Dałam spadkobiercom mojego męża wszystko, czego żądali… i patrzyłam, jak uśmiechy powoli znikają z ich twarzy – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Dałam spadkobiercom mojego męża wszystko, czego żądali… i patrzyłam, jak uśmiechy powoli znikają z ich twarzy

„Jakiego rodzaju myślenie?” zapytał Edwin, jego głos był starannie neutralny.

„Cóż, sto osiemdziesiąt tysięcy dolarów to spora kwota” – powiedziałem. „Zastanawiałem się, czy nie powinniśmy zlecić księgowemu przeglądu płynnych aktywów majątku, zanim osobiście zobowiążę się do zaciągnięcia tego długu”.

Sydney i Edwin wymienili spojrzenia, była to ta sama cicha komunikacja, której byłem świadkiem w biurze Floyda – ale tym razem mogłem odczytać ukryty sens.

Obawiali się, że mogę coś odkryć.

„Colleen” – powiedziała ostrożnie Sydney – „myślałam, że wyjaśniliśmy już, że majątek spadkowy jest zamrożony w postępowaniu spadkowym. Rachunki za leczenie są oddzielone od spadku”.

„Oczywiście” – odpowiedziałem uprzejmie. „Ale Floyd zawsze tak skrupulatnie prowadził dokumentację. Jestem pewien, że musi istnieć dokumentacja dokładnie określająca, które długi należą do majątku, a które są uważane za odpowiedzialność osobistą”.

Bianca się roześmiała, ale jej śmiech był odrobinę zbyt jasny.

„Edwin zajmuje się tymi wszystkimi nudnymi sprawami finansowymi, prawda, kochanie?” powiedziała.

Edwin szybko skinął głową.

„Oczywiście” – powiedział. „Wszystko zostało prawidłowo skategoryzowane. Koszty leczenia spadają na ciebie, ponieważ byłeś małżonkiem Floyda i prawdopodobnie brałeś udział w podejmowaniu decyzji dotyczących leczenia”.

„To ma sens” – zgodziłem się. „Chociaż uważam za interesujące, że Floyd nigdy nie wspominał o obawach związanych z kosztami leczenia. Zawsze wydawał się tak pewny, że mamy odpowiednie ubezpieczenie”.

Cisza trwała odrobinę za długo.

Sydney odchrząknął.

„Ubezpieczenie nie pokrywa wszystkiego” – powiedział. „Niestety, leczenie taty w tych ostatnich miesiącach było dość intensywne”.

Wiedziałem, że wkraczam na niebezpieczny teren, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie nacisnąć odrobinę.

„Chyba powinnam skontaktować się bezpośrednio ze szpitalem” – powiedziałam. „Zapytajcie o szczegółowe zestawienie należności i tego, co faktycznie pokryło ubezpieczenie”.

Widelec Edwina uderzył o talerz.

„To… to nie jest konieczne, Colleen” – powiedział szybko. „Już się tym wszystkim bardzo dokładnie zająłem”.

„Jestem pewna, że ​​tak” – powiedziałam. „Ale jako wdowa po Floydzie czuję się odpowiedzialna za zrozumienie, co dokładnie wydarzyło się finansowo podczas jego ostatniej choroby. To najmniej, co mogę zrobić dla jego pamięci”.

Bianca nagle podskoczyła.

„Kto chce deser?” – zapytała radośnie. „Zrobiłam ten przepis na tort czekoladowy z magazynu Food & Wine ”.

Prawie uciekła do kuchni, a ja nie przegapiłem znaczącego spojrzenia, jakie Sydney rzuciła Edwinowi.

Byli wstrząśnięci.

A ja ledwo zacząłem badać sprawę.

„Colleen” – powiedziała Sydney, pochylając się do przodu z miną, którą uznałam za paternalistyczną – „mam nadzieję, że nie kwestionujesz naszej umowy z powodu czegoś, co ktoś inny powiedział. Czasami osoby nieobeznane z prawem spadkowym mogą udzielać mylących rad”.

„O nie” – zapewniłem go. „Niczego nie kwestionuję. Po prostu staram się być dokładny. Floyd zawsze powtarzał, że diabeł tkwi w szczegółach”.

Edwin zaśmiał się nerwowo.

„Tata naprawdę kochał papierkową robotę” – powiedział.

„Oczywiście, że tak” – odpowiedziałem. „Prawdę mówiąc, przeszukiwałem jego biuro i ciągle znajduję dokumenty, których nie rozumiem. Wyciągi bankowe z kont, o których nigdy nie słyszałem. Dokumenty firm, z którymi nie wiedziałem, że jest związany”.

Twarz Edwina straciła kolor.

„Jakie dokumenty?” zapytał.

„Och, nic ważnego, jestem pewien” – powiedziałem lekko. „Po prostu pomyliłem sprawozdania finansowe. Chociaż znalazłem klucz do skrytki depozytowej, którego nigdy wcześniej nie widziałem”.

Sydney zamarła.

„Skrytka depozytowa?” powtórzył.

„Tak” – powiedziałem. „Czy to nie dziwne? Myślałem, że wiem o wszystkich ustaleniach finansowych Floyda, ale najwyraźniej miał jakieś konta i skrzynki, o których nie wiedziałem. Chyba powinienem to sprawdzić, zanim wszystko sfinalizujemy”.

Spojrzenie, które tym razem wymienili bracia, było wyrazem czystej paniki – szybko stłumionej, lecz nie dającej się pomylić.

„Mamo” – powiedział Sydney, a jego głos napinał się, starając się brzmieć swobodnie – „nie powinnaś się przejmować tymi wszystkimi papierami. Dokumenty prawne mogą być bardzo mylące dla kogoś bez doświadczenia biznesowego. Czemu nie pozwolisz Edwinowi i mnie zająć się sprawdzeniem tego, co znajdziesz?”

„To bardzo miłe z waszej strony” – powiedziałem. „Ale myślę, że Floyd chciałby, żebym sam zrozumiał naszą sytuację finansową. W końcu od teraz będę sobie radził sam”.

Bianca wróciła z tortem, jej uśmiech wyglądał na nieco wymuszony. Gdy podawała deser, rozmowa zeszła na bezpieczniejsze tematy – pogodę, najnowszy projekt konsultingowy Edwina, kancelarię prawną w Sydney.

Ale pod ich uprzejmymi pogawędkami wyczuwałem napięcie, niczym prąd elektryczny czekający na iskrę.

Po kolacji, gdy przygotowywałem się do wyjścia, Sydney odprowadził mnie do samochodu.

„Colleen” – powiedział, trzymając rękę na drzwiach mojego samochodu – „jeśli chodzi o te dokumenty, o których wspominałaś, że je znalazłaś…”

„Tak?” zapytałem.

„Prawdopodobnie najlepiej byłoby, gdybyś przyniósł je na nasze następne spotkanie” – powiedział. „Pozwól nam pomóc ci posegregować, co jest ważne, a co nie. System archiwizacji taty nie zawsze był logiczny”.

Uśmiechnęłam się do niego — tym samym przyjemnym uśmiechem, który towarzyszył mi przez cały wieczór.

„Oczywiście, Sydney” – powiedziałem. „Rodzina powinna pomagać rodzinie”.

Ale gdy odjeżdżałam, dostrzegłam go w lusterku wstecznym, stojącego na podjeździe z telefonem przy uchu.

Wykonywał telefon, który nie mógł czekać, aż wróci do środka.

Kiedy dotarłem do domu, mój telefon już dzwonił.

To był numer, którego nie rozpoznałem.

„Pani Whitaker” – powiedział męski głos – „tu James Mitchell z kancelarii Mitchell & Associates. Sądzę, że może pani mieć jakieś dokumenty należące do mojego biura”.

„Panie Mitchell” – powiedziałem, siadając na krześle Floyda w jego gabinecie – „skąd pan wiedział, że je znalazłem?”

„Twój mąż wydał bardzo szczegółowe instrukcje” – odpowiedział Mitchell. „Jeśli znalazłaś skrytkę depozytową, miałem się z tobą skontaktować w ciągu dwudziestu czterech godzin. Proszę pani, musimy się spotkać jak najszybciej. Jest kilka rzeczy dotyczących spadku po mężu, o których powinna pani wiedzieć, zanim podpisze pani cokolwiek z Sydney i Edwinem”.

„Jakie rzeczy?” zapytałem.

„Rzeczy, które zmienią wszystko, pani Whitaker” – powiedział. „Wszystko”.

Kiedy odłożyłem słuchawkę i rozejrzałem się po gabinecie Floyda — obecnie moim gabinecie — uświadomiłem sobie, że niewidzialna gra, w którą grałem cały wieczór, miała stać się zupełnie widoczna.

Sydney i Edwin uważali, że manipulują pogrążoną w żałobie wdową.

Nie mieli jednak pojęcia, że ​​ich ojciec grał w o wiele dłuższą i bardziej skomplikowaną grę.

Część 5 – Mitchell & Associates
Biuro Jamesa Mitchella w niczym nie przypominało eleganckiego apartamentu Martina Morrisona w centrum miasta.

Znajdujące się w skromnym budynku w dzielnicy Midtown Sacramento, miejsce to emanowało przyjemną, przytulną atmosferą, jak miejsce, w którym wykonuje się prawdziwą pracę, a nie zabiega o imponujących klientów.

Sam Mitchell był niespodzianką — łagodnie mówiący mężczyzna po sześćdziesiątce, z dobrymi oczami i dłońmi, które świadczyły, że ciężko pracował na wszystko, co osiągnął.

„Pani Whitaker” – powiedział, wstając zza biurka, które było uosobieniem zorganizowanego chaosu – „dziękuję, że przyszła pani tak szybko. Proszę usiąść. Mamy wiele do omówienia”.

Usiadłam na zniszczonym skórzanym fotelu naprzeciwko jego biurka, mocno trzymając na kolanach torebkę, w której znajdował się list od Floyda.

„Panie Mitchell, muszę przyznać, że jestem tym wszystkim zdezorientowany” – powiedziałem. „Nawet nie wiedziałem, że Floyd zatrudnił innego prawnika”.

„Zatrudnił mnie jakieś osiem miesięcy temu” – powiedział Mitchell, wyciągając grubą teczkę. „Początkowo chodziło tylko o dyskretne śledztwo w sprawie zauważonych przez niego nieprawidłowości finansowych. Ale w miarę jak odkrywaliśmy coraz więcej informacji, moja rola znacznie się rozszerzyła”.

Otworzył teczkę i zobaczyłem, że zawiera ona kopie wielu dokumentów, które znalazłem w sejfie depozytowym, a także inne, których wcześniej nie widziałem.

„Pani mąż był bardzo skrupulatnym człowiekiem, pani Whitaker” – kontynuował Mitchell. „Kiedy zdał sobie sprawę z planów swoich synów, opracował kompleksową strategię, aby panią chronić i zapewnić, że poniosą konsekwencje swoich działań”.

„Śledztwo wykazało, że coś mu zabrali” – powiedziałem cicho.

Mitchell ponuro skinął głową.

„Sydney podpisywał się nazwiskiem ojca na dokumentach pożyczkowych” – powiedział ostrożnie – „wykorzystując rodzinny biznes jako zabezpieczenie swoich długów hazardowych. Edwin był jeszcze gorszy. Systematycznie przelewał środki z kont klientów do swoich firm-fisz. Obaj mogli narazić się na odpowiedzialność prawną, gdyby ich działalność wyszła na jaw”.

Poczułem dreszcz.

„Narażenie na ryzyko prawne?” powtórzyłem.

„Przestępstwa finansowe, nadużycia finansowe wobec osób starszych – poważne sprawy” – powiedział łagodnie Mitchell. „Twój mąż mógł je zgłosić. Zamiast tego wybrał bardziej kreatywną formę sprawiedliwości”.

Mitchell wyciągnął inny zestaw dokumentów i rozłożył je na biurku.

„To są zapisy dotyczące nieruchomości domu i nieruchomości nad jeziorem Tahoe” – powiedział. „Sprzed sześciu miesięcy obie nieruchomości były maksymalnie zadłużone. Pani mąż zaciągnął kredyty hipoteczne na łączną kwotę miliona dwóch dziesiątych dolarów na dom i osiemset tysięcy dolarów na willę”.

„Ale dlaczego miałby to zrobić?” – zapytałem. „Byliśmy właścicielami obu nieruchomości bez żadnych zobowiązań”.

„Bo wiedział, że Sydney i Edwin będą próbowali je odziedziczyć” – powiedział Mitchell – „i chciał mieć pewność, że odziedziczą również związane z tym długi. Pieniądze z tych kredytów hipotecznych? Są bezpiecznie na koncie Whitaker Holdings, do którego tylko ty masz dostęp”.

Kręciło mi się w głowie, gdy próbowałem przetworzyć to, co mi powiedział.

„Więc kiedy odziedziczą nieruchomości” – powiedziałem powoli – „odziedziczą domy warte około miliona sześciuset dolarów, ale obciążone hipotekami na łączną kwotę dwóch milionów?”

„Zgadza się” – powiedział Mitchell. „Będą winni sześćset tysięcy więcej, niż domy są warte”.

„To niemożliwe” – wyszeptałem. „Pokazali mi testament”.

„Pokazali ci nieaktualny testament” – przerwał mu łagodnie Mitchell. „Taki, który został zastąpiony ostateczną wersją, którą twój mąż sporządził sześć tygodni przed śmiercią. Prawdziwy testament pozostawia wszystko tobie, z zastrzeżeniem, że jeśli zechcesz, możesz podarować nieruchomości Sydney i Edwinowi. Wybór należy wyłącznie do ciebie”.

Podał mi kopię prawdziwego testamentu.

Czytając przepisy prawne, zwróciłem uwagę na jeden punkt:

Decyzję o tym, czy i co moi synowie Sydney i Edwin powinni odziedziczyć, pozostawiam całkowicie mojej ukochanej żonie, Colleen, ufając jej mądrości i osądowi w kwestii określenia, na co tak naprawdę zasługują.

„Floyd zostawił to mnie” – wyszeptałem.

„Tak” – powiedział Mitchell. „A pani Whitaker, to nie wszystko. Polisa na życie nie jest na dwieście tysięcy. Jest na pięćset tysięcy. I jest dodatkowa polisa na trzysta tysięcy, o której Sydney i Edwin nie wiedzą”.

Osiemset tysięcy dolarów.

W połączeniu z pieniędzmi, które Floyd przelał na chronione konta, nie tylko byłem bezpieczny.

Byłem bogaty.

„Ale oto najważniejsza część” – kontynuował Mitchell. „Twój mąż udokumentował wszystko. Każdy podejrzany podpis, każdy wątpliwy przelew, każde kłamstwo, jakie Sydney i Edwin powiedzieli podczas jego choroby. Jeśli zdecydujesz się na kroki prawne, mamy aż nadto dowodów, by ponieść poważne konsekwencje”.

Pokój zdawał się lekko przechylać, gdy cały plan Floyda stał się jasny.

On mnie nie tylko chronił.

Dał mi władzę decydowania o przyszłości Sydney i Edwina.

„Co się stanie, jeśli nie wniosę oskarżenia?” – zapytałem – „ale nie oddam im nieruchomości?”

„Nie dostają nic” – powiedział po prostu Mitchell. „Odziedziczą miłość ojca i wspomnienia z dzieciństwa, i to wszystko. Tymczasem wciąż borykają się z długami, które już zgromadzili, a wierzyciele, którzy czekają na ich spłatę, nie będą zbyt wyrozumiali”.

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zadzwonił mój telefon.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Co się dzieje, gdy pijesz wodę na pusty żołądek przez 1 miesiąc

5. Twoja skóra stanie się piękniejsza. Zmarszczki na twarzy zmniejszą się, będziesz wyglądać młodziej. Twoja skóra będzie zdrowsza, jaśniejsza i ...

Prawdziwa beza, ale przygotowana w szybki sposób! U nas będzie gotowe nie w godzinę, a w zaledwie 9 minut.

W rondlu wymieszaj przecier owocowy, wodę, cukier i agar-agar. Postaw rondel na średnim ogniu i doprowadź do wrzenia. Zmniejsz ogień ...

Sposób na czyszczenie piekarnika „bez wysiłku”. Znika nawet spalony tłuszcz

Piekarnik można łatwo wyczyścić przy użyciu naturalnych produktów, które zwykle mamy w domu, takich jak drobna sól. W tym celu ...

Leave a Comment