Spojrzałem na telefon jednokrotnego użytku, na ekranie nadal widniał numer Geralda.
„A co jeśli Gerald zadzwoni do Brandona?”
Głos Rebekki był ostry.
„Zadzwonię do Harrisa. Poproszę go o przyspieszenie. Brandona mogą aresztować dziś wieczorem, a nie jutro”.
„Jeśli nakaz jest gotowy – tak. Zaczekaj.”
Kazała mi czekać.
Dwie minuty później wróciła.
„Harris właśnie podpisuje nakaz. Do 21:00 będzie też w domu Brandona, Cynthio. Przyprowadzą ich oboje dziś wieczorem”.
Spojrzałem na zegar.
19:23
„Zostań tam, gdzie jesteś” – powiedziała Rebecca. „Zadzwonię do ciebie, kiedy będą w areszcie”.
Diane zamówiła pizzę.
Nie mogłem jeść.
Usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w telefon.
Zadzwonił o 20:52.
„Właśnie się wprowadzają. Harris właśnie do mnie napisał. Policjanci są w domu”.
Znów włączyłem głośnik w telefonie.
Minęły trzy minuty.
O 8:57 Rebecca odezwała się ponownie.
„Ma ich. Brandon i Cynthia – oboje w areszcie. Właśnie ich przewożą na komisariat”.
Wypuściłam oddech, którego nie byłam świadoma, że wstrzymywałam.
„Jeszcze nie koniec” – powiedziała Rebecca – „ale on już nie może cię skrzywdzić. Jesteś bezpieczna”.
Rebecca pozostała na linii.
„Patricio, idź spać. Jutro będzie długi dzień. Rozprawa o 14:00”.
„Nie musisz tam być, ale jeśli chcesz, pójdę z tobą.”
„Chcę tam być.”
„Dobrze. Odbiorę cię o 13:00. Ubierz się profesjonalnie. Media będą na miejscu”.
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem się w sufit.
Ponieważ próbował mnie zabić.
Diane zgasiła światło i próbowała zasnąć.
Ale widziałam tylko twarz Brandona. Sposób, w jaki patrzył na mnie w szpitalu.
I zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy go nie znałem.
Rozprawa odbyła się w Sądzie Najwyższym hrabstwa Maricopa w centrum Phoenix.
Rebecca odebrała mnie o 12:47
Miałam na sobie granatowy garnitur. Diane kupiła mi go w Nordstromie. Leżał idealnie.
Wyglądałem jak dyrektor generalny.
Nie jestem ofiarą.
To było celowe.
„Będą tam media” – powiedziała Rebecca, gdy jechaliśmy. „Na pewno lokalne wiadomości. Może krajowe. Syn próbujący zabić matkę dla jej interesów dobrze się prezentuje w telewizji kablowej”.
„Co mam powiedzieć, jeśli zadadzą mi pytania?”
„Nic. Złożę zeznania. Ty bądź cicho. Nie angażuj się.”
Zaparkowaliśmy w garażu sądu. Windą pojechaliśmy na trzecie piętro.
Korytarz przed salą sądową 3C był zatłoczony. Reporterzy, kamery, ludzie, których nie znałem.
Widzieli mnie.
Kamery obrócone. Mikrofony wysunięte.
„Caldwell, co sądzisz o aresztowaniu swojego syna?”
„Myślisz, że przyzna się do winy?”
„Czy zamierzasz zeznawać przeciwko niemu?”
Rebecca położyła mi rękę na plecach i poprowadziła mnie przez tłum.
„Bez komentarza. Proszę zejść z drogi.”
Weszliśmy na salę sądową.
Było mniejsze, niż się spodziewałem. Drewniane panele. Rzędy ławek. Ława sędziowska z przodu. Pieczęć Arizony na ścianie.
Diane była już w środku, siedząc w drugim rzędzie. Pomachała.
„Jak się trzymasz?” wyszeptała Diane.
O 13:58 otworzyły się boczne drzwi.
Brandon.
Pomarańczowy kombinezon. Kajdanki. Kajdanki na kostkach.
Zastępca trzymał go za ramię.
Wyglądał na mniejszego. Chudszego. Miał potargane włosy. Nie golił się.
Rozejrzał się po sali sądowej i mnie zobaczył.
Nie odwrócił wzroku.
Ja też nie.
Jego wyraz twarzy był nieodgadniony. Pusty.
Potem spojrzał w dół.
Zastępca zaprowadził go do stolika po lewej stronie. Siedziała tam obrońca z urzędu – młoda kobieta po trzydziestce.
Wstała, uścisnęła dłoń Brandona. Usiedli.
Chwilę później otworzyły się kolejne drzwi.
Cynthia.
Ten sam pomarańczowy kombinezon. Te same mankiety.
Ale wyglądała inaczej.
Włosy związane w niedbały kucyk. Bez makijażu. Wyczerpana. Pokonana.
Zobaczyła mnie. Jej twarz się skrzywiła.
Zastępca zaprowadził ją do tego samego stolika. Usiadła obok Brandona.
Nie spojrzeli na siebie.
O godzinie 14:03 pojawił się komornik.
„Wszyscy wstać. Przewodniczy szanowna sędzia Sandra Morrison”.
Sędzia Morrison wszedł. Lata 50., czarna toga, krótkie siwe włosy.
Usiadła i spojrzała na akta.
„Proszę usiąść.”
„Numer sprawy CR2024087453. Stan Arizona przeciwko Brandonowi Jamesowi Caldwellowi i Cynthii Marie Caldwell”.
„Zarzuty obejmują usiłowanie zabójstwa pierwszego stopnia, spisek w celu popełnienia zabójstwa, defraudację, oszustwo i fałszerstwo”.
Jej głos był płaski. Profesjonalny.
Obrońca z urzędu wstał.
„Jennifer Wells w imieniu oskarżonych, Wysoki Sądzie.”
Prokurator wstał. Mężczyzna po czterdziestce. Ciemny garnitur.
„Marcus Reed w imieniu państwa, Wasza Wysokość.”
Sędzia Morrison spojrzał na oskarżonych.
„Panie Caldwell, pani Caldwell, zostaliście oskarżeni o poważne przestępstwa. Macie prawo do adwokata. Jeśli was na niego nie stać, sąd go wyznaczy. Pani Wells została przydzielona do waszej sprawy. Rozumiecie?”
Brandon wstał.
„Tak, Wasza Wysokość.”
Cynthia wstała.
“Tak.”
Jej głos drżał.
Jennifer Wells szybko wstała.
„Nie jestem winny żadnego z zarzutów, Wasza Wysokość.”
Sędzia Morrison zanotował.
“Kaucja?”
Marcus Reed wstał.
„Sąd wnosi o tymczasowe aresztowanie. Obaj oskarżeni ryzykują ucieczkę. Caldwell ma dostęp do znacznych zasobów finansowych. Ma również na koncie oszustwa i wyłudzenia. Ofiarą w tej sprawie jest jego matka. Uważamy, że nadal stanowi zagrożenie dla jej bezpieczeństwa”.
Jennifer Wells wstała.
„Wysoki Sądzie, moi klienci nie mają przeszłości kryminalnej. Caldwell jest szanowanym weterynarzem i właścicielem firmy. Są członkami społeczności i mają głębokie powiązania z tym obszarem. Nie mają zamiaru uciekać. Wnosimy o rozsądną kaucję”.
Sędzia Morrison zajrzał do akt. Przeczytał.
„Jakie dowody ma państwo?”
Głos Marcusa Reeda był spokojny.
„Raporty toksykologiczne wskazują, że ofiara została otruta triazolamem. Dowody kryminalistyczne łączą oskarżonych z drugą próbą zatrucia. Dokumentacja finansowa wskazuje na defraudację na ponad 2 miliony dolarów. Cyfrowe dowody w postaci sfałszowanych podpisów i wiadomości tekstowych między oskarżonymi, omawiających przestępstwa”.
„Mamy mocne argumenty, Wasza Wysokość.”
Sędzia przez chwilę milczał.
„Kaucja wynosi 1 milion dolarów od osoby, gotówką lub poręczeniem. Oskarżeni muszą oddać paszporty. Nie wolno im kontaktować się z ofiarą”.
„Następna rozprawa odbędzie się 21 października o godzinie 9:00. Odraczamy rozprawę”.
Brandon odwrócił się i znów na mnie spojrzał.
Tym razem jego wyraz twarzy nie był pusty.
Jakby chciał coś powiedzieć.
Wyjaśnić.
Przepraszać.
Zastępca pociągnął go w stronę bocznych drzwi.
Cynthii już nie było.
Siedziałem tam zamarznięty.
„Patrycja.”
Rebecca dotknęła mojego ramienia.
„Chodźmy.”
Wyszliśmy tylnym wyjściem, unikając reporterów.
W samochodzie w końcu się odezwałem.
„Spojrzał na mnie.”
„Wyglądał, jakby chciał coś wyjaśnić”.
„Nie ma żadnego wyjaśnienia” – powiedziała Rebecca. „Próbował cię zabić dwa razy”.
„Wiem” – powiedziałem – „ale on nadal jest moim synem”.
Rebecca spojrzała na mnie.
„Czy chcesz wycofać zarzuty?”
“NIE.”
„Ale nie wiem, jak to pogodzić. Osoba, która próbowała mnie zabić, to ta sama osoba, którą wychowałem. Jak mam z tym żyć?”
„Nie da się tego pogodzić” – powiedziała Rebecca. „Trzeba to zaakceptować”.
„Dokonał wyborów. Ty ponosisz konsekwencje. To wszystko, co możesz zrobić”.
Wróciliśmy do hotelu.
Tej nocy nie mogłem spać.
Ciągle widziałem twarz Brandona.
O godzinie 2:00 w nocy zadzwonił mój telefon jednorazowy.
Odpowiedziałem.
“Cześć?”
Usiadłem.
“Mama.”
Ścisnęło mnie w gardle.
„Skąd wziąłeś ten numer?”
„Zadzwoniłem do Diane. Dała mi to.”
„Nie powinieneś się ze mną kontaktować.”
„Wiem. Sędzia powiedział…”
„Wiem” – powiedział. „Ale chcę, żebyś mnie usłyszał. Proszę. Po prostu posłuchaj”.
Powinienem był się rozłączyć.
Ale tego nie zrobiłem.
„Masz 2 minuty.”
Przez chwilę milczał.
„Mamo… przepraszam.”
„Wiem, że to nic nie znaczy, ale tak jest.”
„Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Po prostu… przerosło mnie to.”
„Hazard zaczął się skromnie. Stówka tu, dwieście tam. Ale wymknął się spod kontroli. Straciłem wszystko.”
„Byłem winien ludziom. Niebezpiecznym ludziom. Grozili Cynthii, grozili mi. Nie wiedziałem, co robić”.
„Więc mnie okradłeś” – powiedziałem.
“Tak.”
„I myślałem, że mogę to odzyskać. Myślałem, że jeśli tylko zaliczę jedną dobrą passę, wszystko naprawię”.
„Ale ciągle przegrywałem.”
„A potem powiedziałeś, że przeniesiesz firmę na mnie. Myślałem, że to mój sposób na wyjście z sytuacji”.
„Miałbym kontrolę. Mógłbym sprzedać aktywa, spłacić długi i zacząć od nowa”.
„A kiedy nie podpisałem papierów wystarczająco szybko, postanowiłeś mnie otruć.”
„To nie miało ci zaszkodzić” – powiedział. „Triazolam miał tylko wywołać senność i dezorientację, żebyś podpisywał bez zadawania pytań”.
„Ale zemdlałaś i spanikowałam. Nie wiedziałam, co robić.”
„Więc wróciłem do domu. Posprzątałem wszystko.”
„Pomyślałem, że jeśli nie będzie dowodów, będę mógł stwierdzić, że miałeś udar, że jesteś chory, i wtedy będę mógł się tobą zaopiekować. Umieścić cię w bezpiecznym miejscu”.
„Gdzieś w rodzaju zakładu psychiatrycznego” – powiedziałem.
“Tak.”
“Przepraszam.”
„Wiem, jak to brzmi, ale byłem zdesperowany. Ludzie, którym jestem winien… nie są cierpliwi. Powiedzieli, że jeśli nie zapłacę do października, zabiją Cynthię”.
„Nie mogłem do tego dopuścić”.
„Więc zamiast tego próbowałeś mnie zabić” – powiedziałem.
„Nie chciałam twojej śmierci. Chciałam tylko, żebyś zniknął – na tyle długo, żeby wszystko naprawić”.
Zamknąłem oczy.
„Brandon, słyszysz siebie? Usprawiedliwiasz próbę zabójstwa”.
“Ja wiem.”
„Wiem, że to źle, ale mamo… Jestem twoim synem. Jestem wszystkim, co masz. Proszę, wycofaj zarzuty”.
„Pozwól mi to naprawić. Pójdę na odwyk. Spłacę wszystko, co do grosza. Zrobię, co zechcesz”.
„Tylko nie pozwólcie im wsadzić mnie do więzienia. Proszę.”
Moja ręka się trzęsła.
„Próbowałeś mnie zabić dwa razy.”
„Za drugim razem w herbacie było tyle triazolamu, że mógłby mnie zabić. Wiedziałeś, co robisz.”
„Nie zrobiłem herbaty” – powiedział szybko. „To przez Cynthię. Posunęła się za daleko. Powiedziałem jej tylko trochę. Tylko tyle, żeby cię usypiać. Ale ona włożyła za dużo”.
„Ona chciała—”
„Czego chciała?” – zapytałem.
Zawahał się.
„Chciała twojej śmierci. Powiedziała, że tak będzie czyściej. Szybciej. Że dostaniemy pieniądze z ubezpieczenia i od firmy. Że będziemy mogli spłacić długi i zostanie nam wystarczająco dużo, żeby zacząć od nowa”.
„I ty się na to zgodziłeś.”
„Próbowałem ją powstrzymać” – powiedział. „Powiedziałem jej, że to za dużo, ale ona stwierdziła, że i tak tego nie wypijesz – że już wcześniej odmawiałeś – więc to nie ma znaczenia”.
„Ale prawie to wypiłem” – powiedziałem. „Gdybym nie zobaczył koloru, gdybym nie spróbował, byłbym martwy”.
„Wiem” – wyszeptał. „I przepraszam”.
„Mamo, proszę. Błagam cię. Nie rób tego. Nie wysyłaj mnie do więzienia”.
Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju hotelowym.
„Ukradłeś mi 2,3 miliona dolarów. Podrobiłeś mój podpis. Otrułeś mnie. Próbowałeś mnie zamknąć w szpitalu”.
„I prosisz mnie o wybaczenie, bo jestem twoim synem.”
„Bo mnie wychowałeś.”
„Ponieważ mnie kochasz.”
„Kochałem cię” – powiedziałem.
Czas przeszły.
„Osoba, którą kochałam, już nie istnieje”.
„Zabiłeś go, wsypując mi ten narkotyk do kawy.”
„Nie nazywaj mnie—”
„Straciłeś prawo, żeby mnie tak nazywać, kiedy wybrałeś pieniądze zamiast mojego życia”.
Rozłączyłem się.
Telefon natychmiast zadzwonił ponownie.
Wpatrywałem się w to.
Nie odpowiedział.
Diane weszła do pokoju. Była w łazience.
„Zadzwonił?” zapytała.
„Że mu przykro. Że Cynthia go do tego zmusiła”.
„Że powinnam wycofać zarzuty, bo jestem jego matką”.
Diane usiadła obok mnie.
„Co powiedziałeś?”
Powiedziałem mu, że osoba, którą kochałem, nie żyje.
Objęła mnie ramieniem.
“Dobry.”
Przytuliłem się do niej.
„Brzmiał tak rozpaczliwie. Jakby naprawdę wierzył, że mu wybaczę”.
„Bo jest narcyzem” – powiedziała Diane. „Myśli, że może wybrnąć z każdej sytuacji. Ale ty mu na to nie pozwoliłaś”.
„Stałeś twardo na swoim”.
„Nie mam wrażenia, że stawiam na swoim” – powiedziałam. „Mam wrażenie, że niszczę własne dziecko”.
„On sam się zniszczył” – powiedziała Diane. „Ty po prostu odmawiasz pójścia na dno razem z nim”.


Yo Make również polubił
Sernik z wiaderka na kruchym spodzie
Rak jelita grubego zazwyczaj we wczesnym stadium nie daje żadnych objawów. Istnieje 7 objawów, które możesz zlekceważyć, a które pojawiają się na początku choroby.
W dniu moich 29. urodzin rodzice zabrali mi 2 900 000 dolarów, które oszczędzałem przez 10 lat. Tata się roześmiał: „Dzięki, twoje pieniądze zabezpieczyły przyszłość twojej siostry”. Mama powiedziała: „I tak byś je zmarnował”. Ja też się zaśmiałem… bo to, co zabrali, było tak naprawdę… pułapką, którą zastawiłem…
Schudnij 10 kilogramów w 10 dni – zyskaj płaski brzuch