Skinąłem głową.
Ale nadal bolało.
Rozprawa miała się odbyć w grudniu. Rebecca zapewniła, że będzie szybka. Dowody były przytłaczające.
Brandon i Cynthia prawdopodobnie przyznają się do winy. Przyjmijcie układ.
Brandon odmówił.
Nalegał na przeprowadzenie procesu.
„Myśli, że się poddasz” – powiedziała Rebecca. „Myśli, że jeśli będzie to przeciągał wystarczająco długo, zmęczysz się, ogarnie cię wzruszenie i wycofasz zarzuty”.
Wiedziałem.
Ale on mnie nie znał.
Proces rozpoczął się 9 grudnia.
Trwało to 3 dni.
Prokurator przedstawił raporty toksykologiczne, dokumentację finansową, wiadomości tekstowe, sfałszowane podpisy i polisę ubezpieczeniową.
Wezwali Martina Chena. Zeznawał o defraudacji i stratach w grach hazardowych.
Wezwali technik laboratoryjny. Zeznawała o triazolamie w herbacie – dawce śmiertelnej.
Zadzwonili do detektywa Harrisa. Złożył zeznania na temat śledztwa i dowodów.
Drugiego dnia zadzwonili do mnie.
Podszedłem do miejsca dla świadków, podniosłem prawą rękę i przysiągłem, że powiem prawdę.
Marcus Reed wstał.
„Pani Caldwell, czy może pani opisać, co wydarzyło się 17 września?”
Opowiedziałem całą historię – kawę, metaliczny smak, Rosę zmieniającą filiżanki, która zasłabła.
„Czy dałeś swojemu synowi pozwolenie na podanie ci narkotyków?”
“NIE.”
„Czy dałeś mu pozwolenie na kradzież 2,3 miliona dolarów z twojej firmy?”
“NIE.”
„Czy dałeś mu pozwolenie na sfałszowanie twojego podpisu?”
“NIE.”
„Czy dałeś mu pozwolenie na wykupienie polisy na życie bez twojej wiedzy?”
“NIE.”
Jennifer Wells wstała.
„Pani Caldwell, czy to prawda, że miała pani problemy z pamięcią przed 17 września? Czy nie jest możliwe, że sama wzięła pani triazolam i zapomniała?”
„Nigdy nie przepisano mi triazolamu. Nie biorę leków nasennych”.
„Ale byłeś pod ogromnym stresem – zarządzałeś firmą wartą 28 milionów dolarów, planowałeś emeryturę. Czy to możliwe, że byłeś zdezorientowany? Czy to możliwe, że twój syn próbował ci pomóc?”
„Że widział, że masz kłopoty i chciał przejąć firmę, żeby ją chronić?”
Spojrzałem na nią.
Potem w Brandon.
On mnie obserwował.
Czekanie.
„Nie” – powiedziałem. „Mój syn próbował mnie zabić, bo był winien pieniądze przestępcom i widział we mnie wyjście z sytuacji. Nie ma w tym nic obronnego”.
Zszedłem z podium.
Trzeciego dnia jury obradowało przez 2 godziny.
Wrócili z werdyktem.
Winny wszystkich zarzutów.
Brandon i Cynthia siedzieli nieruchomo.
Sędzia zaplanował ogłoszenie wyroku na 15 stycznia.
Rebecca odprowadziła mnie z sądu.
„To już koniec” – powiedziała.
Ale nie wydawało się, że to już koniec.
Wydawało się, że to początek czegoś gorszego.
Ponieważ mój syn miał iść do więzienia.
A ja byłem tym, który go tam umieścił.
Osiemnaście miesięcy później stałem w holu najnowszej kliniki Caldwell Veterinary Group.
Numer 19.
Rajska Dolina.
Otworzyliśmy 2 tygodnie temu.
W holu unosił się zapach świeżej farby i nowego dywanu. Ściany pomalowano na delikatny, niebiesko-szary kolor. Na korytarzu wisiały oprawione zdjęcia psów, kotów i koni. Naturalne światło wpadało przez okna sięgające od podłogi do sufitu.
Gerald podszedł.
Teraz był dyrektorem generalnym.
Stały.
Nie tymczasowo.
Awansowałem go 6 miesięcy po skazaniu Brandona.
„Popołudniowy grafik jest pełen” – powiedział. „Martinez ma trzy operacje. Kim ma badania kontrolne, a w poczekalni mamy dwie osoby bez wcześniejszej rejestracji”.
„Dobrze. Jak tam liczby?”
„Wzrost o 12% w porównaniu z poprzednim kwartałem. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby osiągnąć 32 miliony dolarów w tym roku. Cztery miliony więcej niż wtedy, gdy Brandon nas okradał”.
„Dobra robota, Gerald.”
Uśmiechnął się.
„To praca zespołowa. Ale dziękuję.”
Wrócił do swojego biura.
Rozejrzałem się po holu.
Kobieta siedziała na ławce, trzymając transporter. W środku cicho miauczał szary kot. Mężczyzna stał przy ladzie, umawiając się na wizytę kontrolną. Jego golden retriever cierpliwie siedział u jego stóp.
Właśnie dlatego założyłem tę firmę.
Nie dla pieniędzy.
W tym celu.
Dla zwierząt.
Dla ludzi, którzy ich kochali.
Brandon o tym zapomniał.
Albo może nigdy tego nie zrozumiał.
Mój telefon zawibrował.
Wiadomość od Diane.
Lunch w 1, greckiej restauracji.
Odpowiedziałem SMS-em.
Do zobaczenia tam.
Wyszedłem z kliniki. Pojechałem do restauracji.
Diane już czekała.
Przeprowadziła się do Scottsdale 6 miesięcy temu. Sprzedała swoją praktykę we Flagstaff. Powiedziała, że chce być bliżej mnie.
Myślę, że martwiła się, że się rozpadnę.
„Wyglądasz dobrze” – powiedziała Diane, kiedy usiadłem. „Wypoczęty”.
„Śpię lepiej. Koniec z koszmarami.”
Przez miesiące po procesie śniły mi się koszmary — twarz Brandona, sala sądowa, werdykt, wyrok skazujący.
Brandon dostał osiem lat.
Cynthia dostała sześć.
Rosa Delgado została aresztowana w Wenezueli 3 miesiące po procesie. Została ekstradowana. Przyznała się do winy i została skazana na 12 lat więzienia.
Koszmary były okrutne.
Ale zbladły.
„Nie za kilka tygodni” – powiedziałem.
Diane zamówiła sałatkę grecką. Ja zamówiłem to samo.
„Jak tam w klinice?” zapytała.
„Zajęty. Gerald ma się świetnie. Już prawie nie muszę tam być.”
„To dobra czy zła rzecz?”
„Dobrze, myślę. Uczę się odpuszczać. Ufać innym ludziom.”
Uśmiechnąłem się.
„Albo reakcja na traumę”.
Diane się zaśmiała.
„Prawdopodobnie jedno i drugie.”
Jedliśmy, rozmawialiśmy o pracy, o podróżach.
Diane planowała podróż do Grecji wiosną.
Chciała, żebym przyszedł.
„Pomyślę o tym” – powiedziałem.
„Zawsze tak mówisz. A potem nie idziesz.”
„W zeszłym miesiącu pojechałem do San Diego na konferencję weterynaryjną”.
„To się nie liczy.”
Miała rację.
Od lat nie byłem na prawdziwych wakacjach.
„Pomyślę o tym” – powiedziałem ponownie.
Po obiedzie pojechałem do North Mountain.
Była ścieżka, która mi się podobała. Dwie mile. Umiarkowane nachylenie. Dobre widoki.
Wędrowałem tam już dwa razy w tygodniu. To oczyściło mi głowę.
Na górze usiadłem na ławce. Spojrzałem na dolinę. W dole rozciągało się miasto – brązowe, zielone i bezkresne.
Pomyślałem o Brandonie.
Nie widziałem go od czasu ogłoszenia wyroku.
Napisał do mnie listy — już cztery.
Przeczytałam pierwszą. Było w niej napisane, że mu przykro, że jest na terapii, że rozumie, co zrobił i że ma nadzieję, że kiedyś mu wybaczę.
Pozostałych trzech nie przeczytałem.
Rebecca powiedziała, że nie muszę. Że mogę się chronić.
Ale część mnie zastanawiała się, czy nie jestem okrutna. Czy powinnam chociaż mu podziękować. Odpisać coś.
Ale za każdym razem, gdy o tym myślałem, przypominała mi się kawa. Metaliczny smak. Szpital. Herbata.
Wróciłem pieszo na dół. Pojechałem do domu.
Dom stał się nowym miejscem. Apartament w Old Town Scottsdale. Dwie sypialnie. Balkon z widokiem na dziedziniec.
Sprzedałem dom w North Scottsdale. Za dużo wspomnień.
W apartamencie było lżej. Bezpieczniej.
Przygotowałam kolację: grillowany kurczak, sałatka i lampka wina.
Zjadłem posiłek na balkonie i obejrzałem zachód słońca.
Zadzwoniła Rebecca.
„Patricio, masz chwilę? Chciałem cię poinformować.”
„Dziś odbyła się rozprawa w sprawie odszkodowania. Brandon został zobowiązany do zwrotu 2,3 miliona dolarów plus odsetki i koszty obsługi prawnej. Łącznie 2,7 miliona dolarów”.
„Czy może zapłacić z więzienia?”
„Sąd nałożył zastaw na wszelkie przyszłe zarobki. Jeśli wyjdzie i zacznie pracować, jego pensja zostanie zajęta. Będzie ci spłacał do końca życia”.
Nie wiedziałem, co o tym myśleć.
„Dobrze” – powiedziałem. „Dziękuję, że dałeś mi znać”.
„Jest jeszcze coś. Adwokat Brandona złożył wniosek o przedterminowe zwolnienie za dobre sprawowanie. Rozprawa odbędzie się za 3 miesiące”.
Poczułem ucisk w żołądku.
Był tam zaledwie 18 miesięcy.
Wyrok opiewał na 8 lat.
„Wiem” – powiedziała Rebecca – „ale system więzienny jest przepełniony. Przestępcy niesprawcy przemocy są przedterminowo zwalniani. Adwokat Brandona twierdzi, że nie stanowi on zagrożenia, że ukończył programy leczenia uzależnień od narkotyków i hazardu i że odczuwa skruchę”.
„Myślisz, że uda mu się wydostać?”
„Nie wiem. To możliwe. Ale nawet jeśli tak, to nadal ma nakaz sądowy. Nie może się z tobą kontaktować. Nie może zbliżać się do ciebie ani do twojej firmy na odległość mniejszą niż 150 metrów”.
Siedziałem na balkonie i patrzyłem w pustkę.
Brandon może wyjść na wolność za 3 miesiące, chodzić i żyć swoim życiem, podczas gdy ja wciąż będę musiała radzić sobie z konsekwencjami tego, co zrobił.
To nie wydawało się sprawiedliwe.
Ale Rebecca miała rację.
Nakaz powstrzymania się od określonych czynności będzie mnie chronił.
A jeśli je złamał, wracał do więzienia.
Próbowałem wierzyć, że to wystarczy.
Trzy miesiące później zadzwoniła do mnie Rebecca.
„Wczoraj został zwolniony. Mieszka w ośrodku resocjalizacyjnym w Tempe. Musi meldować się u kuratora dwa razy w tygodniu. Nie może opuszczać hrabstwa Maricopa bez pozwolenia. Nakaz zbliżania się jest nadal w mocy”.
„Patricia, wszystko w porządku?”
„Nie wiem” – powiedziałem. „Myślałem, że coś poczuję. Złość. Strach. Ale po prostu czuję pustkę”.
„To normalne. To była długa droga. Daj sobie czas”.
Diane przyszła tego wieczoru i przyniosła wino.
Siedzieliśmy na balkonie.
„On się do ciebie nie zbliży” – powiedziała. „Wie, co się stanie, jeśli to zrobi”.
„Wiem” – powiedziałem – „ale wciąż myślę… co jeśli zobaczę go przypadkiem? W sklepie spożywczym. W restauracji. Co mam zrobić?”
„Odejdź” – powiedziała Diane. „Nie wdawaj się w dyskusję. I zadzwoń na policję, jeśli się do ciebie zbliży”.
„Wychowywałam go przez 35 lat, a teraz mam traktować go jak obcego”.
„Potraktował cię jak przeszkodę” – powiedziała Diane. „Ty po prostu odwdzięczasz się”.
Skinąłem głową.
Ale nadal bolało.
Sześć miesięcy po wyjściu Brandona na wolność dostałem list – nie od niego.


Yo Make również polubił
Ugotuj 5 ząbków czosnku na patelni, aby rozwiązać powszechny problem
Już nigdy nie kupisz lodów! Tylko 3 składniki, zrób te lody w 5 minut
Mój szef spojrzał na mnie ze zdziwieniem i zapytał: „Dlaczego przyjechałaś dziś taksówką? Co się stało z samochodem, który daliśmy ci na awans?”. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, mój mąż z działu kadr uśmiechnął się i powiedział: „Jej siostra teraz jeździ tym samochodem”. Mój szef na chwilę zamilkł…
Jeśli budzisz się w nocy, żeby oddać mocz, to właśnie to próbuje ci powiedzieć twoje ciało