Ten, o którym mój tata myślał, że usunął go kilkoma zadowolonymi stuknięciami w klawiaturę.
Sala konferencyjna B przypominała marzenie każdego pisarza i koszmar każdego człowieka dotkniętego syndromem oszusta.
Kredens wypełniały stosy książek w twardej oprawie. Duży plakat z moją okładką stał na sztaludze przy oknie: smok zwinięty opiekuńczo wokół rozpadającej się wieży, księżyc wschodził za ciemnymi górami, a nad nim widniał srebrnymi literami tytuł „ Ostatni Strażnik Smoków” . Moje imię – NAOMI BLAKE – widniało na dole, czcionką, która przyprawiła mnie o szybsze bicie serca.
„Oto ona – nasza gwiazda” – powiedziała Diane, przechodząc przez pokój trzema szybkimi krokami, żeby uścisnąć mi dłonie. Miała na sobie swój zwykły mundurek składający się z marynarki i dżinsów, z długopisem zatkniętym za ucho. „Gotowa, żeby świat poznał twojego smoka?”
Zerknąłem na najbliższy stos książek. Może pięćdziesiąt egzemplarzy. Maleńki, widoczny ułamek dziesięciu tysięcy, które już zalegały w magazynach w całym kraju.
„Jestem bardziej niż gotowy” – powiedziałem.
Przez następne dwie godziny moje życie w niczym nie przypominało porażki, którą zaplanowali dla mnie rodzice.
Rozmawialiśmy o strategiach marketingowych i planach mediów społecznościowych, harmonogramach tras koncertowych i kampaniach przedsprzedaży. Dyrektor ds. marketingu pokazał slajdy pokazujące, że liczba zamówień w przedsprzedaży przekroczyła już oczekiwania. Mój agent dołączył do nas przez wideorozmowę, aby porozmawiać o negocjacjach dotyczących praw zagranicznych.
„Kirkus dał nam gwiazdkę” – powiedziała Diane swobodnie, przerzucając stronę w pliku i przesuwając go w moją stronę.
Wpatrywałem się w wydrukowaną recenzję, w małą czarną gwiazdkę obok tytułu. „Żartujesz”.
„Publishers Weekly nazwał to ‘mocnym, delikatnym debiutem z pazurem’” – dodał dyrektor ds. marketingu, czytając z innej strony.
Moje serce znów dziwnie zabiło dwa razy.
Gdzieś z tyłu głowy zobaczyłem palec mojego taty naciskający klawisz Delete.
Gdzieś w głębi umysłu zobaczyłem stos książek w twardej oprawie, ciężki, prawdziwy i całkowicie odporny na jego kontrolę.
„Myślimy o trasie obejmującej trzydzieści miast” – powiedziała dyrektor marketingu, stukając długopisem o mapę. „Zacznijmy oczywiście od Powell’s tutaj, w Portland. Potem Seattle, San Francisco, Los Angeles. Polecimy do Nowego Jorku, Chicago, może Dallas. Będziemy koordynować działania ze sklepami, z którymi Hartfell już współpracuje”.
„To brzmi…” Wydechnęłam. „Brzmi idealnie.”
Podpisaliśmy papiery, omówiliśmy tematy wywiadów, omówiliśmy już powstającą kontynuację. Ktoś pstryknął mi zdjęcie, jak trzymam książkę, śmieję się, udaję luz, a moje ręce domagają się uścisku.
W pewnym momencie Diane odciągnęła mnie na bok, przy stanowisku z kawą.
„No więc” – powiedziała, zniżając głos. „Sytuacja mieszkaniowa”.
„Dam sobie radę” – powiedziałem. „Mam zaliczkę. Muszę tylko znaleźć jakieś mieszkanie”.
„Moja siostra szuka współlokatorki” – powiedziała. „Ładne mieszkanie w dzielnicy Pearl. Przyjazne dla pisarzy. Jest poetką. Zainteresowany?”
Mrugnęłam. „Serio?”
„Poważnie” – powiedziała Diane. „Dbamy o naszych autorów. Zwłaszcza o tych, których rodziny próbują ich sabotować. Napiszę do niej. Wspomnij moje imię. Pewnie mogłabyś się wprowadzić jeszcze w tym tygodniu”.
Po raz pierwszy tego dnia coś w mojej piersi się rozluźniło.
Kiedy wychodziłem z budynku, niosłem karton pełen moich książek. Klucze brzęczały mi w kieszeni. Telefon wibrował bez przerwy.
Piętnaście nieodebranych połączeń od Chloe.
Dwadzieścia wiadomości tekstowych o różnej treści, od GDZIE JESTEŚ??? po MAMA TRACI WSZYSTKO i TATA MÓWI, WRACAJ DO DOMU JUŻ TERAZ.
Ostrożnie położyłem pudełko z książkami na siedzeniu pasażera mojej Hondy, jak bardzo dostojne, bardzo prostokątne dziecko, i pojechałem przez miasto do sklepu Chloe.
Jej sklep z kosmetykami mieścił się w centrum handlowym, pomiędzy sklepem z mrożonymi jogurtami a salonem kosmetycznym. W oknie widniał wielki baner z napisem „WIELKIE OTWARCIE” i kolejny z czerwono-biało-niebieskim logo „WYPRODUKOWANO W USA”. Przez szybę widziałam Chloe za ladą, z telefonem przy uchu, gestykulującą tak, jak tylko ona potrafiła.
Wyjęłam jedną z książek z pudełka, wygładziłam marynarkę i weszłam do środka.
Zadzwonił dzwonek nad drzwiami.
„Nie wiem, gdzie ona jest” – mówiła Chloe do telefonu. „Mówiła, że tu przyjedzie, ale…” Zobaczyła mnie. Jej oczy się rozszerzyły. „O mój Boże. Muszę do ciebie oddzwonić”.
Rozłączyła się nie czekając na odpowiedź.
„Gdzie byłeś?” – zapytała. „Spóźniłeś się trzy godziny. Oddali to stanowisko komuś innemu!” Jej głos zmienił się w bolesny jęk. „Wiesz, jak źle to na mnie wpływa?”
„W porządku” – powiedziałem, delikatnie odkładając książkę w twardej oprawie na blat między nami. „Miałem spotkanie”.
„Mówiłaś, że odwołujesz”. Roztargniony wzrok Chloe powędrował w dół, na książkę. Potem zamarła. „Co to jest?”
Podniosła ją, zostawiając na błyszczącej okładce delikatne smugi. Rozchyliła usta, przyglądając się smokowi na okładce, tytułowi, mojemu imieniu.
„To prawda” – wyszeptała.
„Tak prawdziwe, jak twoje wyprzedaże kosmetyków” – powiedziałam. „Właściwie bardziej prawdziwe. To moje marzenie, wydrukowane i oprawione, które wkrótce będzie sprzedawane w każdej księgarni w Ameryce”.
Przejrzała stronę z informacjami o prawach autorskich, a potem biografię autorki z moim zdjęciem. Na jej twarzy malowało się od szoku, przez gniew, coś w rodzaju dumy, aż w końcu przybrała standardowy dla rodziny wyraz: urazę.
„Skłamałeś nas” – powiedziała.
„Obroniłam się przed tobą” – odpowiedziałam spokojnym głosem. „A to różnica”.
„Mama i tata zamierzają…”
„Co?” – wtrąciłem. „Znowu to usunąć? Trochę na to za późno”.
Wyciągnąłem telefon i otworzyłem stronę internetową Barnes & Noble, przewijając, aż moja okładka wypełniła ekran. The Last Dragon Keeper , zamów w przedsprzedaży, Staff Picks.
„Sprawdź to” – powiedziałem. „Chociaż pewnie dostaniesz zniżkę rodzinną, jeśli grzecznie poprosisz”.
Wpatrywała się w ekran, jakby czytał tekst w obcym języku.
„Sześć miesięcy temu” – powiedziałem – „kiedy ty chwaliłeś się premią na koniec roku, ja podpisywałem kontrakt na książkę na około sześciocyfrową kwotę. Podczas gdy mama nazywała mnie nieudacznikiem, ja pracowałem z redaktorami. Podczas gdy tata planował usunąć moją książkę o przyszłości, była już wydrukowana”.
„Sześciocyfrową” – powtórzyła, jakby słowa bolały. „Zarobiłam w zeszłym roku sześćdziesiąt tysięcy dolarów na sprzedaży kosmetyków”. Przełknęła ślinę. „Zarobiłaś więcej?”
„Znacznie więcej” – powiedziałem. „A to tylko zaliczka. Są tantiemy. Prawa zagraniczne. Może opcje filmowe”.
„Film” – powtórzyła słabo. „Jakiś Netflix czy coś?”
„Netflix jest zainteresowany” – powiedziałem, wzruszając ramionami, co wcale nie było dla mnie obojętne. „Zajmuje się tym mój agent”.
Chloe spojrzała z powrotem na książkę. Jej kciuk przesunął się po skrzydle smoka.
„Pisałam w liceum” – powiedziała nagle. „Poezję. Pamiętasz?”
Tak. Późne noce w naszym wspólnym pokoju, ona mamrotała coś do notesu, podczas gdy ja szkicowałem moje pierwsze okropne, fantastyczne epopeje.
„Mama mówiła, że to głupota” – ciągnęła Chloe. „Powiedziała, że powinnam skupić się na rzeczach, które przynoszą pieniądze”.
„Mama się myliła” – powiedziałem.
„Tak” – mruknęła.
Zapadła między nami cisza, gęsta i nieznana.
„Czy mogę…” Przełknęła ślinę. „Czy mogę to kupić? Nie ze zniżką rodzinną. Za pełną cenę. Chcę przeczytać książkę mojej siostry. Tę prawdziwą, nie tę usuniętą.”
Emocje kłuły mnie w oczy.
„Zatrzymaj to” – powiedziałem. „Mam całe pudło w samochodzie”.
Przytuliła książkę do piersi, jak tarczę.
„Stracą rozum” – powiedziała.
„Prawdopodobnie” – zgodziłem się. „Będą próbowali przypisać sobie zasługi. Powiedzmy, że to oni mnie popchnęli do sukcesu”.
„Zrobią to”. Skrzywiła się. „Już zaczęli. Tata powtarza, że jeśli cokolwiek robisz w pisaniu, to tylko dlatego, że „wyrzucił cię z krainy fantazji”.
Uśmiechnęłam się ostro i bez humoru. „Niech spróbują. Mam dwa lata nagrań, na których nazywają mnie nieudacznikiem. Trudno przypisać sobie zasługi, kiedy są dowody”.
Chloe gwałtownie podniosła głowę. „Nagrałeś je?”
„Pisarze obserwują wszystko” – powiedziałem. „Robimy notatki. Pamiętamy. A czasami w naszych książkach wcielamy się w ledwo ukryte wersje naszych rodzin jako złoczyńców”.
Jej oczy się rozszerzyły. „Naprawdę?”
„Rozdział dwunasty” – powiedziałem. „Rodzina Strażnika Smoków, która próbuje sprzedać ją mrocznemu czarodziejowi, bo uważa, że magia nie istnieje. Palą jej księgi czarów”. Uniosłem brwi. „Brzmi znajomo?”
Chloe sapnęła i zakryła usta dłonią.
„Tata cię pozwie” – powiedziała z przerażeniem i radością w głosie.
„Może spróbować” – odpowiedziałem. „Parodia jest chroniona. Poza tym musiałby stanąć w sądzie i oficjalnie przyznać, że to on jest ojcem zaniedbującym dzieci w tej historii”.
Po raz pierwszy odkąd wszedłem, Chloe naprawdę się roześmiała. „To po prostu genialne”.
„Pisarze to po prostu dorośli, którym się nie powiodło” – powiedziałem. „Mamy tylko czas na planowanie zemsty”.
Mój telefon zaczął wibrować.
Tata.
Kliknęłam „odbierz” i położyłam telefon na blacie między nami, włączając głośnik.
„Cześć, tato” powiedziałem.
Jego głos brzmiał cicho i opanowanie – ton, który zawsze zwiastował niebezpieczeństwo. „Idź natychmiast do sklepu swojej siostry. Musimy porozmawiać o tym twoim kłamstwie”.
„Właściwie już tu jestem” – powiedziałem. „Chloe trzyma moją książkę. Chcesz się przywitać, Chloe?”
Chloe wydał z siebie zduszony dźwięk i podniósł twardą okładkę bliżej, jakby chciał ją zobaczyć przez telefon.
„Twoja krótka historyjka?” zapytał tata, próbując zignorować pytanie i trafić na coś bliższego niepewności.
„Moja opublikowana powieść” – powiedziałam. „Ta, którą usunąłeś. Ta, która już leży w magazynach. Ta, która zapłaciła mi wystarczająco, żebym mogła się wyprowadzić, żyć wygodnie i nigdy nie pakować pudeł z kosmetykami za najniższą krajową”.
Cisza.
Prawie słyszałem, jak googluje w myślach.
„To niemożliwe” – powiedział w końcu. „Wydawcy nie…”
„Czego wydawcy nie robią?” – zapytałem. „Nie publikują fantasy? Nie płacą zaliczek? Nie pracują z „nieudanymi dorosłymi”, którzy nie chcą dorosnąć?”
Chloe cicho prychnęła.
„Jeśli to jakiś projekt, który sam publikuję, dla własnej próżności…” – zaczął tata.
„Jeden z Wielkiej Piątki” – wtrąciłem. „Sprawdź ich stronę internetową, jeśli mi nie wierzysz. Hartfell Publishing. Jestem dziś na stronie głównej”.
Zapadła długa cisza, którą przerywał jedynie cichy szum klimatyzatora sklepowego.
Wyobraziłem go sobie przy kuchennym stole, z telefonem w jednej ręce, drugą otwierającą laptopa, palcami walącymi w klawisze. Wyobraziłem sobie wyniki wyszukiwania pojawiające się na jego ekranie: moje imię, moja okładka, moja twarz.
„Kłamałeś nas miesiącami” – powiedział w końcu. „Wszystkie te sekrety”.
„Usunąłeś moje dzieło życia, bo uznałeś mnie za nieudacznika” – powiedziałem. Mój głos pozostał spokojny, ale ręce drżały, adrenalina w końcu do mnie dotarła. „Powiedziałeś wszystkim, że żyję w krainie fantazji. Nazwałeś mnie dzieckiem. Próbowałeś zmusić mnie do pracy, której nie chciałem. Kto tu jest prawdziwym złoczyńcą, tato?”
„Jesteśmy twoimi rodzicami” – warknął. „Zasługujemy na…”
„Zasługujesz dokładnie na to, co mi dałeś” – powiedziałem cicho. „Żadnego wsparcia. Żadnej wiary. Żadnego szacunku. A więc to właśnie dostajesz. Żadnej zaliczki. Żadnej chwały. Żadnego chwalenia się w kościele sukcesami swojej córki”.
„Nie możesz tego zrobić” – powiedział.
„Mogę” – powiedziałem. „Tak zrobiłem. Jestem”.
Kursor znów zamrugał w mojej głowie, stały i pewny.
„Wracaj do domu natychmiast” – rozkazał. „Porozmawiamy o tym”.
„Nie wracam do domu” – powiedziałam. „Nigdy. Mam mieszkanie w dzielnicy Pearl do obejrzenia i trasę promującą książkę po trzydziestu miastach, która zaczyna się w przyszłym tygodniu. Mam zaplanowane wywiady i kontynuację do napisania. W końcu mam życie, którego nie da się wymazać”.
„Naomi—”
Rozłączyłem się.
Nastała cisza, która była głośniejsza, niż gdyby krzyczał.
Chloe patrzyła na mnie, wciąż ściskając moją książkę.
„Sześćdziesiąt tysięcy” – powiedziała otępiale.
“Co?”
„Zarobiłam w zeszłym roku sześćdziesiąt tysięcy dolarów” – powiedziała. „Zapracowałam na siebie, sprzedając szminki. Ty zarobiłaś więcej na jednej książce”.
„Zarobiłem więcej, podpisując się pod jednym kontraktem” – powiedziałem. „A to dopiero początek”.
Spojrzała ponownie na smoka, a potem znów na mnie.
Przez chwilę dostrzegłem, że coś pęka w jej fasadzie. Nie uraza. Nie rywalizacja. Po prostu… tęsknota.
„Spędzą resztę życia, przepisując to na nowo” – powiedziała. „Mówiąc wszystkim, że zawsze w ciebie wierzyli”.
„Dobrze, że to ja jestem pisarzem w rodzinie” – powiedziałem. „Wiem, jak kontrolować narrację”.
Mój telefon zawibrował, sygnalizując otrzymanie wiadomości tekstowej.
Nieznany numer, kod kierunkowy Portland.
Diane mówi, że potrzebujesz mieszkania. Jestem jej siostrą. Dwupokojowe mieszkanie w Pearl. Czynsz wynosi 900 dolarów miesięcznie, media wliczone. Pierwszy rozdział twojej książki doprowadził mnie do łez (dobrych łez). Czy możesz się wprowadzić jutro? Proszę, powiedz tak.
W mojej piersi wybuchnął szloch i wybuchnął śmiechem.
„Muszę iść” – powiedziałem Chloe. „Mam mieszkanie do obejrzenia”.
„Co mam im powiedzieć?” zapytała.
Wziąłem telefon i lekko poplamioną książkę.
„Powiedz im prawdę” – powiedziałem. „Ich córka, która poniosła porażkę, właśnie została opublikowaną pisarką. Ich udający pisarz właśnie rozpoczął prawdziwą karierę. Ich rozczarowanie właśnie przerodziło się w kogoś, w kogo będą do końca życia twierdzić, że zawsze wierzyli”.
„Napiszą historię na nowo” – powiedziała.
„Pozwólcie im” – odpowiedziałem. „Historia to po prostu historie, co do których ludzie się zgadzają. A ja jestem bardzo dobry w opowiadaniu historii”.
Powoli skinęła głową, mocniej tuląc książkę. „Wyślij mi swój nowy adres?”
„Tak zrobię” – powiedziałem.
„I, Naomi?” Jej głos opadł. „Jestem z ciebie dumna”.\


Yo Make również polubił
Moja babcia pokazała mi sztuczkę, dzięki której mogę bez wysiłku wyczyścić wannę w zaledwie dwie minuty. Oto jak.
Wczesne objawy raka wątroby u kobiet
Wegańskie ciasto z kremem bananowym
Na urodzinach mojego ojca zobaczyłem, jak mój prezent ląduje w koszu. Mój brat uśmiechnął się złośliwie: „To była po prostu pomyłka”. Nic nie powiedziałem i odszedłem. Tydzień później tata zadzwonił drżącym głosem: „Dlaczego lokal odwołał ślub twojego brata?”. Uśmiechnąłem się tylko.