Teraz Lucía zawahała się po upokorzeniu, nie chciała ponownie stawać przed tymi ludźmi, ale posłuchała.
Przeszła przez korytarze, czując każdy krok jak małą bitwę.
Gdy dotarła, drzwi do salonu były otwarte.
Nie było wydarzenia, tylko szejk siedzący przy długim stole w towarzystwie dwóch starszych mężczyzn i kobiety w lekkiej chuście.
Menadżerki nie było.
– Proszę usiąść – powiedział szejk, tym razem powoli po hiszpańsku, ale poprawnie.
Lucía usiadła, trzymając ręce splecione na kolanach.
On spojrzał na nią spokojnie, potem przemówił po arabsku.
– Wiem, kim jesteś.
Powietrze wydawało się gęstsze.
Lucía próbowała odpowiedzieć, ale on kontynuował.
– 15 lat temu w Aleksandrii.
Pracowałaś w bibliotece uniwersyteckiej.
Pamiętam twój meksykański akcent i sposób, w jaki pomagałaś studentom i podróżnym rozumieć starożytne teksty.
Ja byłem jednym z nich.
Poczuła, jak skóra jeży się na całym ciele.
Ta część jej życia była zakopana.
Wróciła do Meksyku po wydarzeniu, którego nigdy nie chciała wyjaśnić.
Ciche pożegnanie pozostawiło ją tylko z walizką i garścią wspomnień.
– Szukałem cię – dodał szejk – nie po to, by cię eksponować, ale dlatego, że pomogłaś mi, gdy nie miałem imienia ani bogactwa.
– Wtedy dałaś mi więcej, niż mogłaś sobie wyobrazić.
Lucía ledwo mogła utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
Jej głos był łamany.
– A teraz po co mnie szuka?
Szejk uśmiechnął się bez arogancji.
– Bo potrzebuję kogoś całkowicie godnego zaufania do projektu kulturalnego w moim kraju.
– A tą osobą jesteś ty.
Słowa uderzyły ją jak mieszanka zawrotów głowy i ulgi.
Cały ciężar lat niewidocznej, anonimowej pracy nagle stanął wobec propozycji, która mogła wszystko zmienić.
Ale wraz z tym emocjom poczuła w żołądku węzeł.
Akceptacja oznaczałaby otwarcie rozdziału życia, który przysięgła zachować zamkniętym.
A w tej historii były sekrety, które mogły boleć bardziej niż jakiekolwiek lekceważenie.
Jeszcze nie wiedziała, czy to, co szejk jej oferował, było wyjściem, czy początkiem nowego ryzyka.
Resztę dnia Lucía nie mogła się skupić na pracy przy zmianie pościeli czy napełnianiu wiader.
Fraza szejka dudniła w jej głowie.
– Tą osobą jesteś ty.
Nie powiedział kiedy ani jak, ale sama możliwość odejścia, pozostawienia anonimowości hotelu, wydawała się otwierać horyzont, który ją przerażał i jednocześnie przyciągał.
Informacja jednak szybko się rozeszła.
Po południu menadżerka wezwała ją do swojego biura.
Była w towarzystwie kilku dyrektorów i oficjalnego tłumacza, który patrzył na nią z mieszanką niezręczności i urazy.
– Lucía, poinformowano nas, że pan Al Rashid chce cię zatrudnić do projektu osobistego.
– Muszę przypomnieć, że każda umowa z gośćmi wysokiego szczebla musi przejść przez nas – powiedziała menadżerka głosem udającym uprzejmość, ale emanującym kontrolą.
Lucía zachowała spokój.
– To propozycja, której jeszcze nie zaakceptowałam.
– Mam nadzieję, że nie zrobisz tego bez zgody.
Yo Make również polubił
Przepis na wyśmienite placki ziemniaczane z mozzarellą, pieczarkami i suszonymi pomidorami — idealny danie wegetariańskie na rodzinny obiad
Pożegnaj się z rzadkimi brwiami i krótkimi rzęsami dzięki czosnkowi
W ciągu kilku godzin ożywi zażółcone lub zgniłe rośliny.
Lodówka posiada mały przycisk, dzięki któremu możesz zaoszczędzić na rachunkach za energię