Dłonie Evelyne zacisnęły się na poręczach fotela. Rozmawiali o niej. Nie była już ich matką. Stała się ciężarem, problemem do rozwiązania. Nie była wliczana do rozmowy; była tylko przeszkodą w ich życiu.
„To znaczy, co mamy zrobić?” kontynuowała Helen. „Nie stać mnie na jej opiekę, ciebie też nie. Mamy własne rodziny”.
Evelyne poczuła ucisk w piersi, serce ciążyło jej ze smutku. Nawet nie powiedzieli jej o swoich planach, nie zapytali jej o zdanie. Łzy napłynęły jej do oczu, ale je przełknęła. „Zawsze byłam silna” – przypomniała sobie. „Teraz też będę silna”.
Rozmowa dobiegła końca, a Alex i Helen wyszli z domu bez słowa. Nie pytała, dokąd jadą. Nie chciała wiedzieć.
Tej nocy Evelyn leżała w łóżku, wpatrując się w sufit. Sen nie chciał nadejść. Jej myśli wciąż wracały do ich słów. Ciężar. Zbyt drogi. Dała im wszystko, a teraz czuła się nikim.
Następnego ranka Evelyn usłyszała kroki zbliżające się do jej pokoju. Alex wszedł do środka, unikając jej wzroku. Jego twarz była napięta, jakby skrywał coś nieprzyjemnego.
„Mamo” – powiedział cicho. „Czas się pakować”.
„Moje torby?” Głos Evelyn drżał. „Do schroniska?”
Wzrok Alexa powędrował w stronę podłogi. „Tak” – wyszeptał. „Czas już”.
Evelyn skinęła głową, a jej ręce drżały, gdy sięgnęła po starą walizkę. Pakowała się powoli, składając nieliczne ubrania i wsuwając stare zdjęcia między tkaniny. Jej wspomnienia, jej życie.
Hélène przyjechała samochodem, gdy Évelyne wysiadła z walizką w ręku. Nikt nie powiedział wiele, gdy wsiadała do tyłu. Podróż była długa i cicha. Évelyne patrzyła przez okno, obserwując świat. Nie płakała. Nie było już łez.
Po tym, co wydawało się godzinami, samochód się zatrzymał. Évelyne zamrugała, budząc się z lekkiej senności, w którą popadła. Wyjrzała przez okno i poczuła, jak jej serce wali jak młotem.
Nie stali przed paleniskiem. Stali przed cmentarzem.
Nogi jej się ugięły, gdy wysiadła z samochodu. „Rodzino, JESZCZE ŻYJĘ!” – wykrzyknęła, a jej oczy rozszerzyły się z niedowierzania.
Hélène szła przodem, z twarzą zimną i obojętną. „Chodź, mamo” – powiedziała krótko. „Jesteśmy tu z jakiegoś powodu”.
Nogi Evelyne czuły, że zaraz się pod nią ugnie, gdy Helene prowadziła ją głębiej w głąb cmentarza. Zimne powietrze przebijało się przez jej lekki płaszcz, ale to nic w porównaniu z lodowatą ciszą między nią a dziećmi. Słyszała chrzęst żwiru pod butami, każdy krok był ciężki od dezorientacji i strachu.
Yo Make również polubił
Tagine z kurczaka z konserwowanymi cytrynami i oliwkami
Podstawowa Rozkosz Wiśniowa: Szybki i Pyszny Deser
Najlepsze naturalne produkty spożywcze łagodzące przewlekłe stany zapalne
Nie uwierzysz, co można zrobić z ciasta francuskiego i ananasa w 5 minut! Smakowity przysmak, który pokochasz!