Generał rozmawiał z nią z wyższością na porannej odprawie, nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą. Ściany wyłożone drewnianymi panelami. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Generał rozmawiał z nią z wyższością na porannej odprawie, nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą. Ściany wyłożone drewnianymi panelami.

Torres wyglądał na sfrustrowanego, ale zrezygnowanego. „Nigdy nie jesteśmy, proszę pani. Według generała, nasz wkład nie da się zmierzyć miarodajnymi wskaźnikami”.

„Co byś powiedział, gdybyś został o to zapytany?”

Torres rozejrzał się, upewniając się, że nikt nas nie podsłucha. „Podczas ćwiczeń wykryliśmy i zablokowaliśmy trzy symulowane włamania do systemów komunikacyjnych bazy, zidentyfikowaliśmy krytyczną lukę w protokole bezpieczeństwa centrum dowodzenia i skutecznie zinfiltrowaliśmy sieć bojową sił przeciwnika – dając nam dostęp do ich kompletnych planów operacyjnych, co mogło znacząco wpłynąć na wynik ćwiczeń”.

Skinąłem głową. „A tego nie uwzględniono, bo…?”

„Tak, proszę pani. Ale taka przewaga nie wygląda dobrze w filmie generała o najważniejszych wydarzeniach z tradycyjnej wojny”.

Rozmawiałem jeszcze z Torresem, gdy nadszedł Harrington w towarzystwie dwóch swoich najwierniejszych pułkowników.

„Pułkowniku Chun” – powiedział na tyle głośno, by usłyszeli go stojący w pobliżu oficerowie – „Nie mogłem nie zauważyć pańskiej nieobecności na froncie dzisiejszych ćwiczeń. Zbyt zajęty sporządzaniem notatek dla swoich przełożonych z Pentagonu?”

„Obserwowałem wszystkie aspekty operacji, generale” – odpowiedziałem spokojnie. „W tym pewne elementy, których nie uwzględniłeś w swojej ocenie”.

Oczy Harringtona zwęziły się. „W moich ćwiczeniach uwzględniono każdy istotny aspekt gotowości bojowej, pułkowniku. Ale być może szukał pan czegoś innego – czegoś, co byłoby zgodne z narracją, którą Pentagon chce usłyszeć”.

Czułem uwagę wszystkich w pobliżu. To był bezpośredni zarzut stronniczości – sugestia, że ​​moja ocena była z góry ustalona, ​​a nie obiektywna. To była również okazja.

„Właściwie, generale, zauważyłem istotną lukę w waszej zintegrowanej postawie obronnej” – powiedziałem spokojnie. „Zespół cybernetyczny majora Torresa zidentyfikował i zneutralizował wiele zagrożeń dla waszych systemów dowodzenia i kontroli podczas ćwiczeń, ale nie został uwzględniony w waszej ocenie”.

„Gry komputerowe” – zadrwił Harrington – „podczas gdy prawdziwi żołnierze trenowali do walki”.

„Te »gry komputerowe« uniemożliwiły przeciwnikowi dostęp do twoich planów bitewnych” – odparłem. „W realnym świecie to decyduje o zwycięstwie lub porażce”.

Harrington podszedł bliżej, wykorzystując swoją fizyczną obecność jako narzędzie zastraszenia. „Pozwól, że coś ci wyjaśnię, pułkowniku – skoro twoje doświadczenie w Pentagonie nie dostarczyło ci takiej wiedzy. Wojny wygrywają żołnierze. Wojny wygrywają odwaga, dyscyplina i szkolenie – nie klawiatury i algorytmy”.

„Z całym szacunkiem, Generale, to fałszywa dychotomia. Współczesna wojna wymaga obu. Pańskie żołnierze pokazali dziś imponujące umiejętności konwencjonalne – ale bez skutecznej cyberobrony walczyliby na oślep z zaawansowanym technologicznie przeciwnikiem”.

„Dowodziłem wojskami w trzech poważnych konfliktach, pułkowniku. Widziałem, co się sprawdza, a co nie. Pańskie teorie na temat współczesnej wojny mogą robić wrażenie na politykach i wykonawcach zamówień obronnych, ale na mnie nie robią wrażenia”.

„To nie są teorie, proszę pana. To realia pola bitwy, których doświadczyłem na własnej skórze”.

„Naprawdę?” Głos Harringtona ociekał sarkazmem. „W takim razie może jutro zechcesz zademonstrować te realia. Scenariusz małej gry wojennej: twoje cybernetyczne podejście kontra moje konwencjonalne taktyki. Zobaczymy, co jest skuteczniejsze”.

To była pułapka. Oczywiście Harrington kontrolowałby parametry, kryteria oceny i narrację – ale odmowa przyznałaby mu rację.

„Akceptuję, Generale, pod jednym warunkiem: będziemy stosować standardowe wskaźniki oceny Departamentu Obrony w przypadku operacji zintegrowanych, a nie tylko konwencjonalnych”.

Harrington uśmiechnął się zimno. „Boisz się uczciwej walki, pułkowniku?”

„Chcę tylko upewnić się, że ocena odzwierciedla rzeczywiste warunki bojowe, proszę pana. Chyba że woli pan symulację, która nie odzwierciedla rzeczywistych scenariuszy”.

Wyzwanie było jasne i Harrington nie mógł się wycofać, nie narażając się na utratę twarzy w oczach swoich oficerów.

„Jutro, 9:00. Główny ośrodek szkoleniowy. Przyprowadźcie wszystkich ekspertów, jakich uda wam się znaleźć. Będą potrzebni.”

Gdy Harrington odchodził, major Torres spojrzał na mnie z niepokojem. „Proszę pani, on panią z góry skazuję na porażkę. Kontroluje każdy aspekt operacji szkoleniowych w tej bazie”.

„Nie wszystko, Majorze” – odpowiedziałem, mając już w głowie zarys planu. „Zbierzcie swój zespół dziś wieczorem. Mamy robotę do wykonania”.

Tej nocy zebrałem majora Torresa i jego zespół ds. cyberbezpieczeństwa w bezpiecznej sali konferencyjnej, poza głównym systemem. Pomieszczenie było małe, słabo oświetlone i pachniało starą kawą – trafna metafora tego, jak ceniono cyberoperacje w Fort Hawthorne. Ośmiu specjalistów tłoczyło się wokół stołu przeznaczonego dla sześciu osób, a na ich twarzach malowała się mieszanka ciekawości i niepokoju.

„Żeby było jasne” – zacząłem, patrząc na każdego z nich. „To, o czym zaraz porozmawiamy, zostaje w tym pokoju. Jutro generał Harrington zamierza mnie publicznie upokorzyć – a co za tym idzie, was wszystkich – aby udowodnić, że tradycyjna wojna góruje nad postępem technologicznym”.

„Robi to od lat, proszę pani” – powiedziała kapitan Rodriguez, bystra kobieta, której akta osobowe wskazywały, że dwukrotnie pominięto ją przy awansie, mimo wzorowych wyników. „Co sprawi, że jutro będzie inne?”

„Jutro będzie inaczej, bo nie pozwolimy mu dyktować warunków starcia” – odpowiedziałem. „Majorze Torres, proszę otworzyć schemat sieci bazowej”.

Torres wyświetlił na ścianie skomplikowany diagram. „To infrastruktura dowodzenia i kontroli Fortu Hawthorne. Przestarzała w wielu aspektach, ale wciąż funkcjonalna”.

Uważnie przestudiowałem schemat. „Jakie jest typowe podejście generała do tych ćwiczeń z gier wojennych?”

„Przewidywalne” – powiedział Torres z nutą frustracji. „Duży nacisk na rozmieszczenie sił konwencjonalnych, minimalną ilość elektronicznych środków zaradczych, standardowe protokoły komunikacyjne. Za każdym razem stosuje ten sam podstawowy scenariusz, bo zawsze się sprawdzał”.

„A ponieważ nikomu nie pozwolono poważnie tego podważyć” – dodał porucznik Park, specjalista ds. bezpieczeństwa sieci w zespole. „Każdy, kto wykorzystuje luki cyfrowe, jest oskarżany o „oszustwo”, zamiast walczyć realistycznie”.

Uśmiechnąłem się. „W takim razie właśnie to zrobimy – będziemy walczyć realistycznie. W prawdziwym konflikcie wróg nie stosuje się do twoich preferowanych zasad walki. Wykorzystuje każdą lukę, jaką znajdzie”.

Przez kolejne trzy godziny opracowywaliśmy strategię, która miała ukazać kluczowe znaczenie zintegrowanych operacji cybernetycznych, nie upokarzając przy tym generała, choć podejrzewałem, że i tak jego ego ucierpiałoby znacząco. Kiedy skończyliśmy, zespół emanował nową energią. Po raz pierwszy od lat ktoś na stanowisku kierowniczym traktował ich kompetencje poważnie.

„Jeszcze jedno” – powiedziałem, kończąc nasze spotkanie. „Cokolwiek wydarzy się jutro, pamiętajcie, że naszym celem nie jest zawstydzenie generała Harringtona, ale pokazanie wartości waszej pracy. To nie jest sprawa osobista. Chodzi o przyszłość skuteczności wojskowej”.

Kapitan Rodriguez spojrzał na mnie sceptycznie. „Z całym szacunkiem, proszę pani… to już sprawa osobista dla generała. Od lat wykorzystuje te ćwiczenia, żeby forsować swoje plany. Jutro nie zmieni jego zdania”.

„Nie oczekuję, że zmienię jego zdanie, Kapitanie. Oczekuję, że zmienię narrację.”

Gdy drużyna wychodziła, porucznik Rivera – który dyskretnie obserwował z kąta – podszedł do mnie. „Proszę pani, jest coś, o czym powinna pani wiedzieć. Wieść o jutrzejszym wyzwaniu rozeszła się po bazie. Kilku starszych oficerów z pobliskich baz zorganizowało obserwację. Generał dzwonił, zapewniając sobie sporą publiczność”.

To było zarówno komplikacją, jak i szansą. Harrington zbierał świadków mojej spodziewanej porażki – ale ci sami świadkowie mieli obserwować każdą demonstrację możliwości nowoczesnej broni, jaką udało nam się zorganizować.

„Dziękuję, poruczniku. To przydatna informacja.”

Po kilku godzinach niespokojnego snu dotarłem do ośrodka szkoleniowego trzydzieści minut wcześniej i zastałem go już w pełni ożywionego. Harrington zrobił wszystko, co możliwe – pełne centrum dowodzenia, zespoły taktyczne na stanowiskach i galeria starszych oficerów z Fort Hawthorne i sąsiednich baz gotowa do obserwacji przebiegu wydarzeń. Sam Harrington stał w centrum tego wszystkiego, olśniewająco w mundurze polowym, otoczony przez swoich najwierniejszych oficerów. Kiedy mnie zauważył, podszedł z drapieżnym uśmiechem.

„Pułkowniku Chun, jak zawsze punktualnie. Mam nadzieję, że jest pan przygotowany na dzisiejszą demonstrację”.

„Przygotuj się na tyle, na ile pozwolą ci możliwości, Generale” – odpowiedziałem spokojnie.

Jego uśmiech się zaostrzył. „Parametry są proste. Wasz zespół spróbuje zakłócić standardową operację w terenie, wykorzystując wasze cybernetyczne możliwości. Moje zespoły przeprowadzą operację zgodnie z ustalonymi protokołami. Neutralni obserwatorzy ocenią skuteczność na podstawie wskaźników ukończenia misji”.

Na pierwszy rzut oka brzmiało to rozsądnie, ale już wyczułem pułapkę.

„A na jakie systemy komunikacyjne będzie próbował wpłynąć mój zespół?”

„Standardowy sprzęt polowy odizolowany od głównej sieci bazy ze względów bezpieczeństwa. Nie chcemy, żeby doszło do przypadkowego uszkodzenia krytycznych systemów”.

No i stało się. Stworzył zamknięty system, który jego personel techniczny niewątpliwie uodpornił na najbardziej oczywiste metody włamań. Kontrolował pole bitwy, zanim jeszcze wykonano pierwszy ruch.

„Ciekawe podejście, Generale. Niezbyt realistyczne, ale interesujące.”

Oczy Harringtona zwęziły się. „Rzeczywistość jest taka, jaką mówię, że jest w mojej bazie, pułkowniku. Ćwiczenia zaczynają się za dwadzieścia minut”.

Gdy odchodził, major Torres podszedł z zaniepokojoną miną. „Proszę pani, odizolowali sieć ćwiczeń i załadowali ją środkami zaradczymi. Pracowali nad tym całą noc”.

„Spodziewane, ale rozczarowujące” – odpowiedziałem. „Kontynuuj naszą alternatywną strategię. I, Majorze, dopilnuj, żeby twój zespół skrupulatnie wszystko dokumentował”.

Ćwiczenia rozpoczęły się dokładnie zgodnie z planem. Siły Harringtona przeprowadziły operację wręcz podręcznikową: zabezpieczając cele, ustanawiając linie komunikacyjne i poruszając się z wyćwiczoną precyzją. Z centrum dowodzenia obserwowałem wraz z zespołem Torresa, jak podejmowali kilka ostrożnych prób włamania się do odizolowanej sieci – wszystkie udaremnione przez wzmocnione środki bezpieczeństwa, które Harrington wdrożył w nocy.

Po drugiej stronie sali Harrington z trudem powstrzymywał satysfakcję. Co kilka minut zerkał w moją stronę, a jego wyraz twarzy stawał się coraz bardziej zadowolony z siebie, w miarę jak operacja przebiegała bez zakłóceń cyfrowych. Po trzydziestu minutach podszedł do naszej stacji.

„Kłopoty, pułkowniku? Wygląda na to, że twoi wojownicy od klawiatury mają trudności z wywieraniem wpływu. Być może rzeczywistość nie pokrywa się z twoimi teoriami”.

Spojrzałem na zegarek. „Ćwiczenia jeszcze się nie skończyły, generale. Powiedziałbym wręcz, że idziemy zgodnie z planem”.

Zmarszczył brwi, najwyraźniej spodziewając się, że nasza pozorna porażka jeszcze bardziej mnie zasmuci. „Twoja pewność siebie jest godna podziwu – choć nieuzasadniona. Moja operacja przebiega bez zarzutu”.

„Naprawdę?” Wskazałem na duży wyświetlacz pokazujący postępy jego zespołów terenowych. „Twój Zespół Alfa ma piętnaście minut opóźnienia w stosunku do optymalnego harmonogramu rozmieszczenia. Zespół Bravo stworzył niepotrzebnie odsłonięty przekaźnik komunikacyjny, a twoje decyzje dowodzenia są podejmowane na podstawie coraz bardziej przestarzałych danych wywiadowczych”.

Harrington prychnął. „Drobne korekty taktyczne – mieszczące się w ramach parametrów operacyjnych”.

„Cele misji są realizowane systematycznie, ale nieefektywnie” – odparłem. „W realnym świecie te nieefektywności kosztują życie”.

„Dowódcy polowi podejmują decyzje dotyczące korekt w oparciu o realia panujące na polu bitwy, pułkowniku, a nie o teoretyczne optymalizacje”.

W tym momencie porucznik Park skinął mi subtelnie głową. Nadszedł czas.

„Generale Harrington” – powiedziałem na tyle głośno, by usłyszeli mnie stojący w pobliżu obserwatorzy – „czy zgadza się pan, że w rzeczywistych warunkach bojowych wróg próbowałby wykorzystać każdą słabość – nie tylko tę, na którą się pan przygotował?”

Jego oczy się zwęziły. „Oczywiście – dlatego właśnie szkolimy się w zakresie kompleksowych zabezpieczeń”.

„Doskonale. W takim razie może pan wyjaśnić, dlaczego przez ostatnie dwadzieścia minut mój zespół miał pełny dostęp do faktycznej sieci dowodzenia Fort Hawthorne – a nie tylko do waszego odizolowanego systemu ćwiczeń”.

Twarz Harringtona zbladła. „To niemożliwe. Sieć ćwiczeń jest całkowicie podzielona”.

Wskazałem na główny wyświetlacz, na którym Torres uruchomił naszą przygotowaną demonstrację. Ekran podzielił się, pokazując zarówno dane z ćwiczeń, jak i – co bardziej niepokojące – transmisje na żywo z rzeczywistych systemów bezpieczeństwa Fort Hawthorne, akt osobowych i dokumentów planowania operacji.

„Technicznie rzecz biorąc, zgadza się, Generale. Wasza sieć ćwiczeń jest odizolowana – ale popełnił Pan poważny błąd, zakładając, że to na niej skoncentrujemy nasze wysiłki. W prawdziwym konflikcie wróg atakuje wasze słabe strony, a nie mocne strony”.

W pomieszczeniu zapadła całkowita cisza. Wszyscy funkcjonariusze wpatrywali się w wyświetlacz, na którym wyraźnie widać było zakres naszego dostępu do rzekomo bezpiecznych systemów.

„To skandaliczne” – wyrzucił z siebie Harrington. „Umyślne naruszenie bezpieczeństwa tej instalacji jest podstawą do postawienia jej przed sądem wojskowym”.

„To nie jest naruszenie, Generale – autoryzowana demonstracja testów bezpieczeństwa, wykorzystująca wyłącznie luki, które mógłby wykorzystać prawdziwy przeciwnik”. Podałem mu dokument. „To upoważnienie było zawarte w moich pierwotnych rozkazach z Pentagonu. Być może nie przeczytał pan drobnego druku”.

Harrington chwycił gazetę, jego ręce trzęsły się ze złości, gdy przeglądał jej zawartość.

„To celowe upokorzenie, pułapka”.

„Nie, generale. To współczesna wojna” – powiedziałem, odwracając się do sali oszołomionych oficerów. „Chociaż zespoły generała Harringtona prowadziły typową operację konwencjonalną – całkowicie zabezpieczone przed zakłóceniami cyfrowymi w swojej odizolowanej sieci – były jednocześnie całkowicie ślepe na to, co działo się na prawdziwym polu walki. W prawdziwym konflikcie działałyby z wykorzystaniem przechwyconych informacji wywiadowczych, wrażliwej komunikacji i odkrytej logistyki”.

Skinąłem głową do Torresa, który pokazał nowy wyświetlacz pokazujący dokładnie, w jaki sposób uzyskaliśmy dostęp: poprzez przestarzałe oprogramowanie w sieciach cywilnych połączonych z systemami bazowymi, niezałatane luki w zabezpieczeniach rutynowych systemów administracyjnych oraz słabą integrację protokołów bezpieczeństwa.

„To nie są egzotyczne exploity zero-day ani wyrafinowane techniki hakerskie” – wyjaśniłem. „To podstawowe luki w zabezpieczeniach, których Fort Hawthorne nie wyeliminował pomimo licznych ostrzeżeń Cyber ​​Command w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy”.

Galeria oficerów wizytujących teraz wpatrywała się z zapartym tchem, wielu robiło notatki lub szeptało do adiutantów. Upokorzenie Harringtona było całkowite – publicznie, dokładnie tak, jak to dla mnie zaplanował.

„To niczego nie dowodzi” – oświadczył, choć w jego głosie brakowało przekonania. „Sztuczka salonowa, mająca na celu skompromitowanie tego dowództwa”.

„Nie zawstydzaj, Generale – edukuj”. Utrzymywałem ton pełen szacunku, ale stanowczy. „Każdą zidentyfikowaną przez nas lukę można rozwiązać, dysponując dostępnymi zasobami i odpowiednim szkoleniem. Fort Hawthorne może utrzymać doskonałość w operacjach konwencjonalnych, jednocześnie znacząco poprawiając swoje możliwości cybernetyczne. To jest integracja, którą promuję od momentu przybycia”.

Twarz Harringtona była maską ledwo kontrolowanej furii. „Ćwiczenie zostaje przerwane. Cały personel wraca do regularnych obowiązków. Pułkowniku Chun, moje biuro. Natychmiast”.

Gdy ośrodek szkoleniowy opustoszał, napięcie wisiało w powietrzu. Publicznie ujawniłem poważne luki w systemie bezpieczeństwa w dowództwie Harringtona – ale co ważniejsze, zakwestionowałem jego autorytet i kompetencje przed jego rówieśnikami i podwładnymi. W kulturze wojskowej nie ma większego grzechu.

Porucznik Rivera dogonił mnie, gdy szłam do biura Harringtona. „Proszę pani, generał jest wściekły. Część jego personelu twierdzi, że skontaktował się już z Pentagonem, żądając pani natychmiastowego odwołania”.

„Niech spróbuje” – odpowiedziałem spokojnie. „Wszystko, co zrobiliśmy, było autoryzowane i konieczne”.

„Zespół ds. cyberbezpieczeństwa obawia się odwetu” – kontynuowała. „Major Torres już odbiera telefony z pytaniami o sposób przeprowadzenia demonstracji”.

„Powiedz majorowi Torresowi, żeby kierował wszystkie zapytania do mnie. Jego zespół wykonywał moje bezpośrednie rozkazy”.

Biuro Harringtona znajdowało się w samym sercu budynku dowodzenia – przestronnym pomieszczeniu wypełnionym pamiątkami z jego długiej i znakomitej kariery. Na ścianach wisiały flagi bojowe, odznaczenia jednostek i fotografie prezydentów i zagranicznych dygnitarzy. Świątynia konwencjonalnych sukcesów wojskowych.

Czekał za biurkiem, wciąż wyraźnie wściekły. „Zamknij drzwi, pułkowniku”.

Tak też uczyniłem, po czym stanąłem na baczność, przygotowując się na burzę.

„Przez trzydzieści lat służby wojskowej” – zaczął niebezpiecznie cicho – „nigdy nie byłem świadkiem tak rażącego aktu niesubordynacji i braku szacunku. Celowo podważyłeś mój autorytet, ośmieszyłeś to dowództwo przed wizytującymi oficerami i naraziłeś bezpieczeństwo bazy na swoją małą demonstrację”.

„Generale Harrington, każda moja czynność była autoryzowana na mocy—”

„Gówno mnie obchodzi, jaki dokument twoim zdaniem to upoważnia” – wybuchnął, uderzając pięścią w biurko. „To moja baza. To moi żołnierze. Jesteś gościem, który nadużył swojej pozycji, by forsować polityczne interesy”.

Zachowałem pozorny spokój, mimo że serce waliło mi jak młotem. „Nie ma nic politycznego w zajmowaniu się krytycznymi lukami w zabezpieczeniach, proszę pana”.

„Nie udawaj niewiniątka, pułkowniku. Obaj wiemy, o co chodzi. Pentagon chce zastąpić dowódców bojowych specjalistami od technologii – żeby zamienić wojsko w coś na kształt operacji w Dolinie Krzemowej. Wysłali cię tu, żebyś mnie zdyskredytował, żeby podważyć wszystko, co zbudowałem”.

„To nieprawda, Generale. Zostałem wysłany, aby ocenić gotowość Fortu Hawthorne do prowadzenia nowoczesnej wojny, co obejmuje zarówno zdolności konwencjonalne, jak i cybernetyczne. Luki, które dziś zademonstrowaliśmy, istnieją niezależnie od tego, kto dowodzi”.

Harrington obszedł biurko i stanął niebezpiecznie blisko. „Powiedzmy sobie jasno, pułkowniku. Pański czas w Fort Hawthorne dobiegł końca. Skontaktowałem się już z generałem Marshallem w Pentagonie. Dziś wieczorem wróci pan samolotem do Waszyngtonu, a pańska kariera nigdy nie otrząsnie się po tym wybryku”.

Spojrzałem mu prosto w oczy. „Nie sądzę, żeby generał Marshall tak to postrzegał, proszę pana”.

„Marshall jest moim przyjacielem od dwudziestu lat” – powiedział Harrington z ponurą satysfakcją. „On rozumie, jak działa prawdziwe wojsko, a nie tę technofantazję, którą ty wciskasz”.

„Być może” – przyznałem. „Ale generał Marshall nie jest ostatecznym autorytetem w tej sprawie”.

Coś w moim tonie sprawiło, że Harrington się zatrzymał. „O czym mówisz?”

Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem kopertę z pieczęcią Departamentu Armii. „Te rozkazy miały zostać dostarczone jutro, ale biorąc pod uwagę okoliczności, uważam, że teraz jest odpowiedni moment”.

Harrington chwycił kopertę i rozerwał ją. Podczas czytania jego twarz z czerwonej zrobiła się biała.

„To niemożliwe” – wyszeptał.

„Nie, Generale” – powiedziałem cicho. „To jest przyszłość”.

Rozkazy były jasne i bezpośrednie: generał brygady Victor Harrington został przeniesiony do Pentagonu na stanowisko specjalnego doradcy ds. doktryny tradycyjnej sztuki wojennej. Jego następcą na stanowisku dowódcy Fortu Hawthorne miała zostać pułkownik Olivia Chun – ze skutkiem natychmiastowym.

„To błąd” – upierał się, choć jego głos stracił pewność. „Błąd pisarski”.

„To nie pomyłka, Generale. Szefostwo Połączonych Sztabów podjęło tę decyzję kilka tygodni temu. Moja rola doradcza była po prostu okazją do oceny sytuacji przed objęciem dowództwa”.

Harrington wpatrywał się we mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy. „Cały czas wiedziałeś… wiedziałeś, że mnie zastępujesz”.

„Tak, proszę pana.”

„A dzisiejsza demonstracja – to było co? Twój sposób na ugruntowanie dominacji?”

Pokręciłem głową. „To był mój sposób na identyfikację krytycznych luk, które wymagają natychmiastowej interwencji. Jak wolałbyś się o nich dowiedzieć – ode mnie podczas kontrolowanych ćwiczeń czy od wroga w prawdziwej walce?”

Harrington opadł na krzesło, wciąż ściskając w dłoni rozkaz. „Wyrzucają mnie, bo nie chciałem utożsamiać się z ich obsesją na punkcie technologii. Trzydzieści lat służby i oto moja nagroda”.

„Nie zostaniesz wyrzucony, Generale. Zostajesz przeniesiony na stanowisko, gdzie twoje doświadczenie w wojnie konwencjonalnej pomoże w kształtowaniu integracji doktryn. Wojsko potrzebuje twojej wiedzy – ale nie kosztem ignorowania nowych realiów”.

Przez długą chwilę Harrington siedział w milczeniu, analizując to, co się stało. Kiedy w końcu się odezwał, jego głos był stłumiony, ale wciąż gorzki. „Nie wytrzymasz sześciu miesięcy w tym dowództwie, Chen. Tutejsza kultura nie zaakceptuje twojego stylu przywództwa ani twoich priorytetów”.

„Być może” – przyznałem. „Ale zaakceptują rezultaty. A wdrożenie odpowiedniej integracji cybernetycznej przyniesie te rezultaty”.

„A moi pracownicy, moi lojalni oficerowie, co się z nimi dzieje?”

„To zależy od ich gotowości do adaptacji. Nie mam zamiaru przeprowadzać czystki, Generale. Potrzebuję doświadczonych oficerów, którzy rozumieją tę bazę i jej funkcjonowanie. Nie będę tolerował czynnego oporu wobec niezbędnej modernizacji”.

Harrington zaśmiał się bez humoru. „Więc taki jest wybór – zaadaptować się albo zostać zepchniętym na boczny tor. Dekady doświadczenia na polu bitwy poszły na marne, bo nie czcimy technologii”.

„Nikt nie lekceważy doświadczenia, proszę pana. Ale doświadczenie bez ewolucji staje się przestarzałe. Wrogowie, z którymi mierzymy się dzisiaj, nie walczą tymi samymi narzędziami ani taktykami, co dwadzieścia lat temu. My też nie możemy”.

Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, po czym odwrócił wzrok. „Kiedy chcesz, żebym posprzątał biuro?”

„Nie ma pośpiechu, Generale. Oficjalna ceremonia zmiany dowództwa odbędzie się dopiero w przyszłym tygodniu. W międzyczasie mam nadzieję, że rozważy Pan pomoc w przeprowadzeniu tej zmiany. Pańska wiedza instytucjonalna będzie nieoceniona”.

Harrington wstał powoli, jego postawa była sztywna z wojskowej dyscypliny, pomimo szoku, jakiego właśnie doznał. „Wypełnię rozkazy, pułkowniku. A może raczej, generale Chun. Ale nie oczekujcie, że będę świętował rozbiórkę wszystkiego, co tu zbudowałem”.

„Nie oczekuję świętowania, panie, tylko profesjonalnej współpracy”.

Kiedy wychodziłem z gabinetu Harringtona, ciężar tego, co się właśnie wydarzyło, spoczął całkowicie na moich barkach. Skutecznie zakończyłem dowodzenie odznaczonym generałem, który służył ojczyźnie honorowo przez dziesięciolecia. Fakt, że opierał się koniecznym zmianom i stworzył toksyczny klimat dowodzenia, nie czynił tej chwili mniej poważną.

Porucznik Rivera czekała na zewnątrz, starając się sprawiać wrażenie, że nie oczekuje z niecierpliwością na wynik mojego spotkania z Harringtonem.

„Poruczniku” – powiedziałem spokojnie. „Proszę zebrać kadrę kierowniczą wyższego szczebla w głównej sali konferencyjnej o 16:00. Będzie ważny komunikat”.

Jej oczy lekko się rozszerzyły. „Tak, proszę pani. Wszyscy starsi pracownicy?”

„Wszyscy, poruczniku, łącznie z tymi, którzy zazwyczaj nie są zapraszani na takie spotkania”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Czym leczyć zapalenie pęcherza?

🩺 Leczenie – nie tylko antybiotyki 📌 Antybiotyki to standardowa metoda leczenia, ale ich **nadużywanie prowadzi do oporności bakterii**. Warto ...

Moja siostra naśmiewała się ze mnie przy obiedzie, dopóki jej mąż nie wyjawił mi prawdy…

Nie triumfowałem. Nawet się nie uśmiechnąłem. Po prostu złożyłem serwetkę i powiedziałem cicho. Nie sądziłem, że to ważne, żeby o ...

Leave a Comment