnąć u niej rady.
„Przejęcie zostanie ogłoszone publicznie w przyszłym tygodniu” – wyjaśniłem. „Czy powinienem wcześniej powiedzieć Jeffreemu prywatnie, czy pozwolić mu dowiedzieć się razem z resztą?”
„Co wydaje ci się słuszne?” zapytała.
„Część mnie chce zobaczyć jego minę, kiedy zda sobie sprawę, co się stało” – przyznałem. „Ale inna część wie, że to drobiazg”.
„To ludzkie” – poprawiła Babcia Rose – „ale może nie jesteś najlepszą wersją siebie. Co radzi ci twoja siostra, twoja prezes?”
Rozważałem jej oprawę.
„Mój dyrektor generalny podszedłby do tego profesjonalnie, z szacunkiem dla wszystkich zaangażowanych stron”.
„W takim razie masz już odpowiedź” – powiedziała. „Chociaż nie będę udawać, że nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak to się potoczy jutro przy kolacji”.
Zaśmiałem się, nagle coś sobie uświadamiając.
„Już wiedziałeś o tym przejęciu, prawda?”
„Czytam dział biznesowy każdego ranka” – odpowiedziała niewinnie. „I śledzę obie wasze firmy od pierwszego dnia. Niewiele rzeczy mi umyka, kochanie”.
Dzięki tej rozmowie, która dodała mi pewności siebie, przygotowałem się do spotkania z rodziną – a zwłaszcza z Jeffreem – przy wielkanocnym obiedzie. Nie miałem pojęcia, jak dramatyczna będzie ta konfrontacja.
Proces przejęcia był równie wyczerpujący, co ekscytujący. Zespół prawny Secure Flow pracował bez wytchnienia, aby opracować umowę, która chroniłaby nasze interesy, a jednocześnie pozwalała zachować cenne komponenty MedSecure. Podczas negocjacji zachowaliśmy ścisłą poufność.
Tylko pięć osób w Secure Flow wiedziało, że jestem siostrą Jeffree’ego, a nikt z zespołu MedSecure ani ich doradcy nie byli świadomi tego powiązania.
Spotkanie zarządu, na którym sfinalizowaliśmy strategię przejęcia, było szczególnie trudne. Musiałem przedstawić uzasadnienie biznesowe w sposób beznamiętny, jakby MedSecure było kolejnym potencjalnym przejęciem.
„Na podstawie naszej analizy, MedSecure ma trzy główne atuty o dużej wartości” – wyjaśniłem członkom zarządu. „Po pierwsze, ich portfolio patentowe obejmuje 17 innowacji w zakresie bezpieczeństwa danych medycznych, które uzupełniłyby naszą obecną technologię. Po drugie, nawiązali relacje z dostawcami usług opieki zdrowotnej na Środkowym Zachodzie, gdzie obecnie mamy ograniczoną obecność. Po trzecie, dysponują utalentowanym zespołem inżynierów, który mógłby wzmocnić nasze możliwości rozwojowe”.
Jeden z członków zarządu zadał oczywiste pytanie.
„Jeśli mają tak cenne zasoby, dlaczego im się nie udaje?”
„Słabe wykonanie i słabe przywództwo” – odpowiedział gładko Taylor. „Ich wizja technologiczna była zasadniczo wadliwa, co zaowocowało produktem, który nie spełnia oczekiwań i jest zbyt kosztowny w utrzymaniu. Tempo ich zużycia środków było nie do utrzymania i nie osiągnęli kilku kluczowych kamieni milowych rozwoju obiecanych inwestorom”.
Nikt nie wspomniał o moich powiązaniach z firmą. Taylor i ja zgodziliśmy się, że włączanie do dyskusji relacji osobistych tylko skomplikuje proces decyzyjny zarządu.
Zarząd jednogłośnie zatwierdził nasz plan przejęcia.
Po uzyskaniu zgody, nawiązaliśmy współpracę z MedSecure za pośrednictwem pośredników ds. rozwoju korporacyjnego. Ja nie brałem udziału w bezpośrednich negocjacjach, a Taylor pełnił funkcję przedstawiciela Secure Flow przez cały proces. Nasza początkowa oferta była celowo konserwatywna, wiedząc, że niepewna sytuacja finansowa MedSecure ograniczy ich możliwości agresywnych negocjacji.
Odpowiedź Jeffree’ego na naszą pierwszą ofertę nadeszła za pośrednictwem jego dyrektora finansowego.
„Ta wycena jest obraźliwa. MedSecure jest pionierem w dziedzinie rozwiązań bezpieczeństwa opieki zdrowotnej i ma znaczny potencjał wzrostu. Jesteśmy gotowi rozpatrywać wyłącznie poważne oferty”.
Ich brawurę podkopała ich sytuacja finansowa. Nasza analiza due diligence wykazała, że MedSecure ma mniej niż dwa miesiące do wykorzystania, zanim nie będzie w stanie wypłacać wynagrodzeń. Bez dodatkowych inwestycji ich pozycja negocjacyjna była słaba.
Zwiększyliśmy naszą ofertę o 15% i dodaliśmy zachęty uzależnione od wyników, które potencjalnie mogłyby podwoić wypłatę, jeśli osiągnięte zostaną określone etapy integracji. Zmieniona oferta została przedstawiona z 48-godzinnym okresem ważności.
Drugiego dnia zespół Jeffree’ego poprosił o 24-godzinne przedłużenie, na które się zgodziliśmy. Trzeciego dnia zaakceptowali nasze warunki z drobnymi modyfikacjami wskaźników wydajności. Desperacja była widoczna w ich szybkiej kapitulacji.
Ostateczne negocjacje przebiegały sprawnie. Opracowano plany integracji, nakreślono strategie utrzymania pracowników i utworzono zespoły ds. transformacji. Przez cały ten proces pozostawałem w cieniu – przeglądając dokumenty i zatwierdzając decyzje, ale nigdy nie angażując się bezpośrednio w działania zespołu kierowniczego MedSecure.
Ostateczne umowy zostały podpisane elektronicznie. Cyfrowy podpis Jeffreego pojawił się na moim ekranie, finalizując sprzedaż jego firmy mojej, choć nadal nie miał pojęcia, kto go przejął.
Publiczne ogłoszenie zaplanowano na wtorek po Wielkanocy, co dało nam czas na poinformowanie pracowników i przygotowanie komunikacji z klientami i partnerami.
Po sfinalizowaniu przejęcia, ale jeszcze nieupublicznieniu go, stanąłem przed perspektywą wielkanocnego obiadu z mieszanymi uczuciami. Część mnie obawiała się nieuniknionej konfrontacji, podczas gdy inna część oczekiwała rozwiązania wieloletnich napięć.
Spędziłem godziny zastanawiając się, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Mogłem wziąć Jeffreego na bok i porozmawiać z nim w cztery oczy, ale też pozwolić, by wydarzenia potoczyły się naturalnie.
Przygotowując się do kolacji, starannie dobrałam strój: prostą niebieską sukienkę, profesjonalną, ale nie ostentacyjną, w połączeniu z perłowymi kolczykami, które babcia Rose podarowała mi na 30. urodziny. Chciałam czuć się pewnie, ale nie ostentacyjnie.
Podróż do podmiejskiego domu moich rodziców była znajoma, a zarazem dziwna. Nie wybrałam się w tę podróż na wakacje od ponad dwóch lat. Przemierzając zadrzewione ulice mojej rodzinnej okolicy, powracały wspomnienia – wycieczki rowerowe z Jeffree, zanim nasza relacja się rozpadła, wspólne spacery do szkoły, imprezy osiedlowe, na których objadaliśmy się grillem i arbuzami.
Wjeżdżając na podjazd, zauważyłem, że samochód Jeffree już tam stoi: nowy luksusowy SUV, który prawdopodobnie kosztował więcej niż roczna pensja większości ludzi. Wziąłem głęboki oddech, zebrałem kwiaty i wino, które przyniosłem, i podszedłem do drzwi wejściowych.
Odpowiedziała moja matka, a jej twarz rozjaśniła się szczerą radością na mój widok.
„Libby, jesteś tutaj. Tak długo cię nie było.”
Przytuliła mnie serdecznie, a znajomy zapach jej perfum na chwilę przeniósł mnie myślami do prostszych czasów.
„Cześć, mamo” – odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk. „Przepraszam, że mnie nie było. Praca była ciężka”.
„No cóż, teraz jesteś tutaj i to jest najważniejsze.”
Wpuściła mnie do środka.
„Wszyscy są w salonie. Jeffree opowiada nam o swoim najnowszym projekcie”.
Oczywiście, że tak.
Wchodząc do salonu, przyjrzałem się znajomym twarzom: mój ojciec, wyglądający na starszego, niż go zapamiętałem, ale wciąż silnego; moja ciotka Linda i wujek Frank; moja kuzynka Sarah z mężem Tomem i małym dzieckiem; i babcia Rose, siedząca majestatycznie w swoim ulubionym fotelu, obserwująca wszystko bystrymi, inteligentnymi oczami.
A potem był Jeffree, stojący przy kominku z drinkiem w ręku i trzymający dwór, jak to miał w zwyczaju.
Zatrzymał się w pół zdania, gdy mnie zobaczył, a przez jego twarz przemknął jakiś nieodgadniony błysk, po czym zniknął, jak zwykle, z jego pewnością siebie.
„No, patrzcie, kto wyszedł ze swojej jaskini kodowania” – powiedział, unosząc kieliszek w moją stronę. „Siostra marnotrawna powraca”.
„Cieszę się, że cię widzę, Jeffree” – odpowiedziałem spokojnie, podchodząc, by pocałować ojca w policzek i przywitać się z resztą rodziny.
Gdy dotarłem do Babci Rose, wzięła mnie za rękę, a w jej oczach pojawiło się niewypowiedziane zrozumienie.
„Libby, kochanie, wyglądasz dobrze. Sukces ci służy.”
„Dziękuję, Babciu” – powiedziałam cicho. „Dobrze cię widzieć”.
Początkowe powitania ustąpiły miejsca drinkom przed kolacją i rozmowie, która starannie unikała drażliwych tematów. Mama pytała o moje mieszkanie. Ojciec pytał o mój niedawny wyjazd do Chicago na spotkanie z klientem, choć nie sprecyzowałem. Ciotka chciała wiedzieć, czy się z kimś spotykam.
„Praca zajmuje mi za dużo czasu, żeby umawiać się na poważne randki” – odpowiedziałam, co wywołało zaniepokojone spojrzenia między moją matką i ciotką.
Przez całą tę wymianę zdań Jeffree uśmiechał się lekko, od czasu do czasu zerkając na telefon, jakby ważniejsze sprawy wymagały jego uwagi. Napięcie między nami było wyczuwalne – przynajmniej dla mnie – choć reszta rodziny zdawała się je ignorować.
Gdy przeszliśmy do jadalni na kolację, rozmowa zeszła na tematy bardziej ogólne: politykę, lokalne wiadomości i najnowsze osiągnięcia małego dziecka mojej kuzynki. Uczestniczyłem grzecznie, ale byłem bardzo świadomy obecności Jeffreego po drugiej stronie stołu, zastanawiając się, czy ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co zaszło między naszymi firmami.
Posiłek przeszedł przez sałatkę i danie główne w względnej harmonii. Moja mama przygotowała wszystkie tradycyjne dania wielkanocne: szynkę w glazurze ananasowej, ziemniaki zapiekane, świeże szparagi i domowe bułki. Było wygodnie i znajomo – krótka chwila wytchnienia od konfrontacji, która, jak wiedziałam, nadchodziła.
Gdy podawano deser — domowe ciasto marchewkowe, które od dzieciństwa było ulubionym ciastem Jeffreego — mój ojciec nieświadomie otworzył drzwi do momentu, który miał stać się decydującym momentem wieczoru.
„No i jak sobie radzą obie wasze firmy?” – zapytał, patrząc to na Jeffreego, to na mnie. „To niezwykłe, żeby dwóch przedsiębiorców w jednej rodzinie, i to w tej samej branży, miało dwóch przedsiębiorców”.
Jeffree wykorzystał okazję, by po raz kolejny zdominować rozmowę.
„MedSecure ma w tym roku potencjalny znaczny wzrost” – zaczął, celowo pomijając problemy finansowe, które zmusiły go do sprzedaży. „Jesteśmy pionierami nowych podejść do bezpieczeństwa danych medycznych, które zrewolucjonizują branżę”.
Mój ojciec skinął głową z aprobatą, wyraźnie pod wrażeniem pewności siebie Jeffreego.
„Ile teraz masz pracowników i jak dużą masz firmę zarządzającą?”
„Czterdzieści dwa w trzech biurach” – odpowiedział Jeffree – kolejne ostrożne naciąganie prawdy, biorąc pod uwagę niedawne zwolnienia. „Wybiórczo dobieramy zespół. W branży technologicznej, zwłaszcza w wyspecjalizowanych dziedzinach, takich jak bezpieczeństwo w służbie zdrowia, potrzebni są ludzie, którzy potrafią sprostać złożonym wyzwaniom”.
Spojrzał na mnie, gdy mówił tę ostatnią część.
„Nie każdy się do tego nadaje”.
Sugestia była oczywista.
Przy stole na chwilę zapadła cisza, wszyscy wyczuli nutę rywalizacji.
„A ty, Libby?” – zapytała ciotka, wyraźnie próbując mnie w to wciągnąć. „Twoja firma robi coś podobnego, prawda?”
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, wtrącił się Jeffree.
„Libby pracuje nad rozwiązaniem na mniejszą skalę. Bardziej niszowym produktem”.
Odwrócił się do mnie z tym swoim znajomym, protekcjonalnym uśmiechem.
„Ilu pracowników macie teraz?”
„Właściwie osiemdziesiąt siedem” – odpowiedziałem spokojnie. „Będziemy mieli ponad sto po naszym niedawnym nabytku”.
Widelec Jeffreego zatrzymał się w połowie drogi do ust.
„Przejęcie? Przejąłeś inną firmę?”
Skinąłem głową i wziąłem mały kęs ciasta marchewkowego.
„Musi być bardzo mała” – powiedział lekceważąco. „Prawdziwi gracze w naszej branży skupiają się na przejęciach przez większe firmy z branży technologii medycznych, a nie na dokonywaniu przejęć”.
I oto był – idealny początek.
Jednak zawahałem się, nagle niepewny, jak postępować. Rozmowa, którą wyobrażałem sobie z Jeffree w cztery oczy, mogła teraz rozegrać się na oczach całej naszej rodziny.
W tym momencie zawahania, babcia Rose odezwała się, siedząc na końcu stołu.
„Jeffree, czy nie wspominałeś w zeszłym miesiącu, że MedSecure bada możliwości nawiązania strategicznych partnerstw? Jak postępują prace?”
Jeffree rzucił jej zirytowane spojrzenie, zanim odzyskał opanowany wyraz twarzy.
„Mieliśmy kilka zainteresowanych stron. Jako lider w dziedzinie innowacyjnych rozwiązań w naszej branży, starannie analizujemy potencjalnych partnerów, którzy mogą pomóc nam w globalnej ekspansji”.
Zuchwałość jego kłamstw – w obliczu faktu, że właśnie sprzedał swoją upadającą firmę – była zdumiewająca. Poczułem przypływ oburzenia, nie tylko z powodu jego przeinaczenia statusu MedSecure, ale także z powodu ciągłego umniejszania mojej pracy.
„Właściwie” – powiedziałem, a mój głos brzmiał pewniej, niż się spodziewałem – „nie każdy poradzi sobie z prawdziwą karierą w branży technologicznej. Niektórzy dużo gadają, ale nie potrafią tego zrobić, gdy to się liczy”.
Przy stole zapadła cisza, gdy usłyszałem moją nietypową bezpośredniość.
Oczy Jeffreego zwęziły się, gdy odłożył widelec.
„Co dokładnie masz na myśli?”
Otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć, ale zanim zdążyłem, Babcia Rose wtrąciła się z idealnym wyczuciem czasu i porażającą precyzją.
„Czy dlatego jej firma właśnie przejęła twoją?”
Wielkanocny stół prezentował się idealnie, zanim Babcia Rose zrzuciła z siebie bombę. Mama użyła swojej najlepszej porcelany, z delikatnymi niebieskimi kwiatami, która była prezentem ślubnym. Kryształowe kieliszki odbijały popołudniowe słońce wpadające przez okna jadalni. Na środku stołu stały świeże wiosenne kwiaty i ręcznie zdobione jajka, nad którymi mama spędziła godziny.
Każdy szczegół odzwierciedlał troskę, jaką zawsze wkładała w spotkania rodzinne, usilnie starając się stworzyć idealne wspomnienia pomimo towarzyszących temu napięć.
Przy tym starannie zastawionym stole siedziała cała nasza rodzina: mój ojciec na czele, wciąż budzący szacunek pomimo swoich 60 lat, z siwiejącymi włosami i okularami do czytania na nosie; moja matka naprzeciwko niego, której niespokojne oczy nieustannie skanowały puste talerze i szklanki do napełnienia; ciotka Linda i wujek Frank, których wygodne małżeństwo było widoczne w ich zsynchronizowanych ruchach i dokańczaniu za siebie zdań; kuzynka Sarah z mężem Tomem; ich mała Ellie w wysokim krzesełku, tworząca nowoczesną sztukę z puree ziemniaczanego; babcia Rose, elegancka w lawendowej sukience z zabytkową broszką, z idealnie ułożonymi białymi włosami; Jeffree, pewny siebie i elegancki w swoich markowych ubraniach; i ja, córka marnotrawna, która powróciła po długiej nieobecności.
Napięcie między Jeffree a mną narastało przez cały posiłek, niczym cichy nurt pod strumieniem uprzejmej konwersacji. Za każdym razem, gdy wspominał o rzekomym sukcesie swojej firmy lub rzucał ledwie zawoalowane uwagi na temat moich wyborów zawodowych, czułam, że moja cierpliwość się wyczerpuje. Mimo to zachowałam spokój, czekając na odpowiedni moment, by poruszyć tę kwestię bezpośrednio – najlepiej prywatnie, po kolacji.
Interwencja Babci Rose zmieniła wszystko.


Yo Make również polubił
Zjedz ten posiłek nr 1, który pomoże naturalnie oczyścić tętnice
Odśwież swoje dłonie i zredukuj niedoskonałości dzięki tej maseczce z białka jaja
Starszy mężczyzna został wykluczony ze ślubu wnuczki, gdy jego dzieci dowiedziały się, że pracuje jako woźny – dzisiejsza historia
Pietruszka, sekret szefa kuchni, dzięki któremu zachowuje świeżość przez wiele miesięcy: nie gnije już