„Chyba powinnam wrócić na imprezę” – powiedziałam w końcu niechętnie, sprawdzając godzinę. „Ale było naprawdę miło”.
„Tak”, zgodził się Jason. „Może kiedyś zechcesz się napić kawy? Uprzedzam: to będzie jakaś pretensjonalna kawiarnia, bo w centrum jest tylko jedna”.
Zawahałem się tylko na chwilę – to stara przestroga, którą mój dziadek szeptał, ostrzegając. Ale uśmiech Jasona był tak szczery, a jego zainteresowanie mną tak wyraźnie większe niż to, co mógłbym mu zaoferować, że odsunąłem te ostrzeżenia na bok.
„Chciałabym” – powiedziałam, wyciągając telefon, żeby wymienić się numerami.
Jadąc do domu tego wieczoru, poczułem coś, czego nie doświadczyłem przez trzy lata od przejęcia Harlo Technologies: nadzieję. Nadzieję, że może, choć może, uda mi się stworzyć normalną relację z kimś, kto będzie widział we mnie Sama, a nie prezesa wielomilionowej firmy.
Nie miałem pojęcia, ile będzie mnie kosztować ta nadzieja.
Naszą pierwszą randką była kawa w Romano’s, kawiarni w centrum miasta, którą Jason trafnie opisał jako pretensjonalną. W menu znalazły się napoje o nazwach takich jak „Ethereal Essence Latte” i „Transcendent Cold Brew”, a barista miał opinie na temat temperatury wody, graniczące z agresją.
Ale Jason sprawił, że było zabawnie, opowiadając o tym doświadczeniu, jakbyśmy byli w filmie dokumentalnym o przyrodzie. „A tutaj obserwujemy rzadkiego Snoba Kofeinowego w jego naturalnym środowisku, oceniającego wybór napojów z intensywnością sommeliera win…”
Śmiałem się tak głośno, że prawie wciągnąłem kawę nosem, co byłoby żenujące, gdyby Jason nie śmiał się tak samo głośno.
Nasza druga randka to wędrówka po Rezerwacie Przyrody Morton, gdzie cywilizacja zanika i możemy po prostu być dwojgiem ludzi spacerujących wśród jesiennych liści, rozmawiających o wszystkim i o niczym. Jason opowiedział mi o dorastaniu z samotną matką po tym, jak jego ojciec odszedł, gdy miał dziesięć lat. Opowiedziałam mu o stracie dziadka, choć nie zdradziłam szczegółów dotyczących jego działalności.
„Moja mama poświęciła dla mnie wszystko” – wyjaśnił Jason, gdy zatrzymaliśmy się na malowniczym punkcie widokowym. Dolina poniżej mieniła się pomarańczami i czerwieniami, a natura błyszczała przed nadejściem zimy. „Pracowała na dwa etaty – a czasem na trzy – żebym mógł iść na studia i mieć możliwości, których ona nie miała. Zawsze byliśmy sobie bliscy, bo przez tak długi czas byliśmy dla siebie wszystkim”.
Było coś wzruszającego w jego oddaniu matce. Lojalność rodzinna była dla mnie również ważna – była to jedna z podstawowych wartości mojego dziadka.
„Na pewno jest dumna z tego, co osiągnąłeś” – powiedziałem.
„Tak” – odpowiedział Jason, choć coś przemknęło przez jego twarz zbyt szybko, bym mógł to zinterpretować. „Jest… bardzo opiekuńcza. Wiele przeszła po odejściu mojego taty i myślę, że to sprawiło, że jest ostrożna w stosunku do intencji innych ludzi”.
„To zrozumiałe” – powiedziałem, choć cichy głosik w głębi mojej świadomości zapamiętał ten komentarz na przyszłość.
Na naszej piątej randce – lekcji gotowania, gdzie spektakularnie nie udało nam się ugotować makaronu od podstaw, ale udało nam się śmiać do utraty tchu – byłam w siódmym niebie. Jason był miły, zabawny, autentycznie pasjonował się swoją pracą i sprawiał, że czułam się najciekawszą osobą w pomieszczeniu. Kiedy byłam z nim, nie byłam prezesem żadnej firmy. Byłam po prostu Samem, który próbował nie wsypać mąki do włosów i poniósł sromotną porażkę.
Po trzech miesiącach związku Jason zaprosił mnie na niedzielny obiad, żebym poznała jego matkę. Spędziłam godzinę zastanawiając się, co na siebie włożyć, ostatecznie wybierając luźne ubrania i minimalną biżuterię. Pierwsze wrażenie na rodzicach jest kluczowe, a ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było wypaść jako ktoś, kto za bardzo się stara albo, co gorsza, obnosi się z bogactwem.
Eleanor Miller mieszkała w skromnym, dwupokojowym domu na przedmieściach, miejscu pieczołowicie utrzymanym, ale zdradzającym swój wiek. Plastikowe pokrowce chroniły meble – nawyk z poprzedniego pokolenia, które starało się zachować to, co mieli. Zdjęcia rodzinne pokrywały każdą ścianę, dokumentując drogę Jasona od dziecka z przerwą między zębami do absolwenta w todze i birecie.
Sama Eleanor była kobietą po sześćdziesiątce, o bystrym spojrzeniu, które oceniało mnie, gdy tylko przekroczyłam próg. Jej uśmiech był uprzejmy, ale nie sięgał tych wyrachowanych oczu.
„Jason tyle mi o tobie opowiadał” – powiedziała, całując mnie w policzek w powietrzu, gestem, który wydawał się raczej performatywny niż ciepły. „Samantha, prawda? Wspomniał, że pracujesz w inwestycjach”.
„Tak, jak na firmę technologiczną” – potwierdziłem, czując się już w defensywie, choć nie potrafiłem sprecyzować dlaczego.
„To musi być lukratywne” – kontynuowała Eleanor, prowadząc nas do jadalni, gdzie na stole parowała pieczeń wołowa. „Branża technologiczna kwitnie, prawda? Ciągle czytam o tych firmach i ich milionerskich pracownikach”.
„Niektóre sektory radzą sobie dobrze” – odpowiedziałem ostrożnie. „Ale to jak w każdej branży – niektóre firmy prosperują, inne mają problemy”.
Podczas kolacji Eleanor zasypywała mnie pytaniami, które brzmiały mniej jak matczyne zainteresowanie, a bardziej jak przesłuchanie. Chciała wiedzieć o mojej historii rodzinnej, moich zarobkach, czy firma oferuje dobre świadczenia i plany emerytalne. Pytała, czy jestem właścicielem, czy wynajmuję mieszkanie, jakim jeżdżę samochodem, czy mam kredyty studenckie lub inne długi.
Jason niespokojnie poruszył się obok mnie i w końcu przerwał mi, gdy jego matka zapytała mnie o mój portfel inwestycyjny.
„Mamo, to nie jest sesja planowania finansowego” – powiedział z wymuszoną lekkością. „Możemy po prostu zjeść kolację?”
„Po prostu poznaję kobietę, w której tak bardzo zauroczył się mój syn” – odpowiedziała Eleanor z wymuszonym uśmiechem. „Czy to przestępstwo? Chcę się upewnić, że jest… odpowiednia”.
Słowo zawisło w powietrzu, brzemienne w skojarzenia. Odpowiednie. Jakbym aplikowała o pracę, a nie spotykała się z jej synem.
Udało mi się przetrwać deser, zachowując uprzejmą maskę, ignorując co bardziej inwazyjne pytania tak dyplomatycznie, jak to tylko możliwe. Ale kiedy wracaliśmy wieczorem do mojego mieszkania, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że Eleanor szukała czegoś konkretnego – a moje niejasne odpowiedzi tylko wzmogły jej ciekawość.
„Przykro mi z powodu mojej mamy” – powiedział Jason, nie po raz pierwszy. „Potrafi być… intensywna. To dlatego, że już się zraniła, wiesz? Mój tata naprawdę ją skrzywdził, kiedy odszedł”.
„W porządku” – skłamałam, bo co innego mogłam powiedzieć? Że jego matka wprawiła mnie w głęboki niepokój? Że jej pytania wydawały się natarczywe i wyrachowane? Że przyłapałam ją na wpatrywaniu się w mój, przyznaję, skromny pierścionek zaręczynowy – pierścionek babci Jasona – z miną, której nie potrafiłam do końca rozszyfrować?
Pocałowałam go na dobranoc i weszłam do środka, od razu wysyłając SMS-a do mojej najlepszej przyjaciółki Katie.
Poznałem teściową. Werdykt: skomplikowane.
Odpowiedź Katie była natychmiastowa: Ojej. Skomplikowane, jak to możliwe?
Nie da się tego wyjaśnić przez SMS. Lunch jutro?
Następnego dnia, przy sałatkach w naszej ulubionej bistro, opowiedziałem całą kolację Katie, mojej najbliższej przyjaciółce od czasów studiów. Była jedną z niewielu osób, które znały całą prawdę o moim dziadku i Harlo Technologies, i sceptycznie podchodziła do mojej decyzji o zachowaniu tego w tajemnicy przed Jasonem.
„Więc Eleanor w zasadzie przeprowadziła kontrolę finansową w sprawie pieczeni wołowej” – podsumowała Katie, kiedy skończyłem. „To nie jest normalne, Sam”.
„Ona jest opiekuńcza” – powiedziałem, choć w moim głosie słychać było nutę obronności. „Jason miał trudne dzieciństwo. Ona po prostu się nim opiekuje”.
„Albo szuka kogoś, kto się nią zaopiekuje” – odparła Katie. „Niektórzy rodzice traktują partnerów swoich dzieci jak talon na jedzenie. Czy Jason kiedykolwiek wspominał o problemach finansowych swojej mamy?”
Przemyślałem nasze rozmowy. „Nie do końca. Wspominał, że czasami pomaga jej w opłacaniu rachunków, ale założyłem, że po prostu jest dobrym synem”.
„Może” – powiedziała Katie z powątpiewaniem. „A może Eleanor przygotowywała się na ten moment – żeby jej syn poznał kogoś, kto pozornie ma stabilność finansową”.
„Ona nawet nie wie o tej firmie” – zaprotestowałem. „Nikt nie wie oprócz ciebie i Franka Thompsona”.
„Ona wie, że pracujesz w branży inwestycji technologicznych i stać cię na fajne rzeczy, mimo że twierdzisz, że jesteś tylko menedżerem” – zauważyła Katie. „Ona łowi ryby, Sam. I pytanie brzmi: co się stanie, kiedy coś złowi?”
Nie miałem wtedy odpowiedzi. Żałuję, że nie posłuchałem uważniej ostrzeżenia Katie.


Yo Make również polubił
54-letnia kobieta „zmarła” w środku nocy na zawał serca
Podczas ślubu mojego syna moja synowa krzyknęła: „Ty stara wiedźmo!” i popchnęła mnie na podłogę.
Oczyszczanie organizmu: Czym jest, dlaczego warto, i jak zrobić to naturalnie 🌿🧘♀️
Mój wnuk po cichu dał mi krótkofalówkę do rozmów nocnych – pewnej nocy usłyszałem coś, co złamało mi serce