„Jesteśmy tu tylko po to, żeby oddać twoją bezużyteczną córkę!” – warknęła teściowa na mojego ojca. Nawet nie drgnął. Odpowiedział tak nagle i surowo, że w pokoju zapadła cisza – a zanim moi teściowie zorientowali się, co wywołali, było już za późno: wdali się w kłótnię z niewłaściwą rodziną. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Jesteśmy tu tylko po to, żeby oddać twoją bezużyteczną córkę!” – warknęła teściowa na mojego ojca. Nawet nie drgnął. Odpowiedział tak nagle i surowo, że w pokoju zapadła cisza – a zanim moi teściowie zorientowali się, co wywołali, było już za późno: wdali się w kłótnię z niewłaściwą rodziną.

Podziękowałem ojcu za jego słowa, czując gulę w gardle. Cieszyłem się, że uznano mój dobry gust, ale przede wszystkim czułem się akceptowany . Mój projekt, moja wyjątkowa wizja, zostały później wykorzystane jako reklama w lokalnej gazecie. Stworzyłem również profesjonalną stronę internetową dla firmy budowlanej, prezentując reklamę i nasze usługi. Oczywiście, ponieważ byliśmy lokalną firmą, nie byliśmy znani na skalę krajową. Ale miejscowi podchodzili do mnie, ich twarze rozjaśniały się rozpoznaniem i mówili: „Widziałem twoje ogłoszenie!” A niektórzy nawet dodawali: „Jest dobre”. Nie mogłem przestać się uśmiechać; takie głosy, takie uznanie, sprawiały, że byłem niesamowicie szczęśliwy.

W tym samym czasie moja reklama również została przekształcona w plakat. Plakaty te z dumą wisiały przy wejściu do firmy oraz na tablicach ogłoszeniowych utrzymywanych przez lokalne stowarzyszenie. Mogę stanąć na własnych nogach. Mogę żyć niezależnie, pomyślałem, przepełniony radością z tak głębokiego poczucia spełnienia. Tymczasem moje plakaty stały się tematem rozmów w mieście. Córka firmy budowlanej jest projektantką. Tworzy również reklamy dla firmy budowlanej. Takie plotki zaczęły krążyć, rozprzestrzeniając się lotem błyskawicy po okolicy. W rezultacie mieszkańcy, widząc moje prace, zaczęli zwracać się do mnie o pomoc w swoich przedsięwzięciach.

Rozdział 3: Partnerstwo i propozycja
Pewnego dnia ktoś przyszedł do mnie, konkretnie pytając o moje umiejętności. Był to elektryk z miasta, znajoma twarz z naszej społeczności. Podszedł do mojego ojca, a jego prośba była prosta: „Pańska córka jest projektantką. Czy mógłby pan stworzyć dla nas reklamy?”

„Zapytam o to Audrey” – powiedział mój ojciec żartobliwie, z nutą dumy w głosie. Właściwie, elektryk miejski był jednym z naszych najważniejszych klientów. Choć potocznie nazywano go „elektrykiem miejskim”, w rzeczywistości była to pełnoprawna firma budowlana z branży elektrycznej. Zajmowali się wszystkim, od montażu klimatyzatorów i światłowodów po skomplikowane instalacje elektryczne. Dlatego zawsze, gdy nasza firma budowlana potrzebowała prac elektrycznych w ramach remontu, zwracaliśmy się do nich.

„A więc, Audrey, możesz to dla mnie zrobić?” – zapytał tata, zwracając się do mnie, a jego spojrzenie podkreślało wagę tej współpracy. Rozumiałem, że byli dla mnie ważnym partnerem biznesowym i szanowałem ich pracę. Dlatego chętnie przyjąłem ofertę.

Jakiś czas później poprosiłem ojca o dostarczenie gotowej reklamy. Okazała się jeszcze lepsza, niż się spodziewałem – miała żywy i atrakcyjny projekt, a elektryk w mieście był bardzo zadowolony. Oprócz misji zawodowej, przyszedł nawet do mnie osobiście podziękować, niosąc prezent w uroczej kopercie. Ale to nie był starszy elektryk, którego dobrze znałem. To był młody mężczyzna, wysoki i uprzejmy, który skłonił się głęboko z wdzięcznością.

„Chciałem ci po prostu podziękować za wspaniałą pracę, którą wykonałeś” – powiedział ciepłym i szczerym głosem.

„Kim jesteś?” zapytałem, trochę zaskoczony widokiem nowej twarzy.

„Och, mam na imię Jeremiasz. Mój ojciec jest elektrykiem” – odpowiedział z uroczym uśmiechem na ustach. To był Jeremiasz, syn elektryka, który podszedł, żeby mnie powitać. Był absolwentem college’u, obecnie pomagał w rodzinnym biznesie i uczył się fachu.

„Więc w końcu zostaniesz elektrykiem?” – zapytałem, czując, jak rodzi się we mnie ciekawość.

„Planuję przejąć ten biznes” – potwierdził Jeremiah, a w jego oczach pojawiła się ambicja.

„Wtedy moglibyśmy zostać przyjaciółmi na długi czas” – powiedziałem, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.

„Tak, ja też bym tego chciał” – dodał, zatrzymując na mnie wzrok – „zwłaszcza w przypadku tak atrakcyjnej osoby jak ty”.

„Co, ja?” Byłam szczerze zaskoczona. Atrakcyjna? Nie mogłam zbyt często chodzić do szkoły, a ze względu na moje słabe zdrowie i ograniczone grono znajomych nigdy nie byłam w związku. Czy to możliwe, że ktoś mnie flirtował? Ta myśl wywołała u mnie nagły przypływ ciepła, malując mi twarz na jaskrawoczerwono. Poczułam, jak opadają mi ramiona, ogarnia mnie dziecinna nieśmiałość.

Ostatecznie wymieniliśmy się tego dnia tylko danymi kontaktowymi, ale nie były to dane kontaktowe służbowe. To były nasze dane osobowe. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem. Ta nowość, niespodziewana uwaga, dreszczyk emocji, wszystko to sprawiło, że byłem tak zdenerwowany, że nie mogłem spać tej nocy.

Potem Jeremiah i ja utrzymywaliśmy kontakt. W przerwach między pracą wysyłaliśmy sobie wiadomości, opisując wydarzenia dnia, dzieląc się swoimi hobby, omawiając ulubione rzeczy i odkrywając nowe zainteresowania. Stało się to codzienną rutyną, niczym koło ratunkowe łączące nasze zabiegane życie. W końcu cyfrowe rozmowy przerodziły się w coś więcej i zaczęliśmy się spotykać.

Jednak nasz związek był daleki od konwencjonalnych. Nie mogliśmy robić niczego z tego, co robią normalne pary. Po pierwsze, byłam zbyt słaba, by podróżować daleko na randki. Mogliśmy wychodzić razem do parku osiedlowego tylko wtedy, gdy czułam się wystarczająco dobrze, nasze wyjścia ograniczały się do spokojnych spacerów i cichych rozmów na ławce. Nigdy nie mogliśmy pójść na normalną randkę, taką jak oglądanie filmu czy kolacja na mieście. Innym ważnym powodem było to, że nasze dni wolne po prostu się nie pokrywały. Ponieważ pracowałam prywatnie, mogłam swobodnie brać wolne, dostosowując swój harmonogram do stanu zdrowia. Ale nie w przypadku Jeremiaha. Nawet w swoje rzadkie dni wolne często otrzymywał pilne prośby o naprawę sprzętu AGD. Co więcej, wraz ze zbliżaniem się lata i zimy, zapotrzebowanie na montaż i naprawę klimatyzatorów gwałtownie rosło, przez co praca każdego dnia nie była dla niego niczym niezwykłym.

Mimo wszystko, pomimo faktu, że nie potrafiłam zrobić niczego, co typowe dla normalnego kochanka, nie sprawiało mi to żadnych problemów. Zawsze mogliśmy być w kontakcie telefonicznym, wymieniając się słowami, wysyłając wiadomości, dzieląc się fragmentami naszego życia. Dla mnie ciągłe leżenie w łóżku z gorączką było czymś normalnym, więc ograniczenia naszego życia randkowego wydawały się mniej krępujące, a bardziej przedłużeniem mojej codziennej rzeczywistości. Rozwijaliśmy naszą miłość w ten cichy, cyfrowy sposób, pielęgnując ją słowami i zrozumieniem, a kilka lat później postanowiliśmy się pobrać.

Rozdział 4: Rosnące wymagania
Miałam się wprowadzić do domu Jeremiasza. Oczywiście rodzice Jeremiasza znali mnie dobrze z interesów mojego ojca, a moja teściowa początkowo wydawała się miła. „Audrey” – powiedziała – „po prostu zajmij się domem, dopóki to cię nie przerośnie”.

„Rozumiem” – odpowiedziałem, szczerze wdzięczny za jej wyraźną troskę.

Mój teść też był dla mnie na początku miły. „Kiedy będziesz miał czas, zrobisz kilka z tych tradycyjnych pop-upów do sklepu? Do naszej reklamy?” – zapytał, nawiązując do moich umiejętności projektowych.

„Zajmę się tym” – odpowiedziałem, zadowolony, że mogę się do tego przyczynić.

„Zostawiam to tobie. Dziękuję” – powiedział z uśmiechem na twarzy.

Myślałam, że świetnie dogaduję się z moimi nowymi teściami dzięki tej początkowej serdeczności, ale to było tylko na początku. Stopniowo, z początku niemal niezauważalnie, teściowa zaczęła prosić mnie o zajęcie się różnymi sprawami, a częstotliwość i zakres próśb subtelnie rosły.

„Będę przez jakiś czas poza miastem, więc czy mógłbyś popilnować dla mnie sklepu?” zapytała pewnego dnia swobodnym, niemal konwersacyjnym tonem.

„Jasne, ale ja też pracuję” – powiedziałem z lekkim zawahaniem w głosie.

„Po prostu zostań przy ladzie. Tam też możesz pracować, prawda?” – zasugerowała, udając, że to całkiem rozsądne rozwiązanie.

„Jeśli nie masz nic przeciwko temu, żebym przyniósł laptopa, to się tym zajmę” – odpowiedziałem, czując już presję, by się dostosować.

„Wcale mi to nie przeszkadza” – zgodziła się moja teściowa, uśmiechając się nieprzerwanie.

W ten sposób moja teściowa zaczęła mnie coraz częściej prosić o doglądanie sklepu. Teść również zaczął prosić mnie o przysługi wykraczające poza moje dotychczasowe umiejętności. „Czy mogłabyś stworzyć stronę internetową dla sklepu?” – zapytał, a jego prośba zaskoczyła mnie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Mieszanie czosnku, miodu i goździków: sekret, którego nikt ci nigdy nie zdradzi

Jak używać Dla odporności : Przyjmować 1 łyżeczkę na pusty żołądek każdego ranka. Przeziębienie : Spożywać 1 łyżeczkę dwa razy ...

Mój mąż nie chce już jeść chleba ze sklepu, chleba bez wyrabiania

Do suchych składników wlej ciepłą wodę, oliwę i ocet, jeśli używasz. Mieszaj łyżką, aż składniki się połączą i utworzy się ...

Miękki i Aromatyczny Warkocz Drożdżowy – Jak z Piekarni, Ale Świeższy

Przygotowanie ciasta: W dużej misce wymieszaj mąkę, cukier, cukier wanilinowy i sól. Dodaj aktywowane drożdże (lub suche), ciepłe mleko, jajko ...

Babciny placek jabłkowy z tacy, taki jak lubię

Najpierw mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, przesiewamy i dodajemy margarynę, żółtka oraz cukier puder. Zagnieść wszystko na gładkie ciasto ...

Leave a Comment