„To kolejny solowy projekt, Libby? A może w końcu znalazłaś partnera biznesowego, który wprowadzi twoje pomysły na rynek?”
„Pracuję z małym zespołem programistów” – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. „Na razie działamy na własną rękę, ale planujemy szukać inwestycji w przyszłym kwartale”.
Jeffree się roześmiał.
„Bootstrapping to po prostu wymyślne określenie niedofinansowania. Wiesz, jest mnóstwo stanowisk menedżerskich dla początkujących, które nauczyłyby cię, jak działają prawdziwe firmy technologiczne. Twój hobbystyczny biznes nie będzie konkurował z uznanymi graczami”.
„To nie hobby” – upierałam się, czując, jak rumieniec napływa mi do policzków. „Rozwiązujemy prawdziwy problem, który dotyka miliony pacjentów”.
„Jasne, jasne” – Jeffree skinął głową protekcjonalnie. „Ale w pewnym momencie musisz pomyśleć o znalezieniu prawdziwej pracy. Nie każdy może odnieść sukces w przedsiębiorczości technologicznej. Nie ma wstydu w przyznaniu się do tego i znalezieniu stabilnej posady gdzieś indziej”.
Przy stole zapadła cisza. Mama szybko zmieniła temat, pytając o desery, które lubię. Przeprosiłem i poszedłem do łazienki, zamknąłem drzwi na klucz i przycisnąłem czoło do chłodnego lustra, walcząc ze łzami frustracji i gniewu.
To Święto Dziękczynienia stało się katalizatorem. Upokorzenie związane z byciem odrzuconym na oczach całej rodziny coś we mnie skrystalizowało. Tego wieczoru wracałem do domu z nowym postanowieniem. Mogłem albo odnieść sukces na własnych warunkach, albo ponieść porażkę, ale nie chciałem już narażać się na poniżanie Jeffreego ani wątpliwości mojej rodziny.
W kolejnych miesiącach wycofałam się ze spotkań rodzinnych. Odmawiałam chodzenia na święta Bożego Narodzenia, usprawiedliwiałam się urodzinami i ograniczałam kontakt do sporadycznych telefonów z rodzicami i częstszych rozmów z babcią Rose. Rodzice zauważyli moją nieobecność, ale zdawali się akceptować moje wymówki dotyczące obowiązków zawodowych. Nie naciskali – być może odczuwali ulgę, że uniknęli napięć między dziećmi.
Tylko babcia Rose rzuciła mi wyzwanie.
„Ucieczka nie jest tym samym, co stawianie swojej pozycji” – powiedziała podczas jednej z naszych rozmów.
„Nie uciekam” – upierałem się. „Skupiam się na tym, co ważne. Nie mogę budować tej firmy, ciągle broniąc się przed atakami Jeffree”.
„Tylko nie myl unikania konfliktów z unikaniem rodziny” – odpowiedziała cicho. „Niektóre mosty, raz spalone, bardzo trudno odbudować”.
Jej słowa utkwiły mi w pamięci, ale pozostałem wierny swojej drodze do niezależności.
Włożyłem całe serce w Secure Flow. Pracowałem ponad 80 godzin tygodniowo, często śpiąc na małej kanapie w biurze. Żyłem kawą, jedzeniem na wynos i determinacją. Wyzwania techniczne były ogromne. Stworzenie systemu, który byłby jednocześnie wysoce bezpieczny i intuicyjny dla pracowników służby zdrowia, wymagało ciągłego udoskonalania.
Każda iteracja przynosiła nowe problemy do rozwiązania – od kwestii zgodności z przepisami po wyzwania związane z interfejsem użytkownika. Wiele nocy było takich, kiedy prawie się poddałem.
Pewnego szczególnie trudnego wieczoru, po tym jak potencjalny inwestor wycofał się w ostatniej chwili, zadzwoniłem do babci Rose prawie o północy, zapominając o różnicy czasu.
„Przepraszam” – powiedziałem, kiedy uświadomiłem sobie, że ją obudziłem. „Nie powinienem był dzwonić tak późno”.
„Bzdura” – odpowiedziała, brzmiąc na całkowicie rozbudzoną. „Powiedz mi, co się dzieje”.
Wyjaśniłem sytuację, a mój głos łamał się ze zmęczenia i rozpaczy.
„Może Jeffree ma rację” – podsumowałem. „Może nie nadaję się do tego. Włożyłem w tę firmę wszystko, a nie mam nic do pokazania”.
„Libby” – powiedziała stanowczo Babcia Rose. „Pamiętasz, jak miałaś dziesięć lat i zbudowałaś to urządzenie, żeby karmić kota sąsiada, kiedy go nie było?”
Uśmiechnąłem się wbrew sobie.
„Automatyczny dozownik karmy, który ciągle się zacinał”.
„Tak. Trzy razy ci się nie udało, zanim ci się udało. Ale nie poddałeś się, bo wiedziałeś, że kot musi jeść. Kto teraz potrzebuje twojego rozwiązania?”
„Pacjenci” – odpowiedziałem bez wahania. „Pracownicy służby zdrowia. Każdy, kogo dane medyczne zostały naruszone lub kto nie mógł uzyskać dostępu do ważnych informacji, kiedy ich potrzebował”.
„W takim razie masz odpowiedź” – powiedziała po prostu. „A teraz idź spać i zacznij od nowa jutro”.
Ta rozmowa utwierdziła mnie w przekonaniu, że jestem zdecydowany.
Dwa tygodnie później poznałem Taylor Williams na konferencji poświęconej technologiom medycznym. Taylor miał doświadczenie w administracji w ochronie zdrowia i od razu dostrzegł potencjał Secure Flow. W ciągu miesiąca sformalizowaliśmy nasze partnerstwo, wnosząc doświadczenie biznesowe i kontakty branżowe, które uzupełniały moje umiejętności techniczne.
Mniej więcej w tym czasie dowiedziałem się z branżowych doniesień, że Jeffree założył własną firmę. Po latach krytyki moich działań biznesowych, zrezygnował ze stanowiska wiceprezesa, aby założyć firmę MedSecure, zajmującą się bezpieczeństwem danych medycznych.
Ironia sytuacji nie umknęła mojej uwadze. Nie dość, że wszedł w dziedzinę, którą odrzucił, kiedy o niej wspomniałem, to jeszcze wybrał nazwę zadziwiająco podobną do Secure Flow.
Kiedy wspomniałem o tym Taylorowi, nie byli zaskoczeni.
„Twój brat prawdopodobnie dostrzegł tę samą szansę rynkową co my” – argumentował Taylor. „Bezpieczeństwo danych w służbie zdrowia to rozwijająca się dziedzina”.
„Ale on specjalnie wyśmiał mój pomysł” – upierałem się.
„A teraz to potwierdza, kopiując cię” – zauważył Taylor. „Potraktuj to jako komplement. Tylko upewnij się, że wykonamy to lepiej niż on”.
Z tej perspektywy przekułem frustrację w motywację. Gdyby Jeffree chciał konkurować w mojej branży, pokazałbym mu dokładnie, co może osiągnąć biznes hobbystyczny.
Kolejne 18 miesięcy zmieniło zarówno Secure Flow, jak i mnie. Taylor odpowiadał za rozwój biznesu, a ja za kierowanie zespołem technicznym. Udoskonaliliśmy nasz produkt i zaczęliśmy kontaktować się z potencjalnymi klientami. Nasz pierwszy kontrakt pochodził od małego szpitala regionalnego, który chciał zaktualizować swoje przestarzałe systemy.
Wdrożenie było trudne, ale zakończyło się sukcesem, dostarczając nam kluczowego studium przypadku. Wieść o naszym innowacyjnym podejściu zaczęła się rozprzestrzeniać w kręgach opieki zdrowotnej. Podczas gdy większe firmy oferowały toporne i drogie rozwiązania, my dostarczyliśmy system, który był bezpieczniejszy, bardziej intuicyjny i tańszy.
W ciągu sześciu miesięcy podpisały umowy trzy kolejne szpitale. Wraz z rosnącą listą klientów rosło również zainteresowanie inwestorów. Runda finansowania serii A przyniosła 3 miliony dolarów, co pozwoliło nam rozszerzyć zespół i ulepszyć infrastrukturę. Sześć miesięcy później runda finansowania serii B dodała kolejne 12 milionów dolarów.
Secure Flow przestało być borykającym się z problemami startupem, a stało się poważnym konkurentem na rynku technologii medycznych.
Przez cały ten okres rozwoju unikałem spotkań rodzinnych. Moi rodzice od czasu do czasu wspominali o nowej firmie Jeffree podczas naszych rozmów telefonicznych, najwyraźniej nieświadomi bezpośredniej konkurencji między naszymi firmami.
„Jeffree też zajmuje się dokumentacją medyczną” – wspomniała nonszalancko moja mama. „Może kiedyś moglibyście współpracować”.
Zmieniłem temat, nie chcąc tłumaczyć realiów naszej sytuacji.
Jedynym członkiem rodziny, który znał całą historię, była Babcia Rose. Podczas naszych regularnych rozmów dzieliłem się zarówno sukcesami, jak i porażkami, znajdując w niej niezachwianą towarzyszkę i mądrą doradczynię.
„Twój brat wpadł wczoraj” – powiedziała mi podczas jednej z rozmów. „Pokazywał mi stronę internetową swojej firmy na moim iPadzie. Wydawał się być z siebie bardzo dumny”.
„Powiedziałeś mu o Secure Flow?” – zapytałem spięty.
„Nie, kochanie. To twoja historia, którą opowiesz, kiedy będziesz gotowa. Ale zadałam mu kilka pytań, które sprawiły, że poczuł się trochę nieswojo – po prostu, żeby był szczery”.
Wyobraziłem sobie subtelne przesłuchanie Babci Rose i uśmiechnąłem się na tę myśl.
Wraz z rozwojem Secure Flow, rozwijałam się jako liderka. Początkowo nie czując się komfortowo w obowiązkach kierowniczych, nauczyłam się delegować, ufać swojemu zespołowi i jasno formułować swoją wizję. Nieśmiała, defensywna osoba, którą byłam na spotkaniach rodzinnych, przekształciła się w pewną siebie prezeskę, która potrafiła sobie poradzić w salach konferencyjnych i na spotkaniach z inwestorami.
Taylor zauważył zmianę.
„Wiesz, kiedy się poznaliśmy, przepraszałeś, zanim dzieliłeś się swoimi pomysłami. Teraz to ty rządzisz w tym pokoju. Co się stało?”
„Wolność od oczekiwań” – odpowiedziałem po namyśle. „Przestałem udowadniać swoją wartość ludziom, którzy jej nie dostrzegali”.
W międzyczasie publikacje branżowe zaczęły poruszać tematy związane z Secure Flow. Nasze innowacyjne podejście do bezpieczeństwa danych medycznych zyskało uznanie zarówno recenzentów technologii, jak i administratorów opieki zdrowotnej. Zdobyliśmy prestiżową nagrodę za innowacyjność na ważnej konferencji poświęconej technologiom medycznym, co ugruntowało naszą pozycję na mapie branży.
Firma Jeffree’ego, MedSecure, również działała na rynku, choć z mniejszym powodzeniem. Jego podejście opierało się w dużej mierze na marketingu i relacjach biznesowych, a nie na innowacjach technicznych. Choć pozyskał kilku klientów w oparciu o swoją sieć, jego produktowi brakowało eleganckiej architektury i przyjaznego dla użytkownika designu, które wyróżniały Secure Flow.
Śledziłem postępy MedSecure, śledząc branżowe newsy i wzajemne kontakty, nigdy nie angażując się bezpośrednio, ale zawsze mając świadomość ich pozycji względem naszej. Stało się jasne, że Jeffree miał problemy z dotrzymywaniem obietnic składanych klientom i inwestorom. Jego produkt borykał się z problemami technicznymi, a oceny satysfakcji klientów były przeciętne.
Przełomowy moment nastąpił, gdy jedna z największych sieci szpitali w kraju ogłosiła, że poszukuje nowego rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa danych. Do udziału w konkursie zaproszono Secure Flow i MedSecure, a także kilka większych, uznanych firm. Kontrakt miał opiewać na dziesiątki milionów dolarów i ugruntowywać pozycję zwycięzcy jako lidera w branży.
Nasze zespoły pracowały niestrudzenie nad propozycją i prezentacją. Osobiście poprowadziłem demonstrację techniczną, pokazując, jak Secure Flow może zintegrować się z istniejącymi systemami, jednocześnie radykalnie poprawiając bezpieczeństwo i wydajność. Taylor zajął się aspektami biznesowymi, nakreślając harmonogram wdrożenia i strukturę kosztów.
Dwa tygodnie później otrzymaliśmy wiadomość: Secure Flow wygrało przetarg. Dyrektor ds. informatyki sieci szpitali wskazał naszą zaawansowaną technologię i dogłębne zrozumienie procesów w opiece zdrowotnej jako czynniki decydujące.
To zwycięstwo okazało się dla naszej firmy przełomowe i z dnia na dzień przeistoczyło się z obiecującego startupu w znaczącego gracza.
Analitycy branżowi zwrócili na to uwagę. Znana firma inwestycyjna w technologie skontaktowała się z nami, aby omówić potencjalne cele przejęć, które mogłyby uzupełnić nasze usługi. Podczas jednej z tych rozmów MedSecure zostało wymienione jako firma borykająca się z problemami, posiadająca kilka cennych patentów, ale znaczny dług techniczny.
„Wykorzystali już większość swojego finansowania i nie mogą pozyskać dodatkowych inwestycji” – wyjaśnił analityk. „Plotka głosi, że po cichu szukają wyjścia z sytuacji”.
Uświadomienie sobie tego faktu uderzyło mnie niczym piorun.
Mogłem przejąć firmę mojego brata.
Uzasadnienie biznesowe było solidne. MedSecure dysponowało uzupełniającymi technologiami i relacjami z klientami, które mogłyby przynieść korzyści Secure Flow. Z czysto strategicznego punktu widzenia był to rozsądny ruch – ale osobiste konsekwencje były skomplikowane.
Czy przejęcie firmy Jeffree’ego można by uznać za zemstę? Czy motywowała mnie logika biznesowa, czy chęć udowodnienia w końcu bratu i rodzinie swojej wartości?
Omówiłem sytuację z Taylorem, który podszedł do niej pragmatycznie.
„Gdyby MedSecure należał do obcej osoby, czy rozważyłby Pan jego przejęcie?” – zapytali.
„Tak” – przyznałem. „Mają patenty, z których moglibyśmy skorzystać, i klientów w regionach, w których staramy się rozwijać”.
„W takim razie fakt, że twój brat jest właścicielem, powinien być sprawą drugorzędną” – powiedział Taylor. „To biznes, a nie sprawa osobista”.
Ale oczywiście to było osobiste. Każda interakcja z Jeffree była osobista od dzieciństwa.
Mimo to zdecydowałem się kontynuować poszukiwania możliwości przejęcia, zachowując poufność moich kontaktów z MedSecure przed wszystkimi poza członkami naszego najwyższego szczebla zespołu. Nasz zespół ds. rozwoju korporacyjnego skontaktował się z MedSecure za pośrednictwem pośredników, nie ujawniając, że Secure Flow jest zainteresowanym nabywcą.
Wstępne rozmowy potwierdziły to, co usłyszeliśmy. Firma Jeffree’ego borykała się z problemami finansowymi, ponieważ nie udało jej się pozyskać dodatkowego finansowania po niespełnieniu kilku kamieni milowych w rozwoju produktu. Proces due diligence ujawnił skalę problemów MedSecure: ich podstawowa technologia była wadliwa i wymagała całkowitej przebudowy; ich umowy z klientami zawierały klauzule zwalniające, które mogły zostać zerwane w przypadku zmiany właściciela; ich zespół był zdemoralizowany po licznych zwolnieniach.
Pomimo tych problemów złożyliśmy ofertę. Była ona uczciwa, ale odzwierciedlała trudną sytuację firmy – 30% tego, na co Jeffree wyceniał ją wcześniej, z dodatkowymi płatnościami uzależnionymi od wyników, które mogłyby zwiększyć sumę, gdyby osiągnięto określone cele.


Yo Make również polubił
Czy było już po wszystkim, gdy zapytałeś,jeść owsiankę codziennie?
Kupuje sałatkę w Aldi i dokonuje strasznego odkrycia: „ślady…
Mój mąż wylał mi wino na głowę podczas kolacji – jego matka się śmiała… Ale nie spodziewali się tego, co zrobiłam później
Dodaj liście laurowe do wody do mopa. Oto dlaczego. To jest coś, czego eksperci od sprzątania nigdy ci nie powiedzą