„Jesteśmy tu tylko po to, żeby oddać twoją bezużyteczną córkę!” – warknęła teściowa na mojego ojca. Nawet nie drgnął. Odpowiedział tak nagle i surowo, że w pokoju zapadła cisza – a zanim moi teściowie zorientowali się, co wywołali, było już za późno: wdali się w kłótnię z niewłaściwą rodziną. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Jesteśmy tu tylko po to, żeby oddać twoją bezużyteczną córkę!” – warknęła teściowa na mojego ojca. Nawet nie drgnął. Odpowiedział tak nagle i surowo, że w pokoju zapadła cisza – a zanim moi teściowie zorientowali się, co wywołali, było już za późno: wdali się w kłótnię z niewłaściwą rodziną.

„Co? Nie jestem ekspertem” – odpowiedziałem, szczerze zaskoczony. Tworzenie profesjonalnej strony internetowej nie było moją specjalnością; wymagało innych umiejętności niż projektowanie graficzne.

„Tylko coś prostego, dobrze? Proszę?” – dodał, a jego głos brzmiał zachęcająco. Pomimo moich wahań, teść namówił mnie do stworzenia strony internetowej dla firmy elektronicznej. Było to trudne, wymagało ode mnie nauki nowych programów i pojęć, ale udało mi się.

Potem moi teściowie przy każdej okazji prosili mnie, żebym coś dla nich zrobił. Jeden po drugim, prosili mnie, żebym zrobił „to, tamto i jeszcze coś”. To był niekończący się strumień żądań, pochłaniający mój czas, moją energię i moją własną pracę.

W końcu moja teściowa zaczęła stawiać jeszcze bardziej bezpośrednie wymagania dotyczące obowiązków domowych. „Audrey, przepraszam, ale czy mogłabyś posprzątać za mnie?” – zapytała pewnego ranka, nie pytając, lecz stwierdzając …

„Co? Ja też mam robotę do zrobienia” – odparłem, czując w sobie iskrę oporu.

„O czym ty mówisz? Jesteś żoną. Nie możesz chociaż tego zrobić?” – nalegała ostrym głosem, nie pozostawiając miejsca na dyskusję.

„Tak, tak” – odpowiedziałem, a moja wola walki opadła. W końcu zostałem zmuszony do sprzątania. Kiedy już podjąłem się tego zadania, nie było odwrotu. Po sprzątaniu następowało gotowanie, potem pranie, a ilość obowiązków domowych stopniowo rosła wykładniczo. Musiałem też zajmować się sklepem, często całymi dniami.

Nieustanne wymagania uniemożliwiły mi samodzielną pracę, czyli projektowanie graficzne na zlecenie. Nie miałam innego wyjścia, jak drastycznie ograniczyć wszystkie swoje projekty. Oczywiście moje dochody spadły, spadając w porównaniu z tym, co było wcześniej. Ale byłam już mężatką, a Jeremiah pokrywał moje koszty utrzymania, więc nie martwiłam się tak bardzo o kwestie finansowe. Ale to nie był problem. Prawdziwym problemem było to, jak bardzo odbijało się to na moim kruchym zdrowiu.

„Chyba mam dziś gorączkę” – powiedziałam pewnego ranka słabym głosem, a moje ciało w końcu poddało się wyczerpaniu. Byłam tak zmęczona, że ​​znowu złapałam gorączkę, znajomy wróg. Powiedziałam teściowej: „Przepraszam, ale muszę trochę odpocząć”.

Kiedy jej to powiedziałem, jej twarz stwardniała. Nie była zadowolona. „Nie wierzę, że dostałaś gorączki z takiego powodu” – mruknęła z wyraźną dezaprobatą. Ale potem, jakby zdając sobie sprawę, że musi złagodzić ton, dodała: „Och, tak, tak, rozumiem. Po prostu wracaj do łóżka”. Powiedziała to nonszalancko, lekceważąco i szybko wyszła z pokoju.

Co? Mogłem ją urazić, pomyślałem z ukłuciem żalu w piersi, nawet gdy moje ciało wołało o odpoczynek. Ale prawda była taka, że ​​moje ciało mnie nie słuchało, więc nic nie mogłem na to poradzić. Położyłem się na łóżku, czując się kompletnie pokonany.

Po chwili wszedł Jeremiah z wyrazem zaniepokojenia na twarzy. „Wszystko w porządku?” zapytał, siadając na brzegu łóżka.

„Tak, przepraszam” – odpowiedziałam, czując falę winy, jakby moja choroba była dla niego jakąś niedogodnością.

„Nie bądź dla siebie zbyt surowa” – kontynuował, delikatnie głaszcząc mnie po włosach.

„Wiem, ale twoi rodzice…” – zaczęłam, a mój głos ucichł. Próbowałam wytłumaczyć Jeremiaszowi, że nie mam wyboru, że moi teściowie zmusili mnie do wykonywania wszystkich obowiązków domowych, że odmowa wydawała się niemożliwa, biorąc pod uwagę delikatną dynamikę rodziny.

Ale wtedy Jeremiasz spojrzał na mnie podejrzliwie, z dziwnym wyrazem twarzy. „Czemu po prostu nie powiesz nie?” – powiedział, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.

„Ale ja…” – zaczęłam, czując nową falę frustracji. O czym ty mówisz? Miałam ochotę krzyczeć. „Jesteś dorosła. Powinnaś przynajmniej wyrazić swoją opinię” – przerwał mi, przerywając mi, a w jego głosie słychać było zaskakującą niecierpliwość.

Jeremiasz nic nie rozumiał. Gdyby to była porządna praca, klient stawiający wygórowane wymagania, zdecydowanie bym odmówił. Nauczyłam się wyznaczać granice w życiu zawodowym. Ale drugą stroną byli moi teściowie, jego rodzice. Jeśli odrzucę teściową, może to później spowodować problemy, niszcząc i tak kruchy spokój naszego nowego małżeństwa. Tak samo było z moim teściem. Gdybym narzekała, gdybym stawiała opór, a mój teść by mnie znienawidził, mógłby powiedzieć: „Rozwiedź się”. Wiedziałam, że to pewnie tylko ja za dużo myślę, katastrofizuję, ale nie mogłam przestać o tym myśleć, nie mogłam przestać się bać konsekwencji. Dlatego nie mogłam być nieposłuszna moim teściom.

Poza tym byłam głęboko zasmucona, że ​​Jeremiasz mnie nie rozumiał, że nie pojmował niuansów sytuacji ani immanentnej nierównowagi sił. Nie mogłam uwierzyć, że on też mnie nie rozumiał, że nie dostrzegał presji, pod jaką się znajduję. Czułam się zupełnie samotna w domu teściów, odizolowana i niesłyszana. Myśląc o tym, w końcu napłynęły mi łzy, gorące i piekące, spływające po skroniach do poduszki. Jednak ten rodzaj emocjonalnej walki, ta wewnętrzna walka, stawała się coraz bardziej powszechna. Nie mogę przegrać, powtarzałam sobie, ocierając oczy i próbując zebrać siły.

Potem, gdy gorączka ustąpiła, teściowa ponownie poprosiła mnie o załatwianie dla niej sprawunków, o więcej obowiązków, o więcej obowiązków. Jeszcze bardziej ograniczyłam swój zakres obowiązków, poświęcając karierę, i spełniałam jej prośbę w miarę możliwości. W ten sposób rozpaczliwie próbowałam odzyskać względy teściów, mając nadzieję, że moje posłuszeństwo w końcu zaskarbi mi ich aprobatę, ich szacunek.

Rozdział 5: Wyrok w wysokości 500 dolarów i gniew ojca
Pewnego dnia, gdy ten schemat eskalacji żądań i moje ciche posłuszeństwo już się ugruntowały, moja teściowa nagle zadała mi pytanie, które teraz widzę jako prawdziwy początek końca.

„Audrey, jak ci idzie w pracy?” zapytała, a jej głos wydawał się pozornie swobodny.

„No cóż, robię to powoli” – odpowiedziałem, starając się zachować neutralny ton, wyćwiczoną odpowiedź, która miała uniknąć dalszych dociekań.

„Tak” – mruknęła. „Ile teraz zarabiasz?” – kontynuowała, wpatrując się we mnie z niepokojącą intensywnością.

„Hę? To nie twoja sprawa, prawda?” – odpowiedziałem ostro, a w mojej głowie zagościł rzadki wybuch buntu. Wiedziałem, co robi. Wyciągała informacje, a ja instynktownie zjeżyłem się na to wtargnięcie.

„Ma znaczenie” – powiedziała, uśmiechając się szerzej, a na jej twarzy pojawił się przebiegły, wyrachowany wyraz. „Ceny ostatnio rosną i gdybyś mógł mi dać trochę pieniędzy na utrzymanie…” – urwała, pozostawiając sugestię wiszącą w powietrzu.

O ile mogłem stwierdzić, firma elektryka, ich firma, nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, wraz ze wzrostem cen w całej branży, coraz więcej osób szukało energooszczędnych urządzeń gospodarstwa domowego. Dzięki temu, zlecenia takie jak montaż klimatyzatorów wręcz rosły. Czasami nawet duzi sprzedawcy elektroniki prosili ich o wsparcie. Wręcz przeciwnie, ich dochody powinny rosnąć, a nie maleć. Tak myślałem, tak to obserwowałem. Jednak moja teściowa dawała mi do zrozumienia, dość wyraźnie, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby związać koniec z końcem i że potrzebuje moich pieniędzy.

Czując dziwną mieszankę dezorientacji i niepokoju, nie chcąc ujawniać swoich prawdziwych dochodów z obawy przed jeszcze większymi żądaniami, postanowiłem podać jej mniejszą, bardziej akceptowalną kwotę. „Moje dochody też są skromne. Mam też obowiązki domowe, więc obecnie mój miesięczny dochód wynosi około 500 dolarów” – powiedziałem, mając nadzieję, że ta kwota ją zadowoli, a przynajmniej zniechęci.

„Co? 500 dolarów?” – zastanawiała się, a jej oczy rozszerzyły się, nie z rozczarowania, lecz z narastającej, złośliwej radości.

„Tak, 500 dolarów miesięcznie to nie jest tak źle, jeśli traktować to jako pracę na pół etatu” – powtórzyłem, próbując usprawiedliwić niską kwotę, sprawić, by wydawała się akceptowalna.

Teściowa nagle poczerwieniała, nie ze wstydu, ale z oburzenia. „Tylko 500 dolarów? I nawet nie robisz za dużo porządków?” – wykrzyknęła, a jej głos przeszedł w oburzony pisk.

Chyba sporo sprzątam, pomyślałam, a fala gniewu zalała mnie na nowo. Jej oskarżenia były bezpodstawne, bezpodstawne. Teraz to ja gotuję i sprzątam. Zajmuję się nawet sklepem i praniem, kiedy teściowej nie ma w pobliżu! Niesprawiedliwość tego wszystkiego paliła mnie w środku.

Kiedy w milczeniu kipiałam ze złości, oznajmiła z płonącym wzrokiem: „Poczekaj chwilę. Pójdę porozmawiać z twoim ojcem”. Po czym odwróciła się na pięcie i pobiegła do mojego teścia, najwyraźniej po to, by przekazać mu swoje „odkrycia”.

Kilka minut później wróciła moja teściowa z teściem u boku, z twarzą pełną surowej dezaprobaty. „Chodź ze mną” – rozkazała nie Jeremiaszowi, a mnie.

„Co? Gdzie?” – zapytałam, serce mi się krajało, a strach już ściskał mi żołądek.

„Do domu twoich rodziców” – odpowiedziała zimnym i ostatecznym głosem.

Mój dom? Zdumiewałam się, a to słowo smakowało mi w ustach jak popiół. „Oddaję cię” – powiedziała moja teściowa, a jej słowa były echem okrutnej deklaracji z wcześniejszego dnia.

Potem zostałem siłą zabrany do domu rodziców, gdzie poddano mnie upokorzeniu poprzez „zwrot” na oczach ojca, co stanowiło publiczną deklarację mojej rzekomej bezwartościowości. W odpowiedzi ojciec, którego wcześniejsza furia teraz przypominała kipiący wulkan, powiedział po prostu: „Zamykam własną firmę”.

Gdy tak stałam, chwiejąc się, przerażona tym, co może się wydarzyć, moja teściowa uśmiechnęła się protekcjonalnym uśmieszkiem. „Chcesz zamknąć swoją firmę? Masz na myśli swoją firmę budowlaną? O to ci chodzi?” Próbowała to jasno i wyraźnie powiedzieć, zapędzić go w kozi róg, zignorować jego groźbę.

„Tak, nie ma dla mnie innego towarzystwa” – odpowiedział mój ojciec z cienkim, niebezpiecznym uśmiechem, nie mrugając okiem.

Mój teść, w końcu pojmując powagę sytuacji, westchnął, a w jego głosie pobrzmiewała nuta desperacji. „Zniszczysz firmę budowlaną i pozbawisz pracy naszych elektryków, prawda? A jeśli tak, to co wtedy?”. Próbował sprawdzić blef mojego ojca, przekonać go, żeby się wycofał.

Mój tata odpowiedział stanowczym, niewzruszonym głosem: „Przykro mi, ale mamy innych klientów oprócz ciebie”.

Mój teść kontynuował z nutą desperacji w głosie. „Jest mnóstwo ofert pracy dla elektryków” – dodał, starając się brzmieć pewnie, ale głos mu się lekko załamał.

„W takim razie mogę wziąć odpowiedzialność za córkę i zamknąć własną firmę budowlaną, prawda?” – zapytał mój ojciec, patrząc prosto w oczy mojego teścia i rzucając mu wyzwanie.

„Jak sobie chcesz” – odparł mój teść, a jego twarz poczerwieniała z bezsilnej wściekłości. „Nie ma sensu próbować mnie zmusić, żebym się załamał!” W końcu krzyknął te ostatnie, wściekłe słowa i odszedł pokonany. Teściowa odwróciła się do mnie z twarzą wykrzywioną szyderczym grymasem. „Ty bezużyteczna żono. Nie musisz wracać”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Jak przygotować linzer wiśniowy, jakiego nigdy wcześniej nie próbowałeś

Z orzechami laskowymi: Zamiast migdałów użyj mielonych orzechów laskowych dla intensywniejszego smaku. Z dodatkiem czekolady: Dodaj 2 łyżki kakao do ...

Smażone omlety: przepis na deser karnawałowy, typowy dla tradycji sardyńskiej i toskańskiej

Połącz płynne składniki: Ubij jajka i cukier w osobnej misce, aż będą piankowate. Dodaj roztopione masło i mleko i dobrze ...

Zapiekanka tonkatsu z roztopionym serem: idealne połączenie kremowości i chrupkości

Wskazówki dotyczące serwowania i przechowywania: Serwowanie: Podawaj na ciepło, udekorowane posiekanym szczypiorkiem lub natką pietruszki. Przechowywanie: Przechowuj w lodówce do ...

Leave a Comment