Córka milionera nigdy nie mogła chodzić, dopóki nowa czarnoskóra służąca nie uczyniła niemożliwego możliwym. Oto tłumaczenie na hiszpański: – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Córka milionera nigdy nie mogła chodzić, dopóki nowa czarnoskóra służąca nie uczyniła niemożliwego możliwym. Oto tłumaczenie na hiszpański:

 

Zapadła długa cisza. Potem Leonard zwrócił się do niej.

„Zostajesz?” zapytał.

Amara lekko przechyliła głowę.
„Jak twoja niania?”

„Nie” – powiedział. „Jako część naszego życia”.

Amara nie odpowiedziała od razu. Jej zazwyczaj spokojna twarz nagle zmieniła się: pojawiła się wątpliwość.

Podszedł do krawędzi sofy i stanął tam z rękami skrzyżowanymi na piersi.
„Nie wziąłem tej pracy na zawsze” – powiedział cicho.

Leonard skinął głową.
„Wiem. Zatrudniłem cię jako gosposię, ale nie jesteś tylko gospodynią domową”.

Uniosła brew.
„Więc kim jestem?”

„Jesteś pierwszą osobą, która naprawdę ją widziała” – odpowiedział. „I może pierwszą, która naprawdę widziała mnie”.

Spojrzenie Amary złagodniało, choć nie poruszyła się.

Leonard kontynuował spokojnym i opanowanym głosem.
„Nie proszę o to z poczucia winy ani z miłości. Proszę o to, bo potrzebuję kogoś, kto będzie mi przypominał o człowieku, którym nie byłem, i o ojcu, którym wciąż mogę być”.

Poruszyła się w jego ramionach, jej małe palce trzymały się koszuli ojca.

Amara westchnęła.
„A jeśli zostanę” – zapytała – „co się stanie, kiedy wrócisz do pracy? Kiedy świat cię uzurpuje, a ty zapomnisz, co to znaczy”.

„Nie zapomnę tego” – powiedział zbyt szybko.

Rzuciła mu spojrzenie — spojrzenie, które przebijało wszelkie obietnice.

Głos Leonarda złagodniał.
„Więc przypomnij mi”.

Amara podeszła do okna i lekko odsunęła białą zasłonę. Miasto szumiało daleko w dole. Przez chwilę milczała.

„Jeśli zostanę” – powiedziała w końcu powoli – „to nie będzie to praca niani. Ani gosposi”.

Leonard wstał, wciąż trzymając Ellę.
„I co z tego?”

„Jak lustro” – powiedziała, odwracając się do niego. „Takie, którego nie da się zignorować”.

Leonard skinął głową, czując, że emocje znów narastają.
„W porządku?”

Amara uśmiechnęła się, nie szeroko, ale głęboko.
„W takim razie zostanę”.

Otworzyła oczy, spojrzała na ojca, potem na Amarę… i zachichotała. Leonard pochylił się, pocałował córkę w czubek głowy i spojrzał na Amarę.

„Dziękuję” – powiedział – „że byłaś z nią, zanim ja mogłem to zrobić”.

Amara nie odpowiedziała. Po prostu weszła do pokoju, usiadła na podłodze obok dwójki i podniosła klocek, który upuściła Ella.

Wzięła go z jego ręki, ostrożnie położyła na wieży i w tym cichym, skąpanym w słońcu pokoju troje nieznajomych stało się kimś innym. Nie rodziną z krwi, nie z kontraktu, ale z wyboru. I to zrobiło całą różnicę.

Minął tydzień. Penthouse nie przypominał już muzeum – zimny, schludny, nieruchomy. Teraz oddychał.

Puste ściany były pokryte rysunkami Elli: słońcami wykonanymi kredkami, krzywymi ludzikami z patyków, fioletowymi bazgrołami oznaczającymi radość.

Książki, które kiedyś nie były tknięte, leżały otwarte na niskich stolikach. Pluszowe zwierzęta wystawały z kątów, a w powietrzu unosił się zapach naleśników i lawendy, a nie wosku.

Leonard też się zmienił. Obudził się przed budzikiem, nie sięgał najpierw po telefon. Sam zrobił sobie kawę. Złożył piżamę Elli i nauczył się zaplatać jej włosy w warkocze – na początku nieudolnie, ale próbował.

Każdego ranka Amara przychodziła wcześnie, spokojna, opanowana. Ale nie znikała już w tle. Siedziała z nimi. Prowadziła Leonarda nie jako opiekunka, nie jako pomocnica, ale jako coś bardziej solidnego: kotwica.

Rankiem siódmego dnia Ella stanęła przed oknem, opierając małe rączki na szybie. Leonard podszedł do niej od tyłu.
„Co widzisz?” – zapytał.

„Ludzie” – powiedziała cicho.

Leonard mrugnął. Ona mówiła.

Amara, w kuchni, nie zareagowała. Po prostu kontynuowała nalewanie herbaty.

Odwrócił się do niej.
„Już mówił”.

„Cały tydzień szeptał mi różne rzeczy” – powiedziała spokojnie Amara. „Czekał, żeby ci je powiedzieć”.

Leonard uklęknął obok córki.
„Widzisz ludzi?”

Skinęła głową.

—Małe?

Uśmiechnął się.
„Z góry wyglądają na małe”.

Skinęła głową ponownie.
„Tak jak ja?”

Pierś Leonarda ścisnęła się. Odwróciła się do niego, a jej głos był ledwie szeptem.
„Nie chcę, żebyś dziś wychodził”.

Stał nieruchomo. Amara weszła do pokoju i obserwowała. Leonard nie odpowiedział od razu.

„W takim razie nie odejdę” – powiedział w końcu. „Nie dzisiaj”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Łatwy i pyszny przepis na jajka faszerowane

Przygotowanie jajek: Pokrój jajka na pół wzdłuż. Wyjmij żółtka do średniej miski. Odłóż 24 białe połówki; pozostałe 4 połówki drobno ...

Naturalny „ratownik serca”, który powinieneś jeść częściej

Mimo wielu zalet, łubin nie jest odpowiedni dla każdego. Osoby z alergią na rośliny strączkowe powinny trzymać się z daleka, ...

Jeśli widzisz kogoś z czerwoną nitką na nadgarstku, oto co to oznacza

Uważa się, że lewa ręka jest tą, która „odbiera”, co oznacza, że ​​jest najbardziej narażona na negatywne energie otoczenia. Zawiązanie ...

Strona główna Porada dotycząca usuwania kamienia nazębnego

3. Owoce bogate w witaminę C Owoce bogate w witaminę C, takie jak truskawki, pomarańcze i ananasy, są nie tylko ...

Leave a Comment