Mąż zabrał kochankę na spotkanie biznesowe — a tymczasem do środka wszedł nowy prezes-miliarder… – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mąż zabrał kochankę na spotkanie biznesowe — a tymczasem do środka wszedł nowy prezes-miliarder…

„Nie” – powiedziała, w końcu podnosząc głos. „Nie chcemy. Nie teraz. Weź telefon i wyjdź”.

Rzuciła nim.

Złapał ją odruchowo, wciąż patrząc na nią z czymś pomiędzy poczuciem winy a paniką.

„Proszę” – powiedział.

„Wyjdź” – powtórzyła.

Odszedł.

Sienna usłyszała, jak schodzi na dół, usłyszała ponownie trzask drzwi garażu, usłyszała, jak jego samochód odjeżdża.

Potem w domu znów zapadła cisza.

Rozejrzała się po ich sypialni. Ich łóżku, w którym spali razem od lat. Komodzie, gdzie jego ubrania mieszały się z jej. Zdjęciem ślubnym na stoliku nocnym, oboje uśmiechnięci, tacy młodzi i pełni nadziei.

Wszystko było kłamstwem.

Ale mimo bólu, zdrady, bólu i przytłaczającego ciężaru tego wszystkiego, coś innego rosło w piersi Sienny.

Przejrzystość.

Po raz pierwszy od lat ujrzała swoje życie z idealną jasnością.

Przechodziła przez to jak lunatyczka, akceptując każdy przejaw uwagi i uczucia, jaki Trevor jej ofiarowywał, przekonując samą siebie, że tak właśnie wygląda małżeństwo po zakończeniu fazy miodowego miesiąca.

Stała się mniejsza, cichsza, łatwiejsza.

Poświęciła całą swoją energię wspieraniu jego kariery, jednocześnie pozwalając, by jej własne ambicje zwiędły.

Więcej nie.

Sienna otarła oczy i otworzyła laptopa.

Miała pracę do wykonania.

Ale nie propozycje marketingowe. Te mogą poczekać.

Wyciągnęła swoje CV i zaczęła się mu przyglądać.

Konsultant ds. marketingu. Praca na pół etatu. Mali klienci.

Czy to naprawdę wszystko, na co ją stać?

NIE.

Przed Trevorem, przed ślubem, miała marzenia. Wielkie. Chciała prowadzić własną firmę, podejmować prawdziwe decyzje, mieć znaczenie wykraczające poza posty w mediach społecznościowych dla lokalnych firm.

Porzuciła te marzenia, bo Trevor potrzebował jej wsparcia. Bo bycie dobrą żoną oznaczało stawianie kariery na pierwszym miejscu. Bo gdzieś po drodze zapomniała, że ​​ona też jest ważna.

No cóż, teraz sobie przypominała.

Sienna zaczęła pisać.

Zaktualizowała swoje CV, dodając wszystkie umiejętności, które rozwinęła na przestrzeni lat.

Planowanie strategiczne. Zarządzanie finansami. Kierowanie zespołem. Relacje z klientami. Prowadziła własną firmę konsultingową, zarządzała wieloma projektami i obsługiwała trudnych klientów.

To były prawdziwe umiejętności. Cenne umiejętności.

Poświęciła na to cały dzień.

Wieczorem miała już dopracowane CV, wzór listu motywacyjnego i listę firm, w których chciała pracować.

Prawdziwe firmy.

Duże firmy.

Chciała odbudować swoje życie i zadbać o to, żeby Trevor żałował każdej decyzji, której się podjął.

Sienna rozpoczęła poszukiwania pracy już następnego ranka.

Nie powiedziała Trevorowi.

Kiedy wrócił do domu tego wieczoru zawstydzony i przepraszający, przynosząc kwiaty i obiecując zakończyć związek z Amber, ona przyjęła jego przeprosiny chłodno.

Ona mu nie wybaczyła.

Nie planowała tego.

Ale pozwoliła mu myśleć, że może, być może, istnieje szansa. Potrzebowała czasu, a jego poczucie winy jej to zapewniło.

Przez następne dwa tygodnie Sienna starała się zachować pozory ostrożności.

Była serdeczna, ale zdystansowana wobec Trevora. Gotowała posiłki, zajmowała się domem, wypełniała ich wspólne życie. Ale w godzinach, gdy on był w pracy, ona siedziała przy komputerze, aplikując na stanowiska, szukając informacji o firmach, nawiązując kontakty online.

Odpowiedzi zaczęły napływać.

Menedżerowie HR chcieli porozmawiać. Rekruterzy się odezwali.

Najwyraźniej jej umiejętności były bardziej imponujące, niż przypuszczała.

Odbierała telefony, kiedy Trevor był w biurze. Umawiała rozmowy kwalifikacyjne na południe, mówiąc mu, że ma spotkania z klientami.

Kupiła nowe garnitury, profesjonalne i eleganckie, w jaskrawych kolorach, które dodawały jej siły. Królewski błękit. Głęboki burgund. Szmaragdowa zieleń.

Miała już dość ukrywania się.

Trzy tygodnie po odkryciu romansu, Sienna odebrała telefon od mężczyzny o nazwisku Julian Torres.

Prowadził firmę konsultingową specjalizującą się w zatrudnianiu wysoko wykwalifikowanych pracowników w dużych korporacjach.

„Widziałem twoje CV na moim biurku” – powiedział ciepłym i profesjonalnym głosem. „I muszę przyznać, że jesteś dokładnie taką osobą, jakiej szukamy. Czy byłabyś zainteresowana spotkaniem?”

Poznali się w kawiarni w centrum miasta.

Julian miał nieco ponad pięćdziesiąt lat, siwe włosy i łagodne oczy. Zamówił im latte i od razu przeszedł do rzeczy.

„Nie doceniasz siebie” – powiedział, przeglądając jej CV na tablecie. „Te umiejętności, to doświadczenie – powinnaś kierować co najmniej jakimś działem. Dlaczego zajmujesz się freelancerskim konsultingiem?”

Sienna zawahała się.

Nigdy wcześniej nie powiedziała tego na głos.

„Chyba myślałam, że to wszystko, co mogę zrobić” – powiedziała. „Kariera mojego męża zawsze była priorytetem”.

„Twoim mężem jest Trevor Henderson?” – zapytał Julian, unosząc brwi. „Starszy partner w Henderson and Associates”.

„Tak” – odpowiedziała Sienna.

Julian rozsiadł się wygodnie i przyglądał jej się.

„Będę z tobą szczery, Sienna” – powiedział. „Masz więcej naturalnego talentu niż większość dyrektorów, których zatrudniam, ale brakuje ci pewności siebie. To nie krytyka, to obserwacja. Ktoś przekonał cię, że nie stać cię na więcej, a ty mu uwierzyłaś”.

Te słowa trafiły do ​​adresata.

Sienna poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, ale mrugnęła, by je powstrzymać.

„Chcę wierzyć, że mogę zrobić więcej” – powiedziała cicho.

„W takim razie pozwól, że ci pomogę” – powiedział Julian. „Zwykle tego nie robię, ale widzę w tobie coś. Daj mi trzy miesiące. Pozwól, że będę cię mentorem, coachem, przygotuję cię do stanowisk, o które powinieneś się ubiegać. Nie na stanowiska kierownicze. Na poziomie menedżerskim. Na poziomie C”.

„C-level” – powtórzyła Sienna, śmiejąc się słabo. „To nierealne”.

„Dlaczego nie?” zapytał Julian.

Nie potrafiła wymyślić dobrej odpowiedzi.

Przez następne trzy miesiące życie Sienny było pełną napięcia żonglerką.

Spotykała się z Julianem dwa razy w tygodniu, ucząc się wszystkiego, co mogła o przywództwie. Uczył ją zarządzania finansami, planowania strategicznego, reagowania kryzysowego i budowania zespołu. Przedstawiał jej studia przypadków do analizy i problemy do rozwiązania. Motywował ją bardziej niż ktokolwiek inny.

„Jesteś genialna” – powiedział jej, gdy rozwiązała wyjątkowo skomplikowany scenariusz biznesowy. „Dostrzegasz wzorce, których inni nie dostrzegają. Myślisz trzy kroki naprzód. Przestań wątpić w siebie”.

W domu Trevor kontynuował romans z Amber.

Teraz był ostrożniejszy i usuwał wiadomości.

Ale Sienna zainstalowała oprogramowanie śledzące na jego telefonie. Wiedziała o każdej jego wizycie w mieszkaniu Amber, o każdej nocnej wizycie w hotelu, o każdym kłamstwie.

Udokumentowała to wszystko.

Po cichu rozdzieliła też ich finanse.

Jej firma konsultingowa miała własne konta i systematycznie przelewała tam pieniądze. Znalazła mieszkanie, na które było ją stać, gdyby zaszła taka potrzeba, i podpisała umowę najmu pod nazwiskiem panieńskim. Skonsultowała się z trzema różnymi prawnikami rozwodowymi, poznając dostępne opcje i rozumiejąc, do czego ma prawo.

Przygotowała się do wojny.

Ale po cichu.

Niewidzialnie.

I nadal współpracowała z Julianem.

„Chciałbym, żebyś rozważył pewne stanowisko” – powiedział pewnego dnia pod koniec maja.

Byli w jego biurze i sprawdzali jej postępy.

Prezes Meridian Industries. To duża firma deweloperska, która poszukuje nowego kierownictwa po przejściu założyciela na emeryturę. Zarząd poszukuje kogoś innowacyjnego, kto poprowadzi firmę w nowym kierunku.

„Julian, nie mogę” – zaczęła Sienna.

„Możesz” – przerwał. „Rozmawiałem już z zarządem. Chcą cię poznać”.

„Wiedzą, że nie mam doświadczenia na stanowisku dyrektora generalnego” – powiedziała Sienna.

„Wiedzą, że masz umiejętności, które się liczą” – odpowiedział. „Przywództwo. Wizja. Inteligencja. Reszty można się nauczyć. Są gotowi zaryzykować, bo ja jestem gotów postawić na ciebie swoją reputację”.

Sienna spojrzała na niego — na tego mężczyznę, który wierzył w nią, gdy ona sama w siebie nie wierzyła.

„Dobrze” – powiedziała. „Umów spotkanie”.

Proces rozmów kwalifikacyjnych trwał trzy tygodnie.

Sienna wielokrotnie spotykała się z zarządem, przedstawiała swoją wizję firmy, odpowiadała na setki pytań. Konkurowała z kandydatami z wieloletnim doświadczeniem, prestiżowymi dyplomami i imponującym CV.

Ale ona miała coś, czego oni nie mieli.

Głód.

Pragnęła tego tak bardzo, że czuła to w ustach. Nie tylko pracy, ale tego, co ona reprezentowała. Dowodu, że była kimś więcej niż żoną Trevora. Dowodu, że potrafiła zbudować coś znaczącego. Dowodu, że romans jej nie złamał.

Uwolniło ją.

W połowie czerwca odebrała telefon.

„Gratulacje, pani Lawrence” – powiedział przewodniczący zarządu. „Chcielibyśmy zaproponować pani stanowisko prezesa Meridian Industries”.

Sienna siedziała w samochodzie na parkingu, z telefonem przy uchu, a łzy spływały jej po twarzy.

„Akceptuję” – powiedziała.

Tego wieczoru Trevor wrócił wcześniej do domu z chińskim jedzeniem na wynos, próbując wkupić się w jej łaski. Od miesięcy była przeziębiona i zaczynał się denerwować.

„Pomyślałem, że moglibyśmy zjeść razem kolację” – powiedział, rozpakowując pojemniki na stole w jadalni. „Jak kiedyś”.

Sienna usiadła naprzeciwko niego.

„Byłoby miło” – powiedziała.

Przez chwilę jedli w milczeniu. Trevor co chwila na nią zerkał, próbując odczytać jej nastrój.

„Jak idzie praca konsultingowa?” – zapytał w końcu.

„Dobrze” – powiedziała Sienna. „Właściwie to mam dziś dobre wieści. Nowy klient”.

„Wspaniale, kochanie”. Wydawał się zadowolony, że z nim rozmawia. „Znam kogoś?”

„Nie” – skłamała. „To tylko mała firma. Lokalna”.

Pozwoliła mu myśleć, że wciąż wykonuje swoją małą, nic nieznaczącą pracę. Wciąż jest cichą, wspierającą żoną. Wciąż czeka, aż zdecyduje, czy chce z nią zostać, czy zostawić ją dla Amber.

Ale w głębi duszy Sienna się uśmiechała.

Teraz miała sekret.

Duży.

A gdy nadejdzie właściwy czas, gdy będzie mogła wyrządzić mu największe szkody, ujawni to.

Trevor Henderson nie miał pojęcia, co go czeka.

Ale wkrótce miał się o tym przekonać.

Oficjalna data rozpoczęcia pracy Sienny na stanowisku dyrektora generalnego to 1 sierpnia.

Dało jej to sześć tygodni na przygotowanie się, nauczenie się wszystkiego, co mogła, na temat Meridian Industries i podtrzymywanie tej farsy w domu.

Życie dwoma odrębnymi życiami było wyczerpujące.

Ale Sienna odkryła, że ​​dobrze sobie radzi z kompartymentalizacją.

W ciągu dnia, gdy Trevor był w pracy, analizowała model biznesowy Meridian, spotykała się potajemnie z kluczowymi interesariuszami i planowała strategię przejęcia firmy.

Julian pomagał jej na każdym kroku, zapoznawał ją z ważnymi kontaktami i uczył niepisanych zasad przywództwa wykonawczego.

„Pamiętaj” – powiedział jej – „nie musisz wiedzieć wszystkiego. Musisz wiedzieć, jak znaleźć ludzi, którzy wiedzą wszystko i jak sprawić, by chcieli dla ciebie pracować”.

Wieczorem wracała do domu i pełniła rolę żony.

Gotowała obiady, które Trevor prawie nie jadł. Prowadziła rozmowy, których prawie nie słuchał. Udawała, że ​​nie zauważa, kiedy wracał do domu pachnąc perfumami, które nie były jej.

Oprogramowanie śledzące w jego telefonie pokazało jej wszystko.

Spotykał się z Amber trzy, cztery razy w tygodniu. Stali się nieostrożni. Zuchwali.

W zeszły wtorek Trevor zabrał ją do włoskiej restauracji, gdzie oświadczył się Siennie. Widziała obciążenie karty kredytowej i wyszukała restaurację w historii jego lokalizacji.

Każda zdrada powinna boleć bardziej.

Zamiast tego Sienna czuła się coraz bardziej nieczuła na to wszystko.

Całą swoją energię emocjonalną oszczędzała dla siebie.

Dla jej przyszłości.

Trevor stawał się nieistotny.

Na początku lipca spotkała się ze swoją prawniczką rozwodową, Natashą Rogers.

Natasza była bystra, bezwzględna i otrzymała świetne rekomendacje.

„Dobrze wszystko udokumentowałaś” – powiedziała Natasha, przeglądając pliki zebrane przez Siennę. Bilingi telefoniczne, wyciągi z kart kredytowych, zdjęcia, wiadomości. „To aż nadto wystarczy, żeby udowodnić cudzołóstwo”.

„Chcę mieć pewność, że jestem zabezpieczona” – powiedziała Sienna. „Mam na myśli finanse. Mamy intercyzę”.

Natasza się uśmiechnęła.

„Umowy przedmałżeńskie można podważyć, zwłaszcza gdy istnieją dowody niewierności” – powiedziała. „Ale nie ma się czym martwić. Oddzieliłeś swoją działalność konsultingową. Strategicznie zarządzałeś pieniędzmi. Nawet z intercyzą, wyjdziesz z tego z wystarczającym zyskiem”.

„A co z domem?” zapytała Sienna. „Chcesz go?”

Sienna pomyślała o swoim domu w stylu kolonialnym, z czterema sypialniami i idealnym trawnikiem. Wszystkie wspomnienia, dobre i złe, kryły się w tych ścianach.

„Nie” – postanowiła. „Daj mu to. Chcę zacząć od nowa”.

„Wtedy ugoda zostanie ułożona w ten sposób” – powiedziała Natasza. „Ty dostaniesz swój biznes, swój majątek, swoją wolność. On dostanie dom i wszelkie długi, które się z nim wiążą”.

Poświęcili dwie godziny na omówienie strategii — kiedy złożyć wniosek, jak przeprowadzić postępowanie, czego oczekiwać po odpowiedzi Trevora.

Sienna robiła notatki, zadawała pytania, przygotowywała się do czekającej ją bitwy.

„Jeszcze jedno” – powiedziała Natasha, gdy Sienna wychodziła. „Kiedy planujesz powiedzieć mu o swojej nowej pracy?”

„Nie, nie zrobię tego” – powiedziała Sienna. „Dopóki nie będę musiała”.

Spojrzenie Nataszy było wyrazem czystej aprobaty.

W miarę upływu lipca Sienna po cichu wynosiła z domu swoje najważniejsze rzeczy.

Albumy ze zdjęciami sprzed ślubu. Biżuteria babci. Dokumenty, dyplomy, pamiątki.

Przyniosła je do swojego nowego mieszkania, o którym Trevor nie wiedział, i starannie je ułożyła.

Teraz to był jej prawdziwy dom.

Kolonializm był po prostu miejscem, które odwiedzała.

Zaczęła również budować relacje z zespołem kierowniczym Meridian Industries.

Spotkała się z każdym z nich osobiście, aby dowiedzieć się więcej o ich rolach, obawach i nadziejach związanych z przyszłością firmy.

Chciała ich mieć po swojej stronie, kiedy oficjalnie obejmie władzę.

Szczególnie pomocna okazała się dyrektor finansowa, kobieta o imieniu Rebecca Park.

„Poprzedni prezes był genialny, ale trzymał się swoich zasad” – powiedziała jej Rebecca przy kawie. „Potrzebujemy kogoś, kto potrafi myśleć inaczej i nie boi się podejmować ryzyka”.

„Jakiego rodzaju ryzyko?” zapytała Sienna.

„Kilka firm zgłosiło się do nas z prośbą o partnerstwo przy dużych projektach rozwojowych” – powiedziała Rebecca. „Stara gwardia była zbyt konserwatywna, żeby się zaangażować, ale gdybyśmy zdołali zawrzeć jedną lub dwie takie umowy, podwoilibyśmy nasze przychody w ciągu dwóch lat”.

„Opowiedz mi coś więcej o tych firmach” – poprosiła Sienna.

Rebecca wyciągnęła tablet i pokazała Siennie listę: firmy deweloperskie, firmy budowlane, instytucje finansowe – wszystkie zainteresowane współpracą z Meridian przy projektach w całym mieście.

Jedno imię od razu przyszło jej na myśl.

Henderson i Wspólnicy.

„Ten” – powiedziała Sienna, wskazując. „Starają się o partnerstwo od miesięcy?”

„Tak” – potwierdziła Rebecca. „Chcą z nami współpracować przy inwestycji Riverside. To ogromny projekt. Dwa miliardy dolarów. Są chętni – może nawet zbyt chętni. Poprzedni prezes im nie ufał”.

„Dlaczego nie?” zapytała Sienna.

„Uważał, że przesadzają” – powiedziała Rebecca. „Ich dotychczasowe osiągnięcia nie uzasadniają projektu na taką skalę”.

Sienna odchyliła się do tyłu, a jej myśli krążyły w kółko.

Trevor wspomniał o inwestycji w Riverside raz czy dwa, zazwyczaj po kilku drinkach. To był jego biały wieloryb, transakcja, która miała utrwalić jego dziedzictwo.

A klucz do tego wszystkiego miała firma Meridian Industries.

„Co się stanie, jeśli je odrzucimy?” – zapytała ostrożnie Sienna.

„Byliby zdruzgotani” – powiedziała bez ogródek Rebecca. „To szansa na sukces dla Henderson and Associates. Bez Meridian projekt Riverside nie dojdzie do skutku, a firma straci wiele ze swojego zaufania w branży”.

Doskonały.

„Sama będę chciała się z nimi spotkać” – powiedziała Sienna. „Kiedy oficjalnie zostanę prezesem. Umówcie się na spotkanie na początek sierpnia”.

„Zrobię to” – powiedziała Rebecca.

Tego wieczoru Sienna wróciła do domu z gotowym planem.

Pozwoliłaby Trevorowi wciąż gonić za interesem Meridian, wciąż myśląc, że jest w zasięgu ręki. Pozwoliłaby mu zabrać ze sobą kochankę, paradować z nią, czuć się pewnie i bezpiecznie.

A potem go zniszczy.

Trevor był w salonie, kiedy przyjechała, oglądał telewizję i jadł pizzę prosto z pudełka. Przestał się starać już miesiące temu, przestało go obchodzić, czy ona to zauważa.

„Hej” powiedział, nie podnosząc wzroku.

„Hej” – odpowiedziała Sienna. „Długi dzień”.

„Tak. Mnóstwo spotkań” – powiedział – co prawdopodobnie oznaczało mnóstwo czasu spędzonego z Amber. „A ty?”

„To samo. Tylko praca dla klienta.”

Poszła na górę i przebrała się w wygodne ubrania.

Przyglądała się sobie w lustrze.

Wyglądała inaczej niż cztery miesiące temu. Silniejsza. Bardziej pewna siebie.

Kobieta patrząca na nią nie była tą samą osobą, która znalazła te wiadomości.

Ta kobieta była złamana.

Ta kobieta była potężna.

Tej nocy Sienna dobrze spała, śniąc o salach konferencyjnych, bilansach i wyrazie twarzy Trevora, gdy w końcu zdał sobie sprawę, że stracił wszystko.

Następnego ranka obudziła się i zobaczyła e-mail od Rebekki.

Spotkanie z Henderson and Associates zaplanowano na 15 sierpnia. Są bardzo podekscytowani. Podobno ich starszy partner, Trevor Henderson, osobiście poprowadzi prezentację.

Sienna uśmiechnęła się i napisała swoją odpowiedź.

Świetnie. Nie mogę się doczekać.

1 sierpnia nadszedł dzień pięknej słońca i temperatur około 27°C.

Sienna obudziła się w swoim sekretnym mieszkaniu, wypiła kawę na małym balkonie i starannie ubrała się w szmaragdowozielony kostium.

Dziś był jej pierwszy oficjalny dzień na stanowisku dyrektora generalnego Meridian Industries, chciała więc wyglądać odpowiednio.

Julian wysłał jej SMS-a o szóstej rano.

Będziesz niesamowity. Uwierz w siebie.

Ona wierzyła.

Po raz pierwszy od lat naprawdę uwierzyła w swoje możliwości.

Budynek Meridian znajdował się w centrum miasta – smukła, szklana wieża odbijała poranne słońce. Sienna przechadzała się po holu z wysoko uniesioną głową, kiwając głową do ochroniarzy, którzy znali już jej twarz z pierwszych wizyt.

Wjechała windą na 23 piętro, gdzie mieściły się biura kierownicze.

Jej asystent, Thomas, czekał w drzwiach jej biura.

„Dzień dobry, pani Lawrence. Witamy w pani pierwszym dniu.”

„Dziękuję, Thomasie. Cieszę się, że tu jestem.”

Jej biuro było oszałamiające.

Okna sięgające od podłogi do sufitu wychodziły na miasto. Na środku stało ogromne biurko, już wyposażone w komputery i telefony. Jedną ścianę zajmowały regały z książkami, a w drugim kącie znajdowała się strefa wypoczynkowa z sofą i krzesłami. Na stoliku nocnym stały świeże kwiaty.

„Zespół kierowniczy będzie czekał w sali konferencyjnej, kiedy tylko będziecie gotowi” – ​​powiedział Thomas.

„Daj mi pięć minut” – odpowiedziała.

Sienna, będąc sama w swoim biurze, stanęła przy oknie i spojrzała na miasto.

Gdzieś tam, Trevor prawdopodobnie właśnie przyjechał do kancelarii Henderson i Wspólnicy. Pocałował ją na pożegnanie dziś rano, zdawkowo cmokając ją w policzek, podczas gdy udawała, że ​​śpi.

Myślał, że spędzi dzisiejszy dzień w domu, pracując na laptopie i czując się nic nieznacząca.

Nie miał pojęcia, gdzie ona naprawdę jest.

Sienna uśmiechnęła się i odwróciła od okna.

Czas wziąć się do pracy.

Spotkanie zespołu zarządzającego przebiegło bez zakłóceń.

Sienna przedstawiła swoją wizję firmy, cele na kolejny kwartał i styl zarządzania. Odpowiadała na pytania, słuchała uwag i jasno dawała do zrozumienia, że ​​ceni ich wkład i doświadczenie.

„Wiem, że jestem młoda i stosunkowo mało doświadczona w porównaniu z moim poprzednikiem” – powiedziała szczerze. „Ale jestem tu, żeby się uczyć, rozwijać i poprowadzić tę firmę w kolejny rozdział. Nie dam rady bez was wszystkich. Jesteśmy zespołem”.

Rebecca złapała jej spojrzenie i skinęła głową z aprobatą.

Reszta dnia upłynęła nam na wirach spotkań, przedstawień, wypełniania dokumentów i poznawania systemów.

Sienna oddała się temu całkowicie, chłonąc informacje niczym gąbka.

O godzinie piątej jej umysł był wyczerpany, ale nastrój dobry.

Thomas zapukał do jej drzwi.

„Pani Lawrence, dzwoni do pani Julian Torres.”

„Połączcie go” – powiedziała.

Z głośnika telefonu dobiegł głos Juliana.

„Jak minął pierwszy dzień?”

„Przytłaczające. Niesamowite. Przerażające” – zaśmiała się Sienna. „Wszystko naraz”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Wyjątkowy i inny omlet ziemniaczany!

Zacznij od obrania i pokrojenia ziemniaków w średnią kostkę. Rozgrzej olej na dużej patelni i smaż ziemniaki, aż będą do ...

Masz takie pryszcze na twarzy? Oto 7 naturalnych sposobów, aby się ich pozbyć.

Nie ignoruj ​​tych zmian na twarzy: mogą być oznaką choroby. Zobacz więcej na następnej stronie Są bardzo powszechne u małych ...

Nieodparte ciasto z dżemem jagodowym

Przygotuj dżem jagodowy: w średnim rondlu połącz zamrożone jagody z cukrem. Gotuj na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu, ...

Leave a Comment