„Rozumiem, proszę pani”. Zawahała się, po czym dodała: „Plotki już krążą na najwyższych obrotach. Niektórzy mówią, że generał każe panią aresztować za naruszenie cyberbezpieczeństwa”.
Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. „Rzeczywistość może być bardziej zaskakująca niż plotki, poruczniku”.
O godzinie 16:00 główna sala konferencyjna była wypełniona po brzegi. Obecni byli wszyscy starsi oficerowie bazy, a także kluczowi pracownicy techniczni i kierownicy działów. Napięcie w sali było tak duże, że można było je kroić nożem. Zwolennicy Harringtona zebrali się w ciasnych grupkach, rzucając podejrzliwe spojrzenia na Torresa i jego zespół cybernetyczny.
Generał Harrington wszedł ostatni, z twarzą niczym nieodgadniona maska. Zajął pozycję z przodu sali, ale nie odezwał się ani słowem. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, gdy zrobiłem krok naprzód.
„Panie i panowie, dziękuję za tak szybkie zgromadzenie. Mam dwa ogłoszenia do przekazania – oba z mocą od zaraz”. Zrobiłem pauzę, rozglądając się po sali po twarzach, za które wkrótce miałem odpowiadać osobiście.
„Po pierwsze, demonstracja przeprowadzona dziś rano ujawniła poważne luki w zabezpieczeniach infrastruktury cyfrowej Fort Hawthorne. Przygotowywany jest pełny raport, ale konieczne jest natychmiastowe wdrożenie tymczasowych środków bezpieczeństwa. Major Torres będzie koordynował te działania z pełnymi uprawnieniami, aby zapewnić dostęp do wszystkich systemów oraz wdrożyć niezbędne poprawki i protokoły”.
Po sali rozeszły się szmery. Przyznanie Torresowi takiej władzy było czymś bezprecedensowym i normalnie wymagałoby zgody Harringtona.
„Po drugie, i co ważniejsze, jestem upoważniony do ogłoszenia zmiany dowództwa w Forcie Hawthorne”. W sali zapadła całkowita cisza. „Ze skutkiem natychmiastowym generał brygady Victor Harrington zostaje przeniesiony do Pentagonu na stanowisko specjalnego doradcy ds. doktryny wojny konwencjonalnej, gdzie jego bogate doświadczenie pomoże w kształtowaniu integracji tradycyjnego i nowoczesnego podejścia wojskowego”.
Wszystkie oczy zwróciły się na Harringtona, który stał sztywno na baczność, z wyrazem stoickiego wyrazu twarzy.
„Również ze skutkiem natychmiastowym obejmę dowództwo nad Fortem Hawthorne, a mój awans na generała brygady zostanie sformalizowany w przyszłym tygodniu”.
Zapadła absolutna cisza. Widziałem szok, konsternację i – na niektórych twarzach – ledwo skrywane oburzenie. Najbardziej lojalni oficerowie Harringtona wyglądali, jakby zostali fizycznie uderzeni.
Rozumiem, że to ogłoszenie jest dla większości z was zaskoczeniem. Zmiany zawsze niosą ze sobą niepewność. Ale pozwólcie, że jasno określę moje intencje jako wasz nowy dowódca.
Podszedłem i stanąłem obok Harringtona — gest szacunku dla jego pozycji, nawet gdy przygotowywałem się do jej zajęcia.
„Fort Hawthorne szczyci się tradycją doskonałości w wojnie konwencjonalnej, tradycją zbudowaną i podtrzymywaną pod dowództwem generała Harringtona. Tradycja ta będzie kontynuowana, ale musi ewoluować, aby osiągnąć doskonałość we wszystkich dziedzinach współczesnego konfliktu, w tym w cyberprzestrzeni, walce informacyjnej i walce elektronicznej”.
Spojrzałem prosto na oficerów, o których wiedziałem, że są najwierniejszymi zwolennikami Harringtona. „Nie jestem tu po to, by demontować to, co działa, ani umniejszać wartości doświadczenia. Jestem tu po to, by zapewnić, że Fort Hawthorne pozostanie w czołówce pod względem skuteczności militarnej w dynamicznie zmieniającym się środowisku pola bitwy. Będzie to wymagało adaptacji, integracji i – tak – pewnego dyskomfortu, gdy będziemy uczyć się nowych podejść”.
Odwróciłem się do Harringtona. „Generale, czy chciałby pan przemówić do personelu?”
Oddanie mu głosu w tym momencie było ryzykowne. Mógł mnie podważyć, zakwestionować rozkazy albo zasygnalizować swoim lojalistom, że opór jest właściwy. Zamiast tego mnie zaskoczył.
„Jako żołnierze wykonujemy rozkazy” – powiedział po prostu. „Pułkownik Chun – wkrótce generał Chun – ma swoje rozkazy. Ja również. Fort Hawthorne będzie kontynuował swoją misję pod nowym dowództwem. Oczekuję, że każdy oficer i szeregowy w tej bazie zapewni pułkownik Chun taki sam poziom profesjonalnego wsparcia, jaki wy zapewniliście mnie”.
Po tych słowach oficjalnie mi zasalutował. „Baza jest twoja, pułkowniku”.
Odwzajemniłem salut. „Dziękuję, generale Harrington”.
Gdy zebrani się rozeszli, atmosfera była przesiąknięta niepewnością i spekulacjami. Nie miałem złudzeń co do czekających mnie wyzwań. Publiczne poparcie Harringtona było profesjonalne, ale niezbyt entuzjastyczne, a wielu jego lojalnych oficerów sprzeciwiało się zmianom na każdym kroku. A jednak wydarzyło się coś ważnego – nie tylko przeniesienie dowództwa, ale początek niezbędnej ewolucji. Fort Hawthorne nigdy już nie będzie taki sam, i ja też nie.
Prawdziwa praca dopiero się zaczynała.
Następnego ranka po ogłoszeniu dotarłem przed świtem do miejsca, które teraz było moim biurem. Apartament dowódcy w Forcie Hawthorne był imponujący – ściany wyłożone boazerią ozdobione historycznymi fotografiami, ogromne biurko, które służyło sześciu poprzednim dowódcom, i okna z widokiem na plac apelowy, gdzie szkoliły się pokolenia żołnierzy. Harrington pozbył się już swoich rzeczy osobistych, pozostawiając jedynie oficjalne meble i pamiątki wojskowe należące do bazy.
Odkładając teczkę, zauważyłem pojedynczą kopertę na pustym biurku. Widniało na niej moje nazwisko, napisane charakterystycznym charakterem pisma Harringtona. W środku znajdowała się krótka notatka: Pierwszy dzień jest najtrudniejszy. Wypatrują słabości. Nie okazuj ich. — VH
Nie było to zbyt ciepłe powitanie, ale szczera rada. Schowałem notatkę do kieszeni, gdy ktoś zapukał do drzwi.
„Proszę wejść” – zawołałem, świadomie przybierając autorytatywny ton, pasujący do mojego nowego stanowiska.
Przez kolejne dwie godziny zwiedzałem bazę z sierżantem sztabowym Diazem – szkolenie EOD w południowym kompleksie, symulację budowy mostu na głównym placu oraz specjalistów technicznych rozwiązujących problemy z systemami mapowania terenu w centrum dowodzenia. Głównie obserwowałem, jak działają zespoły, zadając wystarczająco dużo pytań, aby zrozumieć punkty tarcia bez mikrozarządzania. Od razu uderzył mnie kontrast między zaawansowanym sprzętem technicznym a przestarzałymi systemami komunikacji i integracji danych.
W pewnym momencie zobaczyłem sierżanta ręcznie tłumaczącego współrzędne, ponieważ system mapowania nie mógł komunikować się z robotami EOD. „Czy ten problem ze zgodnością został zgłoszony?” – zapytałem.
„Kilka razy, proszę pani” – powiedział, starannie maskując frustrację. „Powiedziano nam, że to nie jest priorytet finansowania, więc staramy się to obejść”.
Podobne historie pojawiały się przez cały dzień — zaawansowane systemy uzbrojenia utrudniane przez starzejące się sieci; utalentowany personel zmuszony do ręcznego tworzenia obejść problemów, które można było rozwiązać za pomocą podstawowej integracji; powszechne poczucie, że podnoszenie tych kwestii jest daremne.
Późnym popołudniem w moim notesie znalazła się lista szybkich rozwiązań, które znacząco poprawiłyby efektywność bez konieczności angażowania dużych środków. Przechodząc między placówkami, Diaz stawał się coraz bardziej szczery.
„Park samochodowy prosił o zaktualizowany system inwentaryzacji od trzech lat” – powiedział, wskazując głową na stanowiska konserwacyjne. „Wciąż używamy arkuszy kalkulacyjnych i papierowych rejestrów części. Kosztuje to dwadzieścia roboczogodzin tygodniowo”.
„Dlaczego nikt się tym nie zajął?”
„Generał Harrington miał konkretne priorytety. Systemy bojowe były finansowane. Systemy wsparcia… nie. Nawet gdy wpływały na gotowość.”
Schemat był wyraźny. Harrington nie tylko opierał się integracji cybernetycznej, ale stworzył fałszywy podział między technologią a tradycyjnymi operacjami, który zaszkodził obu. Jednostki potrzebujące prostych narzędzi cyfrowych zostały pominięte, a możliwości cybernetyczne były wyizolowane i niewykorzystane.
Naszym ostatnim przystankiem był szpital na bazie, gdzie pułkownik Harper doszedł do siebie po porannej chorobie i gdzie przywitał nas z ledwie skrywaną wrogością.
„Pułkowniku Chun” – powiedział dosadnie, nawiązując do mojego poprzedniego stopnia, mimo zmiany dowództwa – „rozumiem, że zwiedzał pan bazę. Mam nadzieję, że było to dla pana pouczające”.
„Bardzo proszę, pułkowniku Harper. Chciałbym omówić obawy dotyczące bezpieczeństwa sieci, które zgłosił major Torres w związku z waszymi systemami medycznymi”.
„Moim głównym zmartwieniem jest poufność danych pacjentów i integralność systemu” – odpowiedział Harper. „Torres i jego zespół nie posiadają specjalistycznej wiedzy, która pozwoliłaby im zabezpieczyć dane medyczne”.
„Uzasadniona obawa” – przyznałem. „Dlatego umówiłem specjalistę ds. cyberbezpieczeństwa w służbie zdrowia z Walter Reed na konsultację z waszym zespołem. Przyjadą jutro, aby upewnić się, że wszelkie aktualizacje będą zgodne z HIPAA i integralnością systemu medycznego”.
Nie spodziewał się tego. „Rozumiem. Oczywiście, będziemy w pełni współpracować”.
„Doskonale. Teraz chciałbym zobaczyć wasze protokoły reagowania kryzysowego, a w szczególności komunikację z medykami polowymi podczas incydentów szkoleniowych.”
Opieka kliniczna w szpitalu była znakomita, ale administracja pozostawiała wiele do życzenia — powtarzające się wpisy, opóźniony dostęp do informacji, przewidywalne luki w integracji.
Wychodząc, Rivera spojrzała na swój tablet. „Proszę pani, ma pani czternaście wiadomości od urzędników Pentagonu z prośbą o aktualizacje, trzy zapytania Kongresu dotyczące zmiany dowództwa oraz Biuro Prasowe prosi o wskazówki dla mediów”.
„Proszę przekazać zapytania Pentagonu i Kongresu do mojego biura – zajmę się nimi dziś wieczorem. Media: standardowa odpowiedź. Fort Hawthorne przechodzi rutynową zmianę dowództwa i kontynuuje swoją misję doskonałości. Brak dalszych szczegółów do czasu zakończenia wstępnej oceny”.
Zawahała się. „Do tego doszło do incydentu w centrum operacji cybernetycznych. Pułkownik Wells wrócił z pola walki i próbował usunąć część ulepszeń bezpieczeństwa wdrożonych przez majora Torresa. Doszło do konfrontacji”.
„Gdzie jest teraz pułkownik Wells?”
„W swoim biurze. Major Torres udokumentował incydent i czeka na instrukcje”.
„Powiedz Torresowi, żeby przestrzegał protokołów i unikał dalszych kontaktów. Zajmę się Wellsem bezpośrednio.”
Diaz, który obserwował to po cichu, wypowiedział wyważone ostrzeżenie. „Czy pozwoli pani mówić swobodnie? Wells ma wpływ na oficerów broni bojowej. To, jak pani sobie z tym poradzi, nada ton całemu dowództwu”.
Miał rację.
Biuro Wellsa znajdowało się w centrum operacyjnym. Gdy wszedłem, wstał, z formalną postawą i zaciśniętymi szczękami.
„Generale Chun, miałem się z tobą spotkać jutro w sprawie nieautoryzowanych zmian w moich systemach”.
„Omówmy je teraz. Rozumiem, że próbowałeś usunąć protokoły wdrożone na moje bezpośrednie pozwolenie”.
„Z całym szacunkiem, proszę pani, te protokoły zakłóciły systemy, na których polegają moje zespoły. Zostały wdrożone bez odpowiednich testów i planowania integracji”.
„Zajęli się krytycznymi lukami w zabezpieczeniach, które zostały wykryte w trzech ocenach Pentagonu w tym roku”.
„Moje systemy były zabezpieczone przed realistycznymi zagrożeniami” – podkreślał. „Torres rozwiązuje problemy, które nie istnieją w rzeczywistości operacyjnej”.
„Czy wiesz o zeszłorocznym incydencie w Kazaniu?” – zapytałem.
„Ćwiczenia NATO, podczas których zawiodła łączność? Awaria sprzętu”.
„Nie było. To było celowe włamanie, wykorzystujące dokładnie taką lukę w zabezpieczeniach, jaką Torres załatał dzisiaj. Raport jest nadal tajny; wersja publiczna podaje awarię sprzętu”.
Zamrugał – przetwarzając. Opór zmalał.
„Rozumiem twoją frustrację” – powiedziałem. „Zmiany zaszły na twoim pasie bez twojego głosu. Nie tak zamierzam działać. Ale luki w zabezpieczeniach wymagały natychmiastowego działania”.
„To dlaczego mnie nie poinformowano?”
„Bo dowodzę krócej niż dwadzieścia cztery godziny. To moja wina”.
Nie spodziewał się takiego wyznania.
„Idąc dalej” – kontynuowałem – „chcę, żebyś bezpośrednio angażował się w zmiany w systemach operacyjnych. Twoja wiedza specjalistyczna jest niezbędna. Protokoły pozostają aktualne, a w przyszłych ocenach będzie uczestniczył twój zespół”.
Wells przestawił się. „To rozsądne, proszę pani. Będę współpracować z Torresem, aby zapewnić, że bezpieczeństwo nie utrudni operacji”.
„Dziękuję. Przygotuj rekomendacje dotyczące integracji bezpieczeństwa z bazą operacyjną w całej organizacji. Twoja perspektywa ma znaczenie.”
Dzięki temu udało mu się zachować zawodową godność i zyskać potężnego sojusznika.
Wieczorem byłem wyczerpany, ale pełen energii. Opuszczając kwaterę główną, zastałem małą grupkę – majora Jacksona z inżynierii, dwóch kapitanów wywiadu i pułkownika Richardsa z logistyki.
„Proszę pani” – zaczął Jackson – „chcieliśmy zaoferować wsparcie dla pani inicjatyw modernizacyjnych. Wielu z nas zabiegało o te zmiany od lat… z marnym skutkiem”.
„Nie buduję frakcji” – powiedziałem łagodnie. „Buduję integrację. Będę potrzebował zwolenników, którzy potrafią łączyć światy, a nie bronić jednej ze stron”.


Yo Make również polubił
Wypij szklankę tego, a Twoja wątroba zostanie odnowiona
„Mój mąż wylał mi wino na głowę podczas kolacji – jego matka się śmiała… Ale nie spodziewali się tego, co zrobiłam później”
Kazali mi czekać na parkingu, więc wróciłem z jedyną rzeczą, której nie mogli wyśmiać
Truskawkowe nocne płatki owsiane – pyszny początek dnia