Dzień, w którym dyrektor generalna Doliny Krzemowej odmówiła podania mi ręki – a następnego ranka czekała na mnie w holu przez kilka godzin – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Dzień, w którym dyrektor generalna Doliny Krzemowej odmówiła podania mi ręki – a następnego ranka czekała na mnie w holu przez kilka godzin

Poczta głosowa. Znowu.

„Jenny” – powiedziała Victoria podniesionym głosem – „zabierz tu Marcusa, natychmiast”.

Marcus Brooks, dyrektor finansowy, przybył trzy minuty później, trzymając w ręku kawę i teczkę z raportami kwartalnymi.

„Co się stało?” zapytał.

Victoria wcisnęła mu tablet w dłoń. „Inwestor, z którym mieliśmy się spotkać dziś rano. Ten, którego kazałam wyrzucić ochronie”.

Marcus czytał. Jego twarz zmieniła się z zakłopotanej na zszokowaną, a potem na przerażoną w ciągu około dziesięciu sekund.

„Proszę, powiedz mi, że to żart” – powiedział.

„Wyglądam, jakbym żartowała?” – warknęła Victoria.

Marcus odstawił kawę. Część wylała się na raporty kwartalne. Zdawał się tego nie zauważać.

„Victoria” – powiedział powoli – „proszę, powiedz mi, że nie kazałaś usunąć Dariena Cole’a z hotelu”.

„Nie wiedziałam, kim on jest” – powiedziała. „Przyszedł ubrany jak student”.

„On jest z tego sławny” – powiedział Marcus, podnosząc głos. „Dosłownie napisał o tym felieton w „Wall Street Journal”. To jego specjalność. Nie nosi garniturów. Wszyscy o tym wiedzą”.

Victoria opadła na krzesło. Skóra zaskrzypiała. Ten dźwięk sprawił, że się wzdrygnęła.

„Czy możemy to naprawić?” wyszeptała.

Marcus wyciągnął telefon i zaczął przewijać.

„Cole Ventures było naszą jedyną opcją” – powiedział. „Victoria, odrzuciło nas dwadzieścia trzy inne firmy. Cole był zainteresowany ze względu na naszą technologię. Poświęcił osiem miesięcy na zbieranie informacji o nas. Osiem miesięcy”.

„Więc przepraszamy” – powiedziała Victoria z rozpaczą. „Wyjaśniamy. My…”

„On inwestuje w oparciu o charakter” – przerwał mu Marcus. „Mówił to w każdym wywiadzie. Nie interesują go pitch decki. Interesuje go przywództwo, to, jak ludzie traktują innych”.

Słowa te spadły na mnie jak kamienie.

Victoria ponownie spróbowała zadzwonić pod numer Dariena.

Poczta głosowa.

Tym razem nie zostawiła wiadomości. Zamiast tego otworzyła laptopa i drżącymi palcami napisała maila.

Szanowny Panie Cole,

Chciałbym szczerze przeprosić za zamieszanie, które miało miejsce dziś rano. To był intensywny dzień i nie zdążyłem dokładnie przejrzeć swojego harmonogramu. Z przyjemnością zmienię termin w dogodnym dla Państwa terminie. Cały nasz zespół z entuzjazmem oczekuje na możliwość współpracy z Cole Ventures.

Najserdeczniejsze pozdrowienia,

Wiktoria Ashford.

Kliknęła „Wyślij”. Cichy szum opuszczającego ją maila wydawał się ostateczny.

Marcus nadal przeglądał swój telefon.

„O nie” – mruknął.

„Co?” zapytała Wiktoria.

„Klaus coś opublikował” – powiedział Marcus.

Pokazał jej ekran.

Niemiecki inwestor nie wymienił w swoim wpisie na Twitterze nikogo z imienia i nazwiska, ale było oczywiste, kogo miał na myśli.

Byłem dziś świadkiem szokującego przejawu braku profesjonalizmu na spotkaniu w San Francisco. To, jak traktujesz ludzi, mówi wszystko o charakterze. #etykabiznesu

Został już retweetowany ponad dwieście razy.

Zadzwonił telefon Victorii. Podskoczyła.

Ale to nie był Darien.

To był Richard, przewodniczący zarządu.

„Victoria, właśnie rozmawiałem przez telefon z Klausem” – powiedział ochrypłym głosem. „Powiedział, że wyrzuciłaś kogoś ze spotkania dziś rano”.

„Doszło do nieporozumienia” – zaczęła.

„Powiedział, że odmówiłeś podania ręki temu mężczyźnie, że wezwałeś na niego ochronę i że tym mężczyzną był Darien Cole.”

Cisza.

„Richard, mogę wyjaśnić—”

„Rozumiesz, co zrobiłeś?” Jego głos był zimny. „Potrzebujemy pięćset milionów dolarów, żeby przetrwać. Cole był naszą ostatnią opcją. Naszą jedyną opcją. A ty go upokorzyłeś w hotelowym lobby”.

„To był błąd” – powiedziała Wiktoria. „Próbuję się z nim skontaktować”.

„Próbujesz?” Richard gorzko się zaśmiał. „Victoria, pracowałem już z Cole’em przy innej transakcji. Kiedy ktoś go nie szanuje, nie daje drugiej szansy. Nigdy. Nie chodzi o ego. Chodzi o wartości”.

Linia się urwała.

Victoria ponownie spróbowała zadzwonić pod numer Dariena.

Poczta głosowa.

Otworzyła nowego e-maila.

Panie Cole,

Zdaję sobie sprawę, że moje zachowanie dziś rano było niedopuszczalne. Chciałbym/Chciałabym osobiście przeprosić. Proszę, daj mi szansę na wyjaśnienie.

To, co najlepsze,

Wiktoria.

Ona to wysłała.

Godzina 13:00. Brak odpowiedzi.

Godzina 14:00 Nic.

Trzecia po południu

Blog technologiczny The Information opublikował artykuł: „Źródła podają, że prezes Ashford Technologies wyrzucił dużego inwestora, myląc go z Crasherem”. Artykuł nie miał podpisu. Pochodził od „kogoś zaznajomionego ze sprawą”, ale zawierał szczegóły. Konkretne szczegóły.

Telefon Victorii znów zaczął dzwonić – inni członkowie zarządu, drobni inwestorzy, jej firma PR.

Do 16:00 dzwoniła do Dariena piętnaście razy. Wysłała osiem maili. Próbowała też pisać do niego na LinkedIn.

Nic.

O godzinie piątej Marcus wrócił do swojego biura.

„Skontaktowałem się z Jamesem” – powiedział. „Dyrektor finansowy Cole’a. Pracowaliśmy razem w Goldman lata temu”.

„I?” zapytała Wiktoria ledwo słyszalnym głosem.

„Powiedział, że Darien podjął decyzję w chwili wyjścia z hotelu” – powiedział Marcus. „Inwestycja jest martwa”.

Wzrok Victorii na sekundę się zamazał. Zacisnęła dłoń na krawędzi biurka.

„Ale nasi pracownicy” – wyszeptała. „Trzy tysiące osób straci pracę”.

„Darien o tym wie” – powiedział Marcus beznamiętnie. „Wie też, że nie jest jego obowiązkiem ratowanie firmy prowadzonej przez kogoś, kto go tak potraktował”.

O 18:00 Victoria wciąż była w swoim biurze. Słońce zachodziło nad zatoką. Niebo było pomarańczowo-fioletowe, piękne w sposób, który wydawał się obraźliwy.

Wyszukała wywiady z Darienem i zaczęła czytać.

Magazyn Fortune, dwa lata temu: Celowo ubieram się na spotkania swobodnie. Chcę sprawdzić, czy ludzie szanują mnie za moje pomysły, czy oceniają po wyglądzie. To filtr. Warto współpracować z tymi, którzy widzą coś więcej niż tylko koszulkę polo.

The Wall Street Journal, zeszły rok: Najgorszą rzeczą w uprzedzeniach nie są wielkie, oczywiste czyny. To tysiące drobnych momentów, w których ktoś decyduje, że nie pasujesz do grupy, zanim jeszcze otworzysz usta.

TechCrunch, sześć miesięcy temu: Brano mnie za pracowników cateringu, ochroniarzy, sprzątaczy. Za każdym razem dowiaduję się czegoś o osobie, która to zakłada.

Wiktoria zamknęła laptopa i schowała głowę w dłoniach.

Wystawił ją na próbę.

I poniosła porażkę.

Nie poniosła tylko porażki. Poniosła spektakularną porażkę, publicznie, w obecności świadków.

Jej telefon zawibrował. To nie Darien. Wiadomość od jej PR-owca.

Dzwonią z Bloomberga. Chcą komentarza w sprawie incydentu. Co mam im powiedzieć?

Wiktoria nie odpowiedziała.

O ósmej wieczorem spróbowała ponownie dodzwonić się do Dariena.

Tym razem linia nawet nie zadzwoniła.

Prosto na pocztę głosową. Zablokowane.

Próbowała wysłać e-mail ze swojego konta osobistego.

Panie Cole,

Zrozumiem, jeśli nigdy więcej nie zechcesz się do mnie odezwać, ale błagam cię, weź pod uwagę trzy tysiące pracowników Ashford Technologies, którzy nie mieli nic wspólnego z moją fatalną oceną sytuacji. Proszę.

Brak odpowiedzi.

O 22:00 wciąż była w swoim biurze. Woźny zapukał i zapytał, czy pracuje do późna. Dała mu znak, żeby odszedł.

O jedenastej w końcu wróciła do domu.

Ona nie spała.

O drugiej w nocy znów siedziała przy laptopie, czytając wszystko, co mogła znaleźć o Darienie Cole’u. Jego pochodzeniu. Jego matce pracującej na trzech etatach. Jego stypendium w MIT. Firmach, które zbudował. Założycielach, których był mentorem.

Było nagranie, na którym przemawiał na konferencji dla czarnoskórych przedsiębiorców w USA. Miał na sobie dżinsy i bluzę z kapturem Stanford. Wyglądał na zrelaksowanego i szczęśliwego.

„System chce, żebyś grał według zasad, które nie zostały dla ciebie napisane” – powiedział w nagraniu. „Czasami najbardziej radykalną rzeczą, jaką możesz zrobić, to po prostu być sobą. Pokaż się takim, jakim jesteś. Jeśli cię szanują, świetnie. Jeśli nie, właśnie zaoszczędziłeś sobie lat pracy z niewłaściwymi ludźmi”.

Publiczność biła brawo. Darien się uśmiechnął.

Victoria zamknęła laptopa. Siedziała w mroku swojego domu w Pacific Heights, otoczona drogimi meblami i dziełami sztuki, których prawie nie zauważała.

Ona wszystko zniszczyła.

Nie tylko dlatego, że popełniła błąd, ale dlatego, że ujawniła, kim naprawdę jest.

A Darien Cole widział to wyraźnie.

CZĘŚĆ 3

Dzień drugi.

Siódma rano.

Victoria stała w holu siedziby Cole Ventures na Manhattanie. Budynek miał czterdzieści pięter ze szkła i stali. W holu znajdowały się białe marmurowe podłogi, które odbijały każdy krok. Na nieskazitelnie czystych ścianach wisiały dzieła sztuki nowoczesnej. Recepcja wyglądała, jakby kosztowała więcej niż większość samochodów.

Victoria wciąż miała na sobie wczorajszy kremowy kostium Chanel. Był pognieciony. Na rękawie widniała cienka plama po kawie, której nie udało jej się wytrzeć w toalecie w samolocie.

Lot z San Francisco trwał sześć godzin, podczas których wpatrywała się w fotel przed sobą. Bez snu, tylko tracker lotu odliczał mile.

Podeszła do biurka.

„Dzień dobry” – powiedziała. „Muszę się zobaczyć z Darienem Cole’em”.

Recepcjonistka była młoda i profesjonalna, miała na plakietce widniał napis LISA.

„Czy jest Pani umówiona, Pani…?”

„Ashford” – powiedziała szybko Victoria. „Victoria Ashford. Nie mam umówionego spotkania, ale to pilne”.

„Przepraszam, pani Ashford” – powiedziała Lisa. „Pan Cole przyjmuje pacjentów tylko po wcześniejszym umówieniu się”.

„Proszę, powiedz mu, że tu jestem” – powiedziała Wiktoria. „Pięć minut. Tylko tyle mi potrzeba”.

Lisa wyglądała na zakłopotaną. Sięgnęła po telefon i zaczęła cicho mówić. Victoria nie słyszała słów, ale Lisa spojrzała na nią dwa razy podczas rozmowy.

Na koniec Lisa się rozłączyła i spojrzała na Victorię.

„Przepraszam” – powiedziała. „Pan Cole jest cały dzień na spotkaniach”.

Żołądek Victorii ścisnął się.

„Poczekam” – powiedziała.

„Proszę pani, on może być na spotkaniach do szóstej lub siódmej” – powiedziała Lisa łagodnie.

„Poczekam” – powtórzyła Wiktoria.

Lisa zawahała się, po czym skinęła głową. „Przy oknie są krzesła”.

Dziewiąta rano

Krzesła były drogie i niewygodne. Victoria i tak usiadła.

9:45 rano

Pracownicy przechodzili obok. Niektórzy zerkali na nią. Inni patrzyli na nią z niedowierzaniem. Wiedziała, że ​​znają ją z wiadomości, z viralowych filmików.

10:30 rano

Lisa przyniosła kawę.

„Jesteś pewien, że chcesz dalej czekać?” zapytała.

„Jestem pewna”, powiedziała Wiktoria.

Jedenaście.

Wiktorię bolały plecy. Sprawdziła telefon. Czterdzieści dwa nieodebrane połączenia. Trzydzieści siedem maili. Zignorowała je wszystkie.

Południe.

Zamówiła kwiaty po drugiej stronie ulicy – ​​drogie róże. Na hotelowej papeterii z torebki napisała:

Panie Cole,

Popełniłem straszny błąd. Oceniłem cię, zanim cię poznałem. Proszę, daj mi piętnaście minut, żebym mógł cię osobiście przeprosić.

Wiktoria.

Podała aranżację Lisie.

„Czy możesz je wysłać?”

„Upewnię się, że je dostanie” – powiedziała Lisa.

12:30 po południu

Za każdym razem, gdy winda się otwierała, serce Victorii podskakiwało. Za każdym razem, gdy nie był to Darien, opadała coraz niżej.

Godzina 13:00

Pracownicy wrócili z lunchu śmiejąc się. Zobaczyli Victorię. Śmiech ucichł. Szeptali, mijając ich.

Stała się tematem opowieści: dyrektor generalny siedzący w holu przez cztery i pół godziny.

13:45

Lisa podeszła ponownie.

„Pani Ashford” – powiedziała – „pan Cole docenia kwiaty, ale dzisiaj jest niedostępny”.

„Proszę” – powiedziała Victoria. Jej głos się załamał. „Proszę, zapytaj jeszcze raz. Powiedz mu, że przyleciałam z San Francisco. Powiedz mu, że nie wyjadę, dopóki nie da mi pięciu minut”.

Lisa wyglądała na zbolałą. Wykonała kolejny telefon. Tym razem był dłuższy. Jeszcze więcej spojrzeń w kierunku Victorii.

W końcu Lisa się rozłączyła.

„Pan Cole da ci piętnaście minut” – powiedziała. „Sala konferencyjna B, czwarte piętro”.

Wiktoria wstała tak szybko, że poczuła zawroty głowy.

„Dziękuję” – wyszeptała.

Miałem wrażenie, że jazda windą trwała wieczność.

Sala konferencyjna B była mała i pozbawiona okien, znajdował się w niej tylko stół i sześć krzeseł.

Darien siedział już na samym końcu. Szara koszula z guzikami, dżinsy. Wyglądał na wypoczętego i spokojnego.

Nie wstał, gdy ona weszła.

„Pani Ashford” – powiedział, wskazując na krzesło. „Proszę usiąść”.

Wiktoria usiadła. Jej dłonie drżały. Zacisnęła je mocno na kolanach.

„Panie Cole, przyszedłem tu, żeby…”

Podniósł rękę.

„Przestań” – powiedział cicho. „Zanim przeprosisz, chcę coś wyjaśnić”.

Nawet jego głos był kontrolowany.

„Ciągle powtarzasz, że „nie wiedziałeś”, kim jestem” – powiedział. „Jakby to był problem”.

Wiktoria otworzyła usta, a potem je zamknęła.

„Problem nie polega na tym, że nie znałeś mojego majątku”, kontynuował Darien. „Problem polega na tym, że zobaczyłeś czarnoskórego mężczyznę w luźnym ubraniu i od razu uznałeś, że tu nie pasuję”.

Każde słowo uderzało niczym młot.

„Odmówiłeś podania mi ręki” – powiedział. „Zadzwoniłeś po ochronę. Upokorzyłeś mnie przed pięćdziesięcioma osobami”.

Cisza.

„Gdybym był sześćdziesięcioletnim białym mężczyzną w garniturze”, zapytał Darien, „czy zrobiłbyś to?”

Gardło Victorii się ścisnęło.

„Czy zrobiłbyś to?” powtórzył.

„Nie” – wyszeptała. „Nie, nie zrobiłabym tego”.

„W tym tkwi problem, pani Ashford” – powiedział Darien. „Nie chodzi o pomyłkę. To stronniczość”.

Łzy napłynęły Victorii do oczu. Nie otarła ich.

„Masz rację” – powiedziała. „I wstyd mi”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

10 oznak, że twoje ciało woła o pomoc

Uporczywe zmęczenie: Poza zwykłym zmęczeniem Uczucie zmęczenia po długim dniu lub intensywnej aktywności jest normalne, ale jeśli odczuwasz ciągłe zmęczenie ...

Twój mały palec może wiele powiedzieć o Twojej osobowości

Długi mały palec: Uważa się, że osoby z długim małym palcem są bardzo elokwentne i komunikatywne. Często mają silne umiejętności ...

Leave a Comment