„Mój dwunastomiesięczny plan” – powiedział. „Nie do sfinansowania. Do poznania”.
Wypisał sobie cele: spłacić resztę długu z karty kredytowej; utrzymać abstynencję od hazardu; zaoszczędzić 1000 dolarów na fundusz awaryjny; zapisać się na kurs naprawy małych silników spalinowych w college’u społecznościowym; przychodzić na niedzielny obiad dwa razy w miesiącu; napisać list do mnie w przyszłości, w którym nie będzie prosił o nic poza cierpliwością.
„To dobry plan” – powiedziałem.
„Myślę, że tak” – powiedział.
„Czy mogę dodać jedną linijkę?”
Skinął głową.
„Numer siedem” – powiedziałem. „Naucz się piec ciasto”.
Jęknął. „Nie mogę po prostu kupić jednego?”
„Możesz”, powiedziałem. „Ale w tym przypadku chodzi o poczucie tworzenia czegoś powolnego, co nakarmi ludzi”.
„Postaram się” – powiedział i mówił poważnie.
Zima nadeszła jak zawsze w Chicago – z ukosa. Wiatr niósł małe noże. Rzeka przykryta była szalikami z lodu. Powiesiłam wieniec na drzwiach i małą lampkę na ganku w oknie, która zapalała się o zmierzchu bez względu na wszystko. Ludzie, którzy wyprowadzali psy o nietypowych porach, zaczęli kiwać do mnie głowami przez szybę. Odmachałam im. Nie zdawałam sobie sprawy, ilu obcych sąsiadów czeka na sygnał.
Pewnej styczniowej nocy, dzwonek do drzwi zadzwonił późno. Spojrzałem na kamerę i zobaczyłem pana Davisa z kapeluszem w ręku, chłopca w gabinecie dyrektora.
„Proszę wejść” powiedziałem.
Stał niezręcznie w mojej kuchni, po czym położył na stole stos papierów — mały, brudny niebieski segregator.
„Mój siostrzeniec chce zaciągnąć pożyczkę pod zastaw domu” – powiedział. „Mówi, że to tylko po to, żeby przetrwać po świętach. Powiedziałem mu, że nie. Powiedział, że jestem okrutny. Powiedziałem mu, że może przyjść i być okrutny na twoim ganku, bo masz światło”.
Nalałam herbaty. Pokazałam mu pierwszą stronę. Opowiedziałam mu o Fern i Beatrice oraz o sobotnich spotkaniach w barze, gdzie uczyliśmy się mówić „nie” bez dodawania „przepraszam” na końcu, jak na paragonie. Wyszedł z segregatorem i godnością, która pasowała do niego lepiej niż nosidło.
Tydzień później przyszła pocztówka z Arizony, przedstawiająca kaktusa udającego chór. Na odwrocie widniał napis: Dziękuję za podlanie mojej paproci. — Pan Davis.
W marcu Harriet zapytała, czy zechciałbym namalować jeden obraz na wystawę zatytułowaną „Boundaries”. Ponownie namalowałem fasadę sądu, tym razem o zmierzchu, z maleńką lampką na ganku mrugającą w jednym nieznanym oknie. Zatytułowałem go „Za co płaci miłość”. Walter kupił go przed otwarciem wystawy. Powiedział, że chce być człowiekiem, który budzi się każdego dnia z tym wyrokiem. Odpowiedziałem mu, że już nim jest.
W pierwszy ciepły dzień kwietnia poszedłem nad jezioro i patrzyłem, jak dzieciaki rzucają chlebem w mewy, udając śpiewaków operowych. Kobieta obok krzyknęła na nastolatka, który nie odrywał wzroku od telefonu. Ktoś inny zaśmiał się śmiechem, który nie daje spokoju. Usiadłem na ławce i napisałem w myślach list.
Drogi przyszły ja,
Jeśli ktoś kiedykolwiek będzie próbował zmusić cię do wyboru między miłością a pieniędzmi, wybierz miłość z granicami. Jeśli ktoś będzie próbował nazwać cię zdezorientowanym, bo mówisz „nie”, przypomnij mu, że biegle posługujesz się językiem własnych ograniczeń. Jeśli ktoś powie ci, że rodzina to więzy krwi, pamiętaj, że ogrody kwitną dzięki szczepieniu.


Yo Make również polubił
Lekarze ujawniają typ krwi, który wiąże się z najniższym ryzykiem zachorowania na raka
Stosuj ten produkt, jeśli chcesz pozbyć się tłuszczu z brzucha w ciągu kilku dni
Gotowanie skorupek jajek na patelni pozwoli Ci zaoszczędzić sporo pieniędzy
Spraw, aby Twoje rośliny rozkwitły kwiatami