Złożyła papiery rozwodowe zaraz po porodzie, ale wybrała niewłaściwą kobietę, którą zlekceważyła – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Złożyła papiery rozwodowe zaraz po porodzie, ale wybrała niewłaściwą kobietę, którą zlekceważyła

Część pierwsza – Szpital w Stanach Zjednoczonych

Pielęgniarka właśnie położyła ciepły, płaczący skarb w ramionach Evelyn Sterling w prywatnym pokoju w St. Jude’s Medical Center, znanym szpitalu na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Evelyn była wyczerpana, spocona, a jednocześnie szczęśliwsza niż kiedykolwiek w życiu.

Spojrzała w górę, spodziewając się, że zobaczy łzy radości w oczach męża.

Zamiast tego zobaczyła jego matkę stojącą u stóp łóżka, trzymającą grubą kopertę manilową.

Beatrice Thornton nie prosiła o trzymanie dziecka. Nie pytała, jak się czuje Evelyn. Po prostu rzuciła kopertę na jej nogi.

„Podpisz to, Evelyn” – powiedziała chłodno. „Test na ojcostwo jest w toku, ale rozwód nie podlega negocjacjom”.

Evelyn spojrzała na swego męża, Richarda Thorntona, błagając go w duchu, by przemówił, by ją bronił, by był tym samym mężczyzną, który trzymał ją za rękę podczas każdego skurczu.

Właśnie spojrzał na zegarek.

Myśleli, że pozbywają się biednej, bezbronnej kobiety pozbawionej sił. Nie mieli pojęcia, że ​​właśnie wypowiedzieli wojnę właścicielowi szpitala, w którym stali.

Sterylny zapach sali szpitalnej zazwyczaj przynosił ludziom ukojenie w Ameryce: był oznaką czystości, troski i nowoczesnej medycyny. Ale w sali 402 Centrum Medycznego St. Jude’s powietrze było gęste od czegoś, czego nie mógł usunąć żaden środek dezynfekujący.

Toksyczność.

Evelyn położyła się na poduszkach, a jej ciało bolało od wyczerpania sięgającego kości. To było czternaście godzin porodu, czternaście godzin bólu i parcia, by sprowadzić na świat nowe życie.

W jej ramionach leżał Leo, maleńki, rumiany cud, owinięty w standardowy szpitalny koc. Jego mała klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytmie, który powinien zatrzymać świat.

„Jest piękny, prawda, Ricku?” wyszeptała Evelyn ochrypłym głosem.

Spojrzała w stronę okna, przy którym stał jej mąż.

Richard się nie odwrócił. Wpatrywał się w parking, a jego palce aż pobielały, gdy kurczowo trzymał się parapetu. Miał na sobie granatowy garnitur od Armaniego, który wybrała mu matka. Zawsze wyglądał nienagannie, ale dziś jego postawa krzyczała:

Tchórzostwo.

‘Richard.’

Ostry, lodowaty głos przeciął ciszę.

Beatrice odsunęła się od cienia przy drzwiach. Matriarcha imperium nieruchomości Thornton była ubrana tak, jakby brała udział w posiedzeniu zarządu, a nie w narodzinach swojego pierwszego wnuka. Jej perły były prawdziwe, kostium Chanel skrojony z bezwzględną precyzją, a jej mina wskazywała na kobietę, która właśnie wdepnęła w coś nieprzyjemnego.

„Patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię, Evelyn” – poleciła Beatrice.

Evelyn mocniej ścisnęła Leo.

„Beatrice… Nie wiedziałam, że tu jesteś” – powiedziała cicho Evelyn. „Gdzie są kwiaty? A może gratulacje?”

Beatrice zaśmiała się krótko i bez humoru.

Podeszła do stóp łóżka, stukając obcasami o linoleum. W wypielęgnowanej dłoni trzymała grubą, brązową kopertę.

„Gratulacje?” – prychnęła Beatrice. „Za co? Za uwięzienie mojego syna z dzieckiem, które prawdopodobnie nawet nie jest jego?”

Evelyn poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.

„Przepraszam?” wyszeptała. „To syn Richarda. To twój wnuk”.

„Zobaczymy” – odparła Beatrice, rzucając kopertę na łóżko. Upadła ciężko na nogi Evelyn. „Ale to sprawa dla prawników. To” – wskazała na kopertę ostrym, czerwonym paznokciem – „na razie”.

Podpisz to.

Ręce Evelyn drżały, gdy sięgała po kopertę. Otworzyła zapięcie i wyciągnęła plik dokumentów prawnych. Pogrubiony tekst na górze zaparł jej dech w piersiach.

Wniosek o rozwiązanie małżeństwa.

„Rozwód?” – wydyszała Evelyn, patrząc z papierów na plecy Richarda. „Rick, co to jest? Właśnie urodziło nam się dziecko”.

Richard w końcu się odwrócił. Jego twarz była blada; jego oczy odmawiały spojrzenia jej.

„Przepraszam, Eve” – mruknął. „Mama uważa… to znaczy, uważamy, że to najlepsze rozwiązanie”.

„Na dobre?” Głos Evelyn podniósł się, łamiąc się z emocji. „Rodziłam zaledwie godzinę temu. Trzymałeś mnie za rękę, kiedy parłam. Powiedziałeś mi, że mnie kochasz”.

„To była adrenalina” – wtrąciła Beatrice, wchodząc między nich. „Bądźmy realistkami, Evelyn. Byłaś baristką, kiedy Richard cię poznał. Nie masz żadnych koneksji, żadnego znanego nazwiska. Byłaś dla niego małym buntem, fazą.

Ale teraz, gdy w grę wchodzi dziecko, nie możemy wiązać nazwiska Thornton z przeciętnością.

„Przeciętność?” Evelyn wpatrywała się w nią. Dziwne ciepło zaczęło narastać w jej piersi, wypalając część szoku. „Wspierałam Richarda przez dwa lata. Organizowałam jego grafik. Korektowałam jego oferty. Gotowałam mu posiłki. Sprawiłam, że wyglądał na kompetentnego”.

„I dostałeś w zamian dach nad głową i ubranie na grzbiecie” – powiedziała chłodno Beatrice. „Ale jazda się skończyła. Richard zaręcza się z Sophią Kensington w przyszłym miesiącu. Od tego zależy fuzja naszych firm”.

Słowa te uderzyły Evelyn jak cios w brzuch.

„Sophia?” wykrztusiła. „Ta celebrytka? Spotykałeś się z nią za moimi plecami?”

Richard wzdrygnął się.

„To nie oszustwo, Eve. To biznes. Fuzja z Kensington uratuje firmę. Jesteśmy zadłużeni. Poważnie zadłużeni. Nie zrozumiałabyś. Nie wiesz, jak naprawdę działają pieniądze”.

Ironia była tak ostra, że ​​Evelyn o mało się nie roześmiała. Spojrzała na małego Leo, który spał teraz smacznie, nieświadomy, że ojciec ich sprzedaje w zamian za fuzję.

„Więc to tyle?” – wyszeptała Evelyn, a jej głos nagle spłynął. „Podpisuję to, a ty nas wyrzucasz?”

„Podpisz to” – powiedziała Beatrice, nachylając się bliżej. Evelyn poczuła zapach jej drogich perfum. „A my damy ci czek na dziesięć tysięcy dolarów. Wystarczająco dużo, żeby kupić sobie małe mieszkanko gdzieś na Środkowym Zachodzie i zniknąć. Jeśli odmówisz, wykorzystamy nasz zespół prawny, żeby przedstawić cię jako nieodpowiedzialną matkę. Będziemy to przeciągać, aż zbankrutujesz, a potem i tak zabierzemy dziecko”.

Beatrice wyjęła z torebki złoty długopis i otworzyła go.

„Podpisz. Teraz, zanim zmienię zdanie co do tych dziesięciu tysięcy”.

Evelyn spojrzała na Richarda po raz ostatni.

„Rick, spójrz na swojego syna. Jeśli jej na to pozwolisz, nigdy go już nie zobaczysz. Obiecuję ci to.”

Richard spojrzał na dziecko. Na sekundę jego maska ​​opadła i wyglądał na szczerze zbolałego. Potem spojrzał na matkę, która stała niczym generał na czele linii bojowej, i jego determinacja się załamała.

„Po prostu podpisz to, Eve” – powiedział cicho. „Nie utrudniaj tego bardziej, niż to konieczne”.

Evelyn zamknęła oczy. Wzięła głęboki oddech, wdychając delikatny, mleczny zapach swojego noworodka.

Kiedy otworzyła oczy, łzy zniknęły. W ich miejsce pojawiła się zimna, twarda stal, jakiej Richard nigdy wcześniej nie widział.

„Daj mi długopis” – powiedziała cicho.

Beatrycze uśmiechnęła się triumfalnie.

„Mądra dziewczyna.”

Evelyn wzięła ciężkie złote pióro. Nie wahała się. Przerzuciła stronę na podpis i złożyła swój podpis z rozmachem.

Evelyn Sterling.

„Proszę” – powiedziała, oddając papiery. „A teraz wyjdź”.

„Teraz zabierzemy dziecko na test DNA” – oznajmiła Beatrice, wyciągając rękę w stronę Leo.

„Dotknij go” – powiedziała Evelyn, obniżając głos o oktawę – „a zacznę krzyczeć tak głośno, że ochrona będzie tu za kilka minut. Masz papiery. Masz rozwód. Rozprawa o opiekę nad dzieckiem czeka na wynik, zgodnie z twoimi dokumentami. Do tego czasu zostanie ze mną.

Wysiadać.’

Beatrice cofnęła rękę, zaskoczona nagłą zmianą w zachowaniu Evelyn.

„Dobrze” – powiedziała. „Ciesz się tymi kilkoma godzinami z nim. Ochrona wyprowadzi cię z budynku za godzinę. Nie spodziewaj się podwózki do domu”.

Beatrice odwróciła się na pięcie i wyszła. Richard zatrzymał się na chwilę, patrząc na Evelyn.

„Naprawdę mi przykro, Eve” – mruknął.

„Zachowaj to na rozprawę w sądzie upadłościowym, Richardzie” – odpowiedziała Evelyn, patrząc prosto przed siebie.

Richard zmarszczył brwi, zdezorientowany komentarzem, ale odwrócił się i poszedł za matką. Ciężkie drzwi zamknęły się z trzaskiem, pozostawiając Evelyn sam na sam z szumem sprzętu medycznego.

Zaczekała dokładnie dziesięć sekund.

Następnie przeniosła Leo na lewą rękę i sięgnęła po tani, pęknięty smartfon leżący na stoliku nocnym – telefon na kartę, którego używała do swojego spokojnego życia jako rzekoma gospodyni domowa.

Ona to zignorowała.

Zamiast tego jej ręka powędrowała do ukrytej podszewki torby na pieluchy, skąd wyciągnęła elegancki, czarny telefon satelitarny, który wyglądał jak element wyposażenia wojskowego.

Wybrała jeden numer.

„Tu Sebastian” – odpowiedział suchy brytyjski głos po pierwszym dzwonku.

„Sebastian” – powiedziała Evelyn, a jej głos nagle stał się mocny i władczy. „Kod czerwony. Fasada skończona. Uruchomić protokół Phoenix”.

Zapadła cisza, po której dało się usłyszeć cichy dźwięk pisania na klawiaturze.

„Rozumiem, proszę pani” – powiedział Sebastian. „Widzę, że pani GPS jest aktywny w Centrum Medycznym St. Jude. Gratulacje z okazji narodzin. Czy mam założyć, że rodzina Thorntonów była… niezadowalająca?”

„Wręczyli mi papiery rozwodowe na sali pooperacyjnej, Sebastianie” – powiedziała sucho Evelyn. „I zaproponowali mi dziesięć tysięcy dolarów, żebym zniknął”.

„Dziesięć tysięcy?” Sebastian brzmiał na autentycznie urażonego. „To nie pokryłoby pani tygodniowego budżetu na buty, proszę pani”.

„Dokładnie” – odpowiedziała. „Przyjedź po mnie. A Sebastian? Przynieś Rollsa. Phantoma. Skończę się ukrywać”.

Część druga – Widmo i wojna

Godzinę później lunął ulewny deszcz, zamieniając świat wokół Centrum Medycznego St. Jude w szarą mgłę. Beatrice dotrzymała słowa. Dwóch krzepkich ochroniarzy szpitala stało przy drzwiach Evelyn, niecierpliwie tupiąc nogami.

„Pani Sterling” – powiedziała jedna z nich, wyglądając na zakłopotaną – „pani Thornton wydała pani stanowcze polecenie. Musi pani opuścić lokal. Pokój nie jest już opłacony”.

Evelyn ubrała się w jedyne ubrania, jakie miała przy sobie: szare spodnie dresowe i za dużą bluzę z kapturem. Owinęła Leo szczelnie szpitalnym kocem, chroniąc go przed przeciągiem.

Wstała, lekko krzywiąc się z powodu bólu brzucha, lecz nie okazując żadnej słabości.

„Wychodzę” – powiedziała Evelyn chłodno. „Nie dotykaj mojej torby”.

Przeszła obok nich z wysoko uniesioną głową, niosąc syna przez sterylne korytarze. Pielęgniarki szeptały, gdy przechodziła. Beatrice zrobiła awanturę w dyżurce pielęgniarskiej, najwyraźniej opowiadając wszystkim, że Evelyn to surogatka, która zbuntowała się i próbuje wykorzystać rodzinę.

Oczy śledzące Evelyn były pełne osądu.

Niech patrzą, pomyślała. Niektórzy z nich będą jutro dla mnie pracować.

Przepchnęła się przez automatyczne drzwi przesuwne i uderzyła ją ściana wilgotnego, zimnego powietrza. Deszcz padał bez przerwy. Przy tym wyjściu nie było markizy, to było wyjście służbowe, do którego Beatrice kazała jej skierować ochronę.

Evelyn stała pod skąpym schronieniem framugi drzwi, ściskając Leo.

Po drugiej stronie parkingu zobaczyła srebrnego mercedesa Richarda odjeżdżającego z dużą prędkością, rozchlapując wodę na chodnik. Nie czekał nawet, żeby sprawdzić, czy złapie taksówkę.

„Żałosne” – mruknęła.

Wtedy niski, jednostajny rytm potężnego silnika przebił się przez hałas burzy.

Nieliczne osoby palące przy wejściu wydały zbiorowe westchnienie.

Rolls-Royce Phantom, pomalowany na matowo-czarny kolor i sunący przez deszcz niczym pantera, był pojazdem, który emanował mocą, bogactwem i ekskluzywnością. Zignorował oznakowanie pasów przeznaczonych wyłącznie dla karetek i zatrzymał się tuż przed Evelyn.

Tylne drzwi nie otworzyły się od razu.

Zamiast tego otworzyły się drzwi kierowcy i wysiadł z nich wysoki mężczyzna w nieskazitelnym grafitowym garniturze. Nie biegł pomimo ulewy. Otworzył duży, solidny czarny parasol i spokojnie obszedł samochód.

To był Sebastian Vance.

Dla świata był wpływowym prawnikiem korporacyjnym. Dla Evelyn był jej najstarszym przyjacielem i dyrektorem operacyjnym Sterling Global Industries.

Zatrzymał się przed nią i lekko pochylił głowę.

„Proszę pani, przepraszam za opóźnienie. Ruch na moście był koszmarny” – powiedział.

Ochroniarz, który wyszedł za Evelyn, upuścił swoją teczkę.

„Hej, nie możesz tego tu zaparkować” – zaprotestował strażnik.

Sebastian powoli obrócił głowę i wbił w strażnika chłodne spojrzenie.

„Ten szpital należy do Sterling Trust, prawda?” – zapytał.

„Ja… tak, myślę, że tak” – wyjąkał strażnik.

„W takim razie radzę ci się wycofać, zanim każę ci przenieść się do służby na parkingu na Alasce” – rzekł spokojnie Sebastian.

Odwrócił się z powrotem do Evelyn, a jego wyraz twarzy natychmiast złagodniał.

„A to musi być młody mistrz Leo” – powiedział.

„Przesypia cały ten dramat” – odpowiedziała Evelyn, wchodząc pod parasol.

„Prawdziwy Sterling” – powiedział Sebastian z delikatnym uśmiechem.

Otworzył tylne drzwi. Wnętrze Phantoma było sanktuarium kremowej skóry i miękkiej, gwiaździstej podsufitki. Evelyn wsunęła się w fotel, a komfort niemal doprowadził ją do płaczu po trudach szpitalnego łóżka.

Sebastian zamknął drzwi, odcinając się od szumu deszczu i panującego na zewnątrz zamieszania. Wsunął się na fotel kierowcy i spojrzał na nią w lusterku wstecznym.

„Dokąd, proszę pani? Do penthouse’u? Do posiadłości w Hamptons?” – zapytał.

Evelyn spojrzała na papiery rozwodowe, które zgniotła w bocznej kieszeni torebki. Wygładziła je.

„Zabierz nas na wieczór do Ritz-Carltona” – powiedziała. „Potrzebuję gorącej kąpieli i obsługi pokoju. Ale najpierw podaj mi tablet. Chcę zobaczyć wyniki finansowe Thornton Real Estate”.

Sebastian sięgnął na siedzenie pasażera i podał mu cienki szklany tablet.

„Pozwoliłem sobie wyciągnąć wszystko, kiedy zadzwoniłeś” – powiedział. „Jest gorzej, niż myślałeś. Są zadłużeni po uszy. Beatrice koryguje dane, żeby ukryć czterdziestomilionowy deficyt. Fuzja z Kensington to ich jedyne ratunek”.

Evelyn przewijała liczby, jej wzrok skanował dane z szybkością i precyzją osoby przyzwyczajonej do czytania raportów wartych wiele milionów dolarów.

Nie była już tylko Evelyn baristką.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Generał rozmawiał z nią z góry na porannej odprawie, nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą. Ściany wyłożone drewnianymi panelami.

Generał upokorzył ją na porannej odprawie – nie wiedząc, że jest jego nowym dowódcą Nazywam się Olivia Chen i trzy ...

SPOSÓB, W JAKI SPOSÓB KRZYŻUJESZ RĘCE, OZNACZA TWOJĄ PEWNOŚĆ DO SIEBIE

Język ciała to potężne narzędzie, które może ujawnić wiele na temat naszej osobowości. Jednym z najczęstszych gestów, które wykonujemy, nawet ...

Babka Majonezowa w 15 minut : Słodki Sekret, Który Zaskoczy Twoich Gości i Domowników 🍰✨

W moim domu babkę majonezową przygotowuje się od zawsze, a w Święta Wielkanocne to obowiązkowa pozycja wśród ciast. 🐣💝 To ...

Leave a Comment