Mąż zabrał kochankę na spotkanie biznesowe — a tymczasem do środka wszedł nowy prezes-miliarder… – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Mąż zabrał kochankę na spotkanie biznesowe — a tymczasem do środka wszedł nowy prezes-miliarder…

Gdy tylko Trevor wszedł do sali konferencyjnej Meridian Industries, poczuł się jak król.

Jego dłoń spoczywała władczo na plecach Amber, gdy prowadził ją przez szklane drzwi. Jej obcisła czerwona sukienka podkreślała każdą jej krągłość. Kazał jej się ubrać, żeby zrobić wrażenie, i dotrzymała słowa.

Jego koledzy z Henderson and Associates weszli za nimi, ściskając materiały prezentacyjne i tablety. Nie mieli pojęcia, że ​​właśnie sfinalizuje największą transakcję w swojej karierze i prawdopodobnie awans na stanowisko wiceprezesa.

„To już koniec, kochanie” – wyszeptał do Amber, czule słysząc swój gorący oddech przy jej uchu. „Po dzisiejszym dniu wszystko się zmieni. Nowemu prezesowi spodoba się nasza propozycja”.

Amber zachichotała, a jej idealnie wypielęgnowana dłoń ścisnęła jego ramię.

„Jestem z ciebie taki dumny, Trevor. Tak ciężko na to pracowałeś.”

Ciężko pracował. Dziesięć lat w Henderson and Associates, awansując od młodszego wspólnika do starszego wspólnika. To spotkanie z Meridian Industries miało ugruntować jego pozycję. Firma była warta miliardy, a ten, kto pozyskał ich jako klienta, stał się nietykalny w branży.

Trevor spędził miesiące na przygotowaniach, pociąganiu za sznurki, proszeniu o przysługi, żeby w ogóle doszło do tego spotkania. A teraz zabrał ze sobą Amber jako swoją osobistą asystentkę, żeby pokazać nowemu prezesowi, że jest człowiekiem ceniącym piękno i sukces.

Sala konferencyjna była zachwycająca. Okna sięgające od podłogi do sufitu wychodziły na panoramę miasta, a szkło lśniło w popołudniowym słońcu. W centrum dominował ogromny stół konferencyjny, wypolerowany na lustrzany połysk.

Trevor wybrał miejsca blisko szczytu stołu, ustawiając się w miejscu, z którego będzie miał najlepszy widok na prezesa po przybyciu.

„Panie Henderson, czy powinniśmy jeszcze raz przejrzeć prezentację?” – zapytał Patterson, jeden z młodszych współpracowników, których przyprowadził Trevor.

„Nie ma potrzeby” – odparł Trevor lekceważąco. „Znam tę strategię na wylot. Po prostu słuchaj mnie i postaraj się nie wyglądać na zbyt zdenerwowanego, kiedy przyjdzie prezes”.

Spojrzał na zegarek.

Za dwie minuty trzecia. Zgodnie z planem.

Trevor poprawił krawat, jedwabny bordowy strój, który kosztował go trzysta dolarów. Amber poprawiła szminkę aparatem w telefonie.

Wszystko było idealne.

Drzwi się otworzyły.

Trevor wstał natychmiast, a jego najpiękniejszy uśmiech już gościł na jego twarzy. Koledzy wstali razem z nim, w jednoczesny sposób okazując szacunek i profesjonalizm.

To był ten moment. Nowy dyrektor generalny Meridian Industries miał właśnie wejść do firmy i zmienić swoje życie na zawsze.

Jednak kobieta, która weszła do pokoju, sprawiła, że ​​uśmiech zniknął z twarzy Trevora.

Miała na sobie olśniewający, szmaragdowozielony kostium, idealnie dopasowany do jej sylwetki. Jej naturalne włosy były ułożone w elegancki kok, który podkreślał smukłą szyję i diamentowe kolczyki lśniły w uszach. Jej skóra lśniła w świetle reflektorów sali konferencyjnej, a ona sama prezentowała się z pewnością siebie osoby, która jest właścicielką nie tylko sali, ale całego budynku.

Za nią weszła grupa dyrektorów ubranych w schludne stroje biznesowe i zajęła miejsca wokół stołu.

Mózg Trevora odmówił przetworzenia tego, co widziały jego oczy.

Sjena.

Jego żona.

Jego żona, którą zostawił w domu tego ranka po szybkim pocałunku w policzek. Jego żona, o której myślał, że pewnie jest na zakupach albo na lunchu z siostrą. Jego żona, która nie miała pojęcia, że ​​spotyka się dziś z potencjalnym klientem.

Ale ona nie była żadną z tych rzeczy.

Była dyrektorem generalnym Meridian Industries.

„Dzień dobry, panowie” – powiedziała Sienna gładkim i profesjonalnym głosem, siadając na czele stołu. „I panie” – dodała, spoglądając na Amber z chłodnym obojętnym wyrazem, po czym wróciła wzrokiem do Trevora.

Trevor poczuł, że nogi mu miękną. Chwycił się krawędzi stołu, żeby się utrzymać.

Obok niego Amber poruszyła się niespokojnie, wyraźnie zdezorientowana nagłą zmianą atmosfery.

„Proszę usiąść” – kontynuowała Sienna, gestem wskazując krzesła.

Jej zespół rozsiadł się wokół niej, otwierając laptopy i wyciągając dokumenty z wprawą.

Trevor opadł na krzesło. W ustach zrobiło mu się zupełnie sucho.

Patterson i pozostali współpracownicy wymienili zdezorientowane spojrzenia. Najwyraźniej wyczuli dziwną energię, ale nie zrozumieli jej źródła.

„Jestem Sienna Lawrence, prezes Meridian Industries” – kontynuowała, jakby przedstawiała się nieznajomym. „Dziękuję wszystkim za przybycie. Z niecierpliwością czekałam na to spotkanie”.

Wawrzyniec.

Posługiwała się swoim panieńskim nazwiskiem.

Kiedy ona to zmieniła? Jak to możliwe, że nie wiedział?

„Rozumiem, że Henderson and Associates jest zainteresowana współpracą z nami przy projekcie deweloperskim Riverside” – powiedziała Sienna, otwierając przed sobą teczkę. „Zapoznałam się z waszą wstępną propozycją i mam kilka pytań”.

Trevor próbował przemówić, ale nie mógł wydobyć z siebie ani jednego słowa. Jego mózg kręcił się zbyt szybko.

Jak to możliwe? Jak długo była prezesem Meridian? Jak to możliwe, że on o tym nie wiedział?

Mieszkali w tym samym domu, spali w tym samym łóżku.

Cóż, nie ostatnio.

Coraz częściej spędzał noce w mieszkaniu Amber, tłumacząc się późnymi sesjami pracy.

Ale mimo wszystko. Jak Sienna mogła to przed nim ukryć?

„Panie Henderson”. Głos Sienny przeciął jego kłębiące się myśli. „Słyszał pan moje pytanie?”

„Yyy, tak. Przepraszam.” Trevor odchrząknął, próbując się pozbierać. Był profesjonalistą. Dałby sobie z tym radę. „Czy mógłbyś powtórzyć?”

„Zapytałam o doświadczenie waszej firmy w projektach tej skali” – powiedziała Sienna. „Inwestycja Riverside to przedsięwzięcie warte dwa miliardy dolarów. To znacznie więcej niż cokolwiek, z czym Henderson and Associates kiedykolwiek się wcześniej mierzyła”.

Jej ton był bardzo uprzejmy, ale Trevor wyczuwał w niej nutę niepewności.

Ona wiedziała.

Oczywiście, że wiedziała. O Amber, o wszystkim.

Dlatego to robiła.

W jakiś sposób udało jej się zatrudnić ją na stanowisku prezesa firmy, której najbardziej potrzebował, tylko po to, żeby go upokorzyć.

Ale jak?

Sienna nie miała doświadczenia na stanowisku prezesa. Pracowała w domu na pół etatu jako konsultantka marketingowa, obsługując małych klientów i dbając o ich dom. Nie miała żadnych kwalifikacji na to stanowisko.

Z tą różnicą, że ona siedziała na czele stołu, a wszyscy obecni patrzyli na nią z szacunkiem i poważaniem.

„Obsługiwaliśmy kilka projektów o wartości stu milionów dolarów” – zdołał powiedzieć Trevor. „Współpracujemy również z firmami specjalizującymi się w większych inwestycjach”.

„Rozumiem”. Sienna zrobiła notatkę na tablecie. „A kto miałby kierować tym projektem z twojej strony?”

„Byłbym starszym partnerem nadzorującym wszystko” – powiedział Trevor, odzyskując równowagę. Mógł to uratować. Musiał. „Razem z moim zespołem”. Niejasno wskazał Pattersona i pozostałych.

„A ona?” Wzrok Sienny powędrował ku Amber. „Jaka jest jej rola?”

Pytanie zawisło w powietrzu niczym nóż.

Amber poruszyła się na siedzeniu, nagle wydając się bardzo mała w swojej czerwonej sukience.

Kołnierzyk Trevora był za ciasny.

„Ona jest moją asystentką kierowniczą” – powiedział Trevor.

Kłamstwo miało gorzki smak na języku.

„Rozumiem” – powtórzyła Sienna.

Jej wyraz twarzy niczego nie zdradzał.

„Czy Twój asystent kierownictwa zazwyczaj uczestniczy w spotkaniach z klientami tej rangi?”

„Zabieram ją na ważne spotkania, żeby robiła notatki i zajmowała się logistyką” – powiedział Trevor, wypowiadając słowa coraz szybciej. Musiał zmienić temat. „Ale może powinniśmy skupić się na samej propozycji. Myślę, że przekonasz się, że nasze podejście do projektu Riverside jest dokładnie tym, czego potrzebuje Meridian”.

„Och, bardzo uważnie przeczytałam twoją propozycję, Trevor” – powiedziała Sienna, a użycie jego imienia przyprawiło go o dreszcze. „Właściwie przeczytałam wszystko o Henderson and Associates. Wasze sprawozdania finansowe, listę klientów, dokumentację pracowniczą. Lubię być dokładna, rozważając partnerstwa”.

Pozwoliła, by ta myśl dotarła do niej przez chwilę, po czym kontynuowała:

„Muszę przyznać, że nie jestem pod wrażeniem”.

Trevor poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy.

„Wasza firma ma niepokojący schemat składania zbyt wygórowanych obietnic i niespełniania ich” – kontynuowała. „Trzech z pięciu ostatnich dużych klientów złożyło skargi. Wskaźnik rotacji pracowników jest o czterdzieści procent wyższy niż średnia branżowa. A wasi starsi partnerzy wydają się bardziej zainteresowani osobistymi celami niż zawodową doskonałością”.

Każde słowo było jak cios młotem. Sienna wypowiadała je spokojnie, niemal życzliwie, co w jakiś sposób pogarszało sytuację.

„Co więcej”, powiedziała, „mam obawy dotyczące standardów etycznych. Firma jest tak silna, jak jej kierownictwo, a kierownictwo wymaga uczciwości, rzetelności i lojalności”.

Ostatnie słowa uderzyły Trevora niczym policzek.

Amber złapała go za rękę pod stołem, ale ledwo to poczuł. Obserwował, jak jego kariera rozpada się na kawałki w czasie rzeczywistym i nie mógł nic zrobić, żeby temu zapobiec.

„Pani Lawrence” – odezwał się nerwowo Patterson – „może gdybyśmy omówili te konkretne obawy, moglibyśmy się nimi zająć”.

„To nie będzie konieczne” – odparła gładko Sienna. „Podjęłam już decyzję. Meridian Industries nie będzie współpracować z Henderson and Associates przy inwestycji Riverside ani żadnym innym projekcie”.

W pokoju zapadła cisza.

„Jednak” – kontynuowała Sienna – „chciałam spotkać się z wami wszystkimi osobiście. Zwłaszcza z tobą, Trevor. Chciałam spojrzeć ci w oczy, kiedy powiedziałam, że twoje działania mają konsekwencje”.

Serce Trevora waliło tak mocno, że miał wrażenie, iż zaraz przebije mu się przez pierś.

„W przyszłym tygodniu złożę pozew o rozwód” – powiedziała Sienna, a jej głos ani na chwilę nie stracił profesjonalnego tonu. „Moi prawnicy się ze mną skontaktują. Radzę ci znaleźć sobie własną reprezentację. Dobrzy prawnicy są drodzy, ale jestem pewna, że ​​twoja asystentka kierownictwa pomoże ci znaleźć kogoś, kto zmieści się w twoim budżecie”.

Wstała, a wraz z nią podniosła się również jej drużyna.

„Spotkanie dobiegło końca. Ochrona cię wyprowadzi.”

Jak na zawołanie, w drzwiach pojawili się dwaj ochroniarze.

Trevor w końcu odzyskał głos.

„Sienna, zaczekaj. Proszę. Czy możemy porozmawiać o tym prywatnie?”

Spojrzała na niego. Naprawdę na niego spojrzała, po raz pierwszy odkąd weszła do pokoju. Jej oczy były czyste i zimne.

„Nie” – powiedziała po prostu. „Skończyliśmy rozmawiać. Skończyliśmy dawno temu. Po prostu to oficjalnie ogłaszam”.

Odwróciła się i wyszła, a jej drużyna podążyła za nią niczym dobrze wyszkolona jednostka. Stukot jej obcasów na marmurowej posadzce rozbrzmiał echem w nagłej ciszy.

Trevor siedział nieruchomo na krześle, nie mogąc przetworzyć tego, co się właśnie wydarzyło.

Obok niego Amber zaczęła cicho płakać. Patterson i pozostali współpracownicy patrzyli na niego z mieszaniną szoku i przerażenia.

Ochroniarze podeszli bliżej.

„Panie, musimy pana natychmiast opuścić.”

Trevor stanął na trzęsących się nogach.

To nie mogło się dziać. To nie mogło być prawdą.

Godzinę temu był na szczycie świata.

Teraz wszystko wokół niego zaczęło się walić.

Gdy wychodził z sali konferencyjnej, mijając ciekawskie spojrzenia pracowników Meridian, mijając lśniące biurko recepcji i wychodząc na brutalne popołudniowe słońce, jedna myśl wciąż powracała w jego głowie.

Od jak dawna wiedziała?

Sienna zawsze była rannym ptaszkiem.

Uwielbiała ciche godziny przed świtem, gdy w domu panowała cisza i spokój. Robiła sobie kawę, siadała w kąciku śniadaniowym z widokiem na podwórko i patrzyła, jak niebo powoli się rozjaśnia.

To był jej czas, jej przestrzeń, zanim zaczęły się wyzwania dnia.

Tamten wtorkowy poranek w marcu zaczął się jak każdy inny.

Obudziła się o 5:30, ostrożnie wysuwając się z łóżka, żeby nie obudzić Trevora. Wrócił do domu późno poprzedniej nocy, gdzieś po północy.

„Kolejna służbowa kolacja” – powiedział, pisząc do niej SMS-a około siódmej.

Jadła już wtedy sama, przyzwyczajona do jego coraz częstszych nieobecności.

Wykonywała swoją poranną rutynę na autopilocie. Parzyła kawę, smażyła tosty w tosterze, a jej ulubiony niebieski kardigan naciągnęła na koszulę nocną.

Usiadła na swoim zwykłym miejscu i otworzyła laptopa.

W tym tygodniu miała przygotować trzy propozycje marketingowe dla swoich klientów, małych firm konsultingowych, które potrzebowały pomocy w zakresie mediów społecznościowych i brandingu. Praca była w porządku, elastyczna, ale ostatnio wydawała się mała, nieistotna, jakby mogła o wiele więcej, ale jakimś sposobem przekonała samą siebie, że to wystarczy.

Na górze usłyszała dźwięk odkręcanego prysznica.

Trevor wstawał wcześnie, co było nietypowe. Zazwyczaj spał do siódmej, wstawał o 7:15 i spieszył się z poranną rutyną, żeby dotrzeć do biura o 8:30.

Sienna popijała kawę i próbowała skupić się na oświadczynach, które miała przed sobą. Lokalna piekarnia chciała odświeżyć swoją obecność na Instagramie. Przygotowała kalendarz treści, kilka pomysłów na angażujące posty i sugestie dotyczące fotografii.

Dobra robota. Właściciel piekarni byłby zadowolony.

Dlaczego więc czuła się taka pusta?

Prysznic został wyłączony. Słyszała, jak Trevor krząta się po ich sypialni, pewnie się ubiera. Za chwilę miał zejść na dół, wziąć kawę, może batonik zbożowy, pocałować ją w policzek i wybiec za drzwi.

To była ich rutyna.

Tak wyglądała ich codzienność przez ostatnie dwa lata, odkąd został starszym wspólnikiem i jego harmonogram stał się niemożliwy.

Zamknęła laptopa i poszła nalać mu kawy.

Był gotowy, kiedy zszedł na dół, ubrany już w jeden ze swoich drogich garniturów. Ten był grafitowy z niebieskim krawatem.

„Dzięki, kochanie” – powiedział, biorąc kubek i biorąc długi łyk. „Jesteś najlepsza”.

„Wcześnie dziś zaczynasz?” zapytała.

„Tak. Dziś po południu ważna prezentacja. Muszę się przygotować”. Spojrzał na telefon, marszcząc brwi i patrząc na coś na ekranie. „Prawdopodobnie znowu będzie późno w nocy. Nie czekaj”.

„Dobrze” – powiedziała Sienna, choć coś ją ścisnęło w piersi. „Powodzenia z prezentacją”.

Pocałował ją w policzek, roztargniony i już mentalnie wychodzący za drzwi.

“Kocham cię.”

„Ja też cię kocham.”

A potem zniknął, a drzwi garażu zagrzmiały, gdy jego samochód wyjechał.

Sienna stała w kuchni, trzymając w dłoni kubek kawy, i czuła się pusta.

Próbowała wrócić do pracy, ale jej koncentracja była znikoma. Zamiast tego, wędrowała po ich domu, czteropokojowym domu w stylu kolonialnym, który kupili trzy lata temu.

Było pięknie, dokładnie tak, jak sobie wymarzyli, gdy się spotykali.

Ostatnio jednak miejsce to przypominało bardziej muzeum niż dom.

Czysty. Idealny. Pusty.

Skończyła w ich sypialni, ścieląc łóżko, mimo że mieli gosposię, która miała się tym zająć później. Jej dłonie automatycznie wygładzały kołdrę, podwijając rogi, tak jak nauczyła ją matka.

Gdy sięgnęła po poduszkę Trevora, jej ręka natrafiła na coś twardego.

Jego telefon.

Zapomniał telefonu.

Sienna podniosła go, zamierzając zadzwonić do biura, żeby mógł po niego wrócić. Bez niego byłby zagubiony, sprawdzając maile i wiadomości co kilka minut.

Jednak gdy go trzymała, ekran rozświetlił się, wyświetlając powiadomienie.

Wiadomość tekstowa od osoby o imieniu Amber.

Wczorajsza noc była niesamowita. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Kiedy znów cię zobaczę?

Sienna wpatrywała się w te słowa.

Przeczytaj je raz po raz.

Jej ręce zdrętwiały.

Gdy patrzyła, nadeszła kolejna wiadomość.

Wiem, że pewnie teraz jesteś z nią, ale już za tobą tęsknię. Dziś wieczorem, prawda? Obiecałeś.

Sienna miała wrażenie, że mózg jej moczy się w błocie.

To nie mogło być tym, na co wyglądało.

Musiało być jakieś wytłumaczenie.

Amber prawdopodobnie była koleżanką. Wiadomości były prawdopodobnie wyrwane z kontekstu.

„Wczoraj wieczorem” może znaczyć cokolwiek.

Kolacja służbowa.

Chodziło o obiad w pracy.

Ale głęboko w sercu, w tej części siebie, którą ignorowała przez miesiące, wiedziała.

Ona wiedziała.

Jej palce poruszyły się same, otwierając telefon. Trevor nigdy nie był paranoikiem w kwestii bezpieczeństwa. Jego hasło brzmiało 1-2-3-4, domyślnie, bo nigdy nie potrafił zapamiętać niczego bardziej skomplikowanego.

Wiadomości zostały załadowane.

Były ich setki, ciągnące się miesiącami.

Sześć miesięcy, zdała sobie sprawę, przewijając w górę i w górę.

Wszystko zaczęło się we wrześniu, tuż po tym, jak Trevor zatrudnił nowego asystenta kierownika.

Bursztyn.

Wiadomości były dosadne. Zdjęcia, które przyprawiły Siennę o mdłości, plany spotkań w hotelach i jej mieszkaniu, skargi na Siennę.

Ona cię nie rozumie tak jak ja. Zasługujesz na o wiele więcej. Kiedy ją zostawisz?

I odpowiedzi Trevora.

Wkrótce, kochanie. Obiecuję. Muszę tylko ogarnąć finanse. Jesteś o wiele bardziej ekscytujący niż ona.

Sienna usiadła na brzegu łóżka, ściskając telefon w dłoni.

Miała wrażenie, jakby unosiła się poza swoim ciałem i obserwowała, jak to samo dzieje się komuś innemu.

To nie mogło być jej życie.

To nie mogło być jej małżeństwo.

Ale tak było.

Siedziała tam przez długi czas, czytając wiadomości i poznając bolesny opis romansu.

Byli w restauracjach, do których kiedyś chodziła z Trevorem, w hotelach, w których wspólnie świętowali rocznice. Zabrał Amber na firmowe przyjęcie świąteczne i przedstawił ją jako swoją asystentkę.

A Sienna uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłoń, zupełnie o tym nie wiedząc.

Jak głupia była?

Jaki ślepy.

W końcu usłyszała, jak samochód Trevora wjeżdża na podjazd.

Zdał sobie sprawę, że zapomniał telefonu i wrócił po niego.

Usłyszała skrzypienie drzwi garażu, jego kroki w domu, wchodzącego po schodach.

Pojawił się w drzwiach sypialni, lekko zdyszany.

„Hej, zapomniałem mojego—”

Urwał, gdy zobaczył ją siedzącą na łóżku i trzymającą jego telefon.

Sienna spojrzała na niego.

Jej mąż od ośmiu lat. Mężczyzna, którego poznała na studiach, z którym spotykała się przez trzy lata, ślub podczas pięknej ceremonii nad jeziorem. Mężczyzna, z którym zbudowała życie, o którym marzyła, któremu całkowicie zaufała.

„Kim jest Amber?” zapytała cicho.

Twarz Trevora zbladła.

„Sienna, mogę to wyjaśnić.”

„Kim ona jest?” zapytała ponownie Sienna.

„Ona… ona ze mną pracuje. Ona po prostu…”

„Twoja pani” – dokończyła Sienna.

Jej głos brzmiał dziwnie nawet w jej własnych uszach. Zbyt spokojny, zbyt obojętny.

„Przez sześć miesięcy” – dodała. „Na wypadek, gdybyś stracił rachubę”.

„To nie tak, jak myślisz” – powiedział Trevor, wchodząc do pokoju. „To po prostu się stało. Nie chciałem, żeby tak się stało, ale…”

„Stało się” – powiedziała Sienna. „A ty pozwoliłeś, żeby to się działo przez pół roku”.

Wyciągnął do niej rękę, ale ona wstała i odsunęła się.

Telefon nadal trzymała w dłoni.

„Nie rób tego” – powiedziała.

„Sienna, proszę. Kocham cię. Ta sprawa z Amber nic nie znaczy. Po prostu… ostatnio byłaś taka oschła, tak skupiona na pracy. Czułam się samotna. Popełniłam błąd”.

„Dokonałaś wyboru” – poprawiła Sienna. „Każdego dnia przez sześć miesięcy dokonywałaś wyboru”.

Łzy spływały jej po twarzy, gorące i gniewne. Otarła je szorstko.

„Chcę, żebyś wyszedł” – powiedziała.

„Co?” Trevor mrugnął.

„Wyjdź z tego pokoju” – powiedziała. „Muszę pomyśleć”.

„Sienna, musimy o tym porozmawiać.”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Kotleciki brokułowo-serowe

Kotleciki brokułowo-serowe Składniki: Masło: 1 łyżeczka Czosnek, drobno posiekany: 2 ząbki Cebula, posiekana: 1/2 Mrożony brokuł, rozmrożony: 1 (12 uncji) ...

Czy budzisz się w nocy? Oto 7 oznak cukrzycy nocnej, które koniecznie musisz znać!

Cukrzyca to cicha choroba… ale w nocy może krzyczeć głośniej niż kiedykolwiek. Czy często budzisz się zmęczony, spragniony w środku ...

Środek na kaszel i zatkany nos z liści laurowych, mleka i miodu: przepis, którego nie można zapomnieć!

Środek na kaszel i zatkany nos z liści laurowych, mleka i miodu: przepis, którego nie można zapomnieć! Kaszel może być ...

Leave a Comment