Generał rozmawiał z nią z góry na porannej odprawie, nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą. Ściany wyłożone drewnianymi panelami. – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Generał rozmawiał z nią z góry na porannej odprawie, nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą. Ściany wyłożone drewnianymi panelami.

„Generał przekroczył granice” – przyznał cicho Williams. „Ale od miesięcy jest pod presją Pentagonu – przeglądy budżetu, oceny gotowości, a teraz twoja ocena strategiczna. On to postrzega jako wotum nieufności”.

„To nic osobistego” – powiedziałem, choć oboje wiedzieliśmy, że to nie do końca prawda. Obawy Pentagonu dotyczące Fort Hawthorne dotyczyły konkretnie przywództwa Harringtona – jego oporu wobec modernizacji i stworzenia toksycznego klimatu dowodzenia.

W miarę upływu pierwszego tygodnia w Fort Hawthorne zbudowałem sieć sojuszników wśród oficerów średniego szczebla i specjalistów technicznych, którzy dostrzegali potrzebę zmian. Porucznik Rivera okazał się nieoceniony, łącząc mnie z kluczowymi osobami, które mogły szczerze mówić o wyzwaniach bazy, bez obawy przed natychmiastowymi represjami.

Wyłonił się obraz niegdyś wspaniałej placówki, która powoli traciła swój impet pod rządami przywódców, którzy cenili tradycję bardziej niż skuteczność. Bardziej niepokojące były relacje o systematycznym odsuwaniu na boczny tor wykwalifikowanych oficerów i specjalistek technicznych, których kariery zatrzymywały się pomimo wzorowej pracy.

Tymczasem kampania Harringtona przeciwko mnie przybrała na sile. Zostałem „przypadkowo” wykluczony z odpraw bezpieczeństwa. Mój dostęp do niektórych obiektów został w tajemniczy sposób cofnięty. Zaczęły krążyć plotki, że brałem udział w spisku Pentagonu mającym na celu likwidację jednostek bojowych Fortu Hawthorne i zastąpienie ich laboratorium komputerowym.

Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny podczas ćwiczeń gotowości bojowej na terenie bazy pod koniec mojego pierwszego tygodnia. Harrington zaprojektował scenariusz specjalnie po to, by zaprezentować tradycyjne atuty wojska, minimalizując jednocześnie rolę operacji cybernetycznych. Zespoły oceniano pod kątem gotowości fizycznej, sprawności w posługiwaniu się bronią i taktyk konwencjonalnych, przy czym minimalną liczbę punktów przyznawano za walkę elektroniczną i bezpieczeństwo cyfrowe.

Obserwowałem z boku, robiąc notatki, gdy Harrington opowiadał o ćwiczeniach wizytującym urzędnikom z pobliskich baz, wielokrotnie podkreślając, że „prawdziwi żołnierze trenują do prawdziwej walki”. Jego przenikliwe spojrzenia w moją stronę jasno dawały do ​​zrozumienia, kto reprezentował alternatywę.

Podczas przeglądu po akcji Harrington wezwał dowódców różnych jednostek do złożenia raportów z wyników, wyraźnie pomijając majora Torresa, który dowodził niedoborem kadrowym w dziale cyberbezpieczeństwa. Po zakończeniu formalnego przeglądu zwróciłem się do Torresa.

„Twój zespół nie został uwzględniony w ocenie” – zauważyłem.

Torres wyglądał na sfrustrowanego, ale zrezygnowanego. „Nigdy nie jesteśmy, proszę pani. Według generała, nasz wkład nie da się zmierzyć miarodajnymi wskaźnikami”.

„Co byś powiedział, gdybyś został o to zapytany?”

Torres rozejrzał się, upewniając się, że nikt nas nie podsłucha. „Podczas ćwiczeń wykryliśmy i zablokowaliśmy trzy symulowane włamania do systemów komunikacyjnych bazy, zidentyfikowaliśmy krytyczną lukę w protokole bezpieczeństwa centrum dowodzenia i skutecznie zinfiltrowaliśmy sieć bojową sił przeciwnika – dając nam dostęp do ich kompletnych planów operacyjnych, co mogło znacząco wpłynąć na wynik ćwiczeń”.

Skinąłem głową. „A tego nie uwzględniono, bo…?”

„Tak, proszę pani. Ale taka przewaga nie wygląda dobrze w filmie generała o najważniejszych wydarzeniach z tradycyjnej wojny”.

Rozmawiałem jeszcze z Torresem, gdy nadszedł Harrington w towarzystwie dwóch swoich najwierniejszych pułkowników.

„Pułkowniku Chun” – powiedział na tyle głośno, by usłyszeli go stojący w pobliżu oficerowie – „Nie mogłem nie zauważyć pańskiej nieobecności na froncie dzisiejszych ćwiczeń. Zbyt zajęty sporządzaniem notatek dla swoich przełożonych z Pentagonu?”

„Obserwowałem wszystkie aspekty operacji, generale” – odpowiedziałem spokojnie. „W tym pewne elementy, których nie uwzględniłeś w swojej ocenie”.

Oczy Harringtona zwęziły się. „W moich ćwiczeniach uwzględniono każdy istotny aspekt gotowości bojowej, pułkowniku. Ale być może szukał pan czegoś innego – czegoś, co byłoby zgodne z narracją, którą Pentagon chce usłyszeć”.

Czułem uwagę wszystkich w pobliżu. To był bezpośredni zarzut stronniczości – sugestia, że ​​moja ocena była z góry ustalona, ​​a nie obiektywna. To była również okazja.

„Właściwie, generale, zauważyłem istotną lukę w waszej zintegrowanej postawie obronnej” – powiedziałem spokojnie. „Zespół cybernetyczny majora Torresa zidentyfikował i zneutralizował wiele zagrożeń dla waszych systemów dowodzenia i kontroli podczas ćwiczeń, ale nie został uwzględniony w waszej ocenie”.

„Gry komputerowe” – zadrwił Harrington – „podczas gdy prawdziwi żołnierze trenowali do walki”.

„Te »gry komputerowe« uniemożliwiły przeciwnikowi dostęp do twoich planów bitewnych” – odparłem. „W realnym świecie to decyduje o zwycięstwie lub porażce”.

Harrington podszedł bliżej, wykorzystując swoją fizyczną obecność jako narzędzie zastraszenia. „Pozwól, że coś ci wyjaśnię, pułkowniku – skoro twoje doświadczenie w Pentagonie nie dostarczyło ci takiej wiedzy. Wojny wygrywają żołnierze. Wojny wygrywają odwaga, dyscyplina i szkolenie – nie klawiatury i algorytmy”.

„Z całym szacunkiem, Generale, to fałszywa dychotomia. Współczesna wojna wymaga obu. Pańskie żołnierze pokazali dziś imponujące umiejętności konwencjonalne – ale bez skutecznej cyberobrony walczyliby na oślep z zaawansowanym technologicznie przeciwnikiem”.

„Dowodziłem wojskami w trzech poważnych konfliktach, pułkowniku. Widziałem, co się sprawdza, a co nie. Pańskie teorie na temat współczesnej wojny mogą robić wrażenie na politykach i wykonawcach zamówień obronnych, ale na mnie nie robią wrażenia”.

„To nie są teorie, proszę pana. To realia pola bitwy, których doświadczyłem na własnej skórze”.

„Naprawdę?” Głos Harringtona ociekał sarkazmem. „W takim razie może jutro zechcesz zademonstrować te realia. Scenariusz małej gry wojennej: twoje cybernetyczne podejście kontra moje konwencjonalne taktyki. Zobaczymy, co jest skuteczniejsze”.

To była pułapka. Oczywiście Harrington kontrolowałby parametry, kryteria oceny i narrację – ale odmowa przyznałaby mu rację.

„Akceptuję, Generale, pod jednym warunkiem: będziemy stosować standardowe wskaźniki oceny Departamentu Obrony w przypadku operacji zintegrowanych, a nie tylko konwencjonalnych”.

Harrington uśmiechnął się zimno. „Boisz się uczciwej walki, pułkowniku?”

„Chcę tylko upewnić się, że ocena odzwierciedla rzeczywiste warunki bojowe, proszę pana. Chyba że woli pan symulację, która nie odzwierciedla rzeczywistych scenariuszy”.

Wyzwanie było jasne i Harrington nie mógł się wycofać, nie narażając się na utratę twarzy w oczach swoich oficerów.

„Jutro, 9:00. Główny ośrodek szkoleniowy. Przyprowadźcie wszystkich ekspertów, jakich uda wam się znaleźć. Będą potrzebni.”

Gdy Harrington odchodził, major Torres spojrzał na mnie z niepokojem. „Proszę pani, on panią z góry skazuję na porażkę. Kontroluje każdy aspekt operacji szkoleniowych w tej bazie”.

„Nie wszystko, Majorze” – odpowiedziałem, mając już w głowie zarys planu. „Zbierzcie swój zespół dziś wieczorem. Mamy robotę do wykonania”.

Tej nocy zebrałem majora Torresa i jego zespół ds. cyberbezpieczeństwa w bezpiecznej sali konferencyjnej, poza głównym systemem. Pomieszczenie było małe, słabo oświetlone i pachniało starą kawą – trafna metafora tego, jak ceniono cyberoperacje w Fort Hawthorne. Ośmiu specjalistów tłoczyło się wokół stołu przeznaczonego dla sześciu osób, a na ich twarzach malowała się mieszanka ciekawości i niepokoju.

„Żeby było jasne” – zacząłem, patrząc na każdego z nich. „To, o czym zaraz porozmawiamy, zostaje w tym pokoju. Jutro generał Harrington zamierza mnie publicznie upokorzyć – a co za tym idzie, was wszystkich – aby udowodnić, że tradycyjna wojna góruje nad postępem technologicznym”.

„Robi to od lat, proszę pani” – powiedziała kapitan Rodriguez, bystra kobieta, której akta osobowe wskazywały, że dwukrotnie pominięto ją przy awansie, mimo wzorowych wyników. „Co sprawi, że jutro będzie inne?”

„Jutro będzie inaczej, bo nie pozwolimy mu dyktować warunków starcia” – odpowiedziałem. „Majorze Torres, proszę otworzyć schemat sieci bazowej”.

Torres wyświetlił na ścianie skomplikowany diagram. „To infrastruktura dowodzenia i kontroli Fortu Hawthorne. Przestarzała w wielu aspektach, ale wciąż funkcjonalna”.

Uważnie przestudiowałem schemat. „Jakie jest typowe podejście generała do tych ćwiczeń z gier wojennych?”

„Przewidywalne” – powiedział Torres z nutą frustracji. „Duży nacisk na rozmieszczenie sił konwencjonalnych, minimalną ilość elektronicznych środków zaradczych, standardowe protokoły komunikacyjne. Za każdym razem stosuje ten sam podstawowy scenariusz, bo zawsze się sprawdzał”.

„A ponieważ nikomu nie pozwolono poważnie tego podważyć” – dodał porucznik Park, specjalista ds. bezpieczeństwa sieci w zespole. „Każdy, kto wykorzystuje luki cyfrowe, jest oskarżany o „oszustwo”, zamiast walczyć realistycznie”.

Uśmiechnąłem się. „W takim razie właśnie to zrobimy – będziemy walczyć realistycznie. W prawdziwym konflikcie wróg nie stosuje się do twoich preferowanych zasad walki. Wykorzystuje każdą lukę, jaką znajdzie”.

Przez kolejne trzy godziny opracowywaliśmy strategię, która miała ukazać kluczowe znaczenie zintegrowanych operacji cybernetycznych, nie upokarzając przy tym generała, choć podejrzewałem, że i tak jego ego ucierpiałoby znacząco. Kiedy skończyliśmy, zespół emanował nową energią. Po raz pierwszy od lat ktoś na stanowisku kierowniczym traktował ich kompetencje poważnie.

„Jeszcze jedno” – powiedziałem, kończąc nasze spotkanie. „Cokolwiek wydarzy się jutro, pamiętajcie, że naszym celem nie jest zawstydzenie generała Harringtona, ale pokazanie wartości waszej pracy. To nie jest sprawa osobista. Chodzi o przyszłość skuteczności wojskowej”.

Kapitan Rodriguez spojrzał na mnie sceptycznie. „Z całym szacunkiem, proszę pani… to już sprawa osobista dla generała. Od lat wykorzystuje te ćwiczenia, żeby forsować swoje plany. Jutro nie zmieni jego zdania”.

„Nie oczekuję, że zmienię jego zdanie, Kapitanie. Oczekuję, że zmienię narrację.”

Gdy drużyna wychodziła, porucznik Rivera – który dyskretnie obserwował z kąta – podszedł do mnie. „Proszę pani, jest coś, o czym powinna pani wiedzieć. Wieść o jutrzejszym wyzwaniu rozeszła się po bazie. Kilku starszych oficerów z pobliskich baz zorganizowało obserwację. Generał dzwonił, zapewniając sobie sporą publiczność”.

To było zarówno komplikacją, jak i szansą. Harrington zbierał świadków mojej spodziewanej porażki – ale ci sami świadkowie mieli obserwować każdą demonstrację możliwości nowoczesnej broni, jaką udało nam się zorganizować.

„Dziękuję, poruczniku. To przydatna informacja.”

Po kilku godzinach niespokojnego snu dotarłem do ośrodka szkoleniowego trzydzieści minut wcześniej i zastałem go już w pełni ożywionego. Harrington zrobił wszystko, co możliwe – pełne centrum dowodzenia, zespoły taktyczne na stanowiskach i galeria starszych oficerów z Fort Hawthorne i sąsiednich baz gotowa do obserwacji przebiegu wydarzeń. Sam Harrington stał w centrum tego wszystkiego, olśniewająco w mundurze polowym, otoczony przez swoich najwierniejszych oficerów. Kiedy mnie zauważył, podszedł z drapieżnym uśmiechem.

„Pułkowniku Chun, jak zawsze punktualnie. Mam nadzieję, że jest pan przygotowany na dzisiejszą demonstrację”.

„Przygotuj się na tyle, na ile pozwolą ci możliwości, Generale” – odpowiedziałem spokojnie.

Jego uśmiech się zaostrzył. „Parametry są proste. Wasz zespół spróbuje zakłócić standardową operację w terenie, wykorzystując wasze cybernetyczne możliwości. Moje zespoły przeprowadzą operację zgodnie z ustalonymi protokołami. Neutralni obserwatorzy ocenią skuteczność na podstawie wskaźników ukończenia misji”.

Na pierwszy rzut oka brzmiało to rozsądnie, ale już wyczułem pułapkę.

„A na jakie systemy komunikacyjne będzie próbował wpłynąć mój zespół?”

„Standardowy sprzęt polowy odizolowany od głównej sieci bazy ze względów bezpieczeństwa. Nie chcemy, żeby doszło do przypadkowego uszkodzenia krytycznych systemów”.

No i stało się. Stworzył zamknięty system, który jego personel techniczny niewątpliwie uodpornił na najbardziej oczywiste metody włamań. Kontrolował pole bitwy, zanim jeszcze wykonano pierwszy ruch.

„Ciekawe podejście, Generale. Niezbyt realistyczne, ale interesujące.”

Oczy Harringtona zwęziły się. „Rzeczywistość jest taka, jaką mówię, że jest w mojej bazie, pułkowniku. Ćwiczenia zaczynają się za dwadzieścia minut”.

Gdy odchodził, major Torres podszedł z zaniepokojoną miną. „Proszę pani, odizolowali sieć ćwiczeń i załadowali ją środkami zaradczymi. Pracowali nad tym całą noc”.

„Spodziewane, ale rozczarowujące” – odpowiedziałem. „Kontynuuj naszą alternatywną strategię. I, Majorze, dopilnuj, żeby twój zespół skrupulatnie wszystko dokumentował”.

Ćwiczenia rozpoczęły się dokładnie zgodnie z planem. Siły Harringtona przeprowadziły operację wręcz podręcznikową: zabezpieczając cele, ustanawiając linie komunikacyjne i poruszając się z wyćwiczoną precyzją. Z centrum dowodzenia obserwowałem wraz z zespołem Torresa, jak podejmowali kilka ostrożnych prób włamania się do odizolowanej sieci – wszystkie udaremnione przez wzmocnione środki bezpieczeństwa, które Harrington wdrożył w nocy.

Po drugiej stronie sali Harrington z trudem powstrzymywał satysfakcję. Co kilka minut zerkał w moją stronę, a jego wyraz twarzy stawał się coraz bardziej zadowolony z siebie, w miarę jak operacja przebiegała bez zakłóceń cyfrowych. Po trzydziestu minutach podszedł do naszej stacji.

„Kłopoty, pułkowniku? Wygląda na to, że twoi wojownicy od klawiatury mają trudności z wywieraniem wpływu. Być może rzeczywistość nie pokrywa się z twoimi teoriami”.

Spojrzałem na zegarek. „Ćwiczenia jeszcze się nie skończyły, generale. Powiedziałbym wręcz, że idziemy zgodnie z planem”.

Zmarszczył brwi, najwyraźniej spodziewając się, że nasza pozorna porażka jeszcze bardziej mnie zasmuci. „Twoja pewność siebie jest godna podziwu – choć nieuzasadniona. Moja operacja przebiega bez zarzutu”.

„Naprawdę?” Wskazałem na duży wyświetlacz pokazujący postępy jego zespołów terenowych. „Twój Zespół Alfa ma piętnaście minut opóźnienia w stosunku do optymalnego harmonogramu rozmieszczenia. Zespół Bravo stworzył niepotrzebnie odsłonięty przekaźnik komunikacyjny, a twoje decyzje dowodzenia są podejmowane na podstawie coraz bardziej przestarzałych danych wywiadowczych”.

Harrington prychnął. „Drobne korekty taktyczne – mieszczące się w ramach parametrów operacyjnych”.

„Cele misji są realizowane systematycznie, ale nieefektywnie” – odparłem. „W realnym świecie te nieefektywności kosztują życie”.

„Dowódcy polowi podejmują decyzje dotyczące korekt w oparciu o realia panujące na polu bitwy, pułkowniku, a nie o teoretyczne optymalizacje”.

W tym momencie porucznik Park skinął mi subtelnie głową. Nadszedł czas.

„Generale Harrington” – powiedziałem na tyle głośno, by usłyszeli mnie stojący w pobliżu obserwatorzy – „czy zgadza się pan, że w rzeczywistych warunkach bojowych wróg próbowałby wykorzystać każdą słabość – nie tylko tę, na którą się pan przygotował?”

Jego oczy się zwęziły. „Oczywiście – dlatego właśnie szkolimy się w zakresie kompleksowych zabezpieczeń”.

„Doskonale. W takim razie może pan wyjaśnić, dlaczego przez ostatnie dwadzieścia minut mój zespół miał pełny dostęp do faktycznej sieci dowodzenia Fort Hawthorne – a nie tylko do waszego odizolowanego systemu ćwiczeń”.

Twarz Harringtona zbladła. „To niemożliwe. Sieć ćwiczeń jest całkowicie podzielona”.

Wskazałem na główny wyświetlacz, na którym Torres uruchomił naszą przygotowaną demonstrację. Ekran podzielił się, pokazując zarówno dane z ćwiczeń, jak i – co bardziej niepokojące – transmisje na żywo z rzeczywistych systemów bezpieczeństwa Fort Hawthorne, akt osobowych i dokumentów planowania operacji.

„Technicznie rzecz biorąc, zgadza się, Generale. Wasza sieć ćwiczeń jest odizolowana – ale popełnił Pan poważny błąd, zakładając, że to na niej skoncentrujemy nasze wysiłki. W prawdziwym konflikcie wróg atakuje wasze słabe strony, a nie mocne strony”.

W pomieszczeniu zapadła całkowita cisza. Wszyscy funkcjonariusze wpatrywali się w wyświetlacz, na którym wyraźnie widać było zakres naszego dostępu do rzekomo bezpiecznych systemów.

„To skandaliczne” – wyrzucił z siebie Harrington. „Umyślne naruszenie bezpieczeństwa tej instalacji jest podstawą do postawienia jej przed sądem wojskowym”.

„To nie jest naruszenie, Generale – autoryzowana demonstracja testów bezpieczeństwa, wykorzystująca wyłącznie luki, które mógłby wykorzystać prawdziwy przeciwnik”. Podałem mu dokument. „To upoważnienie było zawarte w moich pierwotnych rozkazach z Pentagonu. Być może nie przeczytał pan drobnego druku”.

Harrington chwycił gazetę, jego ręce trzęsły się ze złości, gdy przeglądał jej zawartość.

„To celowe upokorzenie, pułapka”.

„Nie, generale. To współczesna wojna” – powiedziałem, odwracając się do sali oszołomionych oficerów. „Chociaż zespoły generała Harringtona prowadziły typową operację konwencjonalną – całkowicie zabezpieczone przed zakłóceniami cyfrowymi w swojej odizolowanej sieci – były jednocześnie całkowicie ślepe na to, co działo się na prawdziwym polu walki. W prawdziwym konflikcie działałyby z wykorzystaniem przechwyconych informacji wywiadowczych, wrażliwej komunikacji i odkrytej logistyki”.

Skinąłem głową do Torresa, który pokazał nowy wyświetlacz pokazujący dokładnie, w jaki sposób uzyskaliśmy dostęp: poprzez przestarzałe oprogramowanie w sieciach cywilnych połączonych z systemami bazowymi, niezałatane luki w zabezpieczeniach rutynowych systemów administracyjnych oraz słabą integrację protokołów bezpieczeństwa.

„To nie są egzotyczne exploity zero-day ani wyrafinowane techniki hakerskie” – wyjaśniłem. „To podstawowe luki w zabezpieczeniach, których Fort Hawthorne nie wyeliminował pomimo licznych ostrzeżeń Cyber ​​Command w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy”.

Galeria oficerów wizytujących teraz wpatrywała się z zapartym tchem, wielu robiło notatki lub szeptało do adiutantów. Upokorzenie Harringtona było całkowite – publicznie, dokładnie tak, jak to dla mnie zaplanował.

„To niczego nie dowodzi” – oświadczył, choć w jego głosie brakowało przekonania. „Sztuczka salonowa, mająca na celu skompromitowanie tego dowództwa”.

„Nie zawstydzaj, Generale – edukuj”. Utrzymywałem ton pełen szacunku, ale stanowczy. „Każdą zidentyfikowaną przez nas lukę można rozwiązać, dysponując dostępnymi zasobami i odpowiednim szkoleniem. Fort Hawthorne może utrzymać doskonałość w operacjach konwencjonalnych, jednocześnie znacząco poprawiając swoje możliwości cybernetyczne. To jest integracja, którą promuję od momentu przybycia”.

Twarz Harringtona była maską ledwo kontrolowanej furii. „Ćwiczenie zostaje przerwane. Cały personel wraca do regularnych obowiązków. Pułkowniku Chun, moje biuro. Natychmiast”.

Gdy ośrodek szkoleniowy opustoszał, napięcie wisiało w powietrzu. Publicznie ujawniłem poważne luki w systemie bezpieczeństwa w dowództwie Harringtona – ale co ważniejsze, zakwestionowałem jego autorytet i kompetencje przed jego rówieśnikami i podwładnymi. W kulturze wojskowej nie ma większego grzechu.

Porucznik Rivera dogonił mnie, gdy szłam do biura Harringtona. „Proszę pani, generał jest wściekły. Część jego personelu twierdzi, że skontaktował się już z Pentagonem, żądając pani natychmiastowego odwołania”.

„Niech spróbuje” – odpowiedziałem spokojnie. „Wszystko, co zrobiliśmy, było autoryzowane i konieczne”.

„Zespół ds. cyberbezpieczeństwa obawia się odwetu” – kontynuowała. „Major Torres już odbiera telefony z pytaniami o sposób przeprowadzenia demonstracji”.

„Powiedz majorowi Torresowi, żeby kierował wszystkie zapytania do mnie. Jego zespół wykonywał moje bezpośrednie rozkazy”.

Biuro Harringtona znajdowało się w samym sercu budynku dowodzenia – przestronnym pomieszczeniu wypełnionym pamiątkami z jego długiej i znakomitej kariery. Na ścianach wisiały flagi bojowe, odznaczenia jednostek i fotografie prezydentów i zagranicznych dygnitarzy. Świątynia konwencjonalnych sukcesów wojskowych.

Czekał za biurkiem, wciąż wyraźnie wściekły. „Zamknij drzwi, pułkowniku”.

Tak też uczyniłem, po czym stanąłem na baczność, przygotowując się na burzę.

„Przez trzydzieści lat służby wojskowej” – zaczął niebezpiecznie cicho – „nigdy nie byłem świadkiem tak rażącego aktu niesubordynacji i braku szacunku. Celowo podważyłeś mój autorytet, ośmieszyłeś to dowództwo przed wizytującymi oficerami i naraziłeś bezpieczeństwo bazy na swoją małą demonstrację”.

„Generale Harrington, każda moja czynność była autoryzowana na mocy—”

„Gówno mnie obchodzi, jaki dokument twoim zdaniem to upoważnia” – wybuchnął, uderzając pięścią w biurko. „To moja baza. To moi żołnierze. Jesteś gościem, który nadużył swojej pozycji, by forsować polityczne interesy”.

Zachowałem pozorny spokój, mimo że serce waliło mi jak młotem. „Nie ma nic politycznego w zajmowaniu się krytycznymi lukami w zabezpieczeniach, proszę pana”.

„Nie udawaj niewiniątka, pułkowniku. Obaj wiemy, o co chodzi. Pentagon chce zastąpić dowódców bojowych specjalistami od technologii – żeby zamienić wojsko w coś na kształt operacji w Dolinie Krzemowej. Wysłali cię tu, żebyś mnie zdyskredytował, żeby podważyć wszystko, co zbudowałem”.

„To nieprawda, Generale. Zostałem wysłany, aby ocenić gotowość Fortu Hawthorne do prowadzenia nowoczesnej wojny, co obejmuje zarówno zdolności konwencjonalne, jak i cybernetyczne. Luki, które dziś zademonstrowaliśmy, istnieją niezależnie od tego, kto dowodzi”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Dlaczego olejek z marchwi powinien być częścią każdej pielęgnacji skóry i włosów

#1. Silny środek przeciwstarzeniowy Olejek marchwiowy jest bogaty w beta-karoten, przeciwutleniacz, który pomaga neutralizować wolne rodniki, główną przyczynę przedwczesnego starzenia ...

Nie wiedziałem, że przez cały ten czas robiłem to źle! Spróbuję dziś wieczorem.

Spanie na boku pomaga utrzymać otwarte drogi oddechowe, co może zmniejszyć chrapanie i złagodzić objawy bezdechu sennego. To prosta zmiana, ...

Odtwarzaj Smak KFC w Domu: Sekretny Przepis na Kurczaka, Który Rozpieszcza Podniebienie

Po usmażeniu, odłóż kurczaka na ręcznik papierowy, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Wskazówki dotyczące serwowania i przechowywania: Podawaj kurczaka z frytkami, ...

Leave a Comment