Zostałam sama na własnym ślubie. „Znalazł kogoś lepszego” – uśmiechnęła się moja druhna, przekazując mi tę nowinę. Stałam jak sparaliżowana w sukience, a wszyscy patrzyli. Zamiast płakać, po prostu się uśmiechnęłam i wyszłam. Trzy miesiące później mój telefon eksplodował wiadomościami, gdy oboje odkryli, co ja… PLANOWAŁAM OD CZASU DO CZASU. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Zostałam sama na własnym ślubie. „Znalazł kogoś lepszego” – uśmiechnęła się moja druhna, przekazując mi tę nowinę. Stałam jak sparaliżowana w sukience, a wszyscy patrzyli. Zamiast płakać, po prostu się uśmiechnęłam i wyszłam. Trzy miesiące później mój telefon eksplodował wiadomościami, gdy oboje odkryli, co ja… PLANOWAŁAM OD CZASU DO CZASU.

„Karen, zachowujesz się dziecinnie! Ryzykujesz wszystko, co zbudowaliśmy! Jesteś mi winna rozmowę!”

„Nie odbieraj” – powiedziałem. „Idź do sypialni. Zamknij drzwi. Wezwij ochronę”.

“Co z tobą?”

„Nic mi nie jest. Po prostu patrzę.”

Spojrzałem przez wizjer. Jej włosy były w nieładzie. Twarz miała czerwoną i pokrytą plamami. Waliła w nią obiema pięściami.

„Jesteś mi winien!” krzyknęła.

Włączyłem na telefonie kamerę z monitoringu budynku i obserwowałem. Widziałem, jak dwóch ochroniarzy wjechało windą i ją wywlekło, a ona wciąż krzyczała:

„Nie możesz mi tego zrobić!”

To było żałosne. I nic nie czułem – po prostu przechodziłem do następnego kroku.

Dziś rano zrobiła coś naprawdę głupiego. Popełniła fatalny błąd. Wysłała e-mail bezpośrednio do firmy przejmującej. Próbowała negocjować beze mnie. Powiedziała im, że mam poważne problemy osobiste i psychiczne po niefortunnym odwołaniu ślubu. Powiedziała, że ​​jestem niestabilna i niereagująca. Zasugerowała, żeby dla ratowania transakcji pracowali wyłącznie z nią, aby sfinalizować szczegóły.

Na szczęście mój prawnik i ja już poinformowaliśmy ich o sytuacji. Udzieliliśmy im hipotetycznego ostrzeżenia o sporze partnerskim i problemie z własnością intelektualną, który rozwiązywaliśmy. Prezes firmy przejmującej, bystra, starsza kobieta o imieniu Davies, przesłała mi e-mail Brendy. Jej wiadomość była prosta.

Czy to jest ten problem z partnerem, o którym wspominałeś?

Poczułem zimną, czystą falę satysfakcji. Brenda właśnie wręczyła mi ten pasek – tę rzecz – całą rzecz.

Odpowiedziałem.

„Tak, właśnie o to chodzi. Mój prawnik przesłał już sfinalizowaną dokumentację dotyczącą własności intelektualnej. Jestem dostępny, kiedy tylko będziesz miał okazję. Do zobaczenia w czwartek”.

Podczas gdy to wszystko się działo, Greg i Brenda byli zajęci swoją kampanią PR. Brenda przeszła w tryb ofiary. Publikowała w mediach społecznościowych posty o toksycznych związkach i o tym, że czasami serce wybiera inną drogę. Jak druzgocące było zakochanie się w narzeczonym najlepszej przyjaciółki. Przedstawiła to jako tragedię, a nie zdradę. Kilkoro naszych wspólnych znajomych skomentowało to z serdecznością i wsparciem.

Jesteś dzielny, Bren. Podążaj za głosem serca.

Zrobiło mi się niedobrze.

Najbardziej obraźliwa część: starsza siostra Brendy, Mia, zadzwoniła do mnie. Zostawiła wiadomość głosową.

„Karen, wiem, że jesteś zraniona, ale takie rzeczy po prostu się zdarzają. Nikt nie chciał cię skrzywdzić. Brenda też cierpi. Powinnaś być na tyle dojrzała, żeby oddzielić interesy od osobistych uczuć. Nie psuj awansu mojej siostry tylko dlatego, że twoje uczucia zostały zranione”.

Zaśmiałem się. Naprawdę zaśmiałem się głośno. A potem usunąłem pocztę głosową.

Brenda wciąż nie zdaje sobie sprawy, że wszystko dokumentuję. Każdy telefon, każdy SMS, każdy e-mail, w którym opowiadała o tym, jak planowali mnie zaskoczyć. A od wczoraj sfinalizowałem całą dokumentację potwierdzającą moje wyłączne prawo własności do produktu NextGen, produktu, który stanowi siedemdziesiąt procent wartości naszej firmy.

Spotkanie w sprawie przejęcia jest za dwa dni. Brenda myśli, że oboje przyjdziemy, żeby podpisać ostateczne dokumenty i podzielić pieniądze po połowie. Nie ma pojęcia. Ja już miałem z nimi spotkanie. Wpada w zasadzkę.

Minęły trzy miesiące od tamtego dnia. Trzy miesiące mieszkania u siostry, niekończących się spotkań z prawnikami, wpatrywania się w kod, aż piekły mnie oczy. Trzy miesiące ciszy. Dziś nadszedł dzień, w którym wszystko się połączyło.

Spotkanie z firmą przejmującą było zaplanowane na dziesiątą rano. Odbywało się w pięknej sali konferencyjnej na najwyższym piętrze, z oknami od podłogi do sufitu, z widokiem na miasto. Dotarłem tam o 9:30. Towarzyszył mi mój prawnik, pan Chin. Siedzieliśmy w dużej, przeszklonej sali konferencyjnej razem z panią Davies i całym jej zespołem kierowniczym. Rozmawialiśmy o niczym. Piliśmy kawę. Kawa była wyśmienita. Byłem zdenerwowany, ale to był dobry stres. To uczucie, jakie towarzyszy przed wprowadzeniem na rynek dużego produktu.

O dziesiątej piętnaście, jak zwykle, Brenda wpadła do pokoju. Cała uśmiechnięta i pełna szaleńczej energii.

„O mój Boże, tak mi przykro. Korki były koszmarne. Karen, tak miło cię widzieć. Wyglądasz dobrze.”

Miała na sobie jaskrawoczerwony garnitur, garnitur z elegancją, starając się jak mogła. Wpadła do środka, rzuciła designerską torbę na podłogę i rozejrzała się wokół stołu. Jej uśmiech zamarł. Szukała swojego krzesła.

Stół był idealnie nakryty – pani Davies na czele, jej zespół po jednej stronie, ja i mój prawnik po drugiej. Nie było krzesła dla Brendy.

„Co… co się dzieje?” zapytała nagle cichym głosem.

Pani Davies, prezes, skinęła tylko głową w stronę mojego prawnika. Pan Chin, bez słowa, przesunął po wypolerowanym mahoniowym stole grubą, spiralnie oprawioną teczkę. Zatrzymała się tuż przed miejscem, w którym stała Brenda. Huk, jaki wydała w cichym pomieszczeniu, był piękny.

„Co to jest?” zapytała Brenda. Nie dotknęła tego.

„W tej teczce, pani Matthews” – powiedział pan Chin płynnym i profesjonalnym głosem – „znajdzie pani kompletną dokumentację dotyczącą samodzielnego rozwoju produktu NextGen przez panią Curran, w tym wszystkie znaczniki czasu, dzienniki rozwoju z jej osobistego serwera oraz wnioski patentowe złożone wyłącznie w jej imieniu”.

Twarz Brendy zmieniła się z zagubionej w bladą, a następnie w plamistą, gniewnie czerwoną.

„Nie możesz tego zrobić” – wybełkotała, wskazując na mnie. „Nie możesz. To nasza firma. To nasz produkt”.

Jej głos był zbyt głośny jak na tę przestrzeń.

Przemówiłem po raz pierwszy, mój głos był idealnie spokojny, zimny.

„Właściwie, Brenda, mylisz się. Pierwotna firma jest nasza. Ale ta konkretna technologia – własność intelektualna NextGen, powód, dla którego jesteśmy w tym pokoju – jest moja”.

Pochyliłem się do przodu.

„Rozwijałem go nocami i weekendami. Poza godzinami pracy. Na własnym sprzęcie. I wszystko skrupulatnie dokumentowałem”.

Brenda spojrzała rozpaczliwie na panią Davies.

„Nie da się jej słuchać. Ona jest… ona jest mściwa. Jest po prostu zdenerwowana ślubem. Chodzi o Grega.”

Pani Davies nie mrugnęła. Pochyliła się do przodu.

„Brenda, twoje osobiste problemy mnie nie obchodzą. Moją sprawą jest własność intelektualna. A to” – stuknęła w segregator – „jest niepodważalne. Nasz zespół prawny weryfikował roszczenia pani Curran przez ostatnie trzy tygodnie. Chociaż cenimy wasz wkład w rozwój pierwotnej firmy, ta technologia nowej generacji stanowi około siedemdziesięciu procent naszych udziałów w tym przejęciu”.

Brenda wyglądała na wstrząśniętą.

„Eee, ale… ale umowa mówi, że oboje mieliśmy…”

„Umowa wciąż może się odbyć” – powiedziała pani Davies, splatając palce. „Ale z dostosowanymi warunkami. Twój partner” – wskazała na mnie – „okazał się jedynym twórcą technologii, która nas najbardziej interesuje. Nasza oferta dla niej jest aktualna. Nasza oferta dla ciebie jest odpowiednio przeliczana”.

„Przeliczone? Co to znaczy?”

Pan Chin zabrał głos.

„Oznacza to, że wycena firmy została podzielona. Osiemdziesiąt pięć procent całkowitej ceny nabycia jest bezpośrednio powiązane z własnością intelektualną NextGen. Pozostałe piętnaście procent to pierwotne aktywa firmy i lista klientów. Pani Karen otrzyma osiemdziesiąt pięć procent wpływów. Ty otrzymasz piętnaście procent.”

Brenda tylko patrzyła. Widziałem, jak jej mózg próbuje policzyć, zrozumieć, że jej wielomilionowa wypłata właśnie wyparowała.

„Nie” – wyszeptała. „Nie. Zaplanowałeś to. Zaplanowałeś to od samego początku!” – krzyknęła, wskazując na mnie.

W końcu pozwoliłem sobie poczuć ostatnie trzy miesiące. Spojrzałem jej prosto w oczy.

„Nie, Brenda” – odpowiedziałam spokojnie. „Nie planowałam tego. Po prostu wykonywałam swoją pracę. Podczas gdy ty byłaś zajęta planowaniem romansu z moim narzeczonym”.

Spotkanie trwało dalej. Brenda została odsunięta na bok. Stała tam, drżąc, podczas gdy pani Davies i ja omawialiśmy osiemnastomiesięczny okres przejściowy dla nowej struktury firmy. Ja miałem kierować zespołem ds. integracji NextGen. Brenda nie. Nadal otrzymywała swoje piętnaście procent, ale jej rola w procesie transformacji była teraz analizowana.

Tego popołudnia, po spotkaniu, mój telefon eksplodował. Siedziałem na kanapie u Sary. Zamówiliśmy pizzę, żeby to uczcić. To była piękna symfonia paniki.

Po pierwsze, Brenda. Seria SMS-ów.

„Pozwę cię. Nie możesz mi tego zrobić. Zniszczyłeś wszystko. Pozwę cię o wszystko. Nigdy więcej nie będziesz pracować w tym mieście”.

A potem Greg. Och, kochany Greg.

„Karen, co ty zrobiłaś? Brenda jest załamana. Jest wrakiem człowieka. Musimy natychmiast porozmawiać. To niesprawiedliwe. To niesprawiedliwe. To był tylko problem w związku. Nie możesz przez to zniszczyć jej kariery. Zniszczyłaś ją. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa”.

Potem pojawiły się latające małpy. Mia, siostra Brendy:

„Jak mogłeś być tak małostkowy? Po tym wszystkim, co Brenda dla ciebie zrobiła.”

Mama Brendy:

„Jesteś zimną, mściwą kobietą, Karen. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa”.

Wspólny znajomy, Tyler:

„Wow, Karen, to już przesada. Chodzi tylko o pieniądze”.

Nie odpowiedziałem na żadnego z nich. Po prostu siedziałem na kanapie Sary, czytając je po kolei i zajadając się pepperoni.

Potem otworzyłem pocztę. Utworzyłem nową wiadomość grupową. Dodałem Brendę, Grega, Mię, mamę Brendy, Tylera i wszystkich, którzy dzwonili, pisali lub pisali posty, wyrażając swoje poparcie. Temat brzmiał: Do Państwa dyspozycji.

I przesłałem im jeszcze coś. Tylko jeden załącznik: planning.pdf. Zrzuty ekranu.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Jak pozbyć się żylaków i złagodzić uczucie ciężkich nóg za pomocą aloesu

Polisacharydy: głęboko nawilżają i wygładzają skórę. Krótko mówiąc, jest to trochę jak nakładanie odżywczego i rewitalizującego kompresu roślinnego bezpośrednio na ...

Krwawnik: Roślina lecznicza o szerokim spektrum korzyści zdrowotnych — DailyStars: Wiadomości o gwiazdach, uroda, moda, zdrowie i gotowanie

Rozszerza naczynia krwionośne i poprawia przepływ krwi, co może korzystnie wpływać na obniżenie ciśnienia tętniczego oraz zapobiegać zakrzepom. 7. **Poprawia ...

Nie marnuj więcej pieniędzy na dentystę.

Jedna puszka bezcukrowej coli, 100 g ananasa, dwie cytryny i dwie łyżki soli łączą się, aby stworzyć roztwór, który może ...

10 zaskakujących korzyści z lepkiej trawy: Ta roślina ukrywa się w naszych ogrodach

Ulga w dolegliwościach menstruacyjnych: Niektóre kobiety zgłaszają ulgę w bólach menstruacyjnych po zastosowaniu suplementów z prosa. Naturalny środek moczopędny: Proso ...

Leave a Comment